Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Alek wrote:
Piętnuję Wikipedię wraz z jej odnośnikami hipertekstowymi do haseł
występujących w opisach oraz pokrewnych za to, że chcąc sprawdzić
hasło "przysłona", po kilku godzinach użytkownik stwierdza, że czyta
opis "choroby popromiennej" i właśnie zaliczył połowę zagadnień teorii
fal elektromagnetycznych oraz fizyki kwantowej.
Coś podobnego przydarzało mi się z normalną encyklopedią (książkową,
kilkutomową). Wielka frajda. A nawet większa bo to jednak książka,
porządny papier, zdjęcia itp.
Z encyklopedią papierową jest o tyle dobrze, że w celu sprawdzenia nowego
hasła trzeba ją przekartkować lub wstać, podejść do półki, zlokalizować
właściwy tom i przekartkować. W tym czasie człowiek ma czas na powrót do
rzeczywistości i przypomnienie sobie, że wypadałoby coś wreszcie zjeść,
rano do pracy a już 1:00 w nocy, trzeba psa położyć spać i wyprowadzić na
spacer dziecko, a tak właściwie to nie powinno się tu być i ochrona zaraz
zacznie wyganiać maruderów do domu.
A "najgorzej" gdy przed odnalezieniem właściwego hasła wzrok padnie
na inne, też ciekawe i zacznie się czytanie tego i jeszcze innego
i w końcu już nie pamiętam po co w ogóle wziąłem ją o ręki i czego
naprawdę miałem poszukać.
A Wikipedia jeszcze dodatkowo kusi innym kolorem tekstu w linkach, przez
co "inne ciekawe hasła" same włażą w oczy.
Pozdrawiam
Beorn
Daniel wrote:
Mam w pracy mozliwosc zaszczepienia sie - od tego czy jest to produkt vege
czy nie zalezy jaka podejme decyzje.
wiesz co... z tego co wiem, to są duże problemy z dostaniem
jakiejkolwiek szczepionki na grypę...
oddaj swoją komuś bardziej potrzebującemu (np. dzieci w domu dziecka) i
nie zadawaj więcej takich durnych pytań...
murek
Wróciłam do pracy 3 lata temu po zagrożonej i przeleżanej ciąży
macierzyńskim i wychowawczym (w sumie nie było mnie w pracy półtora
roku). Wróciłam bo mój szef mnie o to poprosił, twierdził że ciężko
beze mnie jest i byłby bardzo wdzięczny gdybym rozważyła opcje wcześniejszego powrotu niż to planowałam (generalnie powinnam być w
domu jeszcze przez parę miesięcy. Sposób w jaki ta prośba została
przekazana odebrałam jako to, że w pewnym sensie jestem
niezastąpiona - nie było żadnego podtekstu ani motywu typu jak nie
wrócisz to nie obiecuje co będzie za parę miesięcy..... Chcąc
docenić moje pozytywne rozpatrzenie prośby o wcześniejszy powrót,
dostałam podwyżkę, nowy pokój i nowe meble.
To było już moje drugie dziecko w firmie, przyszłam do tej pracy jak
córka miała roczek.
Nigdy nie nadwyrężałam wyrozumiałości związanej z faktem posiadania
małych dzieci. Zwolnienia lekarskie zawsze braliśmy z mężem na
zmianę w zależności kto miał gorący okres w pracy albo posiłkowaliśmy sie opiekunką. Był nawet moment że mąż przez rok
siedział w domu z racji choroby syna. Ma wolny zawód w związku z
czym mógł pracować z domu.
Nie spotkałam sie z niczym złym ze strony pracodawcy.
To jest forum feminizmu a nie maskulinizmu
Gość portalu: Dunduś napisał(a):
> Oto owoce ideologii, którą zachwyca się tutejsze forum
Dzieci feministek nie są zaniedbane, gdyż feministki są zbyt mądre, aby kariera
przesłoniła im dobro dziecka. Feminiski walczą o prawa dla wszystkich kobiet, a
nie tylko dla tych, które naśladują mężczyzn.
Jednym z podstawowych celów feminizmu jest uznanie pracy gospodyni i matki w
domu za równie wartościową i ważną jak praca jej męża hydraulika czy dyrektora.
Kobieta, która szanuje siebie dopiero wtedy, gdy pójdzie pracować zawodowo
między mężczyzn, jest zaprzeczeniem feminizmu.
Co do użytkowników domowych:
1. Po co komuś w komputer w domu na którym [nie może]/[jego dzieci nie mogą]
pograć. Jeżeli kupujesz nowy komputer bez DirectX - marnujesz go.
2. Do internetu/prac biurowych/emaili/komunikatorów wystarczy komp za 300 pln z
giełdy. Tu akurat linux może się sprawdzić.
3. Reszta (tak jak ja) potrzebuje specyficznych programów które chodzą tylko pod
win i na dobrym sprzęcie.
Jeśli chodzi o firmy, to pomyśl:
Powiedzmy że zmieniasz pracownikowi komputer co 2 lata i zawsze kupujesz nowy
windows. Kosztuje cię to 200 pln/rok za sam OS.
Przeciętny pracownik biurowy kosztuje (pensja, zus-y, ubezpieczenia, etc...)
ponad 50000 rocznie. Jeżeli to że windows jest dla niego subiektywnie
wygodniejszy zwiększy jego wydajność o uwaga: 0,4% to już się opłaca.
Poza tym większość kosztów IT to administracja, serwis i inny software (nie
desktopowy OS) i tutaj MS ma dobre wyniki jeżeli chodzi o TCO. Zresztą na rynku
(nota bene kosztownego) oprogramowania serwerowego linux spadł z 24% do 23% w
zeszłym roku, a windows srv zyskał. Nikt nie zmusza prywatnych firm do używania
tego lub innego oprogramowania - same wybierają.
Mam opiekunkę w sumie niemal od zaraz.
Ale nie jest tania. U mnie siedzi od pon do piąt od 8.00 do 18.00 (10 godz.),
gotuje małej obiady, ćwiczy z dzieckiem, czyta książeczki (sama przynosi jeżeli
nie ma w domu), chodzi na spacery i generalnie moje 8 miesięczne dziecię panią
Małgosie uwielbia aż do bólu. Ma olbrzymie doświadczenie i ogromne pokłady
miłości i serca dla dziecka.
Za miesiąc pracy i 10 godz. dziennie płacę jej 1500zł. Warta jest jednak
każdych pieniędzy.
Jeżeli nie ma stałej ilości godzin, to bierze 10zł/h.
Mieszka na Bielanach i nie ma autka, więc wypadałoby, zeby praca była tez jakoś
w okolicach, lub przynajmniej z łatwym dojazdem od niej.
W razie czego proszę o kontakt na maila basia.pawlowska@wp.pl
Pozdrawiam
Basia
aga9001 napisała:
> A te co w pracy myślą - JAK JA BYM POSIEDZIAŁA W DOMU
> I ja do tych należe co myślą jak powyżej
Ja też, zwłaszcza, kiedy wybywamy z domu o 7.00 (my z małżem do pracy, dzieci do
przedszkola), ubrani jak na Sybir, w ciemność i mróz, a wracamy pomieszkać
wieczorem. Wiosna by sie przydała, ot co.
oj, nie doceniacie chyba dzieci i chyba na siłę chcecie je udoraślać;)
ja nie czułam się zrobiona na szaro przez rodziców, ale właśnie
'doceniłam' zabawę, jaką rodzice sprawili mi w dzieciństwie 'zabawą w mikołaja'
praca jaką wkładali w zorganizowanie wieczoru, ich własna zabawa przy tym - to
chyba co innego niż infantylizowanie postaci Świętego, 'bo tak lepiej dla
córci/synusia', 'bo to tradycja'
ale oczywiście jeżeli rodzice nie mają przekonania do takiej 'zabawy' i
przyjęcia takiej roli, to jasne, że lepiej powiedzieć dziecku, że prezenty
podkłada mama i tata;)
mnie uświadomiła kależanka z klasy (a ja sama młodszego brata) - nie miałam
poczucia oszukania, ale 'dorośnięcia' (i odrobinę roczarowania, że to 'już') i
doskonale rozumiałam 'po co' rodzice to robili, zwłaszcza jak widziałam
przejętą i uradowaną twarz brata (różnica wieku 6 lat) gdy wchodził do domu Św.
Mikołaj w zimowych butach ojca:-)
a zaufanie dziecka do rodziców (lub jego brak) opiera się na trwalszych
podstawach niż 'zabawa' (?oszustwo) 'w mikołaja'