Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Witam, jestem studentem drugiego roku. Ucze sie w Krakowie, ale w sumie
to firma moze byc z innego miejsca w Polsce. Chodzi mi o firme
organizujaca wyjazdy do legalnej pracy w Anglii dla studentow.

Czy moze byl ktos z was na takim wyjezdzie?
Jak wyglada sprawa zarobkow, kosztow utrzymania?
Czy powszechne sa przypadki oszustw przez firmy?
Jesli tak to jakich firm sie wystrzegac a ktore polecacie?
Czy jakies 1100pln bez biletow na przejazd to duzo czy malo jak za
program pracy w Anglii?

Poszukuje wszelkich _praktycznych_ informacji na ten temat.

Dziekuje!




On Thu, 3 Aug 2000 06:44:30 +0200, Mirek Ziółek wrote:
Kiedys mojej znojomej ;) na granicy z anglia zadano takie pytania:
Widzac ze kobieta jedzie z corka , zapytala a czy to jej rodzone dziecko ,
na placu miala obracze, zapytali gdzie jest maz, czemu z nimi nie jedzie i
co robi w polsce, ile ma pieniedzy i czemu tak duzo.Nie potrafie powtorzyc
wszystkich pytan, ale byly jeszcze bardziej krepujace, w dodatku ze "celnik"
a raczej  nazywa sie to u nich emigration pytala po POLSKU. Studenta


Imigration :-)

medeycny, zawrocili z granicy i powiedzieli, dowiedzenia, nie podajac
przyczyny, powrot na wlasny koszt.


No coz, taka praca tych z imigration - zawrocic okreslonych,
a polityka wizowa GB i USA sprawy nie ulatwia [wize wlasciwa
wystawia wlasnie "imigrant" na granicy].  
No coz - kiedys latalem tam pare razy, nauczylem sie
wynioslo-ignorujaco-znudzonym tonem odpowiadac wylacznie "business",
zadnych tlumaczen :-)

Ale nie martw sie - kiedys podobna szopke odstawili Anglikom szkopy.
Caly samolot w podobnym stylu sprawdzili ... i rozdali ulotki ze to
dlatego iz GB nie podpisala ukladu w Schengen. Poczulem sie
dowartosciowany :-)

J.



w anglii jest tak..:
w anglii studenci pracuja albo biora rzadowy kredyt i maja 3 lata po studiach
na znalezienie pracy i rozpoczecie splaty tego kredytu.. w ciagu tych trzech
lat po studiach odsetek nie ma zadnych.. studia wszedzie maja platne.. znizek
nie maja na przewozy srodkami publicznymi.. ale maja zwykle jakies 20% znizki
w roznych centrach kultury typu teatr, kino itp///



Raport nie uwzględnia Anglii i Irlandii
Bardzo wielu mlodych ludzi , studentów "dorabia" w Angli.
Znają języki, nie maja problemu z pracą , mieszkaniem. Wyjeżdżaja na wakacje
albo "na rok".
A dochodów po powrocie nie ujawniają ,bo to nieszczęsne podójne opodatkowanie..
Oficjalnie są na utrzymaniu rodziców , w praktyce to jeszcze tym rodzicom
pomagają.



jak najbardziej na legalu.
podkreślam: 10-12 godzin dziennie. Ktoś kto jedzie do Londynu na
zmywak na pół czy nawet jeden etat jedzie po małe pieniądze i po co
najwyżej naukę języka.
Podałem przykład zarobków wiekszości moich znajomych. Na kuchni po
dwóch miesiącach np znajomy był w stanie przywieźć po niecałych 3
miesiącach prawie 25 tyś zł czystego zysku!!! był studentem, więc
dorabiał tylko w wakacje. Policzcie sobie jakie to daje mozliwości
odłożenia pieniędzy w ciągu roku. było to wprawdzie 2 lata temu ale
nawet jest to 90 tyś rocznie!!!! oczywiście ciężka praca- ale po to
sie tam jeździ. Wliczmy nawet dzisiejszy spadek kursu o 30% to dalej
są to roczne oszczędności 60 tyś złoty a za takie pieniądze w małym
miasteczku masz 1/3 mieszkania - po roku pracy,cięzkiej pracy.
Inny przykład: kolega( wprawdzie juz długo w anglii (ponad 6 lat) w
tej chwili praktycznie sam juz prowadzi knajpę (nie w Londynie)
zarabia 1000 funtów tygodniowo. Ciężka robota. Ale zaczynał od
ścierającego gówna i żygowiny studentów. jak wrócił do Polski to na
dzieńdobry kupił 2 mieszkania i wyremontował dom. To oczywiście
skrajny przykład.



podatek za pracę wakacyjną w Anglii
Jestem studentem, pracowałem legalnie dwa miesiące w wakacje w Anglii, w
Polsce w 2005 roku nie pracowałem nigdzie, w fabryce w Anglii zwrócili mi
cały tax, czy muszę płacić podatek w Polsce? co jesli zataję to? w jaki
sposób urząd skarbowy może dowiedziec się o moich dochodach?
pozdrawiam! pawel



Byłem w Urzędzie Pracy w Toruniu. Ci "doradcy" to starosystemowe badziewie. To
(głównie) Panie pracujące na tej ciepłej, państwowej posadzce, oferujące raj za
granicą. Ci doradcy nigdy nie ruszyli nosa z UP, kompletnie nie znają realiów
pracy w Polsce i zagranicą. Skoro tak zachwalają moze by sami spróbowali. Nie
wydaję mi się, żeby sobie dali radę zagranicą. Byłem na połowie kursu dla
bezrobotnych absolwentów a tam pani która pracuje od 20 lat w UP mówi, że
trzeba być asertywnym, dążyć do celu, rozwijać się itp...
Pracowałem w USA i Anglii. Tłumy studentów pracują jako kelnerzy, sprzedawcy w
McDonaldach, itp..- bo tamtejszym się nie chce robić w takiej pracy. Po prostu
praca wymarzona po kilku latach studiów.
UP to strata pieniędzy. Dobra firma nie zwraca się do UP o pomoc wnalezieniu
pracownika. Wystarczy, że da nawet małe ogloszenie w gazecie. W UP są tylko
oferty firm "krzaków", które wykorzystują ciężką sytuację bezrobotnego (bo
potem mu nie płacą, itp..)
Jezeli już jest "dobra" praca to tylko dlatego, że jakiś państwowy zakład np.
szpital musi dać znać UP, a ten szuka pracownika. Takie pośrednictwo dla
poprawienia statystyki.
Znalazłem prace w Toruniu, ale UP mi nie pomógł, bo pracownicy UP to jedno
wielkie zbiorowsiko potencjalnych bezrobotnych, którzy na pewno nie daliby
sobie rady poza UP. To widać po wizycie w UP-po sposobie obsługi klienta,
wykorzystywaniu komputera przez pracowników, szybkości i wydajności pracy.



Popieram w całej rozciągłości. Nie mówię że jestem super studentką, ale u mnie są tacy co na 3 roku wyrabiają sobie kartę biblioteczną. Widać wcześniej nie była potrzebna, heh.
Jestem obecnie w Anglii na wymianie i tutaj poczułam smak różnicy. Nie mam na myśli tego że ich system nauczania jest wspaniały a nasz beznadziejny, bo tego nigdy nie potwierdzę. Tutaj uderza mnie fakt, że dużą wagę przywiązuje się do praktycznych umiejętności, prezentowania wyników swojej pracy (tak! żeby je zaprezentować trzeba je posiadać), czytania nowych artykułów naukowych i właściwego ich cytowania. Tutaj za każdym razem student jest zmuszony wybrać z masy rzeczy coś, co go zainteresuje i zgłębić ten temat, pisząc pracę lub przygotowując prezentację. Kocham bibliotekę, mogę wziąć sobie książkę z półki sama, poczytać pół godzinki, odłożyć na miejsce i polecieć na zajęcia. Nie muszę zamawiać książki dzień wcześniej. No i wybór, coś wspaniałego, mnóstwo nowych ciekawych pozycji.
U nas się praktycznie nie czyta, bo po co czytać książkę jak i tak na egzaminie ta wiedza się nie przyda bo lepiej zamiast tego wkuć notatki na blachę. Student robi coś samodzielnie dopiero przy pracy inżynierskiej lub licencjackiej, a i wtedy jest ból bo nie wie jaki temat wybrać. Po prostu wybiera sobie jakąś katedrę i temat pracy ze spisu dostępnych. Cały czas za rączkę i to jest moim zdaniem główna przyczyna tego, że umiejętności studentów są jakie są. Nie wymaga się od nich myślenia, naprawdę, po co to komu. Oni mają zaliczyć, nie umieć.



Bo tak jest w tym gó..anym kraju. Dziwne, że np. w Anglii nie dość, ze uczelnia
dostosowuje się pod pracującego studenta, to jeszcze sama popycha, by jak
najwcześniej rozpoczął pracę. A u nas jak zwykle wprowadza się bardzo "życiowe"
przepisy, które zamiast przygotowywać do dorosłego życia, uczą kombinatorstwa
albo "Wyuczonej bezradności" ("Nie mogę pracować, bo mi uczelnia nie daje tej
możliwości. Pożyję sobie ze stypendium/zasiłku)



Angielski lep na polskich pracowników
ten artykul to stek bzdur. praca w Tesco w uk nalezy do najgorszych.
Oferuja place minimalna 5,52 funta brutto za godz.czyli 20 zl.
"mozna liczyc na darmowy posilek,...,jasny pokoj i duze biurko"co za
bzdury. w uk pracownika traktuje sie tak samo zle jak w Polsce, albo
jeszcze gorzej. Nie potrzeba wiecej pracownikow z Polski, w Anglii
jest dosc studentow z Azji do pracy w supermarkecie.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)