Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

ACC skladki sa bazowane na tzw 'Classification Unit'.
Dla kazdego z wykonywanych zawodow zostal okreslony przelicznik
reprezentujacy ryzyko jakie ponosi ACC ubezpieczajac podatnika.

http://acccalc.akl.adv.net.nz/cgi-bin/employer-2004?cover=wpc


Jezeli to kogos interesuje, to zaplacilem 1.4% dochodu brutto.
Ale zasady obliczenia nie rozumiem, bo zona zaplacila 1.2%.


A to juz wewnetrzna sprawa twojego pracodawcy. Moze nie chce placic za
zmiane raportu bazowanego na systemie plac uzywanego przez was?

Nadal nie rozumiem, dlaczego tego nie widze na tygodniowym rozliczeniu.




Sprawa, którą poruszyłeś nie dotyczy sprawy pani Joanny K. ale skoro o tym
piszesz to wiedz, że:
1. przeliczanie ilości prawników wobec liczby ludności nie ma sensu bez
odwołania się do wskaźników dotyczących poziomu życia. Tak samo jak w przypadków
brokerów, maklerów, bankierów, chirurgów plastycznych czy dekoratorow wnętrz.
Nie ma sensu wyliczanie ilości tych, którzy takie zawody wykonują jeżeli brak
jest tych, którzy mieliby z takich usług korzystać. Inaczej największą liczbę
prawników powinny mieć przeludnione kraje III świata.
2. Jeżeli jako przelicznik przyjmiemy produkt narodowy brutto to statystyki będą
wygladać zupełnie inaczej. Przywoływana powszechnie jako przyklad Holandia ma
dochód narodowy porównywalny z polskim. Podobnie wygląda kwestia ilości
prawników. Oznacza to, że, biorąc jako przelicznik dochód narodowy liczba
prawników w RP i Holandii jest porównywalna. Podaj mi proszę inną dziedzinę
życia w której statystyki między RP a Hoandią są porównywalne - stosując jako
wskaźnik dochód narodowy.
3. 12% Polaków żyje poniżej minimum socjalnego czyli ok. 300 zł. Następne
kilkadziesiąt procent niewiele lepiej. Tylko ok. jednej czwartej powodzi się na
tyle, że może ona stanowić rynek dla usług prawnych. Polskie statystyki
zaczynają przypominać statystyki krajów III świata.



Za i przeciw emigracji rozważałem podobnie jak ty - tak naprawdę mieszkając w GB
na stałe a nie ciułając na mieszkanie/samochód w Polsce przelicznik nagle się
zmienia z powiedzmy 5:1 na 1:1 właśnie - z tym, że tam droga jest żywotność oraz
usługi. Ubrania, sprzęt RTV/AGD to ceny takie jak u nas, lub nawet niższe. Z
tym, że to co tutaj wydam na powiedzmy RTV/AGD to tam wydam na żywność i usługi
więc różnice się rekompensują.
Podobnie jak Ty chce konsumować tam gdzie pracuję - poza tym interesuje mnie
zrobienie kariery zawodowej oraz naukowej i mam na to sporą szansę w kraju.
Koszty nauki w GB na uczelniach wyższych wcale nie są takie duże przy
tamtejszych zarobkach. W Polsce semestr nauki na uczelni prywatnej lub zaocznie
kosztuje od 3000zł w górę, czyli minimalnie około 6000zł za rok. Przy
przeciętnych średniej krajowej około 2000zł/mc brutto czyli 1413zł netto to jest
około 35% rocznego dochodu - o wiele więcej niż w GB - więc nie rozumiem
marudzenia, że nauka w GB jest droga.



Gość portalu: dorobionyJakReszta napisał(a):
> zapomnieli dodac ze chodzi o kwoty brutto bo dla takich sporzadza sie statystycz
> ne wyliczenia, no i ze licza tez wyplate syna i corki...

Jeżeli dla wszystkich krajów przyjęli identyczne złożenia, to porównywanie nawet
takich wielkości ma swój sens.

Inna sprawa, że nie piszą, czy chodzi o dochody przeliczane po aktualnym kursie
danego kraju, czy o przeliczanie według tzw. "parytetu siły nabywczej". W
krajach o wyższych nominalnych zarobkach, z reguły, identyczne towary i usługi
są droższe, co niweluje (czasami trochę, czasami z nadmiarem) różnice dochodów.



"Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej za zagrożonych ubóstwem uważa się w
Niemczech osoby, których dochody nie przekraczają 60 proc. poziomu średnich
dochodów w kraju."

Biorac pos uwage sredni dochod 28.800 EUR rocznie i z tego 60%, uzywajac
przelicznika
de.finance.yahoo.com/waehrungen/waehrungsrechner/#from=EUR;to=PLN;amt=1
1Eur=3,9748 Zl

otrzymujemy 5723,- zl. miesiecznie, ale brutto...

GlĂźckauf!



Przepraszam ze sie wtrącam.....
....ale wy tu nie macie za bardzo racji!!! takich gospodarstw gdzie sie zarabia
3000 netto wcale nie ma tak duzo.A poza tym w miescie jak jestes w ciazy to
pracodawca nie moze cie zwolnic i trzyma twoje stanowisko pracy i masz urlop
maciezynski a na wsi zadna kobieta nie ma urlopu bo trzeba pracowac i nie tylko
dojarke podłaczyc i kasa leci to nie tak rózowo wygląda. Tam sie pracuje od
rana do wieczora a nie 8 godzin i nie ma wolnych sobót ani wolnych długich
weekendów. A co do krusu to nie przekret. Zgadnijcie jaka potem jest
emerytura???? 500 ałoty i tego tym ze wsi zazdroscicie??A teraz mały
przelicznik np na 1 ha pracuja 2 osoby dochód z tego kawałka to jakies 6000
brutto z tego trzeba odjac po 450 na kwartał na krus i razy 4 czyli na rok 1800
złoty do tego odejmijcie jeszcze z 500 na orke ( a o tym mało kto pomysli) i na
rózne inne rzeczy jak nawozy wiec na reke zostaje okolo 3000 złoty na dwie
osoby to po 1500 na rok:) ciekawe która z was za tyle przezyje a przeciez
takich małych gospodarstw jest bardzo duzo!!i nie ma zmiłuj bo masz małe
dziecko na kolana i do roboty po 12 godzin a trzeba jeszcze zrobic w domu na
zakupy isc i posprzatac:) tak sie wam to podoba to prosze bardzo sie
przekwalifikowac:) pozdrawiam



1. Poprawka, 2. Nie jestem zaskoczony
ad.1.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie, bez wypłat nagród z zysku, w czwartym
kwartale 2004 r. wyniosło 2403,80 zł. - to ze strony www.gus.pl

ad.2.
Jestem zdziwiony tym, że te dane budzą zdziwienie.
O płacach - jestem mianowanym, i pracując na 2/3 etatu mam 1100 netto, czyli na
cały etat byłoby 1650, a brutto to już ponad 2000 zł. A przecież wielu z nas ma
duuuużo więcej godzin, niż 18...
O autach - hmmm. Maluch za 500 zł, Uno za 5000-7000 zł to też auto... Choć z
drugiej strony, w mojej szkole (tereny wiejskie o dużym bezrobociu) większość z
nauczycieli ma swój pojazd, troche lepszy niż wspomniany Maluch. Pojęcie "auto"
niewiele mówi o zamożności.
O komputerach - jw. Na naiwny wskaźnik zamożności. "Komputer" można kupić za 250
zł - całkiem niezły do pracy biurowej. I co to za wskaźnik :-) ?

A na koniec, uważam, że nauczyciele w Polsce mają zbyt roszczeniowe postawy, ale
to dlatego, że wszystko trzeba sobie "wywalczyć" zmianą rozporządzeń, ustaw,
przeliczników, widełek itp. a nie po prostu pracą. A to wszystko przez Kartę,
która konserwuje ten "socjalistyczny" typ relacji praca-płaca w naszej "branży".

Co do tych zarobków to warto jeszcze wiedzieć, co było podstawą onliczania
dochodów. Np. czy też korepetycje ... ?



Droga Pani P,

we wstępie mojego listu chciałbym zaznaczyć, że jestem Pani cichym fanem. Ale
do rzeczy: w roku 2003 czyli już dość dawno pensja asystenta klinicznego (czyli
bardzo dobra jak na lekarskie standardy) wynosiła ok. 1800 PLN (stawka
godzinowa 10 PLN) brutto. W tym samym roku pensja asystenta w szpitalu
rejonowym we wschodnich Niemczech (czyli kiepska jak na niemieckie standardy)
wynosiła 2200 Euro brutto. Kurs Euro oscylował wtedy w okolicach 4.5. Czyli
pensja brutto lekarza nawet w byłym DDR była wówczas 2200*4.5/1800=5.5 czyli
może nie dwadzieścia ale jednak kilkakrotnie większa. Podobny przelicznik
obowiazuje obecnie, mimo spadku kursu Euro. Nie od rzeczy będzie dodać, że
obciążenia podatkowo-socjalne pensji w Niemczech są niższe niż w Polsce więc
netto wygląda to jeszcze korzystniej. A w przypadku specjalistów dochodzi
jeszcze różnica w wysokości dochodów, bo w Polsce za specjalizację dostaje się
kilkadziesiąt PLN dodatku do pensji, a w Niemczech pensja OA jest 2-3x wyzsza
od uposażenia asystenta.
To wszystko bynajmniej nie tłumaczy łapownictwa wśród lekarzy, ale daje
odpowiedź jakiego standardu usług może Pani oczekiwać za takie pieniądze.
Proszę spróbować w ramach eksperymentu zaoferować taką stawkę godzinową
hydraulikowi. Pozdrawiam serdecznie, Już_nie_lekarz.



wikul. Znowu sie wpusciles. Ja zartowalem z tych co uwazaja statystyke za
jedyny odnosnik poziomu zycia. jesli kiedys studiowales statystyke (ja musialem
na UW) to bys znal powiedzenie, ze "najlepszym dzieckiem klamstwa jest
stystyka". Nie tyle ironia ile raczej stwierdzenie faktu, ze trzeba naprawde
umiec odpowiednio interpretowac dane. Jesli bowiem na tej samej ulicy jeden
cham bije zone 12 razy w roku a jego 11 sasiadow ani razu, to srednio
statystycznie na sasiedztwo wychodzi, ze kazda z zon jest bita jeden raz w
roku. Dane statystyczne sa czesto manipulowane przez wladze, przeliczniki walut
np. na dolary czesto zawodza, rzeczy pozadane w jednym kraju moga w ogole nie
byc potrzebne w innym itd. Porownania GNP (dochodu narodowego brutto) prowadzi
csesto do niedorzecznosci. Np. w PRL w latach 1978,79 po przeliczeniu na dolary
sredni, miesieczny zarobek wynosil 40 dolarow. Jest oczywiste, ze jesli jakis
Amerykanin przyjechal do PRL to od razu byl milionerem. Ale cena chleba byla
kilka centow, gdy w USA 1 dolar. Cena kg miesa wynosila kilkanascie centow gdy
w USA 2 dolary itd. Czym innym bylo kupowanie towarow zachodnich np. w Pewexie -
wtedy dzinsy kosztowaly tam tyle samo co w USA - 17 dolarow. I wtedy trzeba
bylo na nie pracowac poltora tygodnia. W sumie bylo to spowodowane
niewymienialnoscia owczesnekj zlotowki i niemozliwoscia przeliczen efektow
pracy miedzy dwoma roznymi systemami.
Moglbym to kontynuowac ale po co.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)