Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Z kulturą piwną w Polsce jest tak samo jak z kulturą picia wódki i strzelectwa. Przed wojną istniały (np. w rękach prywatnych ponad 2 mln sztuk broni palnej) i jakoś ani hord pijanych na ulicach nie było ani strzelanin na ulicach nie widziano.
W sprzedaży było piwo ciemne i jasne ALE jasne to z reguły nie był pils tylko jasne lekkie pszeniczne (coś jak te w czechach) albo tzw. piwo białe ważone latem w całej łacińskiej Europie. Obok tego istniało piwo ciemne i jego odmiana - piwo tzw. czerwone np. Warka była piwem ciemnym.
Po wojnie nic z tego nie przetrwało. Znacjonalizowane fabryki zaczęły tłuc byle jakie piwo zbożowe (co kupili z tego pędzili np. piwo grodziskie), później uruchomiono (importowana technologia chociaż przed wojną istniała) pilsa, głównie na eksport (tzw. Żywiec eksportowy itd). Ogólnie - totalna demoralizacja i upadek.
Dzisiaj po tych czasach została wizja kiepskiego pilsa i niczego innego. Powoli coś się dzieje ale np. piwa białego (leciutkie zbożowe ok. 2-3% alkoholu na lato) nadal nie ma, pszeniczne powolutku się odradzają a powszechne przed wojną piwo ciemne poza niszami jakoś się nie przyjmuje.
Demokracja ludowa wychodzi bokiem wszędzie, także w piwie i kto wie czy w ogóle odbudowa dawnej kultury picia i warzenia jest możliwa. Chyba niestety nie bo i rynek inny (duże koncerny rozlewające z "koncentratów", parę dużych browarów przemysłowych, ograniczenie lokalnych browarów).
A jakie absurdalne przepisy dotyczą produkcji wina, to kompletny idiotyzm nie wiadomo przez jakich prawników i posłów spisany, za to powinni siedzieć.
" />Witam, wstawiłem zacierek z bananów, jest to wymyślony przeze mnie przepis, a że wymyślony więc mało, żeby nie było lipy jak się nie uda..... Ciekaw jestem bardzo co z tego będzie (czy ów alkohol który wypsoce będzie miał zapach i posmak bananowy) A może ktoś już z psotników forumowych sprawdzał coś takiego?
Wymyślony przepis wygląda tak:
1kg. Cukru
1kg.Zblenderowanych bananów
1Mała torebeczka drożdży winiarskich "biowin" akturat te miałem....
1 Paczuszka rodzynek 100g
4,5l Wody
Po ok. 3-5 dni mam zamiar jeszcze dołożyć trochę słodu pszenicznego
Myśle że gotowy zacierek powinien w smaku przypominać delikatnie piwo pszeniczne ale to tylko takie moje skojarzenie!!! Pozdrawiam i czekam na komentarze
" />Gdzieś na forum były stare przepisy na miód pitny. Dyskusję toczono w dziale Germanie, później przeniosła się do Słowian (i tam były chyba przepisy z czasów mniej więcej baroku.
Co do piwa - robiłem na łotewski sposób. Na święto Kupały zwyczajem u nich jest zrobić a nie kupować piwo. Produkty proste, na pewno powszechne i w dawnych czasach. Na Łotwie wyglądało to tak:
- wiadro wody (10 l)
- kilogram cukru
- słoik słodu jęczmiennego (w całym byłym ZSRR sprzedają go jako wysoko-odżywczy, pełen mikroelementów i inhibitorów enzymów specyfik wzmacniający; głównie dla rekonwalescentów i kobiet w połogu)
- mała kostka drożdży (wielkości ćwierci kostki masła)
Po wymieszaniu wiadro przykrywa się pokrywką, odstawia na jakiś czas, później pije.
By trafić z czasem dojrzewania przenosi się wiadro w chłód (do piwnicy) by zwolnić fermentację, trzyma w cieple by przyspieszyć.
Piłem je, również robiłem w Polsce. Jest słabe, mętne, w smaku - takie sobie. Ale jest samemu zrobione
Teraz odniesienia do historii, (głównie z "Kuchni Słowian" Hanny i Pawła Lis, wyd. EGIS, Kraków 2009).
Robiono piwo słodowe jęczmienne, zachowały się informacje i o pszenicznym. Bez zapraw, z zaprawami ziołowymi, chmielem, jałowcem. Aromat nadawało czasem lekkie przypalanie słodu przy suszeniu. Bardzo słabe, do natychmiastowego spożycia. W dzisiejszych przepisach stosuje się cukier, kiedyś miód. Drożdże pozyskiwano z dzieży do ciast, być może również z chleba razowego (bo u nas robiono nie tylko podpłomyki ale i ciasta wyrastające). Prościzna.
Co do bagna. Nie słyszałem o powszechnym stosowaniu tej rośliny jako zaprawy. Owszem, wchodziła w skład napoju czarownic i truto nią mole. Spożycie przez ogół było, że tak powiem, pośrednie. Otóż na bagnach i torfowiskach rośnie borówka bagienna - łochynia. Podobna do jagód lecz nieco większa i o jaśniejszym miąszu (i na wyższych krzewinkach). Często po jej zjedzeniu występowały objawy upojenia podobnego do alkoholowego. Z chęci nawalenia się, mężczyźni brali się nawet do gotowania robili zupę z łochyni. Sama roślina dorobiła się nazwy pobocznej - pijanica. W rzeczywistości upojenie było powodowane przez pyłki bagna zwyczajnego osiadające na owocach.