Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Jak obecnie brzmi zapis w uprawnieniach?
Mam pytanie czy ktoś wie jak obecnie brzmi zapis w uprawnieniach w
specjalności architektonicznej w ograniczonym zakresie? Chodzi mi o to jaki
dostanę papier czy będzie tam wprost z rozporządzenia przepisane:
"uprawnienia budowlane do projektowania obiektu budowlanego w odniesieniu do
architektury obiektu o kubaturze do 1000 m3 na terenie zabudowy zagrodowej
oraz sporządzania projektu zagospodarowania działki lub terenu"?

Moim zdaniem ograniczenie tych uprawnień do zabudowy zagrodowej jest
nieuzasadnione i krzywdzące dla magistrów inżynierów budownictwa. Bo czym do
jasnej ciasnej różni się zaprojektowanie domu w zabudowie zagrodowej od
zaprojektowania tego samego domu w zabudowie jednorodzinnej? Taka
skomplikowana jest adaptacja tego projektu że aż mgr inż. arch. z
uprawnieniami bez ograniczeń potrzebny? Jeśli zrobię takie uprawnienia to co
tak właściwie mogę zaprojektować? Bo w Prawie Budowlanym wyjaśnienia zabudowy
zagrodowej nie znalazłem..
W § 3 pkt 3 rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków
technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie zabudowa
zagrodowa to budynki mieszkalne, budynki gospodarcze lub inwentarskie w
rodzinnych gospodarstwach rolnych, hodowlanych lub ogrodniczych oraz w
gospodarstwach leśnych. Jednak z tego co się dowiedziałem to definicje z tego
rozporządzenia można stosować tylko na potrzeby tego rozporządzenia i nie
można ich traktować jako wiążących w całym systemie prawa.
Podsumowując:
1. O co chodzi z tą zabudową zagrodową czy to jest tylko projektowanie na
terenach rodzinnych gospodarstw jak w rozporządzeniu?
2. Jak obecnie wygląda obecnie zapis w uprawnieniach architektonicznych w
ograniczonym zakresie może ktoś wie?



Sprawy spadkowe - ich i koniec "bo tak"
Maz racja spadku ma udzial 1/12 w dwoch dzialkach - jedna lesna o
miernej wartosci, druga za to budowlana, w bardzo atrakcyjnej
miejscowosci. 2 czy 3 lata temu chcielismy wykupic reszte
spadkobiercow, kazdemu ich czesc wedle wyceny rynkowej. Nie doszlo
to do skutku bo ciotka meza, posiadajaca najwieksza czesc bo 1/3 nie
chciala wogole o tym rozmawiac, w koncu odpuscilismy i kupilismy
inna nieruchomosc.

w kwietniu ubieglego roku telefon do meza - trzeba dostarczyc akty
urodzenia corce ciotki bo maja kupca na te dzialke i trzeba wszystko
na nia przepisac. Maz na to "no dobra, a co z reszta
spadkobiercow?" na co ciotka "to juz jest Krysi i Ani", maz
pyta "jak to" a cioteczka odpowiada slicznie "tak-to!".
Maz stwierdzil ze nie bedzie sie ze stara ciotka klocil bo prawnie
ustalic czesci nalezne spadkobiercom i tak trzeba, zalatwil odpis
aktu urodzenia, ciotka sie po niego nie zglosila wiec zostawil u
siostry, ktora najblizej mieszka od tej ciotki (my 90km) i sprawa
przycichla.

Dzis telefon z pretensjami, dlaczego maz nie dostarczyl papierow.
Odpowiedzial ze skoro przez 10 miesiecy nie zadzwonili to uznal ze
juz nie potrzebne. Po czym zapytal co zamierzaja robic (2 corki
ciotki) a ona na to "nie Twoja sprawa, Ty masz w tej ziemi tylko
nazwisko."

Dla mnie tupet nie z tej ziemi. Dziadek meza mial 3ke dzieci.
Jedno (ciotka) zdecydowalo ze ziemia jest jej "bo tak". Dwoje
pozostalych nie zyje ale ich dzieci owszem. Dlaczego niby maja
zrezygnowac ze spadku, nawet tak malej czesci? Zawsze to jakies
pieniadze, maz akurat chcialby je przeznaczyc na odnowe grobowca
swojego taty. Jeszcze gdyby przysli poprosic, moze inaczej bysmy na
to patrzyli. Ale ich "tak to" i "masz w tej ziemi tylko nazwisko"
nastawia mnie wrecz bojowo.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)