Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Informacje zaslyszane w mediach:
***
Upada przemysl skorzany, w zwiazku ze zmniejszonym popytem na mieso
rosna ceny skor i ich produkcja okazuje sie nieoplacalna. Upadlo juz
kilkaset mniejszych garbarni. Szansa dla polskiego przemyslu moga byc
wysokie cla zaporowe na skory ze wschodu.
***
Spada zatrudnienie w przemysle miesnym, kilka tysiecy osob w calej
Polsce stracilo juz prace.
***
Moze wiec juz niedlugo nie bedzie sie trzeba martwic czy buty sa
skorzane, czy kapsulka od lekarstwa zelatynowa i czy do przyprawy nie
dodali jakies produktu wytwarzanego z kosci - bo prostu stosowanie
takich materialow bedzie calkowicie nieoplacalne? Nie bedzie sie trzeba
zastanawiac przez co filtrowany byl cukier, a przez co wino?
Oby jak najszybciej.
To powiedziało google:
Procesy i operacje uszlachetniania skór są źródłem emisji wielu substancji
chemicznych szkodliwych dla zdrowia. Rodzaj i ilość zanieczyszczeń powietrza
na stanowiskach zależy od procesu, wykonywanej operacji oraz zastosowanej
technologii [1]. Pracownicy garbarni są potencjalnie narażeni na działanie
związków rakotwórczych lub prawdopodobnie rakotwórczych, takich jak:
barwniki azowe, benzen, formaldehyd, pentachlorofenol, związki N-nitrozowe,
związki arsenu, związki chromu (VI) i pył skórzany [2]. Duże zagrożenie
substancjami szkodliwymi dla zdrowia występuje na stanowiskach pracy
warsztatu mokrego. Badania prowadzone na stanowiskach pracy warsztatu
mokrego wykazały obecność w powietrzu amoniaku, kwasu siarkowego,
siarkowodoru [3,4]. Na oddziałach, gdzie technologia wymagała stosowania
siarczanu dimetyloaminy stwierdza się obecność N-nitrozodimetyloaminy. Obok
N-nitrozodimetyloaminy często była identyfikowana N-nitrozomorfolina [5, 6].
Obecnie w większości garbarni do garbowania skór są stosowane brzeczki
chromowe. Brzeczki chromowe są to roztwory soli chromu (III). Pracownicy
wydziałów zatrudnieni bezpośrednio przy obsłudze procesu garbowania narażeni
są na działanie roztworów garbujących. Badania powietrza wskazują na niskie
stężenia chromu w powietrzu [7-9]. Wykańczanie kąpielowe uważane jest za
bezpieczny proces, gdzie stężenie substancji szkodliwych w powietrzu jest
stosunkowo niskie [1].
Zupełnie inny rodzaj zanieczyszczeń emitowany jest do powietrza na
wydziałach ostatecznego wykańczania. Pracownicy, wykonujący operacje
związane z tą częścią obróbki skór, narażeni są na wdychanie
rozpuszczalników organicznych, pyłu skóry i barwników azowych [1,2, 10,11].
Rodzaj zanieczyszczeń występujących na stanowiskach wykańczania końcowego w
wielu wypadkach jest podobny do zanieczyszczeń identyfikowanych na
stanowiskach pracy w przemyśle obuwniczym [12].
Związkowcy mówią Chińczykom "nie"
Łódzcy związkowcy przemysłu lekkiego apelują do Brukseli o ponowne
wprowadzenie zniesionych 20 stycznia ceł dla chińskich producentów odzieży.
Obawiają się, że import tanich ciuchów z Dalekiego Wschodu wykończy rodzime
zakłady.
– Nie jestem przeciwny wejściu Chińczyków na polski rynek, ale niech zostaną
zachowane cła jeszcze przynajmniej przez trzy lata. Inaczej nie mamy szans na
konkurencję z nimi, bo tam państwo dotuje połowę produkcji, a robotnicy szyją
za miskę ryżu – mówi Bolesław Bartnik, wiceprzewodniczący Federacji Związków
Zawodowych Przemysłu Lekkiego w Łodzi. – I niech Chińczycy przestrzegają
europejskich norm, bo importowane ubrania nie mają atestów, metek, nazw
producentów. Przywożone są koszule, które powinny mieć 70 procent bawełny, a
mają 30 procent.
Łódzka federacja podpisała się pod pismem skierowanym do europejskiej
centrali związków zawodowych w Brukseli, skupiającej branże włókienniczą,
odzieżową i skórzaną, która teraz będzie próbowała wymusić na Komisji
Europejskiej zmianę przepisów celnych wobec chińskich producentów. Związkowcy
liczą też, że petycję podpisze polski rząd.
Podobne akcje podejmują łódzcy przedsiębiorcy, choć spodziewanego już w
styczniu zalewu taniej chińszczyzny jeszcze nie odczuli.
– Sprzedaż spadła nam minimalnie, ale na rynku wyczuwa się psychozę. Szefowie
firm spodziewają się najgorszego, dlatego przestali podejmować strategiczne,
długookresowe decyzje – mówi Stanisław Marzec, prezes firmy odzieżowej Inter-
Mar, który zbierał w Łodzi podpisy pod petycją Izby Bawełny do Komisji
Europejskiej. – Podpisało się około dwustu przedsiębiorców z województwa
łódzkiego, na razie jednak nie ma żadnego odzewu z Brukseli.
(pb) - Dziennik Łódzki
www.lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/454894.html
Może ktoś wreszcie zainteresuje się przemysłem lekkim??!!??
Włókniarki nie przyjadą do stolycy z motykami, kilofami czy petardami, jak
inni ze śląska czy kolei, z tego powodu powinno się olewac przemysł lekki?
Oczywiste jest ze nie mozna winic LOTu za to co PPL wyprawiaja na Okeciu, ale
wiekszosc pasazerow - czy to naszych rodakow czy nie - utozsamia to przez co
musi przechodzic na lotnisku z firma, z ktora lata. Stad pomstowania na
opoznienia, ktore np. biora sie z tego, ze mimo kilku skanerow bagazu obsluguje
je tylko 1 umundurowany czlowiek. Miota sie od jednej maszyny do drugiej
absolutnie sam w godzinach szczytu, dodatkowo kazac ludziom czekac, bo
urzadzenia zlokalizowane sa dwa metry przed okienkami check-in, wiec tlum
ludzie przed i za maszynami nie moze znalezc sobie miejsca. Nigdzie indziej
poza "Portem Lotniczym im. Fryderyka Chopina" nie zdarzylo mi sie, abym musial
czekac w kilkudziesiecioosobowej kolejce zeby mi przeskanowali walizke, ktora
nadaje do luku bagazowego (co innego oczywiscie bagaz poodreczny). Gdzie
indziej maja sztab ludzi z wozkami, ktorzy zabieraja Ciebie i Twoj bagaz do
przeswietlenia, po minucie wszystko jest gotowe. Inna sprawa, ze nie latam na
tyle czesto, aby sie tym chwalic i przekrzykiwac sie, gdzie to i za ile
lecialem. Ale w Warszawie organizacja pracy na lotnisku mnie po prostu
przerosla. Jeszcze jedno - zainteresowanym przemyslem lotniczym polecam artykul
w "Time" (rowniez na www) z 22 lipca o nowej linii lotniczej w USA o nazwie
jetBlue. Jest to eksperyment, ktory ma na celu obnizenie kosztow obslugi lotow,
a w zwiazku z tym obnizenie cen biletow, przy utrzymaniu jakosci i
punktualnosci lotow. JetBlue obsluguje tylko ok. 20 lotnisk w Stanach, choc
poszerza oferte, lata wylacznie w nocy (np. 0:35), wynajmuje polowe terminalu
szostego na JFK (15 gates), na pozostalych lotniskach dzieli okienka do check-
in'u z innymi liniami i sklada sie z ponad 60 nowiusienkich airbusow A320.
Wszyscy pasazerowie maja skorzane fotele i telewizje na zywo z 24 kanalami
transmitowanymi z satelity. Serwuja wylacznie napoje i snacki, ale mozna to
przebolec, biorac pod uwage, ze za 3-godzinny lot z Denver na JFK zaplacilem 99
dolarow. To lepsze niz przesiadki i loty trwajace na tym polaczeniu o wiele
dluzej a oferowane przez inne linie. Ich punktualnosci nie ma nic do
zarzucenia, reklamuja sie nawet ze w przypadku opoznienia zwracaja w calosci
pieniadze za bilet lub daja kolejne polaczenie za darmo. Polecam artykul
w "Time". Okazuje sie, ze mozna miec pomysl na linie lotnicza.
A mnie się wydaje, że
że w Waszej dyskusji wzajemne uprzedzenia wzieły górę nad meritum, i że
właściwie nie ma wielkiej różnicy pomiedzy Waszymi stanowiskami.
Przetwarzanie ludzkich zwłok jest rzeczą ohydną, niezależnie od tego, czy
odbywa się na skalę przemysłowa, czy też w ramach eksperymentu, który przecież
mógł, choć nie musiał być czyniony z myślą o ewentualnym przemysłowym
zastosowaniu.
Tego typu poczynania, podobnie jak wytwarzanie materaców z włosów, "recycling"
zębów czy produkcja niektórych artykułów skórzanych - są rezultatem
zezwierzęcenia, które towarzyszy każdej wojnie, zwłaszcza prowadzonej przez
systemy totalitarne, ale nie tylko.
Komunistyczna propaganda wyolbrzymiła i tak juz gigantyczną skalę zbrodni
hitlerowskich, aby ukazać swe zwycięstwo nad faszyzmem (które było zgnieceniem
jednego potwora przez drugiego) w jeszcze bardziej jaskrawym swietle, by
uświadomić, przed jakimi to klęskami uchroniła Europę armia czerwona. Dotyczyło
to zwłaszcza krajów "wyzwolonych" jak Polska, wobec której ZSRR stał się
przecież drugim agresorem. W ten sposób nawet ci, którzy pamietali o 17
września i rozumieli, ze Polska stała się satelitą ZSRR, mogli odczuć coś w
rodzaju ulgi, że przecież mogło być gorzej. Byłem wtedy dzieckiem, ale
pamietam, że taka argumentacja była często stosowana, takze w prywatnych
rozmowach.
Nie mam więc nic przeciwko odkłamywaniu komunistycznej propagandy i prostowaniu
niektórych faktów. Należy to czynić w imię historycznej scisłości. Oświęcimskim
kłamstwem nie jest podanie rzeczywistej ilości zamordowanych w obozach ludzi,
ale negowanie faktu istnienia i funkcjonowania całej machiny zniszczenia i
wprowadzenia w życie idei unicestwienia narodu w sensie biologicznym i
duchowym. W niczym nie zmienia to ogromu zbrodni, jaka została na Polakach i
Polsce popełniona przez hitlerowskie Niemcy i ich ówczesnych sojuszników -
Związek Radziecki. To zaś z kolei powinno nas skłaniać do zaprzestania
rozczulania sie nad sobą i zabrania sie do porządków we własnym państwie, aby
nikomu nie przyszło na myśl, że skoro jesteśmy niezdolni do samodzielnego
rządzenia się, bo wciąż kłócimy się o sformułowania, to należy nas w tym
wyręczyć.