Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Witam.
W zeszlym sezonie moja dziewczyna wybierala ubranie na motor i mialem okazje poczynic pewne obserwacje. Nie kupuj nic na odleglosc bez mozliwosci przymiarki. Facet ma latwiej: wzrost, obwod w klacie i pasuje. U kobitki to bardziej skomplikowane. A to za ciasna w ramionach a to w cyc...ch a to w biodrach itd. Spodnie jeszcze gorzej. Przemysl tez kwestie czy chcesz kurtke ze skóry. Jest ciezsza i jesli zmoknie dlugo schnie i jest 3 razy ciezsza niz gdy byla sucha. A argument utrzymania w czystosci to nie wiem o co chodzi? Z tekstylnej robaki schodza mokra szmatka, nie trzeba jej natluszczac a jak sie naprawde pobrudzi to pralnia chemiczna zalatwia sprawe. Jesli chodzi o buty to nie oszukuj sie. Bezpieczne, czyli sztywne i z ochraniaczami nie beda wygodne do chodzenia i wypady do galerii odpadaja. Dobre do chodzenia beda slabo chronic. Moim zdaniem do miasta niezle sprawdzaja sie glany a na dalsze wypady buty typowo na motor. Kask to raczej nizsza pulka, ma slaba opinie bo jest glosny i slabo wykonany to drugie to sam sprawdzilem. Pas nerkowy to detal, mysle, ze taki za 30zl wystarczy. Rekawice z wygladu ok, tylko jakie beda pasowac? Wazny jest obwod dloni i proporcjonalne do niego palce. Wszystko bierze w leb jesli masz dlugie paznokcie.
Pozdrawiam
I znowu wsadzę kij w mrowisko obrońców dworca tym razem artykuł Michała Smolorza :
Niestrudzona polemika nr 16
Michał Smolorz
2007-06-08, ostatnia aktualizacja 2007-06-08 12:55
Uczyniłem uroczysty ślub: jak długo P.T. Redakcja kontynuować będzie serial pod tytułem "Obrona katowickiego dworca kolejowego", tak długo będę pisał polemiki. Ktoś bowiem musi stanąć po stronie szarego obywatela, którego opinia w tej sprawie nikogo nie obchodzi. Ta swoista "obrona Częstochowy" osiągnęła wymiar obsesyjny, do chwili napisania tego felietonu doliczyłem się szesnastu publikacji na ten temat i końca nie widać. Być może w P.T. Redakcji założono, że będzie to serial na miarę "Klanu", który liczy już 1264 odcinki.
W tym przedziwnym tasiemcu znajduję opinie różnych egzotycznych autorytetów, które z pasją wypowiadają się o „wyjątkowości” tego szkaradztwa, którym nas ongiś uraczono. Wybaczcie, ale to już najnormalniejsza w świecie manipulacja. W ramach równowagi polemicznej (audiatur et altera pars) chętnie zdobędę i opublikuję na łamach „Gazety” opinię jakiegoś profesora architektury z politechniki w Ułan Bator albo może dziekana wydziału sztuki uniwersytetu kongijskiego, może też być docent z Boliwii lub doktor z Kambodży. Oni też nigdy w Katowicach nie byli, ale jak ich grzecznie poproszę, to może powiedzą, że to wszystko nic nie warte.
Chętnie też - dla tej samej równowagi polemicznej - znajdę jakiegoś innego twórcę, którego dzieła są "wyjątkowo oryginalne", "unikatowe", "jedyne w swoim rodzaju". Wiele lat temu w rubryce z ciekawostkami ze świata czytałem np. artykulik o rzeźbiarzu, który tworzył w... ludzkich ekskrementach. Dorobił do tego całą ideologię, że to bardzo humanistyczne, bo przecież wyszło z ludzkiego organizmu, znalazł nawet chemiczną technologię utrwalania swoich rzeźb i ograniczania smrodu. Czyż to nie jest "oryginalne", "niepowtarzalne", "jedyne w swoim rodzaju"? Czyż z tego powodu nie zasługuje na trwałe miejsce w Museum of Modern Art lub innej światowej galerii sztuki ? Otóż nie, bo o wartości dzieła nie może decydować wyłącznie jego oryginalność, tym bardziej o wartości dzieła architektonicznego o jednoznacznie użytkowym przeznaczeniu, a takim jest dworzec kolejowy. Więcej szacunku dla konsumentów tej twórczości, którzy - przypominam po raz setny! - są na nie skazani, czy tego chcą, czy nie chcą. Do galerii możemy chodzić lub nie chodzić, na budynki stacyjne musimy patrzeć i w nich bywać, może więc darujmy sobie tę pogardę dla użytkownika, którego na siłę uszczęśliwiamy "oryginalnością"!
Nie wiem, nie mogę się nawet domyślić, jakie pobudki kierują "Gazetą" w tej bezprecedensowej kampanii idącej pod prąd społecznej opinii. Rozumiem architektów, którzy z natury swej są autorytarni. Świadczą o tym liczne przykłady ludzi tego zawodu, którzy sami byli u autorytarnej władzy lub chętnie w cieniu autorytarnej władzy się chowali - od pamiętnego Alberta Speera po wielu współczesnych watażków. Ale co ma do tego "Gazeta"? W czasie, kiedy trwa ta bezsensowna kampania na rzecz obrony dzieła być może "oryginalnego", ale kompletnie niefunkcjonalnego i pospolicie brzydkiego, po cichu i przez nikogo niezauważone legły w gruzach najwspanialsze zabytki śląskiego przemysłu, jak np. szopienicka Huta Uthemanna - obiekt historyczny, stokroć bardziej oryginalny architektonicznie i technologicznie, po prostu piękny, bo wtedy obiekty przemysłowe też były piękne. Poza jednym tekstem nie widziałem jakiejś zaangażowanej kampanii w jej obronie. Dlatego jakem Smolorz, tak smolę te wasze bzdury o "pięknie brutalizmu zawartego w odcisku deski szalunkowej w betonie", bo to nie jest składnik mojej kultury, tylko wykwit komunistycznej pogardy dla tego dziedzictwa. Wtedy władza, wspierana przez architektów, wyburzała zabudowę starego Śląska, dziś lumpy rozebrały resztę. To też nasza wina.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35068,4210877.html
" />
">mks Zagłębie Lubin---->>> kghm Zagłębie Lubin ---->>> elektrownia atomowa Zagłębie Lubin
Dobre Nowa teoria ewolucji.
A tak wracając do tematu:
1. Ja jestem za elektrowni atomowej. Temat jest ciekawy i oczywiście budzi wiele kontrowersji i pytań. Nie jestem oczywiście ekspertem w tej dziedzinie, tak jak pewnie większość z nas, ale możemy tu wymienić swoje "za i przeciw".
2. Na pewno elektrownie atomowe są mniej szkodliwe dla środowiska (czyli też dla nas) niż tradycyjne. Nie wspominając już nawet o dymiących kominach zakładów chemicznych czy też innych branżach przemysłu produkujących np. trudne do oczyszczenia ścieki ( a na wodzie i ściekach to się akurat trochę znam).
3. Także w kwestii zanieczyszczenia środowiska - pewnie JEST ŻADNE w miejscu gdzie elektrownia stoi. Ale co z odpadami z takiej elektrowni? Z reguły(?) są wywożone i unieszkodliwiane w innych miejscach specjalnie do tego celu przystosowanych - tak mi się przynajmniej wydaje. Bo tak naprawdę to chyba te, nazwijmy je "odpady popromienne" są największym zmartwieniem.
4. Czyli elektrownia w trakcie pracy "jest czysta" (bardziej niż tradycyjne węglowe) - dla mnie tylko tym realnym niebezpieczeństwem pozostaje składowanie odpadów z produkcji. Oczywiście mam świadomość, że dzieje się to pewnie na określonych zasadach i bezpiecznie. Ale jakbym miał wyrazić jakieś swoje niepokoje związane z energią atomową, to właśnie TYLKO w tym kierunku. Czyli np. elektrownia na naszym terenie TAK, ale odpady z produkcji niech na naszym terenie składowane nie będą.I tak naprawdę to jest tylko jedyna moja obawa w tym temacie - może nieuzasadniona, bo pewnie są teraz już do tego odpowiednie technologie (czyli nie "zakopuje" się ich chyba jak kiedyś np. w nieczynnych wyrobiskach kopalnianych).
5. Oprócz tych obaw co do odpadów z produkcji to innych dotyczących BEZPIECZEŃSTWA nie widzę. Sama praca obecnych nowoczesnych elektrowni atomowych nie stwarza pewnie większych zagrożeń niż każdego innego zakładu przemysłowego. Oczywiście wykluczamy tutaj trzęsienie ziemi, wojny czy też inne tego typu radykalne zjawiska.
6. Co do korzyści dla naszego regionu. Po pierwsze - ilu ludzi taka elektrownia może zatrudnić? Ja nie wiem, ale raczej niewiele. Patrząc na najbliższą nam Bogatynię i kopalnię węgla brunatnego z elektrownią. W kopalni pracuje ok. 5000 osób, w elektrowni chyba niewiele ponad tysiąc. A taka nowoczesna elektrownia atomowa to pewnie więcej niż 1000 osób nie zatrudnia. Tu bym prosił niech ktoś się wypowie bardziej zorientowany w temacie ilości potencjalnych miejsc pracy, łącznie nawet z firmami kooperującymi z regionu.
7. Jeżeli to jest tylko ok. 1000 miejsc pracy - to raczej niewiele patrząc na potrzeby po tym, jak miedź się skończy. Więcej miejsc pracy powstanie pewnie w tych naszych galeriach handlowych.
8. Następny temat - czy taka elektrownia tak jak teraz KGHM będzie chciała inwestować w rozwój regionu - mam tu na myśli np. sport, kulturę i inne? Czy tylko znajdzie sobie u nas dogodny plac do postawienia "fabryki energii"?
9. Na koniec pytanie o te 10-15 lat dla miedzi, jak mówi Raczyński. Chyba jednak trochę dłużej?
Ten temat jest, a przynajmniej powinienien być, ważny dla każdego mieszkańca Lubina. Dla związanego z KGHM - niezależnie od wieku, bo dzieci też pewnie ma. Dla niezwiązanych z KGHM - jak np. ja - ale mieszkających w Lubinie od urodzenia. Dla wszystkich, którzy wiążą swą przyszłość z Lubinem.
Dla mnie elektrownia atomowa to dobra inwestycja - pytanie tylko, czy to wystarczy na pokrycie zapotrzebowania na pracę, jakie może za ileś tam lat u nas wystąpić? Na pewno nie. To nie wystarczy - i te czteroletnie kadencje władz KGHM myślące ciągle tylko w perspektywie najbliższych 4 lat. Oddawanie całego zysku ostatnio na potrzeby rządzących. Jak tu coś zaplanować w dłuższej perspektywie?