Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Najpierw CYTAT:
" maju br. funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w
Przemyślu wraz z rzeszowską ABW rozbili zorganizowaną grupę przestępczą
działającą na terenie Podkarpacia. Jest to kontynuacja sprawy sprzed roku, kiedy
to w wyniku spektakularnej akcji, z użyciem helikoptera, zatrzymano 21 osób.
- W latach 2005-2007 gang wprowadził do obrotu w kraju i za granicą milion
sześćset tysięcy paczek papierosów bez akcyzy. Skarb państwa stracił prawie 11
milionów złotych - mówi kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy BOSG. W wyniku
ostatniej akcji zatrzymano kolejnych 12 osób, w tym dwie kobiety.
- Papierosy pochodziły głównie z Ukrainy. Członkowie grupy nie ryzykowali
organizowania przemytu przez granicę z Ukrainy do Polski, skupowali od tzw.
mrówek handlujących już po polskiej stronie - dodaje pani rzecznik.



Dziękuję za obszerną wypowiedź, oby tak wszyscy spokojnie i rzeczowo
podchodzili do sprawy. Jednak nie zgadzam się, że kochanie przyrody i życia, a
fascynacja nią to to samo. W sprawie wilków nie chodzi o ekosystem czy
strzelanie. Tu chodzi o sposób załatwienia i przedstawienia tej złożonej
sprawy. Tak na marginesie, teren bieszczadzki jest wystarczająco duży, aby
pomieścić nawet więcej wilków. Sęk w tym że wypas owiec nie zmienił się tu od
czasu gdy wilków prawie nie było. Obecnie na terenie KPN zaczęto ogromnym (jak
na ochronę przyrody w Polsce) nakładem kosztów wprowadzać do środowiska rysie.
Ciekawy jestem czy też je będziemy strzelać gdy się okaże, że porywają kaczki i
inne zwierzęta we wsiach położonych w puszczy i jej bezpośrednim otoczeniu.
Niestety owce, które mają konkretnych właścicieli, którzy ich nie pilnują, bo
tak robili od zawsze, nie maja nic wspólnego z jakąkolwiek ekologią i w ten
sposób nie możemy chronić przyrody. Jest to jak widać złożony problem i nie
tylko u nas ma on miejsce. W swym artykule w zachodnim piśmie „How to save
them?” poświęconym zagadnieniom ochrony przyrody i metod poprawienia
efektywności tej ochrony nie pozostawiam suchej nitki na organizacjach, które
się tym zajmują. Prawda jest bowiem taka, że tam gdzie w grę wchodzą pieniądze,
przyroda zawsze przegrywa. Mam nadzieje, że kiedyś się to zmieni. Skóra wilka
jest bardzo dużo warta, mało, trudno ja kupić gdyż zwierzę to jest chronione i
znajduje się na liście CITES. Więc Niemiec może taka skórę przywieźć legalnie
tylko posiadając na nią papiery wystawione przez odpowiednie organy rządu
danego państwa – tu Polski. Stąd odstrzał wilka to smaczny kąsek dla każdego
myśliwego! Kara za wwiezienie skory bez papierów do krajów unii wynosi około
50000 euro! Tak samo smacznym kąskiem jest np. wypchany gadożer, ceny na
czarnym rynku są ogromne, a myśliwskie fałszywe trofea to przedmiot ogromnego
ciemnego biznesu. Z Polski wywożone są np. jaja wielu gatunków ptaków których
tereny lęgowe nie są objęte zakazem wstępu tylko u nas. Zapytajcie się Anglika
ile by kosztował go mandat za kopniecie w drzewo na którym ma gniazdo orzeł
przedni lub inny duzy i rzadki ptak drapieżny. Niestety wilcze skóry ostatnimi
czasy, gdy coraz rygorystyczniej sprawdzane są granice - pod katem przemytu
zwierząt objętych konwencja waszyngtońską to fantastyczne trofeum. Bowiem na
jelenie można polować wszędzie, ale ubić żubra to już nie bardzo jest gdzie.
Jerzy Woźniak




przemyt z Ukrainy - praca to praca !
Większy przemyt na granicy z Ukrainą

dw 11-04-2005, "Gzeta w Rzeszowie"

W dniu pogrzebu Papieża wielu mieszkańców Podkarpacia wyruszyło na zakupy do
naszych wschodnich sąsiadów

Straż Graniczna odnotowała znaczne ożywienie na granicy z Ukrainą w piątek, gdy
w Watykanie obywał się pogrzeb Jana Pawła II. Mieszkańcy przygranicznych
miejscowości wykorzystali ten wolny dzień i kolejne dwa na zrobienie zakupów.
Ruch zwiększył się głównie na przejściu pieszym w Medyce. Wykorzystują je od
lat tak zwane mrówki, przenosząc najbardziej chodliwy w Polsce towar, czyli
wódkę i papierosy. - Średnio przejście piesze w Medyce przekracza dziennie
około siedmiu tysięcy ludzi. Tymczasem od piątku do niedzieli włącznie
odprawialiśmy średnio około 10 tysięcy podróżnych w ciągu doby. Ludzie po
prostu wykorzystali przedłużony weekend. Nie przeszkadzał im ani pogrzeb, ani
żałoba po Ojcu Świętym - mówi Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego
Oddziału SG.

Zdaniem Straży Granicznej w związku z większą liczbą osób przekraczających
przejście wzrósł przemyt.

W tych dniach doszło też do napaści na strażników. - Jeden z podróżnych kopnął
naszego funkcjonariusza w piersi, inny turysta poszarpał kolejnego strażnika.
Na szczęście, obaj funkcjonariusze nie odnieśli poważnych obrażeń - dodaje
Pikor.

Na przejściach drogowych w Medyce, Korczowej i Krościenku ruch samochodowy w
tych dniach był taki jak zwykle, ale przemytnicy też w tych dniach nie
próżnowali.

Sporo pracy mieli pogranicznicy na drogach w okolicach przejść granicznych.
Zatrzymali do kontroli dwa samochody, w których było łącznie około 27 tysięcy
paczek papierosów.

Znaleźli też ponad dwa tysiące wyrzuconych paczek papierosów na torowisku tuż
po przejeździe pociągu Czerniowce-Przemyśl.



Zatrzymano 14 osób. Do pościgu za szefem gangu użyto śmigłowca.
Funkcjonariusze ABW i Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej weszli we
wtorek do kilkudziesięciu mieszkań w całym kraju. Znaleziono około 75 tysięcy
paczek papierosów bez polskiej akcyzy.

- Zatrzymaliśmy 14 członków gangu. Z naszych ustaleń wynika, że przez ostatnie
cztery miesiące grupa wprowadziła na rynek w kraju i za granicą około 1,5
miliona paczek papierosów bez akcyzy. Straty skarbu państwa można szacować
nawet na dziesiątki milionów złotych. - mówi ppłk Magdalena Stańczyk
rzeczniczka ABW.

Szef gangu Maciej M. został zatrzymany po pościgu z udziałem śmigłowca Straży
Granicznej oraz psów tropiących. 34-letni Maciej M. edukację zakończył na
szkole podstawowej, nigdy nie był legalnie zatrudniony, a mimo to, jest bardzo
zamożny.

Na poczet spodziewanych kar grzywny zabezpieczono też około półtora miliona
złotych, w różnych walutach. Gotówka pochodziła głównie z kantoru wymiany
walut, którego właściciel był członkiem grupy. Służby specjalne przypuszczają,
że kantor mógł służyć do legalizowania zysków z działalności przestępczej.

Według ABW papierosy pochodziły głównie z Ukrainy. Członkowie grupy nie
ryzykowali organizowania przemytu, a papierosy odkupowali od tzw. mrówek. Gdy
ABW wkraczała, część papierosów była już załadowana do samochodów gotowych do
transportu.

Gang działał w latach 2004-07. Szacuje się, że już tylko od listopada 2006 do
kwietnia 2007 naraził Skarb Państwa na straty w wysokości około 12 milionów
zł., z tytułu niezapłaconego podatku akcyzowego. Śledztwo w tej sprawie
prowadzi od stycznia 2007 r. delegatura ABW w Rzeszowie pod nadzorem
Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Zatrzymanym przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej
oraz prania brudnych pieniędzy. Grozi za to kara do 8 lat więzienia. Maciej M.
może odpowiadać za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, za co grozi mu
do 10 lat.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów

miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,4222873.html



PAPIEROSY - CELNICY MAJA ICH ZA DUZO !!!!!!
* Magazyny Izby Celnej przeładowane są m.in. papierosami
LM, Monte Carlo, HB, West, Pall Mall, pochodzącymi z
przemytu.

Tymczasem firmy tytoniowe nie są zainteresowane zakupem,
lub przejęciem papierosów do dalszego ich przerobu.
Niewielu jest też innych chętnych do ich odkupienia, mimo
niskich cen. W 2002 r. oddziały podległe Izbie Celnej w
Przemyślu zajęły do spraw karnych skarbowych 36 mln sztuk
papierosów, a w pierwszym kwartale br. - 5 mln.
Funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału SG w tym samym
czasie zarekwirowali 10 mln sztuk papierosów. Obecnie
przemyska Izba Celna oferuje do sprzedaży ponad 4 mln
papierosów. - Mamy trudności z ich zbytem - mówi rzcznik
prasowy Izby Celnej Krystyna Mielnicka. - Według
obowiązujących przepisów, mogą one być sprzedawane
podmiotom gospodarczym po doliczeniu podatku akcyzowego i
VAT, nadrukowaniu napisów ostrzegających, że palenie
tytoniu powoduje raka i choroby serca, przeprowadzeniu
badań i oznakowaniu wyrobów tytoniowych w banderole
legalizacyjne. Wymogi te powodują, że sprzedaż papierosów
przez nabywców stałaby się na rynku wewnętrznym
nieopłacalna. Jedynym rozwiązaniem, stosowanym przez izby
celne, jest sprzedaż papierosów na przetargach tym
nabywcom, którzy wywiozą je za granicę. Ale i ta metoda
okazuje się mało skuteczna. Mimo symbolicznej ceny i
licznych ogłoszeń w prasie do przetargów zgłasza niewiele
firm. Zdaniem Mielnickiej, najlepszym sposobem likwidacji
zajętych papierosów byłoby ich zniszczenie. Obiecały w
tym pomóc firmy tytoniowe, ale na obietnicach się
skończyło. Zgodnie z kodeksem celnym, przedmioty
przywiezione nielegalnie z zagranicy, w stosunku do
których orzeczono przepadek na rzecz Skarbu Państwa,
należy traktować jako towary niekrajowe i zniszczyć je.
Osobą do tego zobowiązaną jest reprezentant Skarbu
Państwa, który wydał orzeczenie o przepadku. Są to
najczęściej sądy, a więc niszczenie odbywałaby się na
koszt SP.
www.przemysl.c-net.pl/



czy Straż Graniczna ukróci przemyt ?
"Zabiorą nadwyżki papierosów i wódki, ukarzą mandatami i wnioskami do sądu -
tak pogranicznicy niebawem zaczną traktować podróżnych na pieszym przejściu w
Medyce. To odwet za napaści na funkcjonariuszy i wyzwiska pod ich adresem.

Od początku tego roku około 60 razy podróżni napadali na strażników granicznych
na przejściu dla pieszych w Medyce. Z przejścia codziennie korzysta od ośmiu do
dziesięciu tysięcy osób. Głównie tak zwane mrówki. To mieszkańcy terenów
przygranicznych, którzy żyją z drobnego handlu. Przynoszą z Ukrainy tanie
papierosy i wódkę i sprzedają na pobliskim bazarze w Medyce lub w Przemyślu.

Długa kolejka, tłok, awantury wywoływane przez podpitych podróżnych i tych,
którym nie spodobała się odprawa celna - to codzienność na przejściu. Wszystko
przez to, że wiele mrówek bierze znacznie więcej towaru, niż pozwalają
przepisy. Celnicy zawracają ich na koniec kolejki, a to wywołuje ich agresję.
Celnicy i Straż Graniczna mają dosyć napaści i wyzwisk pod swoim adresem ze
strony podróżnych. Twierdzą, że służba na pieszym przejściu w Medyce jest
najcięższa na całym odcinku granicy naszego województwa z Ukrainą.

Od 16 sierpnia ma się to zmienić. Straż Graniczna wspólnie z celnikami
wprowadza od tego dnia nowe zasady zgodne z wytycznymi Unii Europejskiej. Na
przejściu pieszym zawiśnie informacje o tym, że jest to przejście dla
podróżnych, którzy nie mają nic do oclenia. A to oznacza, że będzie można
wnieść przez nie tylko tyle towaru, ile pozwalają przepisy. Wszyscy ci, którzy
zechcą przenieść więcej, nie będą już zawracani na koniec kolejki. - Bo taki
zawrócony potrafił stawać w kolejce kilka razy. Liczył na to, że za którymś
razem przejdzie. Po wprowadzeniu nowych zasad celnik zabierze przemytnikowi
towar już za pierwszym podejściem, sprawa trafi do sądu, zostanie wszczęte
postępowanie o przestępstwo skarbowe albo nałożona grzywna - mówi Mariusz
Siedlecki z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Wyjaśnia, że wszyscy,
którzy będą chodzić przez przejście piesze na pasie "nic do zgłoszenia", muszą
mieć tego świadomość.

Pogranicznicy mają nadzieję, że to uspokoi sytuację i pobicia służb granicznych
staną się tutaj rzadkością. - Z założenia bowiem piesze przejścia mają służyć
wymianie turystycznej między krajami. Niestety, to w Medyce stało się miejscem
wykorzystywanym do przenoszenia papierosów i wódki - dodaje. Siedlecki nie
sądzi, że kolejki się zmniejszą i ludzie przestaną wnosić towar nawet po kilka
razy dziennie. Liczy jednak na to, że na granicy będzie spokojniej.

*Osoby z terenów gmin przygranicznych mogą wnieść jednorazowo jedną paczkę
papierosów, pół litra alkoholu.

*Osoby spoza terenów przygranicznych - karton papierosów, litr wódki, dwa litry
wina, dwa litry koktajli i aperitifów."
miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,2857323.html



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)