Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Musze wnieść poprawkę do swojego komentarza, ponieważ 450 zł dotyczyło opiekunów (tyle dostają za prace jako opiekun)a nie za kolonie, ale myślę, ze za kolonie zapłaciliście mniej więcej tyle, jeśli nie to zwracam honor... Źle spojrzałam:D Ale nie o to chodziło w moim komentarzu. Od 3 sierpnia prawdopodobnie jadę do Łeby chociaż wolałabym do Jarosławca:/:/ Było miło, ale jak to mówią się skończyło, chociaż żałuję:/ Zobaczymy jak tam będzie. Pozdrawiam wszystkich i ...=*
znalezione na Joemonster
TELEFON
Zaczyna się już sezon nad morzem. Wybrałem się więc do Łeby. W drodze powrotnej autobus PKS-u wypełniony po brzegi. Miałem nieszczęście usiąść tuż przed jakimiś młodym dziewczynami, które przez całą drogę głośno trajkotały tak jak te z "Dnia Świra". Obok mnie siedzi starszy jegomość, patrzy przez okno. W pewnym momencie szacowny pan wyciąga telefon i mówi:
- Właściwie nie mam żadnej sprawy... Tak sobie dzwonię, żeby z kimś pogadać... Jakieś bździągwy za mną siedzą i prowadzą tak odmóżdżające dialogi, że czuję jak mi szare komórki obumierają.
by ammatyzer
* * * * *
JAK DOJECHAĆ NA ŹŃĆ
W naszym bloku mieszka skośnooka rodzina. Skądinąd mili i uprzejmi (ale nie uprzedzajmy faktów)...
W piątek rano, naprawdę bladym świtem, wracam do pracy, z której 3h wcześniej wróciłem, stoję sobie grzecznie, acz otępiale nieco, w windzie, gdy nagle dosiada się nestor w/w rodu, grzecznie mnie pozdrawia, co odwzajemniam mechanicznie.
Wtem skośnooki sąsiad konwersacje rozpoczął:
[A]zjata - Kolega, ty wieć jak dojechać na źńć?
[W]hisky budząc się nieco - Przepraszam?
[A] - No, musze jechać do źńć, wieć jak tam dojechać? W kierunku jaki?
[W] - Niestety nie bardzo Pana rozumiem.
[A] - No droga do źńć, nie wiem którędy jecham!
Się wziąłem na sposób - w końcu języki obce widywałem:
[W] - Maybe use English name of this city, I’ll try to direct you then.
[A] - Aa ty ślabo mówić po polski, ja zapytać inna osoba.
by whisky
Ahoy! Bałtyk, jego brzegi, wody płytkie i głębokie to z własnego doświadczenia znam jak własną kieszeń! Pod żaglami jak również za sterem silnika, przmierzyłam je pod polską bandrerą nie raz... Znajoma jest mi także każda latarnia, każdy cypel czy punkt charakterystyczny. Bałtyk z tym swoim szumem osobliwie krótkich fal podczas zachodów słońca ma szczególny urok... :-) A zimno jego wód, - wg przysłowia: na zdrowie. :-) Aż się rozmarzyłam! Nie cały tydzień temu nadarzyła mi sie okazja by przekonać sie równiż jak wygląda brzeg po drugiej stronie naszego morza, na promie do Ystad w Szwecji... Komu życie miłe niech się strzeże polskich promów z popsutą wentylacją.. zdecydowanie wolałabym do Szwecji lub najlepiej bezpośrednio do Norwegi zabrać się jako załogantka na Żaglowcu. Teraz już myśli moje są wyłacznie nad morzem, mam nadzieję, że przeżyję ten ostani tydzień w wielkim, kochanym rodzinnym Wrocku a potem całe lato wokół Łeby, Gdyni, Gdańska, Darłowa, Dąbek ( porty najbliższe memu sercu) itd. ... z wiatrem we włosach i piosenką pracy na ustach w całości oddana morzu. Jeżeli któs przypadkiem zawita w lipcu do portu jachtowgo w Łebie to napewno się spotkamy. [/size] " " Morze, Bałtyckie morze, wdzięczna Ci jestem bardzo, boś Ty mnie wychowało, boś ty mnie wychowało, szkołę mi dało twardą ... [...] "[/size]
za dobrze by było gdyby było tak jak byśmy chciały ;)
mnie też dziś ulewa złapał jak wracałam z pracy przez co musiałam łeba specjalnie myć :shake:
właśnie skończyłam czytać książkę ZMIERZCH i zabieram się za drugą część KSIĘŻYC W NOWIU i muszę przyznać, że książka wiele lepsza niż film :loveu:
Witam.Sławek jak parkiet?Słyszalem że fachowiec od parkietu choruje na nogi.Czy masz już położony?Gratulację za imprezę.Myślę że jeszcze się spotkamy.Wyjeżdzam nad morze do Stilo(obok Łeby 12 km w stronę Gdańska)na 3 tygodnie w piątek rano.Jeżeli ktoś się wybiera w tym czasie w okolice proszę dać znać.Jutro jestem ostatni dzień w pracy i zerknę na forum.Pozdrawiam Wiech.
Cytat:
Właśnie to zdjęcie oglądnęły kobity ode mnie z pracy. Jedne się rozczulily, inne aż za bardzo. Jedna pytała gdzie to zdjęcie zrobione bo koleżanka planuje ślub i szuka miejsca na plenerową sesję.
To Łeba - dokładnie to pierwsza ścieżka prowadząca nad morze po minięciu bramy Słowińskiego Parku Narodowego. Powiedz koleżance, że z ogromą chęcia wybiorę się z nią (i mężem) na plener do Łeby :-) Nie wiem czy uda się zwerbwować łabędzie, ale postaramy się choć o kopulujące jeże, w ostateczności - halibuty.
Gwoli ścisłości - usunąłem jedną małą gałązkę z PSie, burzącą ideał walentynkowego kształtu gałęzi.
Cytat:
bonsaikitten napisał(a)
Wczoraj użarł mnie niejaki kleszcz, zaraz po pracy ide do lekarza. Naczytałem w necie że można zapalenia opon dostac i boreliozy i mam pietra...
Jest tu może jakiś lekarz co z bardziej praktycznego punktu doświadczenia powiedziałby mi czy jak kleszcz ów nie wsadził mi łeba w skóre tylko pokąsał (nie zaczepił się jeszcze) to czy też jest duże ryzyko choroby.
Byłem rzekę Przemsze fotografować na dłuższym czasie co by fajna tafla-folia wyszła i musiałem w nadbrzeżnych trawskach go łapnąć. :(
Pozdrawiam.
Jeżeli kleszcz się nie "przyssał", to nie ma problemu. Zresztą do mniej więcej 24 godzin nie zaraża boreliozą. Usuwać w całości, penceta bądź delikatne "podważenie" za łeb igłą, nie smarować tłuszczem ani alkoholem, nie podgrzewać (sam wypadnie, ale wcześniej wstrzyknie zawartość własną i może zainfekować). Zapalenie mózgu (kleszczowe) to choroba wirusowa, borelioza-bakteryjna. Niżej widzę odpowiedź ze sposobem leczenia (Sumamed, czyli azytromycyna). Dawkowanie dobrze podane, ważne: najlepiej wchłania się bez posiłku. Nie każde ukąszenie przez kleszcza wymaga podania antybiotyku. Większość naszych polskich kleszczy nie zaraża.
Dot.: Majowo-czerwcowe maluszki opuściły nasze brzuszki-szczęśliwe mamy i ich szkraby
dziękuję za odpowiedzi o pampkach:)
gosik fajnie że Aleks dał Ci odpocząć:) A z Nikoli już kawałek kobitki:D myślę że ma ponad 5 kg ale to się okaże po 8 sierpnia jak będziemy na szczepieniu....chyba że TŻ pomoże mi ją zważyć bo mam małą wagę:ehem:
Aguśka to młody dał Wam popalić:o i znowu super zdjęcia:)
aljaka ale fajnie mieliście:) my w najbliższy weekend wybywamy na działeczkę a w połowie sierpnia nad morze:)
to mamy podobnie bo ja też zostaję sama z dwójką nawet jak TŻ gdzieś wychodzi. A z pracy też wraca czasami o 18 a czasami po 21:ehem: a ile Twoja córcia ma lat?
kochana ja od początku używam z pieluszek z gumkami:o rozmiar 1 Nikola miała Huggiesy a od 2 już pampersy:ehem: wszystkie z gumkami i mimo to kupa wypływała w 2 :o
marika ja chyba całe nowe opakowanie wit K dam komuś kto niebawem rodzi w prezencie:) heheh bo co z tym zrobić ? a kosztowało dużo bo 32 zł:eek:
a ja dziaj mam luzik bo obiad mam jeszcze z wczoraj LECZO mniammmm i zupę - botwinkę ugotowałam już o 8.00 :D heheh
wyjeżdżacie z dziećmi w tym roku gdzieś dalej?
My się wybieramy w połowie sierpnia do Gdańska i może do Łeby:)
czy ktoś wie co się dzieje z KATHI??????????? dlaczego jej nie ma????????
I to jest prawda... Ja kilka lat temu w Łebie spotkałam sąsiada z bloku i koleżankę z pracy ...
Oj pojechałam bym do Łeby, oj tak. Niestety praca, praca
A.L. pisze:
[color=blue]
>
> To Polska ma kolonie?...
>
> A.L.[/color]
tak kolonie w Rewalu... w Łebie ... kolonie z zakładu pracy w Pułtusku...
/A
Zdecydowanie NIE polecam jednostki DELFIN C z Łeby, szyper nie zna łowisk i strasznie chamska załoga, a dla ciekawych pełen opis z rejsu po kropce. Na Hydrografa termin dopiero za 3 mc, więc szukałem innego. Trafiłem na stronę delfina - 2 kajuty, smażone rybki, przemiła atmosfera i sprawdzone łowiska. Sprawdziłem w necie - 1 negatywna opinia, ok. zaryzykuję. Telefon odebrał jak się później okazało największy cham na łajbie (Wiesiek), ale przez telefon czułem, że rozmawiam ze starym przyjacielem marynarzem. Wiesiek w Łebie przywitał nas jak teściową. Zebrała się cała ekipa, hasło: "do rozliczenia" idę do sterówki, pytam "płacimy?" (zawsze płaciłem po rejsie) odp. "a coś się k...a spodziewał, za frajer można wpier... dostać". Spoko, myślę człek ma zły dzień. Pytam dalej: "szefie gdzie są skrzynki?", "Tam stoi kur.. w chu." Bez komentarza. Ok, płyniemy. Jesteśmy zadowoleni, łajba nie duża ale ma kopa. Szyper zapowiadał 3 godz. płynięcia na łowisko, po godzinie dzwonek, pilkery poszły, stoimy ze 20 min. , nikt nic nie złapał, jedziemy dalej. następne 60 min, dzwonek, znowu to samo. W międzyczasie kolega choruje, chce iść się położyć. Mówię idź do kajuty (jednej z dwóch ze strony int.), jakież zdziwienie, szyper mówi: "kajuty tylko dla załogi" - kolega śpi na ławeczce, a załoga ma niezły zlew ze szczura lądowego. Po 3 godzinach dotarliśmy na "sprawdzone łowisko" na którym po 30 min. dryfu złapałem 3 dorsze. Później było kilkanaście krótkich, chaotycznych napłynięć bez efektów (niesamowicie frustrujące), następnie ok. 1.5h płyniemy na pełnych obrotach nie wiemy gdzie. Dopływamy, stoi ok. 10 kutrów, w radiu wiadomość: "stary oni tu stoją już od 10-tej". Jest godzina 12:50 (rejs miał trwać 12h/150PLN, wypłynęliśmy o piątej) łapiemy do 13:20, przez 30 min większość łapie po ok. 10-15 szt ok 1á1,5 kg każdy, nagle 3 dzwonki - koniec. Ok miało być do 14-tej, ale ktoś prosi o przedłużenie o godz. Szyper mówi ok. ale po 10 PLN każdy. Zapłaciliśmy, co robił szyper? Puścił kuter w dryf na (niespodzianka) 45min, po czym znów 3 dzwonki. W czasie za który dopłaciliśmy łapał sobie rybki. Brania mieliśmy tylko na ok. 60m, nie zwrócił uwagi, że po ok. 20 min. wypłynęliśmy znów na 30m (cały czas obserwowałem echosondę). Powrót - myślałem, że ktoś patroszy ryby, mój błąd. Szczyt chamstwa osiągnął wiesio ciągnąc przewód z lejącą się wodą po ubraniach i torbach wszystkich na rufie, co go bardzo rozbawiło. Długi opis, ale jechałem w nocy 400km w jedną stronę, walczyłem z żonką, nie byłem w pracy, a tu taki fryzjer. Dodam tylko, że na dorszach byłem 4 razy, za każdym razem byłem w czołówce kilogramowo-sztukowej. Od lat łapię rybi na jeziorach mazur i nie jestem początkujący. Jak Łeba to tylko Mirek z Hydrografa i Łeb-29. Rejs odbył się 15.04.2010.