Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Off-topicowa dygresja na marginesie E1 i gatunku 'space opera'.
Mam dosc dluga liste ksiazek SF, na ktorych ekranizacje czekam od lat.
Na liscie siedza m.in. rozne rzeczy Gibsona, na czele oczywiscie z cala
trylogia i opowiadaniem Burning Chrome, choc na jakas sensowna
ekranizacje tego ostatniego raczej nie licze, wiedzac ze prawa sa w reku
Stallone.
Ale definitywnie od lat najbardziej oczekiwana przeze mnie ekranizacja
jest ksiazka Alfreda Bestera 'The Stars My Destination', znana tez jako
'Tiger, Tiger'. Od dziecka przeczytalem to z 5 razy i do dzis rzecz
pozostaje moim modelem space opera dla doroslych. W sumie w ksiazce
miesci sie material spokojnie na dwa filmy, bo jeden musialby trwac
kilka godzin i i tak bylby napakowany wydarzeniami i postaciami. Gdyby
za taka rzecz wzial sie ktos z wizja, taki jak Wachowscy, laczacy
jednoczesnie wyczucie obrazu z inteligentnym wykorzystaniem specyfiki
komiksu, a przy tym potrafiacy nakrecic odpowiednio 'dorosly' material,
moglaby to byc wreszcie space opera dla doroslych. (W odroznieniu od
produkcji dla dzieci, ktora wlasnie ogladalismy.) Gdyby do tego w
glownej roli obsadzic kogos innego niz chlopcow z plakatu w rodzaju
Keanu Reevesa, kogos doroslejszego, nie kojarzacego sie z filmami akcji
czy SF i potrafiacego grac cos wiecej niz siebie - powiedzmy Kevina
Spacey, Gabriela Byrne, Terence'a Stampa albo Mandy Patinkina, pierwszy
kupilbym bilet na taki seans.
R.
Raf256 <u20us2-odh.@raf256.comFriday 12 of August 2005 09:35
kaczor (prawo i sprawiedliwość... o
ile prawo jest po mojej stronie!).
Tzn nie, wróć, co on tam man na tym plakacie? Sprawiedliwość i odwaga zdaje
się. Chciałbym zobaczyć czy ma odwagę przejść się do tych nietypowych (ale
przecież nikomu nie szkodzących) ugrupowań i powiedzieć im co o nich myśli
twarzą w twarz ;)
(żeby się przypadkiem nie rozwinął długi podwatek, od razu robię EOT
zaznaczając: mam na myśli ogólnie np. homo którzy chcą sobie spokojnie żyć,
a NIE tych którzy koniecznie chcą o pełne prawo do np. adopcji nawet
"wbrew" woli dziecka / nie patrząc na to że to może przecież szkodzić)
Jeśli Polska - to ....Wystawa w centrum Brukseli
co kojarzy się przeciętnemu Europejczykowi, gdy słyszy nazwę kraju. Jeśli
Polska - to zakaz aborcji, powszechny katolicyzm i budowanie nowych, dużych
kościołów. Ale też przypomnienie, że Polakami byli Fryderyk Chopin i Maria
Skłodowska-Curie. Zacytowano Włodzimierza Cimoszewicza: "Mamy prawo mówić to,
co uważamy za właściwe". Była to reakcja na słynną uwagę Chiraca, że "nowe
kraje zmarnowały okazję, żeby siedzieć cicho". Jest też zdjęcie Lecha Wałęsy
i Jana Pawła II na tle sceny z "Pianisty" Romana Polańskiego i plakat z
filmu "Dziecko Rosemary". Są plakaty z trylogii Krzysztofa Kieślowskiego,
zdjęcie Pałacu Kultury i Nauki oraz modlących się pielgrzymów. Za niemiecko-
polskiego aktora uznano Klausa Kinskiego. Jest zdjęcie Szymona Wiesenthala,
którego instytut obiecał nagrody dla tych, którzy wskażą osoby zaangażowane w
holokaust w czasie II wojny światowej.Polskie akcenty pojawiły się też w
ogólnej historii Europy. Za ważne wydarzenie uznano wybór Karola Wojtyły na
papieża oraz udział Polski w koalicji antyirackiej. Zdjęcie Leszka Millera
błędnie podpisano jako Aleksandra Kwaśniewskiego. Maciej Giertych z Ligi
Polskich Rodzin pojawia się zaś obok Jean-Marie Le Pena, przywódcy
francuskiej skrajnej prawicy.
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040921/swiat/swiat_a_5.html
Jako mianowany na tym forum homofob chętnie partycypował będę poprzez swoje
podatki w akcji oplakatowania Polski, jak długa i szeroka, promującej
tolerancję wobec mniejszości etnicznych. W akcji, która do mnie nie przemawia,
partycypować nie chcę. I wdzięczny byłbym za wybór. Bo tacy, na przykład,
ateisci, mają prawo dziecka własnego na lekcje religii nie posyłać. A moje
dziecko plakatu nie zauwazyć nie da rady.
Pozdrawiam.
W pierwszej swojej wypowiedzi o Barze negatywnie wypowiedzialam sie o rudej.
Obejrzalam wtedy grupowa scene szykowania jakiegos plakatu kiedy ruda popisujac
sie mowila do jarka ze tak nie zadaje sie pytan, ale jak to mowila. Zlosliwie
wykrzywiona twarz, w glosie kpina, przedrzeznianie i cos niuchwytnie wulgarnego
i prostackiego w tym wszystkim. I radosny smiech grupy w tle. Juz wtedy
wiedzialam, ze to nie bedzie idolka z mojej bajki. Potem sprawa corki.
Calkowicie zgadzalam sie tutaj z bartkiem. Ludzie jednak wlasnie bartka
wyrzucili a rudej wspolczuli. A teraz "icegate". W moim rozumieniu zawsze sa
winne dwie strony i tu jest podobnie. Problem jednak polega tu nie na winie a
na karze i elementarnym poczuciu sprawiedliwosci. ruda jest wolna, moze nosic
tylek gdzie chce i dawac komu chce nie grozi jej to zadnymi konsekwencjami, no
moze chorobami albo ciaza. witek odpowiedzialny jest za siebie, zone dziecko.
Nie zwalnia to jednak rudej od myslenia jakie konsekwencje moze poniesc druga
strona. Moim zdaniem witek nie powinien miec prawa do powrotu a ruda decyzja
producentow powinna opuscic program bo grupa nie zrobi nic aby obie strony, tak
samo winne, poniosly "kare".
Ja sprawe troche uproscilam ;-)..tez nie jestem pewna jak finansowany jest
Hogwart.Nawet nie jestem pewna kto przyznaje roczny budzet resortowi magii- a
ktos musi( premier GB?).Zaczne od sprawy podstawowej-jestem zwolennikiem
teorii,ze Hogwart jest jedyna szkola magiczna w GB,i z tego wzgledu nie bardzo
moze byc prywatny- kazde dziecko ma dostep do edukacji na poziomie
podstawowym(boze zabrzmialo jak tani tekst z plakatu).Nawet jesli h.jest
czesciowo finansowany z jakis skladek prywatnych, darowizn itd, Ministerstwo
musi miec oko na sprawy szkoly (inaczej, co robilaby tam Umbridge)i jestem pewna
,ze jakis przepis/procedura te stosunki reguluje.Ja naprzyklad pracuje w
miejscu, zwiazanym czesciwowo interesami z jednym z Ministerstw wlasnie..Jesli
nawet my finansujemy jakis projekt, Ministerstwo ma prawo do pelnej informacji,
pracownicy M.sa na biezaco, moga nawet uprawiac delikatny lobbing co robia
raczej czesto i nie zawsze z sensem ;-))..generalnie bardzo skomplikowana
sprawa.Co do Rady Nadzorczej, mowiac w bardzo duzym uproszczeniu:niektore
instytucje z budzetowki sa powiazane umowami z jakas spolka z.o.o , ktora z
kolei "pomaga"im,zajmuje sie jakims okreslonym obszarem dzialan i posiada Rade
Nadzorcza.A tak naprawde mozliwosci jak to wszystko dziala i kto tym kreci jest
cala masa.Zakrecilam to jak barani rog...ludzie,czy to w ogole jest czytelne???:-O
Niezlaeznie od wszystkiego,D. traktuje szkołe jak swoje wlasne poletko a H.w
zadnym wypadku nim nie jest.
Zastanawiam się czy jakikolwiek kandydat pomyśli o innym spożytkowaniu papieru
i pieniędzy niż ta makulatura wyborcza robiąca tyle bałaganu w mieście?
Co by było gdyby zamiast plakatów któryś pretendent do Sejmu zamówił np.
żaluzje do południowych okien jakiegoś domu starców, domu dziecka, szkoły,
przedszkola czy choćby szpitala - w zamian miałby pełne prawo prosić o głosy
tych ludzi którym ulżył... Na tych żaluziach (taniutkich, papierowych) mogą być
jego symbole, lub informacje...
Wiem, wiem - jestem utopistką...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam Hanka
UMK jest przeciw Bydgoszczy !!!
Znowu toruńska propaganda!
Do fuzji przyczyniły się władze AM wywodzące się z Torunia i związane z UMK w
zamian za osobiste korzyści. Wystarczy sprawdzić kim jest obecnie np. syn byłej
rektor UMK.
Dziwi dlaczego nie zapytano bydgoszczan czy chcą zabrania AM z miasta. Nikt nie
pytał również o zdanie studentów AM.
Całość przypomina mi z historii "dobrowolne" wcielenie republik bałtyckich do
ZSRR w 1940 r.
A co do słynnej opinii UMK na temat AB to wystarczy ją przeczytać - jest na
stronach Sejmu i wcale jest bardzo niekorzystna dla Bydgoszczy.
Jaki jest "wysoki poziom etyczny" toruńskiego środowiska naukowego związanego z
UMK najlepiej oddaja pewne fakty z ostatnich lat:
- skandal z prof Perzanowskim
- afera z jednym z wykładowców który okazał się konfidentem SB
- przyjęcie przez dziekana Wydziału Prawa UMK na studia dziecka prezesa sądu w
Toruniu - w zamian żona dziekana została wiceprezesem tego sądu (przypadek
opisywany kilka lat temu w GW)
- skandal z profesorem Wydziału Prawa który okazał się byłym współpracownikem SB
- powołanie zespołu na UMK który ma pomagać "ofiarom lustracji" oraz bronić
UMK przed dalszymi skandalami a oficjalnie trąbi się że będzie badał działania
SB wobec uniwersytetu (na innych uczelniach nie ma takiego dziwacznego tworu)
P.S. Dlaczego w Bydgoszczy wiszą plakaty "60 lat UMK" ? Co nas bydgoszczan to
obchodzi?