Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

A tu taka informacja z Lublina:

Czy wraki znikną z ulic?
Sławomir Skomra2009-07-12, ostatnia aktualizacja 2009-07-12 19:10

To miał być przełom. Ratusz znalazł sposób na porzucone samochody w Lublinie. Miał zniknąć np. dostawczy fiat z ul. Junoszy i straszący ford z Wiercińskiego. Ale wraki jak stały, tak stoją.
Jeszcze do niedawna nie bardzo było wiadomo, jak i kto ma usuwać wraki samochodowe z ulic. Nie było odpowiednich przepisów, które regulowałyby ten problem. Stąd np. ubiegłoroczny przypadek poloneza, który przez dobrych kilka tygodni stał porzucony przy Ogrodzie Saskim na wysokości KUL przy Al. Racławickich. Według procedur, mimo że samochód stał na trawniku nie był wrakiem, bo np. miał tablice rejestracyjne i nie stanowił zagrożenia dla ruchu.

Walka z opornym polonezem trwała długo, ale w końcu straż miejska wyjaśniła, że: mieszkaniec Łęcznej sprzedał poloneza dwóm mężczyznom z Milejowa. Samochód został wyrejestrowany, ale w Lublinie się zepsuł, a nowi właściciele zostawili go na trawniku. Ostatecznie udało się ich namierzyć i zabrali samochód wraz z mandatem za złe parkowanie.

System jest, ale nie działa
W kwietniu miejski wydział ochrony środowiska ogłosił przetarg na usuwanie takich porzuconych samochodów. Zmieniły się przepisy i teraz gminie usuwającej wraki z ulic zostaną zwrócone pieniądze. Przekaże je Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska z tzw. opłaty recyklingowej pojazdów. Porzucone samochody ma odtąd zabierać firma motoryzacyjna Sabat (wygrała przetarg). Wraki trafiają na parking, tam przez pół roku czekają na właściciela. Jak się zgłosi, to od razu dostaje rachunek za pobyt samochodu na parkingu. Jeśli nie da się ustalić właściciela, to po półrocznym "leżakowaniu" decyzją rady miasta samochód zostanie przepisany na majątek gminy, a później przewieziony do stacji zajmującej się złomowaniem pojazdów.

Tyle teorii, bo praktyka to zupełnie inna rzecz. Sabat wygrał przetarg w czerwcu. - Jak na razie nie mieliśmy ani jednego zgłoszenia - mówi Wioletta Krawczyk z Sabatu. - Nie przyjmujemy zgłoszeń od mieszkańców, tylko od straży miejskiej i WOŚ.

Tymczasem wraki na lubelskich ulicach jak stały tak stoją. - System w pełni ruszy w przyszłym tygodniu - zapewnia Robert Gogola, rzecznik prasowy straży miejskiej w Lublinie. - Jest już lista kilku samochodów do usunięcia, które wypatrzyli strażnicy - zapewnia.

Dlaczego od rozstrzygnięcia przetargu ani jeden samochód nie został odholowany? Wyjaśnienie jest prozaiczne: jak się dowiadujemy, urzędniczka WOŚ odpowiedzialna za ten system jest na urlopie.

Poza tym usuniecie samochodu z ulicy nie jest tak prostą sprawą. Sabat ściągnie samochód dopiero po tym, jak strażnicy określą go jako wrak. Ale przed tym straż musi próbować namierzyć właściciela, który ma sam usunąć samochód. A to może potrwać.

- Wrak nie musi mieć powybijanych szyb, nie musi mieć spuszczonego powietrza z kół i nie musi mieć wgniecionej karoserii. Samochód jest wrakiem jeśli jest "wrośnięty" w ziemię - tłumaczy Gogola.

Współpraca straży miejskiej, WOŚ i Sabatu nie rozwiąże jednak wszystkich przypadków. Strażnicy mogą interweniować tylko na drogach publicznych. Rozkładają ręce, jeśli porzucony samochód stoi na parkingu osiedlowym lub wspólnoty mieszkaniowej. - W takim przypadku mieszkańcy muszą zawiadomić administratora. On też ma możliwość namierzenia właściciela takiego samochodu - mówi Gogola.

Najpiękniejsze wraki Lublina
Oto nasz subiektywny ranking wraków. Informacje o nich dostaliśmy od czytelników, którzy codziennie w drodze do pracy, szkoły czy sklepu mijają porzucone samochody.

*Miejsce V - Honda civic przy ul. Głębokiej. Szczyt japońskiej myśli technicznej, w kolorze czerwonym (każdy wie, że czerwone samochody jeżdżą szybciej). Stoi nieużywany od kilku tygodni. Widać został wyparty z rynku przez nowsze modele civica. Chyba nasze sportowe cudo było za szybkie dla właściciela i próbował zedrzeć z maski czerwony lakier. Wydaje się, że hondę można jeszcze odpalić, ale trzeba jej wyklepać karoserię (bo przestała być aerodynamiczna) i kupić boczne lusterka.

*Miejsce IV - Volkswagen polo przy ul. Króla Kazimierza. Niemieckie samochody zawsze cechowała niezawodność i długowieczoność. Właściciel widocznie testuje odporność karoserii na warunki atmosferyczne. Znów na pierwszy rzut oka tym polo jeszcze da się pojechać. Wystarczyłoby go tylko porządnie wyszorować. Ale to tylko złudzenie. Jak przyjrzeć się dokładniej okazuje się, że niemieccy konstruktorzy zaniedbali trochę tylną oś. Koła są w jakiś dziwny sposób na zewnątrz. Nie mamy pewności czy jak już odpalimy, to pojedziemy prosto.

*Miejsce III - polonez przy ul. Balladyny. Niegdyś marzenie każdego Polaka. Przez niektórych uważany za najbezpieczniejszy samochód swoich czasów. Jeszcze inni opowiadają jak do poloneza zapakowali sześcioosobową rodzinę, psa, namiot, walizki i butlę gazową. Jednak kanciaste polonezy przegrały w walce o rynek z nowymi, coraz to okrąglejszymi samochodami zachodnimi. Nie wiemy, czy nasz biały polonez nadaje się do jazdy. Właściwie wystarczyłoby trochę wyklepać karoserię i usunąć chwasty, które zaczynają oplatać koła.

*Miejsce II - Fiat Ducato przy ul. Sikorskiego. Dostawcza maszyna już niczego nie dostarcza. Karoseria nadgryziona przez rdzę jeszcze tak bardzo nie przeszkadza, ale już brak powietrza w oponach to duży problem. Widać albo właściciel zamknął biznes - wiadomo kryzys, albo przerzucił się na inny samochód - wiadomo brak podatku VAT dla samochodów z kratką.

Tak czy inaczej właściciel dokonał czegoś niezwykłego - samochód wrósł w kostkę brukową.

*Miejsce I - przy ul. Wierciskiego. Marka? Na pewno miał jakąś markę. Zwołaliśmy szybkie redakcyjne konsylium i doszliśmy do wniosku, że na pewno nie jest to duży fiat. Sięgnęliśmy do historii motoryzacji i znaleźliśmy coś, czym mógł być ten wrak - ford escort. To niekwestionowany zdobywca lauru zwycięstwa i żółtej koszulki lidera. Widać ford (albo nie duży fiat) zepsuł się dawno temu. Właściciel w obawie przed złodziejami wymontował wszystko co cenne. Brak silnika i klapy, która miała go chronić. Lusterka boczne zawsze można sprzedać. Podobnie jak przednią szybę. A skoro nie ma szyby, to po co wycieraczki?

Do kogo dzwonić.
Informacje o wrakach na ulicy zbierają komisariaty policji, straż miejska tel. 986 i wydział ochrony środowiska tel. 081 466 26 00.
http://miasta.gazeta.pl/l....mpaign=4815178
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin


Czyli w Lublinie jest firma która zajmie się wrakiem..a w Bytomiu kto się nim zajmie?



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)