Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Cytat:
Z suchego prowiantu do Niemców proponuję wafle ryżowe i wędzoną pierś z kurczaka pakowaną próżniowo, fitellę też byś mógł wziąć (i pewnie zjesz na sucho;))
Eeee to to sobie mogę i na miejscu kupić, miałem na mysli jakąś dietę typu gotowiec, wiesz, takie jakieś zupki w proszku, batoniki, koktajle i inne takie co by raz dwa sobie w pracy przygotować a tylko na obiadokolację wyskoczyć na miasto, bo jak zjem śniadanko w hotelu (oczywiście szwedzki stół), potem obiad w kantynie a na koniec wypuszczę się z kumplami na kolację do chinola albo na grilla to wiesz co z diety zostanie?
Mój lepszy wyjazd był do Iraku na kontrakt. Wcześniej zwiedzałem demoludy-a wiele razy Sowiety. Moskwa 3 razy, Mińsk, Soczi, Samarkanda, Tbilisi, Jałta, Kijów itp. To nie to samo co pojechać do Arabów na 2 tyg.-- poznaje się zwyczaje po dłuższym pobycie. Znam tyle z Koranu-opowiadane, a dotknąć niewiernemu Ahmed nie pozwolił no i nie poczytałbym po arabsku. Mam siostrzenićę na stałe w Norwegii-byłem tam i miałem pracę już 12 razy. Teraz na Święta i Nowy Rok mamy z siostrą kupione bilety Kraków--Stawanger. Byłem też w Danii-w hotelu przy każdym łóżku Biblia-duński i ang. Przez Niemcy tylko przejeżdzałem. Jeszcze Kreta i Santorini-na Krecie ten morderczy wąwóz gdzie zgineła para z Polski. To "tylko" 18 km-postanowiłem że moja noga już tam nie stanie. W październiku to było-ale upał był wielki. No to prawie wszystko. Tak jest teraz lepiej-paszporty w domu mamy.A do sąsiadów to nawet na dowód.
Dot.: Niemcy :)
Cytat:
Napisane przez Sylwia***
Chcialabym sie pozalic. Wczoraj moj chlopak wrocil z pracy o 20.30. A wyszedl z domu o 7.20. Czy to nie lekka przesada??? Moze jeszce dodam, ze w poniedzialek o 6 rano juz wyszedl, bo wyjechali gdzies z firma (w sprawach sluzbowych) i wrocil dopiero w srode po poludniu, wykonczony jak nie wiem co. W pon. i wtorek wracali do hotelu o 23! Wstawali o 6 lub 7. Wkurza mnie to, wiecie co, wczoraj sprawdzilam samoloty i ja stad chyba niestety spadam. Nie wiem, kiedy to napstapi, ale nie widze takiego zycia dla siebie. W koncu przyjechalam tu dla chlopaka.
Napisze tak...........przechodze niemalze to samo i dla mnie od jakiegos czasu stalo sie to juz jakby normalne. Maz pracuje dzien w dzien (oprocz weekendow) od rana do wieczora, zeby bylo "ciekawiej" juz od jesieni nie ma go jeszcze 3 cale dni robocze i tak tydzien w tydzien. Widzimy sie jedynie poznymi wieczorami wtedy kiedy nie wyjezdza i na weekendach. No coz taka praca........
Moge sie najwyzej pocieszyc tym, ze dobrze, ze nie jest jakims kierowca tira :), gdzie rodzina widzi go tylko w swieta.
Poszukuję kontaktów w Grecji, najchętniej południowej (Kreta ? Cyklady ?..).
Z ludźmi starszymi, mającymi może nieco więcej czasu na percepcję.
Oraz na wnioski ... Szczególnie w świetle ostatnio się rysujących perspektyw...
NIE szukam pracy, ani zakwaterowania ...
NIE JESTEM Turystą... Więc proszę mnie tak nie potraktować i nie zachwalać zaraz hotelu, czy wycieczek po okolicznej architekturze ...
Szukam szczegółowych informacji z wszech-dziedzin STAŁEGO pobytu na terenie Grecji / Turcji
Jestem samotnym 55-latkiem, pracującym pilnie na niemieckie podatki na Bawarii
Zaczynam jednak mieć dosyć tego dobrego ...
Potrzebna mi ciepła, słona woda codziennie (zabójcze upały latem mi nie przeszkodzą..) i własnoręcznie codziennie sobie łapane na kolację frutti di mare, BEZ, qrka wodna, kart wędkarskich i tablic zakazu wszystkiego, czego tylko się da zakazać (Patrz - Niemcy, a niedługo Polska.. oraz wkrótce też i Grecja ?...), oraz bez opłat za oddychanie greckim powietrzem... Jasne, że to nie Paraguay , ale zawsze zachwalano mi dosyć luzackie podejście Greków do tematu...wtrącania się państwa w jak największą ilość dziedzin prywatnego życia swoich obywateli (jak w Niemczech)..
Jak jest z tym NAPRAWDĘ ? Na Krecie ? Na Naxos ? Paros ? Mniejszych wysepkach ?
Może po stronie tureckiej (koło Bodrum na przykład, oraz dalej..) ?
Interesują mnie okolice raczej SŁABIEJ zaludnione (bo nie szukam pracy !)...
Istnieją jeszcze malutkie osady rybackie ? Na kolanach się rozliczające z coraz bardziej agresywnym (jak u nas) Fiskusem ?
Czy już NIE MA takowych ? (bo zostały skutecznie wykończone ?)...
Czy ktoś zechce się do mnie odezwać ? Szanowni Grecy ? Oraz Greczynki ?...
Interesuje mnie WSZYSTKO, o czym nie dowiesz się od Wujka Google ..
WSZYSTKO.
Jakieś namiary na INNE fora greckie ? Takie może NIE z "gazeta", czy "onet" ? Żeglarskie ? Jacyś jachtowi/camperowi koczownicy piszą może jakiegoś bloga na tematy życiowo ważne dla...emerytów ? Obserwacje z życia codziennego ?.. Konkretne CENY na to i owo, tu i ówdzie ? ceny dla Turystów, oraz ceny dla Aborygenów ?
Sam będę na pewno coś takiego pisał, gdy sam tam już MOŻE wyląduję (zamiast w Urugwaju)...
Żeby pomóc NASTĘPNYM emigrantom z tego...coraz bardziej nas otaczającego, niemieckiego świata "europejskiego"
Szanowni Moderatorzy/Moderatorki ?
Może na priva ?
Pozdrawiam serdecznie.
[ Dodano: 2010-03-13, 13:32 ]
Niebiescy nie muszą nawet wychodzić z hotelu, żeby zagrać z drużynami z Rumunii, Korei, Rosji, Węgier czy Niemiec. O tej porze roku tureckie wybrzeże Morza Śródziemnego to jedno wielkie boisko.
Chorzowscy piłkarze przygotowują się do sezonu w Belek dzięki firmie Sancara Bicikci. To były piłkarz, solidny środkowy pomocnik, który rozegrał trzy mecze w reprezentacji swojego kraju. Sancar szczyci się też tym, że był zawodnikiem słynnego Galatasaray Stambuł. Pochodzi z Ankary, ale osiadł na stałe w Antalayi, gdzie urodziła się jego żona. Dziś Sancar to biuro turystyczne, a zarazem agencja menedżerska na dwóch nogach.
- Mam tyle pracy, że dzień jest dla mnie za krótki. W ciągu sezonu - a ten trwa od stycznia do kwietnia - wysyłam nad nasze morze i organizuję pobyt prawie setce drużyn! - chwali się.
Sancar lubi Polaków. Zaraz po naszym przyjeździe do Belek dopytywał się, co słychać u jego starego przyjaciela Jarosława Araszkiewicza, którego poznał, gdy ten był zawodnikiem Bakirkoysporu.
- Zobacz, mam nawet numer telefonu do niego - pokazuje na wyświetlaczu swojej komórki. Nazwisko jakby to samo... "Aryaskiewic". - Eeee tam, no i co, że z błędem. Dla mnie to i tak jest "Aras" - śmieje się.
Gdy Sancar zacznie mówić, to ciężko mu przerwać. Kiedy na chwilę znika, to nie znaczy, że się zmęczył, tylko że chce nam coś pokazać. - To są moje referencje. Zobacz jakie kluby gościłem - podtyka pod nos gruby folder. Lista rzeczywiście jest imponującą - obok Ruchu Werder Brema, PSV Eindhoven, Borussia Dortmund.
Duszan Radolsky, trener niebieskich, niedawno podzielił się z "Gazetą" pomysłem, by po zakończeniu sezonu rozegrać letnią międzynarodową ligę. W Belek mógłby zrealizować swój plan nie wychodząc z hotelu!
W hotelu Atlantis mieszka teraz osiem ekip piłkarskich. Niebiescy non stop spotykają na korytarzach zawodników rumuńskiego Universitatu Craiova, koreańskiego Pohang Steelers czy węgierskiego MTK Budapeszt. A są i przedstawiciele innych dyscyplin - m.in. kobieca reprezentacja Ukrainy w piłce ręcznej. - To nie jest rekord. Często gości u nas jednocześnie 14 drużyn i więcej! - zapewniają pracownicy hotelu.
Łóżek do spania wystarczy, ale gdzie znaleźć tyle boisk? To problem, bowiem zespoły trenują i grają sparingi zazwyczaj o tej samej porze, czyli po 9 rano i około 14 po południu.
Chociaż trudno w to uwierzyć, hotel chorzowskiej ekipy dysponuje kompleksem sportowym, składającym się z dziesięciu boisk! Każda murawa jest oświetlona, przy każdej stoi mały pawilonik socjalny. Turcy dbają o szczegóły. Gdy niebiescy zaczynali pierwszy trening, zaraz przyjechał za nimi - na wszelki wypadek - ambulans miejscowego pogotowia. - Nie ufają nam - śmiali się masażyści niebieskich.
Cytat:
Widocznie masz bardzo małe wymagania. Jeżdżę do Gerlitzen od paru lat raz w roku tylko dlatego, że muszę. Jadę do pracy a nie dla przyjemności. Firma, dla której od czasu do czasu pracuję robi tam imprezy. 90% klientów Alpenrose to dzieci, młodzież i studenci z Polski. Żaden Niemiec, Włoch czy Austriak nie będzie mieszkał w takich warunkach. Właściciele wykorzystują to na maksa i zagęszczają pokoje do granic nieprzyzwoitości. Łóżka są pozsuwane ze sobą, nie ma jak do nich wejść. Te nowe piętrowe / z rurek/ mogą się w każdej chwili rozlecieć. Kiwają się na wszystkie strony, strach spać na górze. Mieszkałem w pokoju, w którym drzwi od balkonu otwierały się na 20 cm, bo blokowało je dostawione łóżko. W innym łóżka wychodziły na pół metra do przedpokoju, trzeba było bokiem wchodzić. Z 4 robi się 8 osobowy, bo przecież dzieci nic nie powiedzą. Prąd był w kontakcie tylko wtedy, jak się świeciło światło /jakieś spięcie/ - nikt tego przez tydzień nie potrafił naprawić.
Pokoje w ogóle nie były sprzątane. Sterty plastikowych butelek walały się po podłodze. Sauna nigdy nie była czynna, bo się "nie opłaca". Leżały w niej puste pokrowce i plecaki. Kolejny skandal to brak narciarni. Ta klitka przy wejściu wystarcza na 20-25 par nart. Nas było 130, połowa miała po 2 pary. Lepiej nie mówić co się działo, jak kilka nart się wywróciło . Wyciąganie u układanie trwało prawie pół godziny. Nie było miejsca na zrobienie nart / stolik, kontakty itp./ Mokre buty stały na półce 3 m od wejścia, temperatura była prawie taka jak na zewnątrz. Gdzie te buty miały wyschnąć? Narciarnia i suszarnia to standard w każdym obiekcie narciarskim a Austrii. Co roku mówimy o tym szefowi, ale on ma to gdzieś. A z tyłu budynku jest mnóstwo miejsca na dobudówkę / choćby drewnianą, z podzielonymi boksami /.
Tzw. '"obsługa" to tylko 2-3 osoby - na 130 klientów!!! Zupełnie nie dają sobie rady. Jedyny plus to rzeczywiście jedzenie, zwłaszcza śniadanie. Bo obiady się pogorszyły, są mało urozmaicone. Po nartach zupełnie nie ma co robić. O 18 kolacja i czekanie na sen. W pobliżu nie ma żadnych stylowych knajpek, można co najwyżej kupić piwo w sklepie i sączyć w pokoju. Nawet w barku nie da się posiedzieć, bo puszczana jest głupawa muzyka, a nie jakaś austriacka /tyrolska, ludowa/. Zupełny brak nastroju. Do Villach można zjechać górską droga, ale trzeba mieć samochód. Jednym słowem totalne zadupie. Ale że wychodzi obóz względnie tanio, to organizator ze strony polskiej dalej tam jeździ.
Jeżeli chodzi o dewastację obiektu, to niestety celują w tym studenci z AWF Katowice - "Górska Ski Team". Maja tam obozy zaliczeniowe, i siedzą na zmianę ze 2 miesiące. Pijaństwo, ordynarne słownictwo są na porządku dziennym. Nikt nie reaguje z trenerów. Połamane łóżka, wypchnięte drzwi, urwane klamki itp. Tak jest co roku. Grupy dzieci i młodzieży z różnych biur podróży sa dużo lepsze, przynajmniej nie niszczą tak bardzo.
W Austrii wiedzą, że w Gerlitzen jest "polski hotel' i niestety cieszy się on złą sławą.
Witam!! Faktycznie hotel Alpenrose nie jest dla miłośników jodłowania!!Polecam raczej uzdrowisko w Villach i okłady borowinowe.Alpenrose to hotel dla narciarzy z krwi i kości,którym zależy głównie na profesjonalnym szkoleniu narciarskim i wspaniałym położeniu hotelu na samym stoku .
Jeżdżę do Alpenrose od kilku lat i jestem zadowolona,warunki dobre,jedzenie super,a atmosfera....sami musicie ocenić!!!Pozdrawiam