Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

" />W szkole? A w jakiej? Podstawowej, gimnazjalnej, średniej, policealnej, czy wyższej? Najwięcej przemocy przypuszczam jest w gimnazjum (bo dzieciaki przeżywają ciężki okres). W szkole średniej walczą o samice i samców oraz zdobywają pierwsze środki transportu własnego i inne przywileje. W wyższej jest więcej imprez, ale za to względny spokój. W szkole podstawowej jest luzik, tak do 5 klasy (w najlepszym wypadku), 6 klasy zaczynają szykować się do gimnazjum i stąd zaczynają świrować... (powodem jest dojrzewanie i inne czynniki). Przemoc w szkołach oczywiście istnieje, ale w jednej szkole jest mniejsza, a w innej większa. W jednej klasie jest kilkoro łobuzów, a w drugiej jeden lub dwoje...

Za wychowanie dzieci i młodzieży szkolnej odpowiadają: rodzice, nauczyciele i środowisko rówieśnicze z którym dziecko ma kontakt. Jeśli nauczyciele sobie nie radzą (niektórzy nauczyciele) to wina leży po stronie nauczycieli, ale i rodziców, którzy powinni współpracować w wychowywaniu pociech, a nie obwiniać grono pedagogiczne. Przemoc w szkole istnieje istniała i z przykrością przypuszczam, że istnieć będzie.



" />Ja tydzień temu byłam na rekolekcjach w szpitalu dziecięcym i prowadziłam spotkanie dla dzieci z podstawówki z tegoż szpitala. W mojej grupie był jeden taki mały chłopiec, który chyba chcąc pokazać wszystkim, że jest fajny, ciągle dokuczał innym uczestnikom, uciekał ze spotkania, narzekał, że nie chce mu się tu siedzieć ani iść na Drogę Krzyżową. Taki mały dresik. Na razie jest niegroźny, ale potem z takich wyrastają duże dzieci, które potrafią zrobić ludziom krzywdę. Dziś na j. polskim oglądaliśmy też pewien reportaż pt. "Szkoła bicia", w którym ukazana była przemoc młodzieży wobec rówieśników albo młodszych. Żal mi ich... Ale z drugiej strony co bedzie z nimi w przyszłości?



" />
">Postępują według przekazywanego im wzorca... przez rodzinę, środowisko, w którym żyją.
Jak wielu rodziców okazuje szacunek swoim dzieciom? - czy im się on nie należy? Owszem - należy, tak samo jak czas, uwaga i przede wszystkim miłość.
Dzieci, które to otrzymują, odwdzięczają się tym samym i nie stwarzają rodzicom takich 'problemów'.


Niby masz rację (tak w książkach psychologicznych napisano), ale trudno mi się z Tobą zgodzić, ponieważ znam rodziny, gdzie rodzice "bon ton", oddaliby dziecku wszystko, a ono się na nie wypięło. Myślę, że to telewizja, internet, dyskoteki itp. mają niekorzystny wpływ na zachowanie. Gwiazdy typu Doda kształtują słownictwo młodzieży i sposób bycia. W mediach pełno chamstwa i przemocy, stąd płynie wszelkie zło. I choćby rodzice na głowie stawali, zawsze będą "starymi zgredami", bo teraz szpan to już nie "fura, skóra i komóra", ale narkotyki, wóda i pochodne, niestety!


Pisząc o środowisku miałam na myśli m.in. dyskoteki, media itp. Widzisz - oddaliby dziecku wszystko... ja również znam takie rodziny, ale tu nie chodzi o oddawanie wszystkiego. Gdyby rodzice poświęcali swoim dzieciom więcej czasu, rozmawiali z nimi, tłumaczyli od najmłodszych lat co jest dobre, a co złe te dzieci byłyby po prostu tego nauczone - miałyby zupełnie inne nawyki. Zamiast siedzieć przed komputerem i czytać na temat życia Dody, czy grać w 'strzelanki' wybrałyby się z rodzicami na wycieczkę rowerową albo na spacer z psem. Naprawdę nie trzeba oddawać wszystkiego - prezenty, ani pieniądze nie zastąpią rodziców.



Droga Pani krystyno I Forumowicze.Nie generalizowalam postepowania i nie mowilam o calej mlodziezy, to byloby absurdem. Faktem jest, ze takie sprawy maja miejsce nie tylko w Polsce ale na calym swiecie. Po prostu problem ten szczegolny jest narastajacy. Przemocy w szkolachi innych placowkach.Czy to w Pani Dzienniku z 1 Listopada przeczytalam,,I moze zadne dziecko w Polsce nie zostanie pobite, zgwalcone, porzucone, upokorzone Blagam!!!! Blagam!!!!! Wstrzasajace i wymowne.Przeciez nie uogolniala Pani wszystkich dzieci, po prostu wyrazila Pani swoje odczucia i uczulila innych.I jakos nikt nie oponowal, ze to uogolnienia. Badzmi wrazliwi na zlo dziejace sie obok nas i niesprawiedliwosc, to moga byc tylko drobne kroki i poczynania. Pani to czyni swoja sztuka, i praca w domu i rodzina. Przeciez skad sie bierze postepowanie Pani kochanego syn- rzetelne meskie i odpowiedzialne pelne milosci do Pani i Rodziny?Nie stalo sie to nagle, to wynik moze niezauwazalnej , ale ciezkiej pracy calej rodziny, wzorcow, kregoslupa moralnego. dzieci to widza, potrafia dyskutowac i wiedza o czym mowia. Pani felietony i dzienniki i ksiazki czytalam i bede czytac, bo czerpie z nich zrodlo wiedzy o ludziach, sprawach, zyciu i lubie je ogromnie.Literatura, film, sztuka teatralna, porusz wybiorczo wiele spraw dajacych do myslenia. To jest zycie a nie uogolnianie

Wiec wracam do tematow na Forum I Dziennika, do ktorych zagladam niemal kazdego dnia z zainteresowaniem Pozdrawiam serdecznie Pania i Wszystkich Forumowiczow. Moze to i lepiejwidziec TYlko pozytywne strony naszego zycia. Serdeczne pozdrowienia.



Myślę Kasienko, że Zuzia jest zbyt mała, aby złożoność sprawy zrozumieć i odczuć.
Dla starszych dzieci i młodzieży wyłącznie rówieśnicy stanowią grupę odniesienia, nie rodzice czy rodzina.
M.in. zamieszczony w czytelni artykuł " Rodzice sprawcy przemocy emocjonalnej "
dał mi do myślenia.
Odpowiedź Maćka z 30.X ma dla mnie sens następujący: owszem mając na uwadze skutki jakie może przynieść narzucenie małemu dziecki diety wege ma ono charakter przemocy emocjonalnej ale usprawiedliwieniem jest to, że
Jeżeli rodzice nie będą narzucać dziecku swoich wzorców, to narzucą je mass-media, albo inni rodzice,



Myślę, że to wystarczy jako komentarz do zachowania rodziców:

"SZKOLENIE DLA NAUCZYCIELI I RODZICÓW

W sobotę, 28 października, w grodziskim Gimnazjum odbyło się szkolenie dla nauczycieli i rodziców dotyczące bardzo ważnego obecnie tematu: „Agresja i przemoc wśród dzieci i młodzieży” oraz „Wszystko o uzależnieniach”.
Pracownicy krakowskiego Ośrodka Twórczej Interwencji, na zaproszenie Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, zorganizowali pięciogodzinny blok szkoleniowy dla nauczycieli Gimnazjum. W sposób bardzo ciekawy omawiano tematykę związaną z agresją, przemocą i przyczynami tego zjawiska. Dostarczono nauczycielom nowej wiedzy i umiejętności z zakresu konstruktywnego rozwiązywania konfliktów i problemów. To już kolejne szkolenie związane z tą tematyką. Nauczyciele naszego Gimnazjum bardzo chętnie korzystają z tego typu spotkań gdyż poszerzają one naszą wiedzę, a podczas dyskusji można wymienić wiele doświadczeń.
Zaprosiliśmy również na spotkanie dotyczące tematu „Jak uchronić młodzież przed uzależnieniami” rodziców. Rozesłaliśmy prawie 700 zaproszeń. Niestety, tylko 15 rodziców skorzystało z takiej formy przybliżenia problemów, które stają się coraz powszechniejsze. W mediach trwa dyskusja, kto jest odpowiedzialny za wychowanie dzieci i młodzieży. Nauczyciele są przekonani, że wspólnie odpowiadamy za nasze dzieci, dlatego dialog z rodzicami jest konieczny. Szkoda, że rodzice nie myślą tak samo jak my - nauczyciele."
Koniec.




nie żeby czytać powyższe- to są linki ze słowami "zlikwidować gimnazja"..
może nie likwidować, ale poważnie i z głową zmodyfikować- long Roman zresztą już to zapowiada

tydzień temu rozmawiałem z koleżanką, która musiała przenieść fajną ładną i bystrą córę z gimnazjum- z TAKICH powodów

w miejscowości gdzie pracuję, przypadkiem w gimnazjum, tak skopano inną dziewczynę, że uszkodzono jej kręgosłup

i mozna by z pierwszej, drugiej ręki mnożyć takie "perełki"


Wszystko pięknie, gimnazja - ciach! I co, nie będzie problemu przemocy
Śmiem wątpić. Przy obecnym prawodawstwie i klimacie, jaki panuje wokół szkoły, uczniowie czują się bezkarni.
W gimnazjach ta agresja się objawia najbardziej, bo dzieciaki wówczas dojrzewają najintensywniej.
Sama likwidacja gimnazjów nie przyniesie korzyści. Moim zdaniem parę następujących rzeczy powinno się zrobić:
- pociągać do odpowiedzialności (również karnej) rodziców za wybryki ich latorośli,
- dać większe prawa szkole do usuwania uczniów ze szkoły, z jednoczesnym zakazem uczęszczania do szkoły w ogóle,
- zlikwidować obowiązek nauki lub obniżyć granicę do ukończenia szkoły podstawowej - do kopania rowów wystarczy,
- zmienić system kształcenia nauczycieli, z naciskiem na umiejętności np. pracy z ludźmi i rozwiązywania konfliktów,
- zwiększyć prestiż zawodu nauczyciela, m.in. poprzez znaczne zwiększenie pensji, ustanowienie nauczyciela choćby funkcjonariuszem publicznym.

Wszystko to jednak można rozbić o przysłowiowy kant, jeżeli my - jako rodzice - nie będziemy znajdować czasu na własne dzieci. Szkoła coś tam może naprawić, ale żadna instytucja nie zastąpi rodziców. I zwalanie winy na szkolne instytucje, to głównie przejaw bezsilności rodziców.
A sam problem agresji wśród młodzieży dzieci i młodzieży, to nie tylko rodziny środowisk patologicznych i ludzi o niskim wykształceniu i dochodach.



symuls: przemoc, agresja wsrod dzieci i mlodziezy szkolnej, bullying
tematy
1. There is no place on Earth to explore. discuss
2. Communication is the most important factor to build the relationship. discuss.

zestaw3



" />Przeczytałem ten tekst o anarchiźmie i stwierdzam, że przesłanki są dobre ale wnioski całkowicie bezsensu. Wszelka dyskusja mija się z celem. Gdyby to miało by się spełnić po kilku latach zawaliłby się cały świat, niemógłbyś sobie kupić nawet płyty ulubionej kapelki ani korzystać z netu bo te wszystkie kable by się szybko zjebały a niktby ich nie naprawił. Już nie wspomne o bandytyźmie i eskalacji przemocy jaka by się wtedy rozpętała... bo kto by ją powstrzymał jakby nie było rządu centralnego?

Anarchia jest całkowicie oderwana od wszelkich praw ekonomii... gdyby Europe nawiedził nieurodzaj z głodu zginełyby miliony ludzi bo kto by miał niby dowieść zboże zza oceanu? Gminy anarchistów? Nie było by nikogo ktoby to zoorganizował....

Kto by dał kase na badania nad lekarstwem na hiva i raka? Dziś rządy wspierają instytuty naukowe ( szczeglnie te nasilniejsze rządzące największymi państwami ) i w przeciągu 10-30 lat przezwyciężymy te choroby, a tak kto by miał dotować badania? Gminy anarchistów?

Czasem zastanawiam się czy anarchiści mają w ogóle mózgi


W ogóle doszedłem do wniosku, że w XIX wieku kiedy rodził się anarchizm był on normalną ideologią, którą zajmowali się dorośli ( czasem dobrze wykształceni ludzie ) - mieli swoje organizacje, szerzyli terror itd. Za to dziś anarchizm to tylko i wyłącznie domena niespełnionej młodzieży, która niewie co ze sobą zrobić więc bawi się w anarchizm. No ale każdy z czasem mądrzeje bo czy widzieliście kiedyś np. 30-letniego anarchistę? Jasne te pojedyncze wyjątki ( jeden na tysiąc ) się zdarzają... ale to najczęsciej wiara, która koczuje na skłocie od dziecka i niewie co ze sobą zrobić w dorosłym życiu. Z większością jest tak jak śpiewają analogsi w piosence "Nowe Sztandary"...

już widze was, anarchistów za 10-20 lat. W garniturkach, krawatach jako jacyś urzędnicy "znienawidzonego systemu" albo niemniej źli "burżuje" zarządzający swoim przedsiębiorstwem... ba - może nawet jako pracownicy policji

HEJ DZIEWCZĘTA PŁONĄ SERCA, KAŻDY POLICJANT TO MORDERCA....

....i kto tu szerzy nienawiść? Powinniście się przechrzcić na anarcho-faszystów. bardziej by pasowało.



Romek co prawda za bardzo się zapędził w swoich dążeniach, ale mimo to w pewnym stopniu popieram akurat ten punkt jego programu. Problem brutalności gier istnieje i nie jest bez znaczenia, dzieciaki mają niczym nie skrępowany dostęp do tytułów, które powinny być przeznaczone tylko i wyłącznie dla dorosłych. Jedyne na co się nie godzę, to aby obowiązywał całkowity zakaz ich rozpowszechniania. Byłbym raczej za kampania podobną do tej, która ma miejsce w sprawie o sprzedaż alkoholu osobom poniżej 18 roku życia. Przede wszystkim trzeba społeczeństwo uczulić na problem, tak aby nikt nie odważył się sprzedać takowej gry dziecku. Gra tylko dla dorosłych powinna być sprzedawana za okazaniem dowodu uzyskania pełnoletniości. Inną sprawą jest fakt, że sami rodzice niewiele się interesują tym, w co grają ich pociechy, grunt, że im głowy nie zawracają i siedzą cicho. Wychowanie dziecka to sprawa kompleksowa, musi tu istnieć współpraca rodziców, szkoły, a także całego otoczenia, w którym dziecko przebywa. Raz, że rodzice nie mogą pozwalać, aby dziecko grało w co popadnie, dwa, że w sklepach nie mogą dzieciom sprzedawać gier niestosownych do ich wieku, a trzy, że ludzie z ulicy nie mogą dać się naciągnąć, aby kupić dziecku grę, której sprzedawca nie chciał sprzedać. Dopiero gdy będziemy mieli taką współpracę, to sytuacja z niepokorną młodzieżą zacznie się poprawiać.


Na koniec mała dygresja: również jestem graczem, przez mój komputer przewinęło się wiele tytułów gier, również tych z czarnej listy najbardziej brutalnych, ale jakoś na psychopatę nie wyrosłem, nie mam morderczych skłonności, przemoc pozostaje jedynie w świecie gry, oddzielona od realnego życia. Sądzę, że duża tutaj zasługa moich rodziców, którzy umieli mi przekazać konkretne zasady i ideały, co można robić, a czego robić nie wolno, albo nie wypada.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)