Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Wspomniany w dyskusji wątek szarańczy powraca także w artykule „Misjonarze przyrównani do szarańczy”, gdzie wspomniano o kierowanym do absolwentów Szkoły Gilead przemówieniu członka CK (cytat poniżej):

Przewodniczący programu, brat Stephen Lett z Ciała Kierowniczego, rozpoczął uroczystość przemówieniem zatytułowanym „Wyruszajcie wraz z symboliczną szarańczą Jehowy”. Księga Objawienia 9:1-4 przyrównuje nieliczne grono namaszczonych chrześcijan, którzy w roku 1919 odzyskali siły po krótkim okresie duchowej nieaktywności, do chmary szarańczy ruszającej do działania. Absolwentom przypomniano, że jako drugie owce przyłączyli się do tej symbolicznej chmary.

Strażnica (wydanie do studium) — 15 sierpnia 2008, „Misjonarze przyrównani do szarańczy”, mp3




Adaś płytka przegrana (super)
Bardzo się cieszę, że się Panu piosenki podobaję! Te starsze są najlepsze! B)



PS Adasiu Twoje przemowienie bylo niesamowote, az sie lezka zakrecila w oku -na miare oscara ;)
:*

He He... Dzięki laska, autografy na następnym spotkaniu B)

PoŚ - Przewodniczący oddziału śląskiego - Zigi
PdsO - Przewodnicząca ds. Organizacyjnych - Marzenka

:D




(...) Ksiądz Prymas przypomniał znany list do Marszałka Sejmu przestrzegający przed uchwaleniem ustawy wyjątkowej. Przeczytał list wysłany do Pana Premiera Jaruzelskiego i do Pana Przewodniczącego Wałęsy.
Następnie poinformował o spotkaniu, jakie się odbyło 9 XII 1981 w rezydencji Prymasów przy ulicy Miodowej. Ze strony Kościoła byli: Prymas Polski, Sekretarz Episkopatu ks. dyr. Orszulik i ks. Prałat Piasecki; ze strony Solidarności zaś: p. Wałęsa, p. Jastrzębski, p. Wądołowski, p. Modzelewski, p. Mazowiecki i p. Wielowiejski. Rozmowa ta była charakterystyczna i symptomatyczna. Przedstawiciele Solidarności byli pewni siebie - mówili, że nie ma odwrotu, władza leży na ulicy, trzeba ją brać. Szczególnie twardo przemawiał p. Modzelewski.

Ksiądz Prymas krytykując przemówienie p. Modzelewskiego i jemu podobnych powiedział: Widzę, że Pan bawi się w proroka i ma program obalenia rządu - czy jest on realny, czy macie mandat do tego od świata pracy. Jeżeli Pan chce prowadzić politykę - niech Pan założy komitet polityczny, a nie wciąga związków zawodowych. Nie bierzecie pod uwagę psychiki ludzi ani kontekstu międzynarodowego. Spotkanie to, ciągnął dalej ks. Prymas, było b. przykre i ujawniło, że przywódcy Solidarności nie myśleli narodowo i że zdradzają świat pracy...(...).

[Z Protokołu Rady Głównej Episkopatu Polski. Warszawa, 15 grudnia 1981 r. g. 12 -17]




Takie spotkania powinny mieć jeden cel - pozostawić w umysłach ludzi przekaz. To, że było miło, fajnie i przyjemnie to mało. Liczy się to co zostanie.

A co zostanie ?

1. Premier poparł wyraźnie B. Komorowskiego. Do kogo jest to przekaz ? Do zwolenników PO, wskazujący : jesteśmy jednością, nie martwcie się.

2. B. Komorowski miał dobre przemówienie. Ale w świadomości i pamięci pozostaną żarty na temat pyr i krakusów. Do kogo jest ten przekaz ?

3. Mówcy zaprezentowali miałkie zapewnienia, że B. Komorowski jest cool. Ale przekaz, który pozostanie to teskty "o specjaliście od zwierząt futerkowych", "braku płodności" oraz "obyśmy się nie zdziwili przegraną".

Było miło ale co z tego ?



Arturze z Posen, każdy zapamięta coś innego, Ja, na przykład najbardziej zapamiętałam to, że PO "jest razem" (to z szalikiem było ładne). Trochę to stłumi radość konkurentów, że Przewodniczącemu nie zależy, a nawet że wolałby "nie"
Ktoś inny zapamięta, że popierają Komorowskiego "znani i lubiani".
Jeszcze do kogoś innego dotrze to, że nie tylko J.M. Rymkiewicz i M. Wolski mają monopol na kampanijną "poezję".
To, ze ogólnie było miło, też nie jest do pogardzenia.
Część widzów oczywiście zapamięta złośliwości.
Część pomyśli zapewne o naturalności występujących - bez pozy i udawania.

Nigdy tak naprawdę nie będziesz w stanie powiedzieć, CO FAKTYCZNIE zapamiętają odbiorcy. Czasem zaskakujesz autorytarnym tonem człowieka nieprawdopodobnie pewnego siebie. Naprawdę nigdy się nie mylisz?




Mam nadzieję, że jednak już niedługo dojdzie do kolejnego referendum w sprawie konstytucji europejskiej. Tyle tylko, że tym razem pytania będą dotyczyć już wyłącznie podstawowych aktów prawnych i powyższych symboli :rolleyes:
Przeczytałem o takiej jednej ciekawej propozycji, jaka padła na forum UE ze strony Hansa-Gerta PĂśtteringa, byłego
przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Ta propozycja to poszukiwanie tego co łączy narody.

W Brukseli ma powstać Dom Historii Europejskiej.
Głównym zadaniem tej placówki jest pogłębianie wiedzy Europejczyków na temat ich własnej historii,
przezwyciężenie nacjonalizmów i dyktatur.
O projekcie euromuzeum napisała Małgorzata Schwarzgruber w tekście ‟Muzeum kompromisu”, który można przeczytać
w numerze 8 ‟Polski Zbrojnej” (s. 71).

Unia Europejska to 500 milionów obywateli w 27 krajach, setki regionów, tysiące miast.

Stworzenie muzeum wspólnej pamięci nie będzie więc łatwym zadaniem, bo trudno o jedno spojrzenie
na historyczne wydarzenia.
W Brukseli mówi się o tym projekcie ‟dziecko PĂśtteringa”.
Hans-Gert PĂśttering, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, po raz pierwszy wspomniał o Domu Historii
Europejskiej w swoim pierwszym przemówieniu programowym 13 lutego 2007 roku.


Kolega Romek63 pisze:

Tyle tylko, że tym razem pytania będą dotyczyć już wyłącznie podstawowych aktów prawnych
i powyższych symboli

:rolleyes:
Jak na te symbole to jest przedni pomysł z muzeum UE.



Podany temat nie czytałam jeszcze, ale poczytam
Jest nas zaledwie garstka - 5-6 osób, wszyscy są w opozycji do pełniących role przewodnie w zborze - przy czym w dość jawnej i wszyscy są poddawani rożnym, niby to pomiędzy wierszami, rzuconym pomówieniom...

Jest trudno. Środowe spotkania mają charakter dyskusyjny i pozwolono też odzywać się kobietom. Sprawa jednak w tym, że od kobiet się oczekuje czegoś "budującego" - czyli przytaknięcia przewodniczącym braciom, albo podzielenia się, jak bardzo jakąś siostra jest zbudowana jakimś przemówieniem przewodniczącego...
W ogóle mile widziany jest zawsze szczęśliwy uśmiech na twarzy, sprzyjający pogodnemu nastrojowi, który winien zawsze towarzyszyć chrześcijaninowi, a tym bardziej dominować na spotkaniach zborowych.

Inne próby zabierania głosu przez kobiety, a w każdym razie przeze mnie (bo gdyby miałam w zborze pyskatego męża, to już byłoby inaczej), zakłócające ów pogodny nastrój, wskazujący niezbicie na całkowitą jedność (czytaj jednomyślność) zebranych, kończą się mało zakamuflowanym szkalowaniem, albo jakimiś uwagami ad personam w pogardliwym tonie.

Miałam także rozmówki w cztery oczka, jak to "kobieta jestem, mam milczeć"... ale po zastanowieniu się pomyślałam, że powinni w takim razie w ogóle oficjalnie zabronić kobietom się odzywać (na co ich nie stać, bo i nie przejdzie taki numer), albo zaprzestać cenzurowania i ograniczania wolności wypowiedzi i wolności sumienia - bo to sekciarstwo. Najwyżej może mnie poprawić, że się mylę - co i robią niezbyt grzecznie i niezbyt rzetelnie - tak jak w powyższym przykładzie (licznych szpilek nie cytowałam).

Pokusa aby odejść, szczerze powiem, jest wielka i nachodzi już od dawna, ale się przeciwstawiam jej, gdyż, jak mówię, jest nas garstka, spotykamy się regularnie i się modlimy... próbujemy zabierać głos na środowych - kto kiedy, czasem bywa, że się podtrzymujemy wzajemnie... ale wczoraj akurat przyszło mi samej dukać, że się nie zgadza mi się z Biblią to co mówią - różnie bywa. Bracia, które w naszej maleńkiej grupce też tylko w środę mogą coś powiedzieć, bo są odsunięci od usługiwania.

Sytuacja rzeczywiście nielekka, ale gdzie pójdziesz... nie sądzę, aby było wiele zborów, gdyby nieprawość nie brała góry

Poza tym, w związku z ogromnymi zmianami w życiu prywatnym, niedługo zmienię miejsce zamieszkania, za jakichś jeszcze 2-3 miesiąca i wtedy i tak odejdę - i uff!



" />Polskie otwarcie Międzynarodowego Roku Astronomii 2009 - fotoreportaż
Wczoraj w Toruniu nastąpiło oficjalne polskie otwarcie Międzynarodowego Roku Astronomii 2009. Głównym punktem programu było odsłonięcie pomnika planetoidy 12999 Toruń. Przedstawiamy fotoreportaż z tego wydarzenia.

Uroczystość poprowadził astronom Maciej Mikołajewski. Przemówienia wygłosili prezydent Torunia Michał Zaleski, przewodniczący Rady Nauki i Komitetu Astronomii PAN prof. Kazimierz Stępień, pomysłodawca nadania planetoidzie nazwy Toruń - prof. Tadeusz Michałowski oraz twórczyni rzeźby planetoidy Paulina Kaczor-Paczkowska. Został także odczytany list do mieszkańców Torunia napisany przez odkrywcę asteroidy, amerykańskiego astronoma prof. Edwarda Bowella. Profesor Bowell zamierza odwiedzić Toruń w kwietniu.

Samej ceremonii odsłonięcia dokonali prezydent Torunia Michał Zaleski, przewodniczący rady miasta Torunia Waldemar Przybyszewski, prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego prof. Edwin Wnuk.

Po odsłonięciu pomnika rozpoczął się pokaz sztucznych ogni z dodatkowym podkładem muzycznym. Fajerwerki ilustrowały poszczególne planety Układu Słonecznego, można było w nich dojrzeć spadające kule ognia (tak by mógł wyglądać przelot fragmentu planetoidy przez ziemską atmosferę), a nawet gwiezdny pył. Można było dostrzec m.in. kilka niespotykanych wzorów na niebie, których nie doświadczymy na standardowych sylwestrowych pokazach sztucznych ogni.

Po zakończeniu widowiska pirotechnicznego wszyscy chętni mogli obejrzeć niebo przez teleskop dzięki pokazowi prowadzonemu przez studentów i miłośników astronomii. W szczególności warto było zobaczyć piękną planetę Wenus przyświecającą wysoko na niebie całemu przebiegowi uroczystości. Można też było wysłuchać w planetarium prelekcji prof. Michałowskiego na temat "Jak wygląda planetoida 12999".

Poniżej prezentujemy zdjęcia z uroczystości. Autorem wszystkich zdjęć jest Sebastian Soberski.
Do oglądnięcia fotografii z Otwarcia Międzynarodowego Roku Astronomii w Toruniu zapraszam serdecznie na tą stronkę
Klikając na dowolne zdjęcie pojawi się większe.
http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2160



"...moralne dyskwalifikowanie nosicieli poglądów ‟antyeuropejskich” jest bardzo podobne do znanego w przeszłości ostracyzmu wobec nosicieli skłonności ‟antyradzieckich”. Jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczność, że Związek Radziecki, przepoczwarzając się (‟bo to jest wielka prawda stara; z poczwarki, miast motyla, nędzna wykluje się poczwara”) w Unię Europejską zmienił również położenie, to w dyskwalifikującej moralnie ‟antyeuropejskości” nie widzimy już niczego nadzwyczajnego, tylko starą, poczciwą ‟myślozbrodnię”. Uznanie rezerwy wobec traktatu lizbońskiego za myślozbrodnię nie tylko zwalnia z wszelkiej dyskusji z myślozbrodniarzami, ale również nobilituje myślącego prawidłowo, a powiedzmy sobie szczerze - któż by nie chciał, żeby jego zadowolenie z własnego rozumu zostało potwierdzone przez całe stado?"


"Przekonał się o tym Benedykt XVI, który podczas swojej wizyty w Izraelu robił co tylko mógł, żeby zasłużyć na życzliwą recenzję rzeczników żydowskiej opinii, najwidoczniej pozostającej w jakimś związku z finansowymi podstawami egzystencji Stolicy Apostolskiej. I potępił antysemityzm i nawet włożył odkrytkę do Pana Boga do skrzynki pocztowej w szparze Ściany Płaczu – ale nic mu to nie pomogło, bo ‟milczałĂ˘Â€Â na temat ‟odpowiedzialności ludzi Kościoła za wielowiekowe pielęgnowanie nienawiści do judaizmu, która pomogła nazistom w przekonaniu Niemców do całkowitego wyniszczenia Żydów” – podsumował Izrael Meir Lau – przewodniczący Rady Instytutu Yad Vashem i były naczelny rabin Izraela. ‟MilczałĂ˘Â€Â – a przecież powinien się przyznać i w ten sposób wyjść naprzeciw oczekiwaniom nowej polityki historycznej, której celem jest znalezienie zastępczego winowajcy nie tylko fizycznego, ale i moralnego sprawstwa. ‟Miał szansę wygłoszenia najważniejszego przemówienia życia” – melancholijnie skwitował ‟milczenie” Benedykta XVI Szewach Weiss. Najwyraźniej drugiej szansy już chyba nie dostanie. "[color=#0000FF][/color]



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)