Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

" />Think Tank Feministyczny zaprasza na spotkanie o książce "Gender i ekonomia opieki", która rozpoczyna serię wydawniczą Feminizm Jako Krytyka Społeczna.

Na spotkaniu będziemy miały przyjemność podarować uczestniczkom i uczestnikom pierwsze egzemplarze pierwszej książki Think Tanku Feministycznego.

Opieka, rozumiana jako instytucje i praca opiekuńcza i reprodukcyjna jest niezbędna, aby jednostka mogła przeżyć i się rozwijać. Bez tej pracy, którą w większości wykonują kobiety, społeczeństwo zniknęłoby w ciągu jednego pokolenia. Chociaż praca opiekuńcza zaspokaja szeroko rozumiane potrzeby społeczne i przyczynia się do dochodu narodowego, to nie jest traktowana jako aktywność ekonomiczna. Do polityki opieka wchodzi co najwyżej jako kwestia godzenia pracy zawodowej z zajmowaniem się dziećmi czy jako element domowej wojny płci o to, kto wykona prace domowe. W tej książce ujmujemy opiekę jako fundament, na którym nie tylko opiera się rodzina, ale także rynek, państwo i kultura.

Książka "Gender i ekonomia opieki" jest zbiorem tekstów z feministycznej krytyki społecznej, w tym z ekonomii, filozofii, socjologii, nauk politycznych podejmujących krytyczne analizy opieki i reprodukcji społecznej w kontekście neoliberalnej restrukturyzacji, reform ochrony zdrowia, migracji, i kryzysu finansowego. Autorki ugruntowują swoje analizy w doświadczeniach kobiet z Polski, Norwegii, Włoch, Holandii, Chile, Argentyny, Brazylii, Azji Południowo-Wschodniej i z Kanady, oraz pokazują związki między tymi doświadczeniami a przemianami politycznymi w skali makro, w tym także jak ruch kobiet odpowiadał na reprywatyzację opieki.

Na spotkaniu przedstawimy omawianie w książce koncepcje pracy opiekuńczej, ekonomii opieki, reprodukcji społecznej. Odniesiemy się do polskiego przykładu pracy pielęgniarek i ich protestów w kontekście reformy zdrowia. Ale rama opieki jest przydatna nie tylko do krytycznej analizy. Feministyczna etyka opieki może być także punktem wyjścia do wyobrażenia sobie państwa, rynku i społeczeństwa, które uznają podstawową rolę opieki, jak i alternatywne ścieżki rozwoju.

Spis treści:

Ewa Charkiewicz, Anna Zachorowska-Mazurkiewicz. Wprowadzenie - Kryzys opieki w Polsce i na świecie

Część I. Teoretyczne interpretacje opieki

Daniel Engster. Rozważania na temat teorii opieki: praktyka i obowiązek opieki. Tłum. Małgorzata Maciejewska i Marcin Marszałek.
Spike V. Peterson. Ekonomia reprodukcji, produkcji ekonomia wirtualna - ujęcie globalne. Tłum. Agata Czarnacka

Część II. Opieka i zdrowie

Lise W. Isaksen. Dynamika globalnego handlu opieką: pielęgniarki migrantki w Norwegii. Tłum. Julia Kubisa.
Ewa Charkiewicz. Gender i opieka w reformie systemu ochrony zdrowia w Polsce
Julia Kubisa. Reforma zdrowia i protesty pielęgniarek w Polsce
Christina Ewig. Feministki a neoliberalna reforma zdrowia w Chile. Tłum. Małgorzata Chmiel.

Część III
Opieka. globalizacja, restrukturyzacja i kryzys finansowy

Brigitte Young Kryzysy finansowe a społeczna reprodukcja: Azja, Argentyna i Brazylia. Tłum. Anna Zachorowska Mazurkiewicz.
Rachel Kurian. Globalizacja pracy domowej i usług opiekuńczych. Tłum. Monika Michowicz
Lise W. Isasken. Wędrujące pracownice opieki w Europie. Polsko - włoski przykład. Tłum. Julia Kubisa
Janine Brodie. Polityka na granicach: restrukturyzacja i kobiety w Kanadzie. Tłum. Ewa Charkiewicz i Agata Czarnacka.
gdzie: Warszawa, kawiarnia galerii "Cykloza" (ul. Hoża 62)
kiedy: 29 grudnia, godz. 18.00



" />Cytuję historię jaką dostałam od naszej forumowiczki:


UWAGA NA Kennemerland Uitzendorganisatie b.v z ZANDVOORT.
UWAŻAJĄ SIĘ ZA HOLENDERSKĄ FIRMĘ POŚREDNICTWA A DO TEGO BRAKUJE IM JESZCZE HOLENDRÓW – GDYŻ CAŁY PERSONEL TO POLACY – KTÓŻY KRADNĄ I OSZUKUJĄ GDZIE SIĘ DA.
Firma Kennemerland Uitzendorganisatie b.v. ma swoją siedzibę w Zandvoort, przy ulicy Hogeweg 36 i zajmuje się zatrudnianiem obcokrajowców, w tym głównie Polaków. Większość ludzi tam pracujących posiada niemieckie paszporty a ich praca w agencji jest bardzo krótka .
Nasza współpraca z firmą Kenemerland rozpoczęła się w październiku ubiegłego roku, kiedy to za pośrednictwem firmy „Polplant” z siedzibą w Łodzi przy ul. Poli Gorawiczyńskiej. K. P., jako pierwsza osoba z „naszej czwórki” został skierowany do pracy w Holandii. w/w firma obiecywała bardzo atrakcyjne warunki wynagrodzenia oraz zakwaterowania i dojazdu do pracy.
Na miejscu okazało się jednak, że agencja nie wyrobiła pozwolenia na pracę. Po dwóch tygodniach oczekiwania w jednym z „hoteli”(w Oudesluis), których właścicielem była owa firma, K. został wysłany do pracy na giełdach kwiatowych w Aalsmeer. Przez tydzień pracował w firmie Holland Indor Plant i jak się później okazało praca ta była nie legalna
a wynagrodzenie za ten okres miała wypłacić firma Polplant.
Już na samym początku okazało się, że wiele obiecanych rzeczy było tylko fikcją. Warunki mieszkaniowe były fatalne, obiecywana stawka niższa a kontakt z firmą wręcz niemożliwy.

Pomimo tych niedogodnień K. P. zdecydował się na dalszą współpracę
z Kennemerlandem, przekonywany ciągłymi obietnicami poprawy warunków.
Miało to nastąpić po przyjeździe do Holandii pozostałych osób ( trójki przyjaciół).
Krótko przed przybyciem pozostałej trójki (15.11.2006) K. P. uzyskał pozwolenie na pracę i został przeniesiony do pracy w Makro w Amsterdamie, gdzie pracował w trybie nocnym. Od tej pory zamieszkiwał w innym budynku agencji, w miejscowości Haarlem przy ulicy Ripperdastraat.
Pozostałe osoby przybyły do Holandii na początku grudnia 2006 roku. Zostały zakwaterowane w tym samym budynku a tydzień później (06.12.2006) rozpoczęły pracę na giełdach kwiatowych w Aalsmeer, w firmie RCR & Partners.
Warunki zakwaterowania były bardzo uciążliwe ze względu na dużą ilość osób w budynku.
Mieszkało w nim ok. 16 osób na które przypadały dwie toalety z prysznicem oraz jedna ubikacja. Pokoje były wyposażone w aneksy kuchenne, w niektórych znajdowały się bojlery
i gazowe podgrzewacze wody. Zarówno w budynku jak i w pokojach (w których mieszkało od 2 do 3 os.) bardzo trudno było utrzymać przyzwoite warunki higieniczne. W hotelu była bardzo duża rotacja osób, z tego względu zdarzało się, że osoby postronne posiadały klucze do pokoi. Ze względu, iż większość ludzi (ok 10. os.),zamieszkujących budynek nie pracowała do późnych godzin nocnych panował w nim hałas. Pracodawca lekceważył zgłaszane przez pozostałe osoby skargi.

Początkowo dojeżdżaliśmy do pracy prywatnym samochodem, gdyż agencja zobowiązała się zwrócić poniesione koszty dojazdu do pracy. Po tygodniu okazało się że odzyskanie pieniędzy za paliwo jest bardzo trudne. Dlatego zrezygnowaliśmy z dojazdu własnym samochodem (po kilku miesiącach upomnień i próśb odzyskaliśmy pieniądze) W styczniu 2007 K. P. rozpoczął pracę w RCR & Partners i zostaliśmy zmuszeni dojeżdżać do pracy służbowym samochodem marki suzuki przeznaczonym do transportu 4 os. w piątkę (wraz z osobą, która z nami pracowała). Po ok. miesiącu upomnień zmieniono nam samochód na 5. osobowy. Jednak bardzo szybko nam go zabrano, gdyż firma nie posiadała kart parkingowych. Od połowy lutego Kennemerland dowoził nas busem. Od tej pory dojazdy stały się uciążliwe, gdyż często musieliśmy czekać na powrotny transport nawet klika godzin.
Po trzech miesiącach próśb o poprawę warunków postanowiliśmy złożyć wypowiedzenie umowy o pracę z zachowaniem dwutygodniowego okresu wypowiedzenia. Wtedy pracodawca obiecał zmianę wszelkich niedogodności. Wywiązał się jednak wyłącznie
z poprawy warunków mieszkaniowych.
Kontakt z firmą był bardzo trudny. Największym problemem był dla nas brak kart ubezpieczeniowych, jak również numeru ubezpieczenia zdrowotnego. Na tej podstawie podejrzewamy, iż pobierane z wynagrodzenia pieniądze nie były przeznaczane na ubezpieczenie. Zdarzały się sytuacje, iż osoby potrzebujące pomocy lekarskiej zostawały umawiane na wizyty w prywatnym gabinecie lekarskim.
Mieliśmy problemy z wypłacaniem przez pracodawcę wynagrodzeń np.
- zaniżano stawkę wynagrodzenia ( z 8 EUR brutto, zawartej na umowie do 7,51 EUR brutto)
- często popełniano błędy ( dopiero po naszej interwencji korygowano dokumenty)
- nieregularnie dostarczano dokumenty rozliczeniowe.
Po wielu niemiłych incydentach postanowiliśmy rozwiązać umowę, tym razem w trybie natychmiastowym z winy pracodawcy. Ten jednak nie chciał go przyjąć. Zastraszał nas również wysokimi obciążeniami finansowymi. W tej sytuacji złożyliśmy wypowiedzenie
z zachowaniem dwutygodniowego okresu wypowiedzenia. W trakcie tego terminu ponownie prosił abyśmy zostali i po raz kolejny obiecywał poprawienie warunków oraz relacji z nami.
Po kilkunastu dniach próby okazało się, że pracodawca nie podjął żadnych starań aby wywiązać się ze składanych obietnic.
W tym czasie miało miejsce przykre zdarzenie, w którym chora osoba nie mogła doprosić
się wizyty lekarskiej. W ostatnim tygodniu naszej pracy jedna z osób bardzo źle się czuła. Jako, że nie posiadaliśmy żadnego dowodu ubezpieczenia poprosiliśmy
o pomoc pracodawcę, który miał umówić w/w osobę na wizytę lekarską .On jednak tego nie
uczynił a wszelkie próby kontaktu zostały zlekceważone (nie odbierano telefonu). Dopiero następnego dnia, kiedy dziewczyna zasłabła w pracy, po interwencji pracownika RCR &
Partners zabrano ją do szpitala. Podczas rejestracji opiekun z firmy okazał swoją kartę ubezpieczeniową i na podstawie tej karty udzielono kobiecie pomocy.
Jeszcze tego dnia zdecydowaliśmy się na powrót do Polski. Niezwłocznie poinformowaliśmy o tym pracodawcę, który po raz kolejny zaszantażował nas. Oznajmił nam iż od tej pory nie otrzymamy już żadnych należnych nam pieniędzy. Po powrocie do kraju wysłaliśmy listownie pisemne wypowiedzenie umowy o pracę pracownika na godziny, na czas określony bez zachowania terminu wypowiedzenia.
PIENIĘDZY NIE OTRZYMALIŚMY DO TEJ PORY, DOKUMENTÓW TEŻ NIE.
TA KASA (KTÓREJ NIE DOSTALIŚMY) TO TAK JAKBY DWÓJKA Z NASZEJ CZWÓRKI PRACOWAŁA PRZEZ CZTERY MIESIĄCE ZA DARMO.
PONADTO UWOLNIĆ SIĘ Z RĄK POŚREDNIKA W HOLANDII JEST BARDZO TRUDNO – HOLENDRZY RZCZEJ NIE CHCĄ ZATRUDNIAĆ POLAKÓW NA STAŁE.
UWAŻAJCIE NA TĄ FIRMĘ I JEŚLI TO MOŻLIWE SZUKAJCIE INNYCH POŚREDNIKÓW – A ICH W HOLANDII JEST BARDZO DUŻO WYSTARCZY POSZUKAĆ.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)