Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Ustawa przeciwko przemocy w rodzinie
W jednym zgadzam się z Idiotą, problem który roztrząsamy nie dotyczy konkretnej ustawy, jest sporem między konserwatywnym i liberalnym poglądem na rzeczywistość.
Już we wspólnocie pierwotnej, najwyższą karą za ciężkie przewinienie, było wygnanie z grupy. Kara była surowa nie tylko dlatego, że była de facto odroczonym wyrokiem śmierci, ale też dlatego, że jesteśmy zwierzęciem stadnym i skazanie na samotność jest torturą.
Także w cywilizacji, podstawową strukturą pozwalającą jednostce zmierzyć się z losem była rodzina.
Bez względu na jakość, dawała gwarancje przetrwania. Dlatego trzymano się jej nie zważając na wewnętrzne relacje. Broniono jej także solidarnie przed zewnętrznym zagrożeniem.
Literatura światowa pełna jest opisów relacji w rodzinie i z rodziną, często traumatycznych, wspomnę choćby "Romea i Julię".
Podkreślam, imperatyw obrony rodziny przed światem zewnętrznym i trzymania się razem ma podłoże biologiczne - jest wraz z innymi życiowo ważnymi zachowaniami, zapisany w mózgach jako program.
Te odwieczne relacje zmieniły się wraz z pojawieniem się Państwa Narodowego i rozwoju naukowej wiedzy o człowieku, ok. 200 lat temu.
Pojawił się czynnik mogący zastąpić rodzinę w funkcjach obrony jednostki, nawet przed przemocą samej rodziny.
Od tego czasu trwa spór, kto lepiej może wypełniać tę rolę - organy państwa czy rodzina. Spór który ma silne zabarwienie ideologiczne. Stąd temperatura dyskusji. Nie spieramy się o rozwiązanie, lepsze czy gorsze, spieramy się o światopogląd.
Przez te 200 lat w Europie, na wyżej opisanym froncie, sytuacja zmieniała się dynamicznie. Rodzina w wyniku zmian cywilizacyjnych, słabła. Struktury państwa rosły w siłę.
W skomplikowanym świecie nie jesteśmy w stanie zadbać sami o wszystko, musimy cedować część odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne.
Wasze przykłady kontroli motoryzacji czy instalacji energetycznych, dobrze ilustrują zagadnienie.
Podobnie z najważniejszą sprawą w życiu - wychowaniem dzieci. Bez opieki medycznej, państwowej oświaty, służb bezpieczeństwa i wielu innych, nie jesteśmy w stanie ich wychować.
I tu pojawia się opór ludzi o tradycyjnym, konserwatywnym światopoglądzie. Rozumieją, że to już ostania barykada w walce o niezależność.
Rozumiem ich, ale sądzę że tkwią na przegranych pozycjach. Nie zatrzymają zmian w cywilizacji. Przyłączam się natomiast do nich w postulacie uważnego patrzenia na ręce państwowym instytucjom w tak kluczowej sprawie.