Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Uwaga poniższy tekst skopiowałem z www.nautilus.org.pl jak chcecie to tam sa tez obrazki jakies na temat tego tekstu i inne tematy.

Pierwsze informacje o tym, że powstaje bank danych na wypadek globalnej katastrofy, dotarły do nas z USA. Tam w odludnym miejscu został wybudowany bunkier, w którym są przechowywane książki i wszelkie materiały, które można uznać za dorobek ludzkości. Podobno jest to robione w taki sposób, że w momencie przebiegunowania ziemi nośniki danych nie ulegną zniszczeniu. Warto bowiem przypomnieć, że według ustaleń Patryka Geryla w 2012 zmiana ziemskich biegunów będzie połączona z tak silnym polem magnetycznym, że zniszczeniu ulegną twarde dyski, a także wszelkie nośniki magnetyczne. "Ludzkość wystartuje od zera" - twierdzi Geryl.

Ostatnio przez polskie media przetoczyła się fala publikacji dotycząca tego, co jest budowane na Spitsbergienie przez rząd Norwegii. Czytając te informacje można mieć wrażenie, że dotyczą one właśnie budowy konstrukcji podobnej do tej, którą tworzą Amerykanie. Przedrukowaujemy jeden z takich tekstów.

Za 5 mln dol. rząd Norwegii buduje Arkę Noego. Nie taką jak z historii Starego Testamentu dryfującą na wodzie, lecz wkopany do wnętrza góry bunkier.

Mają być w niej zgromadzone nasiona roślin uprawnych, żeby nawet po najbardziej dramatycznych kataklizmach, jakie mogą spotkać naszą planetę, możliwe było odrodzenie żywiącej nas flory. Co prawda na świecie działa już wiele takich banków, ale zwykle przechowywane są w nich nasiona z małego obszaru geograficznego. Poza tym nie są one odpowiednio zabezpieczone - np. filipiński bank nasion uległ zniszczeniu we wrześniu 2006 r. po przejściu tajfunu.

Dlatego rząd Norwegii, Agencja ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ oraz międzynarodowa organizacja powołana do prowadzenia działań na rzecz globalnego dostępu do żywności - Global Crop Diversity Trust - zdecydowały, że na jednej z wysp Spitsbergenu powstanie światowy depozyt kilku milionów różnych nasion roślin jadalnych. Zostanie wydrążony we wnętrzu góry na głębokości ponad 120 m. Ściany zostaną wylane z betonu i wzmocnione stalową konstrukcją. Wejścia będą broniły hermetyczne śluzy.

Wizja świata zniszczonego przez globalny kataklizm

Spitsbergen wybrano nieprzypadkowo. Archipelag jest oddalony o ponad 1000 km na północ od brzegów Norwegii. Bank będzie położony ponad 80 metrów nad poziomem morza nawet wtedy, gdy lody Grenlandii i obydwu biegunów całkowicie się roztopią. Nasiona będą przechowywane w temperaturze ok. 18 stopni poniżej zera. Wieczna zmarzlina pozwoli przez długi czas utrzymać ten mróz, nawet gdy zepsują się systemy chłodzące.

Prace konstrukcyjne mają się rozpocząć w marcu, potrwają niecały rok. W pierwszych tygodniach 2008 r. bank będzie mógł przyjąć pierwsze depozyty. Uczeni zaangażowani w projekt oceniają, że w ciągu dwóch lat trafi tam znakomita większość z 1,5 mln znanych dziś nasion uprawnych. Z czasem bank zapełni się nowymi odmianami, które przystosują się genetycznie do zmieniających się warunków klimatycznych. Co jakiś czas zbiory będą wymieniane. Niektóre z nasion - np. grochu - mogą być przechowywane w tak niskiej temperaturze tylko przez dwa-trzy dziesięciolecia. Inne, m.in. słonecznik czy nasiona niektórych zbóż, mogą być zamrożone przez wiele dziesiątków, może nawet setek lat. Utrzymanie tego banku nasion będzie kosztować 125 tys. dol. rocznie



Czy Norwegowie zdecydowali się wybudować nową Arkę Noego? To kolejny sygnał, że na świecie powstają "banki danych".

Pierwsze informacje o tym, że powstaje bank danych na wypadek globalnej katastrofy, dotarły do nas z USA. Tam w odludnym miejscu został wybudowany bunkier, w którym są przechowywane książki i wszelkie materiały, które można uznać za dorobek ludzkości. Podobno jest to robione w taki sposób, że w momencie przebiegunowania ziemi nośniki danych nie ulegną zniszczeniu. Warto bowiem przypomnieć, że według ustaleń Patryka Geryla w 2012 zmiana ziemskich biegunów będzie połączona z tak silnym polem magnetycznym, że zniszczeniu ulegną twarde dyski, a także wszelkie nośniki magnetyczne. "Ludzkość wystartuje od zera" - twierdzi Geryl.

Ostatnio przez polskie media przetoczyła się fala publikacji dotycząca tego, co jest budowane na Spitsbergienie przez rząd Norwegii. Czytając te informacje można mieć wrażenie, że dotyczą one właśnie budowy konstrukcji podobnej do tej, którą tworzą Amerykanie.

Za 5 mln dol. rząd Norwegii buduje Arkę Noego. Nie taką jak z historii Starego Testamentu dryfującą na wodzie, lecz wkopany do wnętrza góry bunkier.

Mają być w niej zgromadzone nasiona roślin uprawnych, żeby nawet po najbardziej dramatycznych kataklizmach, jakie mogą spotkać naszą planetę, możliwe było odrodzenie żywiącej nas flory. Co prawda na świecie działa już wiele takich banków, ale zwykle przechowywane są w nich nasiona z małego obszaru geograficznego. Poza tym nie są one odpowiednio zabezpieczone - np. filipiński bank nasion uległ zniszczeniu we wrześniu 2006 r. po przejściu tajfunu.

Dlatego rząd Norwegii, Agencja ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ oraz międzynarodowa organizacja powołana do prowadzenia działań na rzecz globalnego dostępu do żywności - Global Crop Diversity Trust - zdecydowały, że na jednej z wysp Spitsbergenu powstanie światowy depozyt kilku milionów różnych nasion roślin jadalnych. Zostanie wydrążony we wnętrzu góry na głębokości ponad 120 m. Ściany zostaną wylane z betonu i wzmocnione stalową konstrukcją. Wejścia będą broniły hermetyczne śluzy.

Spitsbergen wybrano nieprzypadkowo. Archipelag jest oddalony o ponad 1000 km na północ od brzegów Norwegii. Bank będzie położony ponad 80 metrów nad poziomem morza nawet wtedy, gdy lody Grenlandii i obydwu biegunów całkowicie się roztopią. Nasiona będą przechowywane w temperaturze ok. 18 stopni poniżej zera. Wieczna zmarzlina pozwoli przez długi czas utrzymać ten mróz, nawet gdy zepsują się systemy chłodzące.

Prace konstrukcyjne mają się rozpocząć w marcu, potrwają niecały rok. W pierwszych tygodniach 2008 r. bank będzie mógł przyjąć pierwsze depozyty. Uczeni zaangażowani w projekt oceniają, że w ciągu dwóch lat trafi tam znakomita większość z 1,5 mln znanych dziś nasion uprawnych. Z czasem bank zapełni się nowymi odmianami, które przystosują się genetycznie do zmieniających się warunków klimatycznych. Co jakiś czas zbiory będą wymieniane. Niektóre z nasion - np. grochu - mogą być przechowywane w tak niskiej temperaturze tylko przez dwa-trzy dziesięciolecia. Inne, m.in. słonecznik czy nasiona niektórych zbóż, mogą być zamrożone przez wiele dziesiątków, może nawet setek lat. Utrzymanie tego banku nasion będzie kosztować 125 tys. dol. rocznie.

źródło:Fundacja Nautilus



Odległość 126 metrów osiągnął Adam Małysz w pierwszym skoku na zmodernizowanej skoczni w Wiśle Malince. Skoczkowie testowali obiekt HS-134 w środę, a 26 września rozpoczną się na nim letnie mistrzostwa Polski w skokach i kombinacji norweskiej.

"To bardzo fajna skocznia, choć trudna technicznie. Trochę baliśmy się rozbiegu, który dziś był dość suchy. Na szczęście popadało. To świetnie, że jest ten obiekt. Nie tylko pod kątem zawodów, ale i treningów. Nie będziemy musieli tracić czasu na wyjazdy zagraniczne mając wszystko pod nosem. Szkoda tylko, że budowa tak długo trwała. Często tu ostatnio przyjeżdżałem, żeby popatrzeć na postęp prac. Skocznia może się podobać" - powiedział Małysz.

"Na pewno skocznia w Wiśle to duże ułatwienie naszej pracy. Najlepsi polscy skoczkowie będą mieli bardzo dobre warunki do treningu" - dodał trener kadry Łukasz Kruczek.

Zdaniem prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusza Tajnera skocznia będzie "przyjazna dla zawodników" z racji lokalizacji w bezwietrznej dolinie. "Nie powinno tu być takich kłopotów z wiatrem, jakie czasem mają organizatorzy zawodów Pucharu Świata. Dzięki nowoczesnej infrastrukturę łatwo też będzie ten obiekt naśnieżyć" - dodał prezes.

"Marzy nam się organizacja u nas zawodów Pucharu Świata. Skocznia jest ważna dla rozwoju Wisły. Planujemy wybudowanie w sąsiedztwie kompleksu sportowo-rekreacyjnego. Pamiętajmy także o trwającej modernizacji pobliskich tras biegowych i strzelnicy biathlonowej na Kubalonce. Skocznia będzie nosiła imię Adama Małysza w podzięce za radość, jaką dostarczył mieszkańcom i rozsławienie Wisły na świecie" - stwierdził burmistrz Wisły Andrzej Molin.

Pierwszy projekt przebudowy skoczni powstał w 2001 roku. Wtedy koszt inwestycji oszacowano na 8 mln 799 tys. złotych. Akt erekcyjny podpisano we wrześniu 2003 i po pięciu latach skocznia - posiadająca sztuczne oświetlenie i nawierzchnię igelitową - została oddana do użytku. W międzyczasie - m.in. na skutek osunięcia się ziemi na zeskoku - koszty wzrosły do 47 milionów złotych.

"To była najtrudniejsza budowa mojego życia" - przyznał p.o. dyrektora Centralnego Ośrodka Sportu w Szczyrku Zbigniew Łagosz.

Skocznia ma punkt konstrukcyjny 120 m, a punkt jury - 134 m. Na MP przygotowano 1206 miejsc siedzących, a w sumie zawody obejrzeć będzie mogło ok. 10 tys. kibiców. Postawienie trybun przy zeskoku kosztowałoby ok. 9 mln złotych.

Na razie nie wiadomo, ile będzie kosztowało roczne utrzymanie skoczni. "Koszty są szacowane. Sam podatek inwestycyjny to około 940 tys. złotych rocznie (2 proc. od kwoty inwestycji). Do tego dochodzą opłaty stałe i etaty dla przynajmniej 6-osobowej obsługi. Rozmawiamy z burmistrzem na temat ewentualnego zwolnienia z podatku" - wyjaśnił Łagosz.

Pierwsza, poprzedniczka obecnej, skocznia w Wiśle-Malince powstała w 1933 roku.

PAP



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)