Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Tak, sprzedamy Wasze dane osobowe spamerom z Chin, a sami za kasę ze 150 adresów mailowych (których mamy 5x wiecej w bazie forum) pojedziemy PKSem nad morze.
Panowie (i Panie) - już widzę jak w innych konkursach wysyłają Wam natychmiast nagrody. Chciałem podkreślić, że wyniki ogłosiliśmy kilka dni po końcu konkursu, choć mieliśmy na to regulaminowe 2 tygodnie. Czy półtoratygodniowy czas od ogłoszenia do wysyłki to dużo? Szczególnie, że wyszedł wtedy temat Orange, była konferencja w Warszawie, a ja miałem ślub kolegi?
Prosze na prawdę o trochę wyrozumiałości - nie mamy 10 rąk, a dopiero od wczoraj są 3 osoby w redakcji...
Przykro mi, że traktujesz to jako podpuchę - myślałem, że naszą ciężką pracą do tej pory udowodniliśmy Ci, że jesteśmy godni zaufania...
Jest wiele ogłoszeń do prac sezonowych.
Ja bym się z tym z bardzo nie zgodziła, ponieważ jedni już mają określonych ludzi do takich prac (co rok są ci sami) albo po prostu znów po znajomości. Bynajmniej u mnie tak jest.
Pare dni temu moja koleżanka jechała nad morze do pracy. Jednak wróciłam po 2 dniach, bo był tam wyzysk młodych ludzi. 16 h pracy bez przerwy.
Ja będę w tym roku leniuszkować, za rok kończe szkołe więc wtedy będę się ostro brała za poszukiwanie pracy.
To może ogłoszenia z życia wzięte:
"Do kopania rowów z doświadczeniem"
"MAŁO INTELIGENTNYCH ZATRUDNIĘ"
"Zatrudnię samochody do przewozu zrzyn i trocin. Praca całoroczna"
"Sprzątaczkę z doświadczeniem i wyższym wykształceniem"
"Sprzątaczko - sekretarkę zatrudnimy"
"Kosmetyczkę wnętrz"
"Kucharkę ze znajomością języka hiszpańskiego"
"Sekretarkę na gwałt"
"Studenta V roku studiów, uregulowany stosunek do służby wojskowej, do hurtowni. Praca trudna i źle płatna"
"Myślącego mechanika samochodowego"
"Do hotelu w dziurze nad morzem na pokojówki osoby z wykształceniem średnim i znajomością języków obcych"
"Do apteki-dwóch mężczyzn, najlepiej małżeństwo"
"Zatrudnię rodzinę do pracy w oborze. Wymagane doświadczenie."
"Uczciwego prawnika zatrudnię oraz zdrowego psychicznie informatyka zatrudni biuro adwokackie"
"Bezpruderyjną panią do kserowania nocami"
"Z ciemną karnacją do sprzedaży kebabu"
Cytat:
Napisał aba
W zeszlym roku bylismy w okolicach Wenecji i chcemy tam wrocic za rok.. Slowenia -bylismy dwa razy sami i tez bardzo chcemy zabrac dzieciaki, dla nas duzo lepsza niz Chorwacja ale my wolimy jeziora niz morze;-) a tak za dwa lata albo Francja albo Skandynawia czyli generalnie Europa jednak...
A wlaśnie Talka- znalazlas juz nianie? :Kciuki:
Skandynawię podobno najpiękniej oglądać jadąc na rowerach...
Tak mnie rozmarzyły te wakacyjne plany : )
A nianię... dopiero pytaliśmy tak "po znajomości" ale ze zdobytych kontaktów nici : (
Wywieszę kartki na osiedlu i dam ogłoszenie chyba na początku sierpnia, może też na potalu nianiowym się ogłoszę (choć jakoś nie mam zaufania - niania Poli nie potrafiłą włączyć komputera, a była rewelacyjna)... i będę się modlić, żeby nam się dobra kobieta trafiła. Nie chcę za wcześnie zacząć poszukiwań, bo chciałabym wrócić do pracy dopiero w październiku, więc jeśli znajdę właściwą osobę za wcześnie to może nie zaczekać..
KACIE, JA PRZEŻYŁEM. DZIŚ ŚWIADCZĘ PRZECIWKO TOBIE. DYZIO.
Gdzieś, na peryferiach normalności, krążyły myśli człowieka, prawdopodobnie właściciela Dyzia.
Czas sprawił, że słowo ciałem się stało i zostało wprowadzone w czyn.
3 letniego, drobnego pieska, zabrano w odludne, leśne miejsce.
Tam dostał bilet w jedną stronę i...czekał na szybką śmierć.
Jego obolałe, pobite ciałko, naprzemian koiło przejmujące zimno,
rozpalało poranne słońce, a ból okazywał mu swe miłosierne oblicze.
Jego siła sprawiła, że zwierzę musiało tracić przytomność. Nic bardziej zbawiennego niż nie czuć i nie myśleć, choć na moment.
Stan wychudzenia, wyziębienia, jak i fakt, że z chwilą przypadkowego znalezienia, nie zdradzał oznak życia, wszystko to wskazywało,
że biedak przeleżał tak co najmniej kilka dni.
Jakim cudem udało mu się przetrwać, trudno odgadnąć.
Musiał mieć mocnego anioła stróża, zaprawionego w boju o psie
dusze. Przypadek, zrządzenie losu, a może gdzieś tak w gwiazdach zostało zapisane, na drodze Dyziaczka stanął właściwy człowiek, z którego ramion ta psia kruszyna trafiła wprost do gabinetu weterynaryjnego.
Tam rozpoczęła się walka o odwrócenie dzieła zniszczenia!
Dyzio miał połamane żebra, nóżkę wybitą ze stawu, sztywność
i przykurcze. Doznał wylewu i czasowej utraty wzroku, prawdopodobnie skutkiem uderzenia w główkę!
Batalia o normalność Dyzia połowicznie została wygrana.
Oczywiście, że piesio przeżył. Jego jakość życia zmieniła się jednak
diametralnie. Mozolnie wycofują się objawy przykurczów, tylna nóżka sprawia wrażenie krótszej, jedno z oczek odmawia współpracy, jakby chciało uciec przed obrazem tak okrutnego świata. Niemała rysa, by nie powiedzieć pęknięcie, nastąpiło w psychice Dyźka. Wszechowładniający strach stał się jego przyjacielem, nieufność siostrą.
Mozolna była to droga i okupione trudem zabiegi, by istotka, kryjąca się pod czekoladowo - mlecznym, puszatym futerkiem, pozwoliła się dotknąć. Czy można się temu dziwić? Wnikliwa obserwacja psiaka karze, o zgrozo(!), domyślać się, że nie raz i nie dwa namacalna brutalność i przemoc w różnej postaci, stanowiły jego chleb powszedni.
Skutecznie poraniono wnętrze Dyzia!
Chciałoby się rzec: "Zadbałeś o to potworze, kimkolwiek jesteś! Solidnie przyłożyłeś się do pracy nad zależnym od Ciebie,
żyjącym stworzeniem!"
Morze łez wylali wybawcy Dyzia, patrząc na tak ogromny bezmiar cierpienia. Ich gniew, pogarda dla oprawcy mieszała się z bezsilnością, współczuciem, przebłyskami chęci poddania się.
Nadszedł jednak moment, że wola postawienia na swoim, wygrania dla Dyzianka nowego życia, sprawiła, że zaciśnięto zęby, a z ust, szepto - sykiem, popłynęło jedno zdanie:
"Musi się udać!".
Błagamy o pomoc w znalezieniu dla Dyzia cichej, tchnącej spokojem, odpowiedzialnością i miłością, cichej przystani, gdzie znajdzie on dla siebie sens życia dla i u boku człowieka, którego pokocha, któremu zechce dać szansę, zapragnie służyć i odważy się zaufać!!!
Dyzio jest psiakiem pełnym zrozumiałych sprzeczności. Pragnie ludzkiego ciepła ale ucieka przed jego nadmiarem, wycofuje, jakby wietrzył podstęp. Wierzyć pragniemy, że gdzieś czekają na to skrzywdzone stworzenie drzwi, po przekroczeniu których Dyzio zapomni o złej przeszłości.
Piesio z powodzeniem zaadoptuje się w nowych warunkach, o ile da mu się sposobność po temu, zagwarantuje spokój, ofiaruje cierpliwość. (Istnieją wszelkie przesłanki ku temu, że odnajdzie się w towarzystwie zarówno innych psiaków jak i kotków.)
Ponoć czas goi rany, oby tak było tym razem...
Osoby zainteresowane losem mikruska, skłonne przyczynić się do odmiany jego losu, proszone są o kontakt z Panią Barbarą, dzwoniąc na numer 0 - 505072935 lub pisząc na adres mailowy basia0607@interia.pl . Malutek przebywa w woj. warmińsko - mazurskim ale w przypadku pojawienia się na horyzoncie domku chętnego go przygarnąć, odległość nie będzie stanowiła problemu. Pomożemy w transporcie!
Dodatkowe info do ogłoszenia aukcyjnego - allegro.
Zrobiłam to inaczej, niż na ogół jest spotykane w aukcjach, z aukcją Selengi włącznie.
Zwykle wrzucane jest takie zdanie:
"Jeżeli nie możesz, nie chcesz adoptować - NIE OBSERWUJ - w ten sposób wzbudzasz niepotrzebnie nadzieję."
Moja wersja jest taka:
"Obserwuj, poprostu obserwuj! Nieważne, że wzbudzane są nasze nadzieje. My sobie z tym poradzimy, Dyziaczek natomiast nie poradzi sobie sam z poczuciem krzywdy i odrzucenia.
Ilekroć powrócisz do tej aukcji, zaistnieje cień szansy, że umysł utrwali w Twoim sercu obraz biedaka, a wtedy być może zdecydujesz się go adoptować lub włączyć w pomoc. O tę,
pokornie prosimy."