Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

czy nazwy przelewów mają znaczenie ???
Otóż według zdania dyrektora oddziału w Gorzowie Wlkp. Pana Jarosława Murenia
mają jak najbardziej i to było powodem moich problemów w uzyskaniu kredytu
odnawialnego. O tym banku miałam jak najbardziej dobre zdanie, konto w nim mam
od prawie półtora roku polecałam go wielu znajomym ze względu na bardzo
przystępny interfejs do obsługi konta przez internet oraz jak dotąd uważałam na
odpowiednich ludzi w odpowiednim miejscu, jednak okazało się, że nie wszyscy
zasługują na taka opinie. Dodam jeszcze, że w tym banku pracował mój dobry
znajomy, który nie był w dobrych kontaktach z dyrektorem (mam wrażenie, że
właśnie przez ten fakt mnie taka rzecz spotkała, co już jest dla mnie totalny
nonsens, bo jak można się w taki sposób odgrywać). Słyszałam wiele dziwnych
rzeczy o tym dyrektorze, a teraz poczułam to na własnej skórze :(
Oto krótka historia:
Posiadam konto jeszcze w innym banku prócz Multibanku, chciałam przenieść się
całkowicie do Multibanku i korzystając z promocji miałam zamiar swój kredyt
odnawialny przenieść do Multibanku, starałam się o to od kilku miesięcy, po
wielkich trudach udało mi się podpisać umowę, jednak...
I tu chciałabym się z wami podzielić tym absurdalnym zajściem.
Najpierw złożyłam wniosek w oddziale w Gorzowie Wlkp., wpływy na konto były
regularne i często sporo przekraczające zadeklarowaną kwotę wpływów, głównie
korzystałam z tego konta jako konta do przelewów, zakład pracy nie przelewał mi
na to konto bezpośrednio wypłaty, robiłam to sama z innego banku, gdyż tam
miałam kredyt odnawialny i tam musiały wpływać moje zarobki. Otóż pierwszym
problemem i ponoć jedynym bo mi innego nie podano były moje wpływy na konto, a
właściwie ich nazwy, które nie podobały się panu dyrektorowi (parodia) przecież
przelew może mieć nazwę jaka tylko się chce, ważne że konto jest zasilane. Ale
u mnie nie było w nazwach przelewu nazwy "POBORY" (były zaś
głównie "zasilenie") i dlatego pan Murenia nie podpisał mi za pierwszym razem
umowy. Za poleceniem innych pracowników banku złożyłam wniosek o kredyt przez
internet bezpośrednio do Łodzi (było to w piątek). Bardzo miła Pani,
przepraszam ale nie pamiętam nazwiska, oddzwoniła do mnie w czwartek następnego
tygodnia z informacją, że linia została mi przyznana i mam podać miejsce gdzie
mogłabym podpisać umowę. Wybrałam oddział w Gorzowie, bo co by mogło się
jeszcze stać, chyba wszystko jest jasne, kredyt został przyznany w samej
centrali, wiec tylko złożę podpis i będzie po sprawie, miałam czekać na telefon
od pracownika z oddziału w Gorzowie z informacją, że moja umowa jest gotowa do
podpisu. Otóż tak się nie stało (znów rozczarowanie) minęło 12 dni od telefonu
Pani z Łodzi i nadal cisza, zadzwoniłam na infolinię z zapytaniem jak długo
czeka się na przygotowanie umowy, Pani powiedziała, że teraz jest może dużo
klientów i spraw, poradziła poczekać jeszcze 2 dni i przedzwonić do oddziału
jak nie będzie odzewu. I tak zrobiłam, odzewu nie było, więc po 14 dniach
zadzwoniłam sama. Od z-cy dyrektora Pana Krzysztofa Kujawskiego dowiedziałam
się, że moje papiery przyszły, muszę tylko przynieść oświadczenie, że nie
jestem kredytobiorcą kredytu hipotecznego i mogę przyjść podpisać umowę. Na
miejscu się dowiedziałam, że Pand dyrektor nadal nie chce podpisać mojej umowy
(nie jest to śmieszne? Totalny absurd). W końcu umowę podpisał mi Pan Kujawski,
ale był problem ze znalezieniem drugiego pracownika do podpisania, gdyż wiem,
że jedna osoba także odmówiła podpisania (może bała się dyrektora). I tak bo
bardzo długim czasie udało i się podpisać umowę, ale wiem jedno, na pewno już
tak chętnie nie będę polecać tego banku, tak to już bywa, że jeden człowiek
potrafi zepsuć obraz firmy.
Na samą myśl o BRE robi mi się brrrr.
Łączę się w bólu.
NIE polecam.
Pozdrawiam
Gazela <gazelkaWYTNI@o2.plnapisał(a):
czy nazwy przelewów mają znaczenie ???
Otóż według zdania dyrektora oddziału w Gorzowie Wlkp. Pana Jarosława
Murenia
mają jak najbardziej i to było powodem moich problemów w uzyskaniu kredytu
odnawialnego. O tym banku miałam jak najbardziej dobre zdanie, konto w nim
mam
od prawie półtora roku polecałam go wielu znajomym ze względu na bardzo
przystępny interfejs do obsługi konta przez internet oraz jak dotąd
uważałam na
odpowiednich ludzi w odpowiednim miejscu, jednak okazało się, że nie
wszyscy
zasługują na taka opinie. Dodam jeszcze, że w tym banku pracował mój dobry
znajomy, który nie był w dobrych kontaktach z dyrektorem (mam wrażenie, że
właśnie przez ten fakt mnie taka rzecz spotkała, co już jest dla mnie
totalny
nonsens, bo jak można się w taki sposób odgrywać). Słyszałam wiele
dziwnych
rzeczy o tym dyrektorze, a teraz poczułam to na własnej skórze :(
Oto krótka historia:
Posiadam konto jeszcze w innym banku prócz Multibanku, chciałam przenieść
się
całkowicie do Multibanku i korzystając z promocji miałam zamiar swój
kredyt
odnawialny przenieść do Multibanku, starałam się o to od kilku miesięcy,
po
wielkich trudach udało mi się podpisać umowę, jednak...
I tu chciałabym się z wami podzielić tym absurdalnym zajściem.
Najpierw złożyłam wniosek w oddziale w Gorzowie Wlkp., wpływy na konto
były
regularne i często sporo przekraczające zadeklarowaną kwotę wpływów,
głównie
korzystałam z tego konta jako konta do przelewów, zakład pracy nie
przelewał mi
na to konto bezpośrednio wypłaty, robiłam to sama z innego banku, gdyż tam
miałam kredyt odnawialny i tam musiały wpływać moje zarobki. Otóż
pierwszym
problemem i ponoć jedynym bo mi innego nie podano były moje wpływy na
konto, a
właściwie ich nazwy, które nie podobały się panu dyrektorowi (parodia)
przecież
przelew może mieć nazwę jaka tylko się chce, ważne że konto jest zasilane.
Ale
u mnie nie było w nazwach przelewu nazwy "POBORY" (były zaś
głównie "zasilenie") i dlatego pan Murenia nie podpisał mi za pierwszym
razem
umowy. Za poleceniem innych pracowników banku złożyłam wniosek o kredyt
przez
internet bezpośrednio do Łodzi (było to w piątek). Bardzo miła Pani,
przepraszam ale nie pamiętam nazwiska, oddzwoniła do mnie w czwartek
następnego
tygodnia z informacją, że linia została mi przyznana i mam podać miejsce
gdzie
mogłabym podpisać umowę. Wybrałam oddział w Gorzowie, bo co by mogło się
jeszcze stać, chyba wszystko jest jasne, kredyt został przyznany w samej
centrali, wiec tylko złożę podpis i będzie po sprawie, miałam czekać na
telefon
od pracownika z oddziału w Gorzowie z informacją, że moja umowa jest
gotowa do
podpisu. Otóż tak się nie stało (znów rozczarowanie) minęło 12 dni od
telefonu
Pani z Łodzi i nadal cisza, zadzwoniłam na infolinię z zapytaniem jak
długo
czeka się na przygotowanie umowy, Pani powiedziała, że teraz jest może
dużo
klientów i spraw, poradziła poczekać jeszcze 2 dni i przedzwonić do
oddziału
jak nie będzie odzewu. I tak zrobiłam, odzewu nie było, więc po 14 dniach
zadzwoniłam sama. Od z-cy dyrektora Pana Krzysztofa Kujawskiego
dowiedziałam
się, że moje papiery przyszły, muszę tylko przynieść oświadczenie, że nie
jestem kredytobiorcą kredytu hipotecznego i mogę przyjść podpisać umowę.
Na
miejscu się dowiedziałam, że Pand dyrektor nadal nie chce podpisać mojej
umowy
(nie jest to śmieszne? Totalny absurd). W końcu umowę podpisał mi Pan
Kujawski,
ale był problem ze znalezieniem drugiego pracownika do podpisania, gdyż
wiem,
że jedna osoba także odmówiła podpisania (może bała się dyrektora). I tak
bo
bardzo długim czasie udało i się podpisać umowę, ale wiem jedno, na pewno
już
tak chętnie nie będę polecać tego banku, tak to już bywa, że jeden
człowiek
potrafi zepsuć obraz firmy.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -http://www.gazeta.pl/usenet/
Multibank - pytanie do ekspertów
Mam pytanie, bo zaraz mnie krew zaleje z powodu analityków tego banku...
Staram się o kredyt hipoteczny własnie przechodze ostatnią anlize tzw.
ekonomiczną i jakiś pan analityk z centrali Multibanku wymysla kolejne
niespodzianki. Ale od poczatku, by było jasne o co mi chodzi.
Podczas składania wniosku do Multii, papiery kompletował dyrektor placówki i
prowadził ze mna rozmowy i albo on był tempy jak nie wiem co albo celowo
wprowadził mnie w blad, albo po prostu analitykowi coś mocno się pomyliło -
zapem proszę o opinię.
Otóż dyrektor Multii wiedział, że mam etat jakiś tam podstawowy, bo
pracodawca nie chce iśc w koszty oraz umowy o dzieło i umowy zlecenie. Etat
najniższa krajowa, do tego stała odnawialna umowa o dzieło z tym samym
pracodawcą na kwotę 2000 złotych średnio. Różnie to w różnych miesiącach
wychodzi, generalnie jest to uśredniając najmniej to 2 tysięce. Aha umowa z
bieżącym pracodawcą (etat jak i umowa o dzieło) zawarta została w tym roku z
dniem 1 lutego na czas nieokreślony. Wcześniej pracowałem na etat, gdzie
indziej i w ubiegłym roku 2005 nie miałem akurat żadnych umów o dzieło.
Jednak jeszcze wcześniej u obecnego pracodawcy przepracowełam 10 lat na tym
samym co teraz stanowisku - grafik komputerowy, operator DTP. Obecnie również
od bieżącego roku mam inne stałe umowy o dzieło z innymi firmami - dokładnie
z trzema firmami i trwają one nieprzerwanie już 10 miesięcy. Opiewają łącznie
na kwotę na ok. 3000 tysiace zł brutto. W sumie moje dochody miesięczne to
5200 złotych brutto, co ma swoje odzwierciedlenie na ROR - są one widoczne.
Przebrnąłem długa droge w tym banku (choć zapewniano mnie, że procedury twają
chwilę itp), bo ciągle coś trzeba było donosić, a to zaświadczenie o
rozwodzie z sądu, a to oświadczenie o placonych aliemntach na syna, a to się
okazało, że Millenium, gdzie miałem wczesniej ROR - nie wyczyściło z BIKU -
mojego spłaconego w całości i terminie kredytu w ROR i takie tam różne durne
historie, których można było uniknąć, gdyby ktoś w tym banku myślał. Bo
wszytsko ma odzwierciedlenie na wyciągu rachunku, który w multi należało
złożyć.
Sprawa się już ciągnie i ciągnie. Do 31 paździenika mam zawartą umowę
przedwstępną... A dziś się dowiedziałem, że mam przynieść PIT 37 z umów o
dzieło za zeszły rok - a tych umów przeciez w zeszłym roku nie było, o czym
wiedział przyjmujący papiery do kredytu Pan Dyrektor.
Dyrektor, do którego wpadłem, po mailu jego asystenki był zdziwiony i
blady... i twierdzi, że jego Bank zazwyczaj bierze pod uwagę umowy o dzieło
i zlecania i wystarczało dotąd w zupełności jesli takie umowy trwały 6
miesięcy. I zdziwił sie, ze analityk prosi o coś takiego.
Moje trwają włąsnie już 10 miesiąc! Są nieprzerwane! Podobnie jak praca,
ktorą w lutym zmieniłem - wróciłem do poprzedniego pracodawcy mając cały czas
ciągłość etatu, gdyż jedną umowę rozwiązałem zawiązując od razu drugą.
O co chodzi? Czy oni w tych bankach naprawde powariowali, czy analityk po
prostu jakiś jest pomylony? Wszystkie trzy pierwsze analizy przeszły bez
większych problemów. Dlaczego teraz ktoś coś wymyśla? Przez ten bank stracę
wpłacony zadatek - a reklamują sie że decyzja kredytowa w ciągu 10 dni od
złożenia kompletu dokumentów u mnie trwa to już właściwie 5 tydzień od
przyjścia do MUlti i złożenia dokumentów. Analiza papierów w centrali zaczęłą
się pod koniec września i obiecano, że do końca października spokojnie będę
mógł zawrzeć akt notarialny
Czy bank może opowiadać za kłamstwa w reklamach? Przecież ewidentnie naraża
ludzi na straty?
Dyrektor wystosował do analityka pismo, że moje umowy o dzieło są z tego roku
i trwają 10 miesięcy (mają pajace każdą umowę, każdy druk przelewu z ROR-u!)i
że będą trwały nadal. Na jakiej postawie żąda się dokumentów wstecz???
Przecież chyba najważniejsze jest to, co będzie później: czy w przyszłości
będę mógł spłącać kredyt, a nie ile zarabiałem w przeszłości! Od 15 lat
wykonuję ten sam dość intratny i nastawiony na zysk i rozwój zawód. Zapewne
pracy w nim nie zabraknie. Jesli się chce, to po prostu się ma masę
dodatkowych zleceń. Ja mam teraz kilka i jestem zadowolony, więcej mi nie
potrzeba. Czy bank może jeszcze będzie chciał wiedzieć jaki rozmiar buta
noszę i jakiej marki? Albo jaki nosiłem w zeszłym roku?
Co za parodia.