Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

nie miałem na myśli preparowanie dokumentów przesądzających o kogoś winie czy nie tylko np. w celu sprawdzenia czy dany urzędnik państwowy nadaje się na takowego czy nie...weźmie łapówę czy nie weźmie...tak jak mówię pochwalać takich rzeczy nie należy



"Z dnia na dzień i niemal z minuty na minutę uaktualniano przeszłość. Tak preparowana dokumentacja potwierdzała słuszność każdej partyjnej prognozy; pilnowano, by nie ostało się choć jedno zdanie sprzeczne z potrzebą chwili. Całą historię przemieniano w palimpsest, zeskrobywany i zapisywany tak często, jak to uważano za konieczne. Gdy już raz dokonano zmian, nie sposób było udowodnić, że nastąpiła najmniejsza falsyfikacja. Jedyne zadanie personelu największego działu Departamentu Archiwów, znacznie większego od działu Winstona, polegało na wynajdywaniu i usuwaniu wszystkich egzemplarzy książek, gazet i innych dokumentów, które należało podmienić i zniszczyć."

George Orwell, Rok 1984.



CZESC KOMUSZKI !!! WASZ WALESA NIE PODPISYWAL ZADNYCH KONTRAKTOW ??

tak samo jak nic niepodpisywal w latach 7-tych w bezpiecie ?!! Wedlug pierwszego oswiadczenia PAP z 4 czerwca 1992 roku sam przyznal ze podpisal "dwa albo trzy dokumenty"....Oczywiscie te oswiadczenie szybko wycofano.....a w nastepnym Walesa juz zaatakowal lustracje i mowil o preparowaniu dokumentow..
a swoja droga Wasz Walesa pokazuje jak sie sprzedaje... U was taka "przedsiebiorczosc" jest szczegolnie ceniona...




Wywiad mongolski widzę dobrze preparuje dokumenty ale żądanie są tak absurdalne ze nikt w to nie uwierzy....

Poniżej notka jaką otrzymaliśmy po barbarzyńskim ataku na cywilny statek

"W związku z tym ze Sumeria knuje przeciwko Mongoli razem z Khmerem i nie chce współpracować w ataku na Niemcy nie pozostaje mi nic innego jak zaatakować i ukarać krnąbrnych sąsiadów."




To tak apropo Waszych "wiarygodnych " dokumentów.
A abstrakcyjność Waszych żądań rzeczywiście była spora



Przejmując gabinet Bogdana Święczkowskiego funkcjonariusze ABW natknęli się pod biurkiem na dokument z informacjami o interesach Marka Bondaryka, brata nowego szefa Agencji - dowiedział się "Newsweek". To przypadek czy próba zastraszenia? - zadaje pytanie tygodnik.


Dziwne odkrycie miało miejsce w połowie listopada ubiegłego roku, zaraz po tym, jak premier Donald Tusk powierzył kierownictwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofowi Bondarykowi. Członkowie ekipy dokonującej oględzin pomieszczenia zobaczyli tkwiącą pomiędzy wykładziną dywanową a najniższą szufladą biurka kartkę formatu A4. Był to wydruk komputerowy z danymi dotyczącymi działalności gospodarczej starszego z braci Bondaryków.
Marek Biernacki (PO), członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych, nie wierzy w przypadek. Bractwo, które ze względu na wynik wyborów pożegnało się ze służbami, sięgnęło po język mafii, chcąc zastraszyć Bondaryka na dzień dobry - tak tłumaczy znaczenie odkrytego dokumentu.

Zgadzam się z oceną Marka Biernackiego. Brzydzę się takimi metodami - powiedział "Newsweekowi" Krzysztof Bondaryk.

Biernacki z satysfakcją zauważa, że operacja z podrzuconą kartką się nie udała. Nowy szef Agencji nie uległ naciskom. Bondaryk wszczął w firmie kontrolę, której skutkiem są już pierwsze zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - podsumowuje Biernacki. Chodzi o przekraczanie uprawnień, poświadczanie nieprawdy, preparowanie dokumentów.

Zdaniem Biernackiego to właśnie wnioski do prokuratury wywołały falę ataków na Bondaryka w ostatnim czasie.
>>>>
cusz!
Laptopy nie daja sie uruchomic to trzeba tradycyjny papier uzyc i podrzucic!



Wszelkiego rodzaju oprzyrządowanie do sesji i LARPów. Na przykład różne stroje, kostki czy rekwizyty.

Oto przykład jak zrobić manuskrypt:

Cytat: Potrzeba:
- kartka papieru z wydrukowanym tekstem (wiersz, list, genealogia rodzinna - fajnie byłoby użyć jakiejś "stylowej" czcionki),
- ćwierć kubka czarnej kawy (można wypróbować też mocną, czarną herbatę - nie ma tak intensywnego zapachu),
- łyżeczka kawy rozpuszczalnej,
- kawałek folii do pieczenia (większy niż twoja kartka),
- gąbka lub miękka szczotka,
- papierowe ręczniki,
- piekarnik (kuchenka mikrofalowa chyba się nie nadaje)

I teraz:

1. Włącz piekarnik - nie za mocno - góra 200 stopni.

2. Teraz trzeba zmiąć swoją kartkę w kulkę. Możesz nie być zainteresowany bardzo pomiętym "manuskryptem". Po eksperymentuj.

3. Rozprostuj kartkę. Połóż na blasze do pieczenia, pokrytej folią.

4. Wylej na kartkę kawę - rozprowadzaj ją równomiernie powierzchni.

5. Posyp kartkę kawą rozpuszczalną.

6. Zostaw "manuskrypt" na kilka minut w tej kawowej marynacie - niech się rzecz nieco "zmaceruje".

7. Papierowym ręcznikiem wytrzyj kawę z kartki i z folii do pieczenia.

8. Włóż tak spreparowany dokument do piekarnika i piecz do wysuszenia papieru - że już trzeba wyciągać, poznasz po podnoszących się brzegach kartki.

9. Rób z tak uzyskanym "zabytkiem" piśmienniczym, co ci się podoba.

10. Dla zaawansowanych: nabyte w preparowaniu "antycznych dokumentów" umiejętności i doświadczenie wykorzystaj do przygotowania "albumu starych fotografii" - prezent miodzio.



Zuza, - najlepiej żebyś otrzymała kopię CAŁEJ dokumentacji - tj. łacznie z kartą chorego. Karta choroby jest własnością jednostki medycznej, jednak pacjent ma pełne prawo do wglądu do niej, 'dokonywania odpisków' (cytuję przepis prawny który pamiętam) itp. - również do skopiowania jej treści.
Sęk bowiem w tym, że same wyniki badań, które przytaczałaś są niedokładne - być może nie masz wszystkich, może w karcie choroby zawarte są jakieś istotne informacje.
Podstawowe sprawy, które powinny wynikać z dokumentacji, to:

    lpełne rozpoznanie histopatologiczne, w tym cecha Gldokładny opis leczenia chirurgicznego, w tym opis wielkości guza, położenia guza, zakresu operacji (czy usunięto przedział mięśniowy, czy doszło wyłącznie do 'wyłuszczenia' guzalprzebieg pooperacyjny - w tym, czy pacjent po zabiegu gorączkował czy nie (to istotna informacja)lopis (plus daty) pozostałych zabiegów (z podaniem zakresu preparowania - ile węzłów usunięto, w ilu znaleziono przerzuty, jakiej wielkości były usunięte węzły)ldokładne daty wdrożenia leczenia uzupełniającego z podaniem daweklwyniki kontrolnych badań obrazowych - płytka z MRI !!!
    Ja mam kolekcję kilku płytek z moich badań - MRI głowy i TK klatki piersiowej. Taka płytka należy się pacjentowi - jeśli jest jeszcz leczony w danej jednostce - może ona 'trzymać' u siebie taką płytkę (w archiwm), jednak na każde Twoje życzenie powinni Ci ją udostępnić. Masz bowiem pełne prawo do tego, by swoje wyniki skonsultować z innym lekarzem, innym ośrodkiem leczącym, a do tego (i każdy lekarz to wie) nezbędny jest wynik badań obrazowych w postaci kliszy, płytki itp. Opis radiologa to sprawa wtórna i drugorzędna. Pamiętaj, to b.ważne - bo wycieczka do W-wy bez wyniku MRI będzie po to by pogadać o ogólnikach a nie konkretach.
ściskam mocno.



Zachowujecie się jak typowi obłudni Polacy. Nie piętnujecie dłużników lecz ich bronicie. Pewnie sami wisicie za komórki w jakiejś sieci.
Istotą sprawy jest to, że do klubu wpływają NIEMAŁE pieniądze, z których nikt nie rozlicza władz klubu. Panowie działacze tworzą kółko wzajemnej adoracji i dzielą między sobą kasę, o której Wam się nie śniło. Nie dostają pieniędzy zawodnicy, którzy i tak było wiadomo, że odejdą oraz były trener. Jeżeli macie choć trochę odwagi i uczciwości, to napiętnujcie tych, którzy czynią źle.
Dowody są wystarczające, klub uznał dług, wpłacił łącznie śmiesna 1.000,00 zł i na tym się zakończyło. Wstyd powinien otoczyć nazwę GKS 4YOU TARNOVIA. Niech wszyscy wiedzą, że pozycja klubu budowana jest na długach w stosunku do młodych chłopaków.
Preparowanie i antydatowanie dokumentów jest przestępstwem a taki dokument posiadam. Podpisy złożyli: [wymoderowano] . oraz Trener Drugiej Kategorii (...łubu dubu, łubu dubu, niechaj żyje prezes naszego klubu, ... -to cytat z filmu "MIŚ", tak tam śpiewał prezesowi Trener Drugiej Kategorii).
Nadto, jak poinformowali mnie członkowie Zarządu kontrakty z zawodnikami były podpisywane przez osobę nieuprawnioną do tego (Pan [wymoderowano]), która "zniknęła" i ma podobno poważne problemy prawne. Celowo sporządzono kontrakty z nieistniejącym tworem i podpisano je z ramienia Zarządu przez znikającą osobę.
Sekcja koszykówki GKS 4YOU TARNOVIA nie posiada ŻADNEGO majątku, więc jakakolwiek egzekucja sądowa będzie nieskuteczna. Kasa tam przepływa przez kieszenie Zarządu i nikt nad nią nie sprawuje kontroli. Nikt też się nie interesuje losem zawodników a to czy teraz PYRA wypłaca czy nie wypłaca wynagrodzeń nie ma nic do tego. Jak nie będzie wypłacać to zajmiemy się i PYRĄ mając już lepsze rozeznanie w sprawach klubowego biznesu.
A ci, których rajcuje to, że nie wypłaca się komuś należnych wynagrodzeń niech się ugryzą w język. Życzę Wam abyście kiedyś zostali z ręką w nocniku, bez wypłaty za 2 miesiące z rodziną na utrzymaniu! Wpieprzajcie wtedy tynk ze ściany i kradzione pyry z pola!

CZY NADAL UWAŻACIE, ŻE WSZYSTKO JEST OK?

A MOŻE TAK KTOŚ Z KLUBU OFICJALNIE SIĘ WYPOWIE?




Coś jest na rzeczy:

http://miasta.gazeta.pl/k...e.html?skad=rss

gazeta.pl napisał/a:
Policjanci zamieszani w oszustwa ubezpieczeniowe
Sid
2008-09-03, ostatnia aktualizacja 2008-09-03 19:32

Policjant z podkrakowskiej komendy zamieszany w wyłudzenia odszkodowań za fikcyjne stłuczki. Razem z nim zatrzymano trzy inne kobiety podejrzane o udział w przestępczej grupie
Policjanci zamieszani w oszustwa ubezpieczeniowe

Policjant z podkrakowskiej komendy zamieszany w wyłudzenia odszkodowań za fikcyjne stłuczki. Razem z nim zatrzymano trzy inne kobiety podejrzane o udział w przestępczej grupie

Całą czwórkę zatrzymali wczoraj nad ranem policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych oraz Centralnego Biura Śledczego. Podejrzany funkcjonariusz miał pomagać oszustom w preparowaniu dokumentacji potwierdzającej rzekome kolizje. Na jej podstawie szajka wyłudzała odszkodowania od towarzystw ubezpieczeniowych: przeciętnie 30-40 tysięcy złotych za rzekomo rozbity samochód.

Trzy pozostałe kobiety zatrzymane wczoraj przez Centralne Biuro Śledcze odgrywały rolę tzw. słupów. Oszuści rejestrowali na nie samochody, które potem miały uczestniczyć w kolizjach. Za przysługę dostawały ok. tysiąca złotych. Poszkodowane sa trzy towarzystwa ubezpieczeniowe. Na nielegalnym procederze straciły co najmniej kilkaset tysięcy złotych.

Podejrzanych jest już w sumie ponad 30 osób, część trafiła za kratkami. W aferę zamieszani są jeszcze inni policjanci z Małopolski, agenci ubezpieczeniowi, rzeczoznawca oceniający rozmiar szkód, właściciele firm holowniczych, jak i warsztatów samochodowych. Funkcjonariuszom udało się już zatrzymać także osobę, która zorganizowała proceder i kierowała nim.

Według śledczych grupa działała od dwóch lat na terenie Krakowa i Wieliczki. Mechanizm był taki: najpierw kupowano uszkodzone samochody. Potem jeden z członków szajki wyszukiwał osoby, które rejestrowały je na siebie, czyli tzw. słupy. Następnie auta dowożono w wybrane miejsce, gdzie fingowano kolizję. Tutaj do akcji wkraczali skorumpowani policjanci. Przy ich pomocy fabrykowano dokumenty potwierdzające, że doszło do stłuczki. Bez takiego dokumentu nie byłoby bowiem mowy o uzyskaniu odszkodowania. Szajka ustawiała tak stłuczki, by wypadały w dniu, w którym służbę pełnili opłacani funkcjonariusze.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków


A jeszcze kilka tygodni temu Mada straszył ludzi sądami za zniesławienie - chyba teraz przejrzał na oczy i zobaczył, że i policjanci nie są kryształowo czyści. Tylko po co było sie kiedyś tak rzucać i mówić że czarne jest białe.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)