Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Tak się właśnie zastanawiam co się stało z szacunkiem do nauczycieli a nawet do własnych rodziców? Nie jestem stara ale jak chodziłam do szkoły to nauczyciel był autorytetem do pani woznej mówiło się ciociu a rodzice wpoili mi że starszym należy okazywać szacunek, natomiast jak patrzę na dzisiejsze dzieci i młodzież to pomimo że jestem przeciwnikiem przemocy nasuwa mi się jedno przez kolano i patrzeć czy tyłek równo puchnie. Wczoraj byłam świadkiem
na przystanku jak mama zwróciła się do swojego na oko 14 letniego syna -synku załóż czapkę
na co szczeniak - och**ałaś matka i pomyślałam że gówniarzowi to się w łeb należy i to tak żeby zapamiętał gdzie jego miejsce jak byłam mała wielokrotnie słyszałam mądre powiedzenie
"bo co wolno wojewodzie to nie tobie mały smrodzie".Chyba jako dorośli przeginamy z tą nietykalnością dziecięcego tyłka czego efekty widać w zachowaniu młodzieży.
Adi, dziecko, to jest jak tabula rasa, pozbawione doświadczeń i pełne ciekawości świata i jego działania. Ponieważ nie zna bólu, nie zdaje sobie sprawy, że go zadaje. "Żabcia kocha, Żabcia musi, Żabcia weźmie i udusi". Jeżeli nie nauczy się w pierwszych latach wrażliwości i świadomości, że może komuś zadawać cierpienie, nawet mimo że wcale tego nie chce, można wychować zapatrzonego w siebie egocentryka bez litości i współczucia. Dziecko wychowane w stresie i bólu może uznać, że to norma i też będzie zachowywać się tak wobec innych, słabszych. A wychowane "bezstresowo", może nie widzieć innych i nie będą go interesować czyjeś odczucia. Wychowanie dziecka, to tytaniczna praca i jest do wykonania, kiedy znaczna część rodziców wcale nie jest do tego przygotowana, więc o błąd łatwo.
Strach nie jest najlepszym nauczycielem i nie chciałbym, żeby te dzieciaki go odczuwały po tym wydarzeniu. Natomiast wolałbym, żeby ktoś im opowiedział o krzywdzie jaką zrobili i cierpieniach kotki, na jaki swoją bezmyślności ją narazili. To jedyna szansa, że tego nie powtórzą.
Odróżnijmy wychowanie "bezstresowe" (czyli de facto brak jakiegokolwiek wychowania) od wychowania bez użycia przemocy. Można wychowywać (bynajmniej nie bezstresowo) dziecko nie uderzając go (a przynajmniej sprowadzając to do minimum - bo czasami się nie uda) tylko na to trzeba się "trochę" wysilić...

Małgorzata Falkiewicz-Szult
Przemoc symboliczna w przedszkolu
W procesie wychowania dzieci w rodzinie i przedszkolu zjawisko przemocy symbolicznej stanowi jeden z nieświadomych elementów socjalizacji. Autorka podjęła próbę odpowiedzi na pytania: jakie przejawy przemocy symbolicznej zróżnicowane ze względu na treść występują w edukacji przedszkolnej, jak dochodzi do inicjowania przemocy symbolicznej wobec dzieci?
Praca składa się z dwóch części. W pierwszej â teoretycznej â dokonano przeglądu literatury przedmiotu. W drugiej części książki koncentrowano uwagę na prezentacji rzeczywistości przedszkolnej, w której zachodzą różne interakcje między podmiotami edukacji, uruchamiane przemocą symboliczną. Każdy z rozdziałów tej części zawiera opis zachowań nauczycielek i dzieci oraz rezultaty sprawowania władzy i autorytetu.
Jednym z powodów napisania tej książki była chęć zainspirowania nauczycieli, studentów pedagogiki oraz rodziców do poznania i zrozumienia zjawisk przemocy symbolicznej.
Oficyna Wydawnicza Impuls
Typ: eBook w formacie PDF
Rok publikacji eBook: 2009
Rok wydania papierowego: 2007
Objętość 185 stron
Cena: 28,00 zł
Wysyłka darmowa
" />Niestety. Parę jest tematów, które burzą mi krew. Kościół i jego NIEKTÓRZY funkcjonariusze to jeden z nich. Może powiem tylko tyle, że przemocy fizycznej wobec mnie i przy mnie użyto tylko kilkakrotnie. Zawsze byli to niewyżyci księża i jeden nauczyciel wiedzy o społeczeństwie. Paru czarnych i jeden czerwony. Ciąganie za włosy, wyłamywanie palców, wykręcanie rąk. Nauka religii powinna być pod szczególną kontrolą odpowiednich władz. I niech tylko ktoś powie, że jestem antyklerykałem, to... potwierdzę.
A czym innym jest religia, czym inna instytucja - to chyba banał. I święta nie mają tu nic do tego. Religia jest (przynajmniej powinna) być prywatną sprawą każdego człowieka,
a Kościół jako instytucja podlega ocenie jak każda inna.