Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

ja jeszcze nie mam sprecyzowanych planow
- na 100% Litwa pod koniec sierpnia. pogrywam tam na festivalu i zal wracac po 3ech dniach wiec pewnie zabawimy dluzej w dzikich lasach.
- na 80% karpacz + bolkow + jelenia gora koniec lipca.
- 80 warszawa we wrzesniu pewnie
- rownie prawdopodobny wyjazd na astigmatic
- 50% szans na wyjazd nad morze na jakis czas.
- jakies dodatkowe wyskoki do wroclawia, na rozne dziwne dzialki, grzyby, podroze astralne (heheh)
a w ogole, to mieszkam nad jeziorem, wiec jesli pogoda dopisze, a nie znajde pracy, wiekszosc czasu przeplywam w wodzie lub powylegiwuje sie na sloneczku
zaluje bardzo, poniewaz mialam mozliwosc wyjazdu do Mongolii na miesiac, ale nic z tego nie wyszlo ze wzgledow finansowo-organizacyjnych. pozostanie mi wysluchac opowiesci znajomych
" />
">denerwuje mnie to, że matka nie rozumie tego, że nie ma pracy dla studentów dziennych. że nikt nie chce zatrudniać na 2-3 miesiące takiego typa, bez doświadczenia itp. pretensje ma do mnie o to, bo mój kierunek trochę kasy zjada (turystyka) a ja tylko wspomniałam o pożyczce (!) na weekend, żeby nad morze jechać
i pierdoli, że Bóg wie czego wymagam (przecież nie pojadę nad morzem pracować za 3 zł/h po 1X godzin na plaży sprzedając jagodzianki) trochę szacunku do siebie. a zbyt wiele nie wymagam, mogę nawet za 5 zł zapierdalać (chociaż minimum socjalne to 5.5)
jebać miasta do 125 tys.
jak nie umiesz znaleźć roboty za 5zł/h i wydaje ci się, że nad morzem płacą 3zł/h to współczuję, no offence.
hej
na diecie jestem juz miesiąc i 8 dni jednak dopiero teraz postanowiłam założyć swój wątek...
poszłam dziś na badania z rana (boże, jaka ja niewyspana przez to!)- cholesterol, próby wątrobowe, cukier, mocz i ogolne krwi.
cukier, jak pani stwierdziła "bardzo ładny" 86mg% więc super (wcześniej, przed dietą to musiałam mieć dośc wysoki, bo jadlam slodycze garsciami...) reszta wynikow jutro, to pewnie sie z wami nimi podziele
ps. w ogole kobitka klula mnie raz taka dziwna wielka igla a potem do niej wciskala probowki na krew... dwa razy- bolalo jak nie wiem co i teraz moja lewa reka ma ograniczone mozliwosci... boli przy podnoszeniu (siebie samej i czegokolwiek innego) ( buuuu...
dzis na sniadanko kawusia przepychota, chlebek z mojego przepisu, jedna kromeczka z makrela, druga z wedlinka chuda, do tego jajo bajo faszerowane szczypiorkiem i caly jeden pomidor
od wczoraj jestem na PW i szaleje, obzeram sie warzywami ile wlezie
i mama mi serniczek pyszny upiekla, wiec ofkors juz poszedl jeden kawalek... i z lakomstwa zjadlam jogurt:P
czasem mam tak, ze zjem sniadanie, po kilku godzinach cos tam etc, w sumie jem malo, bo nie potrzebuje wiecej, ale dzis np to istna masakra a dopiero 10:00!
na 13:00 ide do kosmetyczki, bo na weekend jade nad morze i stwierdzilam, ze zrobie sobie hennowe rzęsy potem na 16 do pracy i zaraz po (21:00) ide do Cuba Libre (taki pub pod strzecha na swiezym powietrzu) w Manufakturze, bo dziś impreza salsowa u nas w Lodzi i ja mam byc djem jeee )) wiec bedzie sie dzialo. pracowity dzien dosc
a jak wam dzien mija i jakie macie plany?
" />Aby nie zakładać nowego tematu, napiszę tu, bo jest on chyba najbardziej wakacyjny.
Jutro, tj. 29.06 wyjeżdżam nad morze, wstępnie na miesiąc. Nie wiem jak to będzie z internetem, póki co rzadziej tu będę zaglądać, ale mam nadzieję że wszechobecny VW_Marcin wszystko jakoś ogarnie
Jakby ktoś chciał coś ode mnie to proszę się zgłosić do Szakala o mój nr kom. Zostawię jeszcze info w podpisie.
Życzę wszystkim miłego wypoczynku, a zwłaszcza tym, którym to do końca nie jest dane (aby potrafili korzystać z lata pomimo codziennych problemów związanych z pracą )
Witam.
Mam na imię Jakub. Skończyłem farmację, pracuję w zawodzie 4 lata i mam już dość Lubię rozmawiać z ludźmi ( nawet tymi upierdliwymi pacjentami), ale znużyła mnie już ta monotonność chodzenia do pracy. Kyosakiego czytałem chyba z rok temu, zapału starczyło na dwa miesiące. I to jest mój problem - zapalam się słomianym ogniem, potem znów wraca wszystko na stare tory. Jednak niechęć do pracowania jest co raz większa i myślę, że to w końcu popchnie mnie ku czynom.
Gram na giełdzie jakieś półtora roku, były wzloty i upadki - nie mam wykształcenia w tym kierunku. Ogólny bilans na lekkim plusie.
W połowie października zostanę tatusiem
Pozdrawiam wszystkich zapaleńców różnych inwestycji.
Jakub
PS. Zapomniałem dodać, że uwielbiam samochody, leżenie nad morzem, a dzięki żonce też chodzenie po górach, narty, rower, muzykę od metalu po poważną.
" />Otwierajac to podforum "III zlot..." mialem nadzieje na nieco wiecej wrażen uczestnikow a nie tylko podziekowania i kilka slow ze bylo super (choc w to nie watpie). Tym bardziej ze mnie tam nie bylo. No ale i bez tego wiem ze mam czego zalowac. Chociaz jak bym tak poczytal co mnie ominelo to dopiero bym mogl sie pomartwic
Idea organizowania spotkan co miesiac jest zapewnie kuszaca ale tez nalezy pamietac ze to wymaga duzo pracy i tez padlo trafne stwierdzenie ze to pewnie by bylo dla milionerow Swoja droga pewne doswiadczenie w tym wzgledzie ma Piotr, ktory ogranizowal takie spotkania dosyc czesto w Poznaniu (jednak wcale nie tak duzo osob moglo bywac tam czesto (sam wybieralem sie tam jak sojka za morze az w koncu spotkania przestaly sie odbywac)).
Wszystkich postow jeszcze nie zdazylem przeczytac* ale chyba do spotkania w pazdzierniku nie doszlo. Mysle ze zloty raz do roku powoduja wieksza mobilizacje i tak moim zdaniem moze zostac. Jedyna bolaczka dla mnie jest natomiast termin. Tez w tym watku sie ktos nad tym zastanawial i moim zdaniem srodek lata (mimo ze pogoda super) nie jest chyba najlepszym terminem.
*po dluzszej nieobecnosci wreszcie moglem wrocic nie tylko do kraju ale i na forum. Niestety owa nieobecnosc spowodowala ze mam straszne zaleglosci w postach, co wlasnie staram sie nadrobic ale zapewne zajmie mi to troche czasu. Niezmiernie sie jednak ciesze ze jestescie.....jestesmy tacy aktywni
Rozumiem,że nikt nie siedzi w głowie Daniela,ja również nie.A dać czas?no cóż,to już trwa 3 lata,razem nad morzem w pracy,w tym roku wyjechałam z domu znowu do pracy sezonowej,na ośrodek gdzie miałam pod sobą 20-ścia domków do sprzątania,meldowanie ludzi,rozliczanie ich przy wyjazdach,4 miesiące bez dnia wolnego,wszystko po to żeby mieć z nim swobodny kontakt,a na koniec zaprosić go do siebie na dwa dni.Rozmawiam z nim nadal,nie widzę pogorszenia stanu jego zdrowia.Dalej mnie kocha i tęskni,chce żebym z nim zamieszkała i jego mama również.Myślę,że to ja przeciągam strunę,bo nadal się zastanawiam i sama na zdrowiu podupadam,bo też tęsknie za nim.Prawda, że w moim związku nie da się niczego odbudować,przynajmniej nie z mojej strony.Fakt,że mam 42 lata i dwoje wnucząt,ale nie czuję się babcią i nie chce tak trwać starzejąc się u boku mojego męża,bo tak się czuję.Mam do stracenia dorobek życia,ale myslę że jak zdecyduję się na Daniela,to z trudnościami,ale dostanę połowę tego,co mi się należy.Bo to co jest w domu i jak wyglada mój dom,to była moja zasługa,bo mąż nie przywiązywał wagi do tego czy są meble takie czy takie,bo jemu to było obojętne.Jak to moje koleżanki zawsze mówią,że u mnie można z podłogi jeść .Chyba nie jestem uciążliwa na tym forum?Przepraszam jesli przynudzam,wiem że są większe problemy jakie tu się omawia,ale myslę,że w jakiejś mierze o ile bedę w stanie to mogę komuś pomóc.Przeszłam wzloty i upadki w swoim życiu,ale nie tylko ja.Pozdrawiam serdecznie wszystkich i życzę jak najwięcej zdrowia i wytrwałości w życiu codziennym.
Currtis> wypowiadasz się na temat, na który nie masz zielonego pojęcia. Więc lepiej zamilcz. Praca na platformach wiertniczych to nie jest praca dla młodej osoby, z resztą powiedziałbym że jest to praca dla desperatów, którzy chcą zarobić niezłe pieniądze wyjeżdżając za granice. Średni czas pracy ludzi na platformach wiertniczych to zaledwie kilka miesięcy, praca jest cholernie ciężka i niesamowicie marnuje zdrowie. Ludzie nie wytrzymują tam nawet 6 miesięcy.
BTW> Jeżeli chodzi o platformy wiertnicze to po co kolega miałby jechać na Alaskę 8| Już od lat 70 nasi północni sąsiedzi mają rozbudowany system platform wiertniczych. Np. na morzu norweskim jest parę platform wiertniczych.
Ja może większego nie mam, jednak osoby z którymi rozmawiałem na ten temat mają, ponieważ same pracowały w takich miejscach. Jakbyś czytał dokładniej zapewne zauważyłbyś, iż wspomniałem o mocnej psychice, co pokrywa się z Twoją tezą, że jest to praca dla desperatów(no może delikatnie źle to ująłem u siebie, taki skrót myślowy...). Wiem również mniej więcej, jak jest u osób pracujących tam, jak łatwo popaść w depresję, jak nie widzą praktycznie żywej duszy poza tymi osobami, z którymi pracują na codzień, jak mróz potrafi rozbić każdego człowieka...
O ile się nie mylę, pracę na północy jest znacznie trudniej dostać niż na Alasce, pomimo iż nie różnią się one zbyt bardzo od siebie...
BTW> Opierasz swoją wiedzę na własnych doświadczeniach, czy tylko na podobnych opowieściach znajomych jak ja, a wywyższanie się jest spowodowane brakiem humoru?;] Jeżeli na własnych doświadczeniach napisz coś więcej, temat dość mocno mnie interesuje...