Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

| - W dwóch miejscach za Łomżą ruch wahadłowy - są jakieś
roboty drogowe i
| stoją światła.
To oni jeszcze tam sa? Jezzu ja jechalem tamtedy nie
pamietam kiedy (w
zeszlym roku siakos w wakacje?) i tez tam byli i dlubali cos
z asfaltem.
W ciągu ostatniego miesiąca jechałem tą trasą kilka razy i nie stwierdziłem
jakiegoś znaczącego postępu prac (a nie przyglądałem się aż tak uważnie żeby
zobaczyć drobne zmiany). Robotników też nie widziałem, ale to pewnie
dlatego, że moje wyjazdy odbywały się zawsze w okolicach weekendu.
Nie zdziwię się, jeśli zobaczę rozgrzebaną jezdnię w tych samych miejscach w
wakacje za rok.
Ale może te podejrzenia są niesłuszne i nasi dzielni drogowcy remontują już
inny odcinek. Przed czerwcem 2001 przez rok nie jeździłem tą trasą i nie
wiem co się tam działo.
Przemek
no to ja musze sie do tych bakow dolaczyc )) bylo u mnie w pracy zebranie,
jedna z dyrektorek z dlugim stazem, nawiasem pani okolo 60tki, zabrala glos na
temat kryzysu budgetowego, przejeta swoja przemowa, chciala podsunac sobie
blizej krzeslo do stolu i...wymknal sie jej jeden na cala sale. Ona nawet nie
sploszona, lub w jakis sposob zazenowana tym, glosno przeprosila i kontunuowala
dalej. To nazwyam nie zbiciem z tropu!
A teraz do szoku kulturowego, w wydaniu..polskim!
Pisalam kiedys o mojej kolezance co pracowala na dwie prace, w dzien i
wieczorem. Otoz jej wieczorna praca to bylo pilnowanie pan sprzatajacych
biurowiec. Wiele pan sprzatajacych u niej, bylo po prostu na
dorabiajacych "wakacjach" troche przedluzonych, nawiecej rodem z Lomzy. No
wiec kiedys spotkalam moja kolezanke w tzw. polskiej dzielnicy, niedaleko
kosciolka polskiego. Rozmawiamy a tam zbliza sie pare osob, kolezanka sie
usmiecha i do mnie szepcze, ze to jedna z jej pan sprzatajacych. No wiec ta
pani juz z daleka krzyczy do niej "Dzien dobry moja boska, moja boska!"
No wiecie na moment mnie zamurowal ten respekt co kolezance okazala, podnoszac
ja do hierarchi "koscielnej." )) Po chwili kolezanka mi mowi, wiesz
poprzednia szefowa, ktora byla murzynka, nazywali "czarnecka", wiec i tak mi
sie udalo ze tylko mnie "boss-ka" nazywaja.
p.s. dla nieangielskich dziewczyn: boss = szef
W lutym spedzilem trzy tygodnie w Polsce, w sierpniu lece do Rzymu i Wenecji.
Takich ja ja jest tu wielu, dzieki pracy, uporowi i pewnie bylo w tym troche
szczescia( jak to w zyciu ) UDALO NAM SIE. Musze cie rozczarowac, prawdziwa
POLONIA ta , ktora jest tu na stale, radzi sobie doskonale. Wielu z nas ma
drugie domy, gdzie spedzamy wolne weekendy oraz wakacje. Zastanawiam sie co cie
w zyciu rozczarowalo. Czlowieku, szkoda czasu. Nie martw sie jak inni zyja,
pomysl o sobie. Nas gowno obchodzi jak ty mieszkasz, zyczymy ci w zyciu
wszystkiego co najlepsze. Zzera cie zazdrosc, ale wierz mi, jest to normalne
ludzkie uczucie. Najczesciej (w 100%) spotyka to ludzi, ktorzy wlasnie w ten
sposob dowartosciowuja sie.Niczego w zyciu nie osiagneli i nie osiagna a mysl,
ze komus powiodlo sie doprowadza ich do szalu.I niezdrowej zazdrosci.
A jezeli chodzi o powrot do Lomzy i to na stale, nigdy mi to na mysl nie
przyszlo.
On 30 Mar, 17:26, "Adam Janicki" <adamopocznoWYTNI@o2.plwrote:
| Twoje myslenie jest z epoki lat 60,70 kiedy na zachodzie promowano
transpost
| samochodowy kosztem kolejowego. Obenie kolej wraca do lask.
Oj tam - kolega wimer po prostu ma mentalnosc lubelska - nie lubi
czekac pare godzin na pociag.
Ja nie neguje ze bus w okolicach Wlodawy, Parczewa to dobre rozwiazanie. Ale na
takich liniach Jak Chojnice- Trojmiasto lepszym rozwiazaniem jest pociag.
Pociagiem dojedzisz szybciej. Jakby poprawic organizacje i efektywnosc przewozy
moga wzrosnac kilkakrotnie.
| W zeszly roku w wakacje bardzo czesto jezdzilem do Chojnic i w Tczewie
| widywalem sklad Chojnice  Gdynia  zestawiony 3XBHP +B jechalo <nim .okolo
450-500.
a poza wakacjami?
Aronku wszystko wygladalo na to ze ludzie dojezdzaja do Pracy. Owszem moga
jezdzic PKS. Ale Jedzie wolno i stoi w korkach.
| Dlaczego ludzie do Trojmiasta jezdza pociagami? Pociagi nie stoja w
korkach.
a czy jadac z Chojnic do Gdanska przez Starogard Straszyn wpadnie sie
w korek?
Jak ktos tu pisal z Pruszcza do Gdanska bus jedzie 40 minut ( i nadal
sa chetni) ale moze przez Straszyn bedzie szybciej?
Wiesz z Pruszcz GD. nie ma zbyt wielu pociagow osobowych wiec ludzie musza sie
ratowac busami.
| Chojnice moga wrocic do lask w zmienionej sytulacji gospodarczej.
Chojnice sa w sumie mniejsze od Lomzy
Aronku chodzilo mi o sklady kontrenerowe kraje baltyckie/Obwod Kaliningacki-
Chojnice- Niemcy/Francja. .
pozd
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Spuscizna przez "u" inteligentko' /nt
Jak widzimy Greenpoint?
Polonusa wyobrażamy sobie jako poczciwego przygłupa - z marną polszczyzną, ale
nabitą kiesą, uwielbiającego ludowe tańce i spragnioną "dutków" rodzinę na
Podhalu czy w Łomży.
Relikty gett funkcjonują jeszcze w postaci polskich dzielnic w niektórych
wielkich miastach: w Nowym Jorku - Greenpoint, w Chicago - "Milwałki" (okolice
Milwaukee Avenue), w Chicago - Hamtramick, w Toronto - "Rącze Wały" (okolice
ulicy Roncesvalle).
Nie ma tam już stałych mieszkańców. Zaludniają je "wakacjusze": Polacy przybyli
do USA niby na wakacje, a faktycznie do pracy "na czarno", albo uciekający od
zobowiązań i związków pozostawionych daleko za oceanem. Przebywają tu o wiele
dłużej, niż pozwalają im na to turystyczne wizy; często sami nie wiedzą, kiedy
wracać. Ci ludzie traktują miejsca, w których mieszkają, jak przejściowe
sypialnie, nie inwestują tu ani uczuć, ani pieniędzy, nie próbują nawet wejść w
miejscowe życie. Niektórym udaje się po latach zalegalizować pobyt, zdobyć
wymarzone "papiery" i wtedy opuszczają te nie kochane miejsca. Albo przechodzą
do grupy, która żyje z następnych "wakacjuszy" - wynajmują im pokoje, prowadzą
sklepy, gdzie mówi się po polsku lub zatrudniają nielegalnie Polaków w swych
interesach.
Polskie dzielnice nie przeżywają dziś prosperity, bo gwałtowny wzrost wartości
złotówki w stosunku do dolara ogromnie zmniejszył atrakcyjność nielegalnej,
niskopłatnej pracy. Ale krajowe bezrobocie wygania za granicę kolejne roczniki
młodych mężczyzn. Tak toczy się ten mały, zamknięty świat.