Projekt badawczy Polska-Namibia 2010


Są jeszcze inne, niż wyżej wskazałem - mechanizmy tej sprawy (np. rygory prawa unijnego dotyczącego ochrony środowiska, a może i tego krajobrazu kulturowego (Rey ?) - no i aktywność obrońców drzew !).

Prawo unijnym w tym względzie raczej nie wchodzi w rachubę, chyba że obszar na którym chce się dokonać wycinki leży na terenie obszarowej formy ochrony przyrody. Jest jeszcze ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie, zmieniono też przepisy ustawy o ochronie przyrody, których wcześniejszy brak otworzył drogę dla tej masowej wycinki



Tak. Zgadzam się z Grzegorzemb (ostatnio co coraz częciej - chyba dochodzimy do podobnych wniosków czytaj?c now? ustawę o ochronie przyrody) Szybka sesja Rady Gminy i uchwała o ustanowieniu na przykład pomnika przyrody (obejmuj?cego cał? aleję drzew) będzie wyjciem najwłaciwszym. Naruszenie zakazów obowi?zuj?cych w stosunku do pomnika przyrody, a także innej formy ochrony przyrody zagrożone jest sankcj? karn?.

Niefortunny zapis jednego z artykułów ustawy mówi?cy o tym, że nie jest wymagane pozwolenie na wycięcie drzew lub krzewów "niszcz?cych nawierzchnie i infrastrukturę drogow?, ograniczaj?cych widocznoć na łukach i skrzyżowaniach... w wielu przypadkach dało drogowcom woln? rękę.

Przepisy cały czas wymagaj? jednak zaistnienia okolicznoci które umożliwiaj? wycinkę. Jeli drzewa

    lnie niszcz? nawierzchni i infrastruktury drogowej, ani
    l nie ograniczaj? widocznoci na łukach i skrzyżowaniach
to ich wycięcie jest niezgodne z prawem (przynajmniej z ustaw? o ochronie przyrody).

Możnaby zatem upomnieć się od zarz?du drogi o przedstawienie danych, które potwierdzaj? zasadnoć wycinki.

Poza tym, piszesz, że wycinkę prowadzi powiatowy zarz?d dróg... co więc na to powiat, starosta



osobiście uważam ten przepis za idiotyczny. Z jednej strony gminy i powiaty tną jak leci - i nie ma żadnych problemów, żeby wyciąć wszystkie drzewa na kilku kilometrach drogi ( stare dziuplaste drzewa - klony, lipy i inne, których nie znam ) a z drugiej strony wycięcie paru wierzb stanowi problem nie do przeskoczenia. Gdybym nie daj Bóg miał na działce firmę , to jak mi obliczył urzędas - musiał bym zapłacić za wycięcie tych chwastów 15 000 zł ! Brzoza - zgody nie dostałem ale spoko - właśnie schnie. Bez mojej pomocy. Jak było do przewidzenia załatwiła ją budowa , a ściślej wykop pod budynek. W tym samym czasie karze się jakichś staruszków bo wycięli własnoręcznie posadzone świerki. Żeby było śmieszniej - muszę zamiast tych wierzb posadzić odpowiednią ilość , jak napisało mi w zgodzie na wycinkę - szlachetnych drzew ( cokolwiek miało by to znaczyć - zdaje się ,że prawo nie definiuje które drzewa są szlachetne , więc będzie pole do dyskusji ). Może posadzę cisy - za mojego życia nie wychyną z traw



Czy coś zmieniło się w przepisach prawnych dotyczących wycinki drzew??

Cytuję :

Nowe przepisy określają rodzaje i gatunki drzew lub krzewów, za których usunięcie pobierana jest opłata oraz jednostkowe stawki tych opłat. Opłata za usunięcie krzewów wynosi 129,9 zł za 1 mkw. powierzchni pokrytej krzewami. Drzewa podzielono natomiast na cztery grupy. Stawki obliczane są za 1 cm obwodu pnia drzewa na wysokości 1,3 m. Najwyższe stawki – za usunięcie jodły czy miłorzębu – wynoszą odpowiednio 375 zł (przy obwodzie do 25 cm) i 1496,3 zł (powyżej 200 cm obwodu).

10 proc. opłaty wniesiemy za wycinkę rozpowszechnionego w Polsce i często zdziczałego klonu jesionolistnego, a także popularnych gatunków topól – mieszańców euroamerykańskich.


Rozumiem z tego, ze za nielegalna wycinkę topoli (obwód 130cm)zapłacimy odpowiednio : 97 zl(stawka za obwod do 200cm) x 130 cm = 12 610 zł pomnożyć x 0.1 (10 % opłaty) = 1261 zł kary ???

Zgodnie z cennikiem ustawy wchodzacej w zycie 1 lipca 2003 roku za LEGALNĄ wycinkę tej samej topoli zapłacimy :
47 zł (stawka za cm) x 130 cm = 6110 zł x 0.1 (znizka dla osoby fizycznej nie prowadzącej działalności na terenie wycinki) - 611 zł ??

Czy gdzieś robię błąd w wyliczeniach??



Mam problem z okreśłeniem ile mam drzew na działce - wg obliczeń pani urzędnik wychodzi wielokrotnie więcej niż wg moich, a wydawałoby się, że to prosta sprawa.

Problem w tym, że mam wierzby, które odrodziły się z pni i teraz mam takie grupy po kilka-kilkanaście pędów wyrastające z jednego korzenia. Nie wiem czy to w ogóle można nazwać drzewem, bo nie ma jednego wyraźnego pnia - rozgałęziają się od razu przy ziemi. No dobra, ale mogę uznać, że jeden taki krzaczor to jedno drzewo. Niestety pani urzędnik stwierdziła, że tyle jest drzew ile pędów na wysokości 130 cm, grubszych niż 10 cm obwodu.

Wyszło ok. 160 sztuk. Pomęczyłem się, pomierzyłem, złożyłem wniosek i dostałem zgodę na wycinkę. Wszystko pięknie, tylko zgoda jest uwarunkowana posadzeniem na mojej działce do końca 2009 tyle samo drzew, ile wyciąłem. Lubię zieleń, ale sory - w dżungli mieszkać nie zamierzam. To tylko 900 m2.

Moje pytanie brzmi:
- Jaka jest definicja pojedynczego drzewa wg przepisów prawa?
- Na jakie przepisy mógłbym się powołać?

Proszę, poradź.



Z zakupem działki Any27 jest zupełnie inna sprawa. Urząd obiecał, że pozwoli na konieczną wycinkę i pozwolił. To, że nie pozwolił na dodatkowe wycięcie drzew, jest jego prawem. Widać uznał, że dom bez tarasu wystarczy. Kupując działkę w otulinie parku należy się liczyć z tym, ze "nie do końca" jest ona nasza. A wystarczyło poczytać przepisy.



Witam wszystkich użytkowników forum, :)
chciałabym zwrócic się do was z prośbą o pomoc i o poradę w mojej sprawie.
Posiadam działkę ok 2 ha. Jej przeznaczenie zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego jest mieszkaniowo usługowo turystyczna. Plan jest z 2001r. Ale przez ostatnich pare lat wyrosły mi na niej sosny samosiejki. Wiem, że zgodnie z ustawą prawo ochrony przyrody mogę wyciąć te do 5 lat bez zezwolenia i opłat. Ale tam są też i starsze drzewa... Przed 2000 rokiem nie rosły tam praktycznie żadne drzewa. Teraz mam spory lasek. W ww ustawie istanieje zapis, że jeśli drzewa wyrosły po uchwaleniu mpzp to nie muszę uiszczać opłat za wycinkę. Wystarczy pozwolenie z gminy. Ale niedawno dowiedziałam się, że moja działka wchodzi do obszaru ochrony NATURA 2000. Co w takiej sytuacji powinnam zrobić? Czy te zasady które wymieniłam działają na tym obszarze NATURA 2000? Czy są wtedy już inne przepisy prawne odnoszące się do wycinki drzew z tych terenów? Bardzo proszę o radę i o pomoc
Dziękuję z góry

Pozdrawiam :)



1. Nefer, i tak mamy szczęście, bo mimo wszystko, zdaniem naszego adwersarza, jesteśmy Polakami (a paleta innych możliwości jest szeroka).
2. Nasza rola miała ograniczyć się do wskazówek "jak podp... sąsiada". "Oczekiwałem konkretnych wypowiedzi popartych artykułami z prawa budowlanego o ile takie są..." Gdy wyszliśmy poza tę konwencję to jesteśmy wyzywani od najgorszych. Tak też można, ale jest to kur...wo w skrajnej formie. A samemu nie można poszukać w przepisach? Przecież to co robi Bary to cwaniactwo...
3. Bary należy do kategorii ludzi, który ceni doradcę wtedy, gdy ten radzi "po jego myśli". Jeśli nie, jest taki azjatycki (tatarski) sposób: posła przynoszącego złe wieści skraca się o głowę.
4. Problem wycinki drzew to sprawa między właścicielem drogi, a tym, kto ma w tym interes żeby wyciąć. Problem parkowania: widać, że nie było go do czasu, gdy obok działki nowego sąsiada "wszystkie miejsca były wolne". Gdy przynajmniej jedno zostało zajęte przez wjazd, to zaczął się problem. A nie pomyśleliście Państwo, że nowy właściciel, podobnie jak Wy, też chce zaparkować przed SWOIM domem? Nie może, bo wcześniej już "zasiedzieliście miejscówki"?
5. Mogę tylko współczuć nowemu sąsiadowi. I radzić, żeby robił wszystko zgodnie z prawem, bo Wielki Brat czuwa i podkabluje...
6. "Sprawę zamykam..." I słusznie.



ewiwa - na właścicielu drzewa, ktore ma zostac wyciete ciązą pewne obowiązki wynikajace z przepisow prawa. Jezeli wlasciciel, zgodnie z ustawa, sam nie jest w stanie samodzielnie okreslic czy drzewo ma 5 lat czy nie, moze wynajac eksperta, ktory wystawi mu opinię.

Jeżeli drzewo uschnie - to też trzeba przed jego wycinką zgłosić się o pozwolenie do gminy!

To czy drzewo było przed wsadzeniem szkółkowane czy nie, nie ma znaczenia. Szkółki i lasy podlegają innym przepisom. Jeżeli drzewo przesadzasz, o ile się przyjmie, też nie wymaga zgłoszenia. Jedynie fizyczne jego zniszczenie (wyciecie).

Zdarza się, że gmina nakłada obowiązek posadzenia, w zamian za wycięcie, innego drzewa - czesto w pozwoleniu określa się jego gatunek i rozmiary. Zawsze negocjuję z urzędnikami na ten temat. Np. miałam do wycinki stara topole włoską i w zamian miałam posadzić klon pospolity, to negocjowałam możliwosc posadzenia odmiany niewielkiej lub kolumnowej.



jesienią 2007 wyrabiałem 2 pozwolenia w dwu rożnych gminach na Podkarpaciu na wycinkę drzew i nic nie płaciłem - osoby fizyczne są zwolnione z opłaty.
w jednym przypadku uzyskałem bezwarunkowo, w drugim zostałem zobowiązany do zasadzenia w miejsce każdego wyciętego 2 nowych drzew. dodam ze na pozwolenia czekałem niespełna 3 tygodnie.
sadze ze przepis ze na swoim terenie nie możesz zarządzać drzewostanem jak ci sie podoba jest naruszeniem prawa własności, co innego w przypadku własności będącej jednocześnie jakimś dziedzictwem narodowym czy innym, ale na swojej działce? i tu niekonsekwencja: musisz mieć pozwolenie na wycinkę czyli masz ograniczone prawo własności a z drugiej strony jak to drzewo spadnie na kogoś to będziesz odpowiadał.
pozdro




Z zakupem działki Any27 jest zupełnie inna sprawa. Urząd obiecał, że pozwoli na konieczną wycinkę i pozwolił. To, że nie pozwolił na dodatkowe wycięcie drzew, jest jego prawem. Widać uznał, że dom bez tarasu wystarczy. Kupując działkę w otulinie parku należy się liczyć z tym, ze "nie do końca" jest ona nasza. A wystarczyło poczytać przepisy. Nikt nie bedzie mi nakazywal jaki mam miec taras. Moze Tobie to by wystarczylo mi nie. Mam akt notarialny i jestem wlasnicielka gruntu .
Co oznacza "nie do konca" ??? Zaplacilam za dzialke tyle na ile byla wyceniona i nikt mi jej nie dofinansowal wiec nie rozmumiem tego co napisales(as) :o
Przepisy czytalismy my i nasze biuro projektowo-urbanistyczne. I to oni wystapili z wnioskiem o wycinke drzew. !!!!
Konserwator wydal pozytywna opinie na wycinke drzew i nawet argumentowal to tym iz, wlasnie ta "otulin" parku (jak piszesz ) jest tak duza, ze po wycieciu 3 drzew "krajobraz zieleni" nie ulegnie znieksztalceniu !! ! i napisali rowniez, ze drzewa nalezy sciac poniewaz moga stwarzac zagrozenie projektowanemu domowi i jego mieszkancom !!

Takze nie moge pojac dlaczego lesnik stwarza problemy !!! ???? :x :roll:




  Cytat:
Może napisz jakiegoś maila do zarządcy terenu/rezerwatu?

Nie wydaje mi się by była to akcja prowadzona samopas. Ktoś z pewnością wie co tam się dzieje.
A czy ja napisałem,że jest robiona samopas? Wydaje mi się,że nie.
Pewnie jest decyzja o czyszczeniu pasa drogowego, ale jak wiesz alien to ,że coś jest prawem nie od razu oznacza ,że jest słuszne...
Inaczej- każdy przepis powinien być podciągnięty pod stan faktyczny...
W tym przypadku wycinane były w większości zdrowe drzewa oddalone często znacznie od jezdni- de facto nikomu nie zagrażały...
Alien to ,że coś jest formalnie zgodne z prawem nie oznacza,że jest właściwe.
Moim zdaniem wycinka 3/4 drzew,( które wycięto)- była bezzasadna, pozbawiona podstawy faktycznej. Po prostu ktoś znalazł pretekst ( odpowiedni przepis) i podciągnął pod -moim zdaniem- błędny żeby nie powiedzieć fałszywy stan faktyczny. Tym stanem faktycznym jest domniemane zagrożenie ze strony drzew dla samochodów...tylko,że drzew, które w rzeczywistości zasłaniały jezdnię nie wycięto- wycięto natomiast drzewa o najlepszych cechach drewna budowlanego-drzewa najcenniejsze i najzdrowsze- co widać na załączonych zdjęciach...




teoretycznie tak - ale jak wczeniej powiedziałem - zawsze znajdzie sie pretekst żeby wyci?ć - dam Ci przykład dorga ostołęka - ostrów mazowiecka - wycięto ponad 200 sosen o obwodach dochodz?cych do 315 cm - bez uzgodnień w ramach modernizacji systemu odwodnienia drogi. inny - okolice Mińska Mazowieckiego dogowcz ustawili znak zakret i wycieli trzy jesiony o obwodzie ponad 300cm bo zaslanialy znak
Chyba nie rozumiem.
- Wycięto je bez zgody wójta/burmistrza/prezydenta_miasta lub starosty?
- Zrobiono to po 28 lipca 2005?

1. Jeli odpowiedĄ na oba pytania jest pozytywna, no to lu! Pucić ich z torbami! Nie widzę prawnych możliwoci wymigania przed drakońskimi karami, a jeli wójt/burmistrz/prezydent_miasta tych kar nie nałoży, to albo własna Rada Gminy albi NIK go rozszarpi? za niegospodarnoć, bo o takich pieni?dzach do kasy gminy nie można tak sobie "zapomnieć".

2. Jeli odpowiedĄ na pierwsze pytanie jest negatywna, czyli była zgoda, to mówimy o zupełnie innym problemie, w mniejszym stopniu zależym od omawianych przepisów. Takie pochopne zgody były wydawne i za poprzedniej ustawy. Problem oceny - kiedy wycinka drzewa jest naprawdę niezbędna, a kiedy nie - to odrębna, skomplikowana sprawa.

Jak j? rozwi?zać? No włanie! Chętnie poznam dobre pomysły.
Do tej pory proponowano/rozważano/próbowano następuj?ce metody:
- przeniesienie decyzji w górę, do wojewody (WKP);
- przeniesienie decyzji w dół, do gmin lub powiatów;
- ujawnianie/ogłaszanie wniosków/decyzji, aby mogły podlegać ocenie społecznej (mieszkańcy/organizacje/media);
- wprowadzenie obowi?zku oceny koniecznoci wycinki przez niezależnych (od kogo? jak wybieranych? przez kogo opłacanych? przez kogo weryfikowanych?) ekspertów lub specjalne komisje.

Dzięki za wyjanienie kuluarów "sprzeciwu WKP". Dodam jednaki, że przynajmniej niekórzy WKP byli zdecydowanie za pozbyciem się tej kompetencji decyzyjnej, bo sami mi to mówili. Argument dobrze zapamiętałem, bo mnie wkurzył: "To jest wredna sprawa. Jaka by nie była decyzja, zawsze się komu narazisz - albo drogowcom, albo gminie, albo mieszkańcom, albo wam. Po co mi to?" Oczywicie argument z "brakiem ludzi, samochodów, rodków na paliwo, czasu i kompetencji merytorycznych" też był podnoszony.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)