Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Cytat:
Dziewczyny,
nie krzyczcie na mnie, jesli zapytam...kilkakrotnie natknelam sie we wczesniejszych postach na tzw. produkty tolerowane-czy mozecie mnie oswiecic, co to sa za produkty i jakie sa zasady ich spozywania?
Ja mam ksiazeczke Dukana oraz ksiazke z przepisami, ale o tych tolerowanych jakos nie wyczytalam, mzoe przeoczylam cos?
LISTA PRODUKTÓW TOLEROWANYCH W DIECIE PROTAL
Uwaga 1!!! Nie wolno zjeść wiecej niż 2 produkty tolerowane dziennie. Lista nie oznacza wcale, że możemy bezkarnie włączać do diety wymienione niżej produkty. Powinny one być spożywane raczej w wyjątkowych sytuacjach. Jeśli możemy powstrzymać się od zjedzenia produktów tolerowanych, tym lepiej dla nas i dla procesu chudnięcia!!!
Uwaga 2 !!! Nie wolno stosować produktów tolerowanych w fazie uderzeniowej. Mozna używać je w II Fazie zarówno w cyklu czystych protein, jak i w cyklu warzywno-proteinowym.
1. JOGURTY OWOCOWE: 1-2 jogurty owocowe 0%, bez cukru, dziennie;
2. MĄKA KUKURYDZIANA: 1 łyżkę do zupy dziennie;
3. JOGURTY SOJOWE: 1 jogurt dziennie;
4. SER CANCOILLOTTE (produkowany we Francji w rejonie Franche-Comte oraz w Lotaryngii i Luksemburgu pod nazwą KachkÄĹ is (cook-cheese): - maksymalnie 40g;
5. ODTŁUSZCZONA ŚMIETANA CREME BRIDELIGHT 3%-4%: 1 łyżkę do zupy;
6. SMIETANA SOJOWA: 2 łyżki do zupy;
7. ODTŁUSZCZONE KAKAO BEZ CUKRU: 1 łyżeczkę do kawy (niedozwolone jest kakao Van Houtena ani Kankao);
8. TWAROŻEK LIGHT do 6% max: 30g
9. OLEJ SŁONECZNIKOWY / OLIWA Z OLIWEK: 3 krople na patelnie teflonową;
10. WINO BIAŁE WYTRAWNE i WINO CZERWONE WYTRAWNE: 3 łyżki do zupy, dodawane do potraw w trakcie gotowania lub duszenia, pod warunkiem, że garnek lub rondel nie są przykrywane pokrywką, aby alkohol mógł swobodnie wyparować z przygotowywanej potrawy.
„Royal Bengal” jest dosyć małym lokalem w zachodniej części miasta Luksemburga, specializującym się w kuchni indyjskiej. Specjalizacja to zresztą daleko posunięta, bo ogromny jadłospis tej restauracji już na starcie oczarowuje nas ponad setką egzotycznych nazw przeróżnych hinduskich specjałów. Daal, Palok, Shaag, Dopiaza czy Jhaalfrazy to potrawy, których sam jeszcze nie miałem okazji spróbować, jednak poza tym w menu odnajdujemy większość znanych nam dań, choćby spośród tych, omówionych w tekście o „Khana Khazana”.
Jadłospis podzielony jest wg typów dań, a każdy z typów oferowany w wariancie z drobiu, wołowiny, baraniny lub krewetek. To zreszta nie podobało się zaproszonemu przeze mnie gościowi z Indii, który zapewniał, że w tradycyjnej kuchni hinduskiej niektóre typy dań przygotowywane są wyłącznie na bazie określonych typów mięs lub w ogóle bez udziału mięsa. Osobom nieznającym się na hinduskich tradycjach polecamy więc trzymać się dań z kurczaka lub baraniny, co w większości wypadków da gwarancję zgodności przepisu z oryginałem. Wypada poza tym dodać, że nawet jak na standard luksemburski, jedzenie w „Royal Bengal“ jest mało przyprawione. Aby uzyskać właściwy dla kuchni orientalnej poziom pikantności warto zamówić dodatkowo małą miseczkę chili.
Najważniejsze jednak, co można powiedzieć o „Royal Bengal” to to, że ceny są tu o około dziesięć do dwudziestu procent niższe niż w „Khana Khazana” przy tej samej wielkości dań. Dlatego też cena „modelowego obiadu” nie powinna przekroczyć w założonego przez nas limitu czterdziestu euro, natomiast za dwa dania główne, którym towarzyszyć będzie polskie (jak wiadomo) piwo Cobra zapłacimy z całą pewnością mniej niż wyznaczające granicę kategorii „tanie“ czterdzieści euro.
Ponieważ lokal jest mały, warto zarezerwować sobie stolik w środku lub z tyłu, zaś w letnie wieczory na zewnątrz. Wystrój wnętrza nie jest ani oryginalny ani romantyczny, natomiast obsługa miła i szybka.
Warto wiedzieć, że lokal niedawno przeprowadził się z route d'Esch na route de Longwy i większość witryn internetowych o tematyce kulinarnej nadal jeszcze reklamuje tę restaurację pod starym a więc nieaktualnym adresem – caveat lector.
ul li { font-size : 11px; }
lkuchnia – indyjskal
lrodzaj – restauracjal
lceny – taniel
lgodziny –
po12.00–14.00 i 18.00–22.00
wt12.00–14.00 i 18.00–22.00
śr12.00–14.00 i 18.00–22.00
cz12.00–14.00 i 18.00–22.00
pi12.00–14.00 i 18.00–22.00
so12.00–14.00 i 18.00–22.00
ni12.00–14.00 i 18.00–22.00
l
lpaństwo – Luksemburgl
lregion – stolical
llokalizacja – Merll
ladres – 161, route de Longwy, L-1941 Luxembourgl
ltelefon – +352 45 57 41l
lfaks – +352 45 57 41l
lmapa – http://www.polska.lu/mapk...yal_Bengal.htmll
Cytat:
posiedze przy swojej partii kanapowej, przynajmniej dysonansu odczuwac nie musze.
czym jest lepszy Kaczor - Rejtan od Tuska - Targowicy ? tym ze jest w opozycji ? a traktaty te same podpisuja.
zenada i dno mulu. wszystko jeden ****. tylko inaczej sprzedany
Cóż, moim zdanem z każdym dniem różnice są widoczne coraz bardziej, ale każdy widzi, co chce :]
Porównanie "Kaczora-Rejtana" z "Tuskiem-Targowicą" jest chybione we wszystkich punktach. Kaczor nie jest "Rejtanem", tylko zwolennikiem wyboru w ramach tego, co możliwe jego zdaniem optymalnych rozwiązań (w UE to było głównie przybijanie się do postawy Angoli i wspólne inicjatywy z krajami bałtyckimi i Czechami). Od początku popierał obecność w UE, jako związku państw narodowych, by o polskie interesy walczyć od środka. Moim zdaniem hece z ruskimi wyraźnie pokazują, że przy naszym położeniu geopolitycznym, do spółki z niemiaszkami by nas po prostu rozebrali (przejmując np. cały przemysł energetyczny i produkcyjny). Wtedy bylibyśmy sami i taka jest alternatywa, a nie "dumne siedzenie na kanapie pod flagą biało-czerwoną" ;)
Tusk, dla odmiany, nie jest żadną "Targowicą". On po prostu chce być prezydetem i jest ostro lobbowany przez szeroko rozumiany "obóz obrońców III RP". Ładuje więc byłego SB-ka na wiceszefa ABW (która w związku z faktem, że Pitera nic nie znalazła na Kamińskiego - właśnie dostała polecenie kontroli w konkurencyjnym CBA, założonym przez dawnych działaczy antykomunistycznego NZS-u), byłego szefa WSI (który skończył ruską Akademię im. Dzierżyńskiego) na szefa kadr MON, czy absolwenta moskiewskiej "szkoły dyplomacji" na wiceszefa kadr MSZ. Na wysokich stołkach lądują prokuratorzy, którzy za SLD tuszowali "sprawę Rywina", a spadają z nich "prowadzący" "mafię węglową". Czarzasty i Kwiatkowski wczoraj w TVN rozprawiający o "standardach demokratycznych w mediach", adwokat broniący podejrzanych o grube afery - prokuratorem generalnym, który dystansując się od wpływu na podwładnych... żąda od nich apelacji w sprawie Jakubowskiej, nie znając uzasadnienia wyroku oraz "przewiduje" postawienie zarzutów Szczygle (ku zaskoczeniu, wyjaśniającego sprawę na miejscu w Afganistanie, Klicha oraz Zemkego, który jako szef komisji sejmowej uznał wyjasnienia Szczygły za wystarczające i wiarygodne). Cuda, Panie :kawa:
Wracając do Tuska - jako człowiek bez poglądów i właściwości (ślub kościelny, po 20 latach, w kampanii wyborczej 2005; na początku lat '90 - wojujący antyklerykał) jest po prostu podatny na wpływ tak dużego lobby. A lobby to oczekuje europejskiego superpaństwa i ukrywa przed publiką, że w ramach UE każdy ma swoje interesy narodowe i stara się je forsować (np. Francja - dopłaty do rolnictwa i rozbudowany socjal; Brytania - maksymalna autonomia i ograniczony socjal; Luksemburg, Belgia - jak najsilniejsze przybijanie się do "rdzenia Europy" [Francja, Niemcy], czyli federacjonizm totalny: idą przez most mrówka i słoń... mrówka mówi: ale głośno tupiemy :D ). A Niemcy... Zdominowanie UE.
Polscy eurofederaści zachowują się, jak kolonizatorzy, którzy przypłynęli do jakichś Papusasów i pokazują im szklane paciorki, jako... "cuda". A bardziej interesujące byłoby poznanie konstrukcji koła, albo chociaż przepisu na dobrą potrawę, czyż nie? :cool:
Nie ma sensu nazywanie tego "Targowicą". Warto natomiast za każdym razem wskazywać, dlaczego Karta Praw Podstawowych powoduje takie emocje i dlaczego rzekomi "liberałowie" godzą się na jej nie przyjęcie wyłącznie pod presją rzekomych "etatystów"/"socjalistów". Dlaczego też postępowanie tych ostatnich nazywane jest "awanturnictwem", a gdy robi to samo Wielka Brytania - jest to przykład "obrony interesu narodowego w ramach pluralizmu UE".
Oczywiście, że cała polityka to gnój. Po to jednak mamy prawo do głosowania, by wybierać między realnymi możliwościami, a nie bytami z Neverlandu. Głos zostawiony na kanapie "szalonego Kapelusznika" moim zdaniem jest lekką ucieczką od odpowiedzialności za swój wybór... Sorki, nie chcę by to co piszę zostało odebrane, jako "ładowanie się" w buty jakiegoś "mentora". Takie są po prostu moje przemyślenia. Czynnie zajmuję się polityką od '89. Jak już pisałem, sam popierałem UPR gorąco wierząc, że to nie jest kanapa (i przez jakiś czas nie była).
Dzisiaj JKM & co mogą siedzieć i opowiadać, co im ślina na język przyniesie i szukać masonów wśród eurofederastów. Jednak to nie jest żadna "polityka", a już na pewno "realna". Realny to był ich wspólny wynik w koalicji z Giertychem i Jurkiem.
Howgh.
EDIT: Miliard edycji wynika z poprawiania literówek w pisaniu "na hejnał" tekście :]