Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

lub do:
"Gospodarstwo jak zdrowy organizm. Zanalizuj załączony fragment „Lalki” B. Prusa i scharakteryzuj opisane w nim gospodarstwo oraz jego właścicielkę - prezesową Zasławską. Wnioski z analizy skonfrontuj z treścią powieści, a także z wiedzą na temat ideałów pozytywizmu"
Strasznie się nagłowiłam, bo też chciałam się popisać, ale
przypomniał mi się tylko prosiak, który w ''Lalce'' latał jak
piesek za prezesową Zasławską w jej posiadłości... Bardzo
przyjemny prosiak.
Istotnie, świnie są w literaturze dyskryminowane na korzyść psów,
kotów i koni, że wymienię tylko zwierzęta domowe lub przydomowe.
Podobnież zresztą niektóra świnia nawet inteligentniejszą od
człowieka byc może. Ale tylko niektóra i nie od każdego.
To tyle.
a.
poza Lalką była satyra Krasickiego i trzeba było opisać, jakie wady Polaków
dostrzega on w przytoczonym tekście, oraz powiedzieć jakie jeszcze wady zauważył
w innych satyrach.
We fragmentach z Lalki był jeszcze Szuman i prezesowa Zasławska.
NIezapomniana prezesowa Zasławska z "Lalki" będzie jak znalazł!
pozdrawiam.
Szuman i Rzecki rzeczywiście mogli dobrze nie znać Izabeli. Ale ci
co co ją znali też mieli o niej nie najlepsze mniemanie.
Izabela jest piękną kobietą, ale kandydatów do małżeństwa ma tylko
dwóch, obu starych i niezbyt atrakcyjnych. Potem w roli epuzera
pojawia się też Wokulski. Ale inni, ci wszyscy mężczyźni z
towarzystwa, niby wielbią Izabelę, składają jej hołdy, podziwiają,
ale żaden nie prosi jej o rękę.Dalski jest zauroczony urodą Izabeli,
ale bardzo szybko przenosi swe uczucia na Ewelinę. Marszałek jest w
powieści postacią marginalną, ale on chyba też wielkiej miłości do
Izabeli nie żywił, skoro tak szybko odpuścił.Ochocki był pod
wrażeniem urody swej kuzynki, ale wielkiego mniemania o jej
charakterze i rozumie nie miał. W rozmowie z Wokulskim wyrażał się o
Łęckiej dośc lekceważąco.Starski traktował Izę jak kogoś kogo można
zaciągnąć do łóżka, a potem kopnąć w cztery litery i żyć dalej
spokojnie. Nie mówiąc już o tym jak obcesowo traktował pannę Łęcką
śpiewak Molinari.
Ci mężczyźni którzy dobrze znali Izę , niewątpliwie byli pod
wrażeniem jej urody, ale nie cenili jej tak naprawdę, ani nie
szanowali.
Prezesowa Zasławska może wcale dobrze Izy nie znała. Przed starszą
obcą kobietą, przed "babcią" Łęcka mogła przybierać różne maski. Na
pewno nie była taka szczera i wylewna jak w rozmowach z ciotką
Karolową, czy koleżanką Kazią Wąsowską. Zasławska mogła też patrzeć
na Izę przez romantyczny pryzmat własnej młodości. Widziała w
Łęckiej samą siebie, a w Wokulskim swojego ukochanego mężczyznę. To
co nie udało się kilkadziesiąt lat temu Zasławskiej i Wokulskiemu-
stryjowi, teraz miało się udać Łęckiej i Wokulskiemu-bratankowi.
Może dlatego tak kibicowała temu związkowi.Ale i tak ją raził
stosunek Izabeli do Wokulskiego.
Wąsowska była przyjaciółką Izy. Życzyła jej jak najlepiej.Jednak
nawet ona, kobieta cyniczna i wyrachowana, była dość zniesmaczona
stosunkiem Izy do Wokulskiego.
Tego swojego zawodu, bycia salonowa lalką, czekającą na bogatego
męża, Iza nie wykonywała najlepiej. 25 lat mineło, wszyscy
narzeczeni pouciekali w siną dal, a bogatego epuzera na horyzoncie
nie widać.
Analizując wszystkie kobiece postaci w "Lalce" dochodzę do wniosku, że Prus potraktował je dość ostro :) (to nie zarzut antyfeminizmu, mężczyźni przedstawieni są w powieści również nie przez różowe okulary :))i w zasadzie poza dwiema z nich wszystkie pozostałe przedstawił zdecydowanie w krzywym zwierciadle :). Ale do rzeczy:
1) Izabela - tytułowa lalka, zimna egoistka - trafną charakterystykę przedstawiła Minerwa w stosownym wątku :),
2) Stawska - dobra i szlachetna, ale tak "aż za": trochę strach myśleć, czy w razie małżeństwa z Wokulskim nie zagłaskałaby go na śmierć... :)
3) Krzeszowska - zdziwaczała po śmierci dziecka histerczyka, skąpiradło i jędza,
4) Wąsowska - niby postać pozytywna, ale w gruncie rzeczy znudzona kokietka, która umila sobie pobyt na wsi podrywaniem Wokulskiego, żeby zrobić na złość Izabeli,
5) Ewelina Janocka - szkoda mówić, Izabela to przy niej symbol szlachetności i wielkiego ducha
6) Fela Janocka - infantylna dzierlatka na progu przed wstąpieniem w świat salonów i zasileniem grona, do którego już należą Izabela i Ewelina,
7) pani Meliton - hipokrytka dla zarobku ukrywająca swój cynizm,
8) ciotka Karolowa - pozujaca na szlachetną damę materialistka: rozbiórka zabytkowych murów zamku celem postawienia spichlerza :), poza tym właściwie o mały włos, a wydałaby siostrznicę za Starskiego, gdyby na horyzoncie nie zjawił się z Paryża Wokulski poprzedzony famą o niesamowitych pieniadzach, jakie tam zarobił - trzeba było błyskawicznie zmienić front i wysłać Izabelę do Zasławka,
9) Małgorzata Minclowa - przedstawiona jako stara pudernica, która sprawiła sobie młodego mężulka, podczas gdy faktycznie, jak tu już ustalono ;), było inaczej,
10) pani Misiewiczowa - dziwaczejąca staruszka niewrażliwa na ochronę prywatności :D :D :D.
Natomiast co do tych dwóch kobiet ukazanych w dobrym świetle, o których pisałam na początku, miałam tu na myśli prezesową i Mariannę. Co do pierwszej nie ma wątpliwości, szlachetna starsza pani o wielkim sercu, intelektualistka i filantropka. Co do drugiej: podziwiam głęboko drogę, jaką przebyła, żeby dźwignąć się z zupełnego dna i wyjść na prostą. Prawda, że bez pomocy Wokulskiego nigdy by tego nie było, ale też mogłoby być i tak, że poznawszy trudy pracy zarobkowej Marianna po prostu wróciłaby na ulicę, tak się czasami zdarza. Twarda dziewczyna z charaketerem. Żywię głęboką nadzieję, że gdyby autor zdecydował się kontynuować "Lalkę", zdecydowałby także, żeby małżeństwu Węgiełków udało się jednak przejść z sukcesem tę trudną próbę konfrontacji z poprzednim życiem Marianny.
soova napisała:
> matylda1001 napisała:
>
>
> > Ewelina... Trochę tu nie rozumiem postawy prezesowej. Z jednej
> > strony ukarała Ewelinę za to, że ta wyszła za barona nie
kochając
> > go, tylko dla pieniędzy. Z drugiej strony, wiedząc, że Izabela
może
> > wyjść za Wokulskiego jedynie na identycznych warunkach, nie
tylko
> > nie ma jej tego za złe, ale wręcz pcha ją w ramiona Stacha.
Wydaje
> > się, że Pani Zasławska przymknęłaby oko na wiele spraw, żeby
tylko
> > dogodzić Wokulskiemu.
Właśnie tu wychodzi na jak niekonsekwencja i małostkowość
prezesowej. Jeśli potępiamy małżeństwo dla pieniędzy, to potępiamy.
> Natomiast co do stosunku prezesowej do Eweliny i Izabeli: wydaje
mi się, że na
> Ewelinie położyła już krzyżyk. Spostrzegła, że dziewczyna jest już
kompletnie z
> manierowaną lalką, która cynicznie planuje wyjść za barona, żeby
po rychłym owd
> owieniu korzystać z życia (ze Starskim w roli kochanka - z czego,
jak się zdaje
> , Zasławska też zdaje sobie sprawę, że już na wsi jest to fakt
dokonany). Zdaje
> się, że Ewelina nie była zmuszona materialnie do takiego kroku,
otoczenie jedn
> ak dziwi się jej decyzji, nie pada ani jedno słowo, że była to dla
niej finanso
> wa konieczność, stąd moje przekonanie, że Ewelina gra na zimno. W
przeciwieństw
> ie do Izabeli, bo tu wszyscy zdają sobie sprawę z kłopotów
finansowych Łęckiego
Nie wydaje się mi żeby Ewelina kierowała się cynizmem i
wyrachowaniem wychodząc za Dalskiego. Owego lata s
matylda1001 napisała:
> 2-tomową powieść (dla porządku).
Skomasowała mi się "Lalka" z "Anną Kareniną" :)
> Ewelina... Trochę tu nie rozumiem postawy prezesowej. Z jednej
> strony ukarała Ewelinę za to, że ta wyszła za barona nie kochając
> go, tylko dla pieniędzy. Z drugiej strony, wiedząc, że Izabela może
> wyjść za Wokulskiego jedynie na identycznych warunkach, nie tylko
> nie ma jej tego za złe, ale wręcz pcha ją w ramiona Stacha. Wydaje
> się, że Pani Zasławska przymknęłaby oko na wiele spraw, żeby tylko
> dogodzić Wokulskiemu.
>Zastanawiam się na czym właściwie był
> oparty bałwochwalczy wręcz stosunek Zasławskiej do Wokulskiego.
> Przecież ona właściwie go nie znała.
Prezesowa obdarzyła Wokulskiego matczynym uczuciem, patrzy na niego przez pryzmat swojej miłości do jego stryja, trochę jakby Wokulski był jej i jego dzieckiem... Z drugiej strony jako osoba wiekowa i doświadczona znała już życie i umiała trafnie, jak sie okazało, oceniać ludzi. Stąd też od razu zorientowała się, że "kredyt" uczucia dla Wokulskiego trafia jednak do właściwej osoby, był on przecież tak inny (na korzyść) od wszystkich przedstawicieli arystokracji, których znała. Wcale nie była jej do tego potrzebna jakaś długa znajomość i stałe utrzymywanie kontaktów. Potwierdziło się to zresztą w dwóch przypadkach - pozytywnym i negatywnym. Pozytywny to Julian Ochocki - jego też właściwie prezesowa nie znała, nie jest jasne, czy należał do jej rodziny, ale zaprosiła go do siebie na wakacje (kto wie, czy nie dlatego, że wiedziała skądś o jego wspólnych z Wokulskim zainteresowaniach, więc chciała swemu faworytowi :) zapewnić towarzystwo), ale gdy poznała go bliżej, postanowiła, że będzie wykonawcą jej testamentu. Uznała, że on jeden jest będzie wystarczająco asertywny w razie jakichś akcji rodziny na rzecz obalenia testamentu, czego się niestety mogła spodziewać, choćby znając swego ciotecznego wnuka :(... Natomiast ten drugi, negatywny przypadek, to hrabina Karolowa. Deklaruje się jako wielka przyjaciółka prezesowej, być może w ramach jakiegoś konwenansu, z tym że Zasławska nie tylko uczucia tego nie odwzajemnia, ale niejednokrotnie w ostrych słowach wygłasza swoje niepochlebne zdanie o pazerności i wyniosłości hrabiny.
Natomiast co do stosunku prezesowej do Eweliny i Izabeli: wydaje mi się, że na Ewelinie położyła już krzyżyk. Spostrzegła, że dziewczyna jest już kompletnie zmanierowaną lalką, która cynicznie planuje wyjść za barona, żeby po rychłym owdowieniu korzystać z życia (ze Starskim w roli kochanka - z czego, jak się zdaje, Zasławska też zdaje sobie sprawę, że już na wsi jest to fakt dokonany). Zdaje się, że Ewelina nie była zmuszona materialnie do takiego kroku, otoczenie jednak dziwi się jej decyzji, nie pada ani jedno słowo, że była to dla niej finansowa konieczność, stąd moje przekonanie, że Ewelina gra na zimno. W przeciwieństwie do Izabeli, bo tu wszyscy zdają sobie sprawę z kłopotów finansowych Łęckiego. Hrabina Karolowa przecież namawia Izabelę do małżeństwa z baronem lub marszałkiem. Prezesowa też nie widzi w Izabeli nikogo nadzwyczajnego, ale jest świadoma, że nie sięgnęła ona jeszcze poziomu Eweliny, a skoro kocha ją Wokulski, Zasławska niczego bardziej nie pragnie, niż skojarzyć ten związek, żeby jej ulubieniec znalazł wreszcie swoje szczęście. Przestrzega przecież Izabelę, żeby spojrzała na niego inaczej, jak na człowieka wartościowego, a nie przez pryzmat jego zajęcia, jako że ma do czynienia z człowiekiem nietuzinkowym. Szkoda, że Łęcka ze słów prezesowej jednak nie robiła sobie nic.