Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

artowa em :P
Na pogrzeb policjanta przychodzi jego kolega z pracy. Gdy si z nim egna,
wsuwa mu co pod poduszk . Zaciekawiona wdowa pyta: - Co mu tam w o y e ? A
on na to: - Kwiaciarnia by a zamkni ta, to kupi em czekolad .
***
W zak adzie psychiatrycznym chodzi facet z szczoteczk do z b w przywi zan
do smyczy. Lekarz chc c mu zrobi przyjemno m wi:
- Ma pan adnego psa.
- Nie widzi pan, e to szczoteczka do z b w? - odpowiada pacjent.
Lekarz odchodzi zmieszany. Po jakim czasie m czyzna m wi do szczoteczki:
- Widzisz, Reksiu, jak zrobili my pana doktora na szaro.
| Na Kozanowie jest taka, w dodatku niedroga i całkiem szybko uwija się z
| pracą, ale teraz to już trochę daleko i nie po drodze...
a mozesz podać gdzie ?muszę przerobić spodnie i warto żeby ktoś to dobrze
zrobił
Niedaleko Biedronki - Sielska / Dokerska. OIDP, to jest na przeciwko jej
wschodniej ściany (czyli tej z kwiaciarnią).
supertanio to napewno nie bedzie, ale gwarantuje za umiejetnosci florystki. za
swoj bukiet, dwa kwiaty dla przyjaciolek, 5 butonierek, 10 bukietow na stoly i
duza dekoracje samochodu zaplacilam 600 zl, wiec jak na warunki warszawskie to
nie jest duzo, a kwiaty byly imho przecudne.
robila nam je pani Boguszewska z malenkiej kwiaciarenki na Wawrzyszewie. Tel.
do kwiaciarni 817 83 05 kom. 602 22 11 45.
jesli chcesz zobaczyc efekty jej pracy, napisz na gazetowego, chetnie przesle
zdjecia z naszego slubu.
Ja mogę powiedzieć ze swojego punktu widzenia, ponieważ nie mam
kwiaciarni, moje realizacje są pod konkretne zlecenia, to zwykle
podpisuję umowy na co najmniej miesiąc wcześniej, najczęściej 2, 3
miesiące, co prawda są to większe realizacje niż tylko bukiet.
Zależy gdzie zamawiasz bukiet, ale zawsze lepiej się wcześniej
rozejrzeć i zobaczyć jak wyglądają efekty pracy florystki.
Pozdrawiam
Co o tym myślicie?
SZukam pracy w kwiaciarni ,znalazlam ogł.zadzwoniłam i kobieta z którą
rozmawiałam nie chciala mi powiedziec jak kwiaciarnia sie nazywa i gdzie
dokładnie jest. Powiedziała ze mam się z nią spotkac u niej w domu zeby
sprawdzic czy sie nadaje i porozmawiac o szczególach. Dziwne ,nie wiem co o
tym myslec pojechac sprawdzic czy sobie darować?
byłabym zapomniała (a propos "Kwiatów dla pani")
Jedna z naszych nauczycielek parę dni przed końcem roku przyszła do pracy i
cała aż się trzęsła z oburzenia. Przypadkiem usłyszała jak jedna pani w
autobusie tłumaczyła drugiej jak to nauczyciele sobie dorabiają.
Otóż wyobraźcie sobie, ze te "ogromne stosy kwiatów" jakie dostajemy, to my
natychmiast zanosimy do kwiaciarni albo na rynek i... sprzedajemy.
A tośmy kułaki, handlary przebrzydłe!
to nie sa gotowe aplikacje widac ze robione i to ile pracy wymagaja. Siatke
i rozne dodatki do tego mzona w kwiaciarniach kupic. Albo w sklepach z ozdobami
do domu (u nas w takim sklepie sa)
Koraliki teaz tam bywaja. No i warto sie na gielde kwiatowa wybrac tak jest
niemal wszsytko
apropo konkluzji, to jak sie nie powiedziało a (definicja hobbiego:), to nie da
sie powiedzieć be:) jak rzucamy przykładami o różnym znaczeniu terminu, to
zawsze będziemy tkwić w dramatycznej niepewności egzystencjalnej.
ale poza tym gdzieś kiedyś czytałam, że źle jest, jak człowiek nie ma właśnie
czegoś takiego, czemu sie oddaje w cichości ducha, zupełnie bez (widomego)
pożytku i kompletnie niezwiązanego z tym, co mu wypełnia większość życia
(ukochana praca, ukochana rodzina, wsio ryba). taki rodzaj płodozmianu
psychicznego, bez którego nie jesteśmy w stanie prawidłowo funkcjonować.
monokultura zgubna jest:)
no i nie wiem, czemu mielibyśmy siem do borejków uprzedzać, oni akurat
pracowicie zajmowali się różnymi czynnościami odrębnymi - jak mama be podziwiała
regularnie wystawy kwiaciarni, to to też jest wspomniany rodzaj czynności bez
pożytku. a idzie pewnie ta dłubanina w kościach drobiu przydała sie w
późniejszym życiu zawodowym, że nie pociągnę dalej tej metafory:)
49. aga_optymistka
Mam na imię Agnieszka i (tylko błagam nie zróbcie teraz miny) siedzę w
Krakowie. Od kilku dni, razem z mężem dyskutujemy na temat wyjazdu, dziś o 14
jet umówiony na rozmowe z Brytyjczykami w sprawie pracy, jeśli jego
kwalifikacje będą odpowiednie wylądujemy w Bristolu na minimum 2 lata. Tydzień
temu na temat życia Polaków w UK wiedziałam tyle co pokazał TVN i jeszcze jakaś
telewizja o naszych w Anglii. Obraz straszny. Od roku myśleliśmy o wyjeździe,
ale jakoś żadnych bodźców nie było, no i te programy skutecznie ostudzały
zapędy.
W styczniu mąż stracił prace, nie może znaleźć jej do dnia dzisiejszego,
drukarnia z Bristolu dała ogłoszenie w Wyborczej, dziś jest spotkanie, mocno
trzymam kciuki, żeby wyszło. Gdyby nie Wasze forum, które odkryłam przypadkowo
tydzień temu, raczej byłabym przeciwna, dziś między innymi dzięki Wam chce
wyjechać. Nawet nie wiecie ile nadzieji dostałam od Was. Dzięki
Uwierzyłam, że nam się może udać, język znamy, jesteśmy młodzi (28 lat) dzieci
jeszcze nie mamy, jakieś doświadczenie zawodowe mamy, mąż jest drukarzem,
skończył studia związane z marketingiem, ja jestem nauczycielem historii-
raczej nie spełnionym, prowadze teraz biuro tłumaczeń, kiedyś na studiach
pracowałam w kwiaciarni, więc ta dziedzina nie jest mi obca, barmanką też
byłam. Troche byłam wolontariuszką w domu dziecka. Być może nam się uda, jeśli
nie to bedzie przygoda.