Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Z tego, co wiem, ÄÂ
?ATWE studia informatyczne nie istnieją, nawet płatne. U Kaia przyjęli coś 17 osób, po roku zostało 6. Na każdych studiach informatycznych trzeba do tego uczyć się samemu, poza programem, żeby w ogóle coś kumać i żeby znaleźć później pracę w zawodzie.
O dostaniu się na dobrą uczelnię, na bezpłatne dzienne studia, możesz chyba zapomnieć. Samo dostanie się tam graniczy z cudem, co dopieru mówić o wytrwaniu. Słowo "łatwe" odpada w przedbiegach.
A skoro zdałeś starą maturę i teraz szukasz wymarzonych studiów, to gratuluję zmarnowania dwóch lat życia (a nawet trzech, bo teraz to już raczej nie znajdziesz niczego). Zresztą kto wie, może i wcześniej tą starą zdawałeś, mogłeś już więcej czasu zmarnować.
PS Mój inżynier informatyki z delegacji mi pisze, że jak chcesz łatwych studiów, to masz iść na marketing, a potem do Anglii truskawki zbierać. Albo najlepiej od razu jedź, przynajmniej więcej czasu nie będziesz marnować. ;]
Ale JEŚLI faktycznie bardzo Ci zależy, to zapomnij o łatwości i przez ten rok poucz się sam tych "komputerów", włóż w to trochę serca i potem atakuj wszystkie możliwe uczelnie z kierunkiem, który Ci odpowiada. I przede wszystkim nastawiaj się najpierw na to, że będzie ciężko, a potem dopiero, jeśli na to będziesz przygotowany, może Cię mile zaskoczyć, że jest trochę łatwiej niż myślałeś.
Oj Grooby...ÄÂ
Ăąle gadasz...
Po pierwsze, 10,000zł to jest kupa kasy dla młodego człowieka i za te pieniądze można zrealizować niejedno marzenie.
Po drugie,
a argument, ze poznasz jezyk jest zaden, bo teraz po szkole sredniej mlodzi znaja jezyki dobrze lub bardzo dobrze. i to czesto dwa jezyki obce. wiec zaden atut. - co to znaczy? Twój argument ma się nijak do całej rozmowy: nie poznasz jezykow bo w polsce mlodzi ludzie znaja juz nawet dwa. Bzdura! Oczywiście, że poznasz - byłem teraz przez 2 miesiace w Anglii i spotkałem ludzi, którzy przyejchali do Londynu nie znając w ogóle angielskiego a po pewnym czasie zaczeli juz 'costam' gadac.
Po trzecie: mysle ze mowa tu o pracy sezonowej/wakacyjnej/studenckiej po to by dorobic sobie na wlasne zachcianki. Nikt chyba nie ma zamiaru podazania kariera zbieracza truskawek wiec raczej nikomu nie grozi ockniecie sie z reka w nocniku w wieku 50 lat.
Reasumujac: jezeli znasz w miare jezyk, jestes gotowy do ciezkiej pracy i do ciaglego oszczedzania na kazdym kroku - jedz a przywieziesz 'kokosy'!
Pozdrawiam
Po pierwsze, 10,000zł to jest kupa kasy dla młodego człowieka i za te pieniądze można zrealizować niejedno marzenie.
co znaczy mlody czlowiek? ja ani sie nie czuje stary, ani stary nie jestem i nie uwazam, zeby 10 000 za pol roku ciezkiej harowki to bylo duzo kasy.
nie poznasz jezykow bo w polsce mlodzi ludzie znaja juz nawet dwa.
Bzdura!
a gdzie ja tak napisalem?
napisalem, ze znajomosc angielskiego to zaden atut. i nie jest to bzdura tylko fakt.
mysle ze mowa tu o pracy sezonowej/wakacyjnej/studenckiej po to by dorobic sobie na wlasne zachcianki.
Nikt chyba nie ma zamiaru podazania kariera zbieracza truskawek wiec raczej nikomu nie grozi ockniecie sie z reka w nocniku w wieku 50 lat.
a skad taki wniosek? ja mam kilkunastu bliskich znajomych w anglii.
nikt nie pojechal tam sezonowo tylko z zalozenia na dluzej. a ci co planowali na rok, moze dwa zostali i nie maja zamiaru wracac, bo nie trzeba sie martwic o prace.
oprocz dwojki z nich cala reszta podaza wlasnie ta sciezka. budowa, pub, jakas hala w fabryce...
(...)jedz a przywieziesz 'kokosy'!
nie zapominajmy, ze garba tez. no i te pol roku wyciete z zyciorysu... brrr
Za to "obsługiwanie" czy zbieranie truskawek można godnie zyc. W sensie:
- stac na wynajem mieszkania (wynajem M-2 w Tychach- około 35m2 - kosztuje około 800 zł miesięcznie - paranoja!)
- można sobie to mieszkanko za granicą dobrze wyposażyc (np. meble czy komputer)
- stac na kupno samochodu
- można sobie pozwolic na DZIECI, i to więcej niż jedno. Dlaczego w Polsce jest mały przyrost naturalny? Bo młodzi małżonkowie z ledwością są w stanie utrzymac samych siebie.
- starcza jeszcze na wysyłanie co miesiąc kasy do rodziny w Polsce.
To są mity dla naiwnych, zwłaszcza punkt ostatni.
Powyższe osiągnęła przez pół roku w Anglii znajoma para.
Takie pary to jedna na dziesięć albo i rzadziej.
Uczciwą i ciężką pracą można np. w Anglii do czegoś dojśc
Pod warunkiem, że ma się konkretną pracę - lekarz, inżynier itp. Na truskawkach jeszcze nikt tam kariery nie zrobił. No, może zarobił na wkład mieszkaniowy w Polsce. Jednorazowy dochód
no coz
niech kazdy pozostanie przy swoim i tyle :)
ps. nigdy nie zbieralem truskawek a nawet jesli musialbym kiedys robic tak ciezka prace to w przeciwienstwie do was nie wstydzilbym sie tego
a w anglii pracowalem jako supervisor w agencji randstad i mialem pod soba 30-40 osob - nie tylko polakow
zarobki ~2000 f miesiecznie
no coz
niech kazdy pozostanie przy swoim i tyle :)
ps. nigdy nie zbieralem truskawek a nawet jesli musialbym kiedys robic tak ciezka prace to w przeciwienstwie do was nie wstydzilbym sie tego
a w anglii pracowalem jako supervisor w agencji randstad i mialem pod soba 30-40 osob - nie tylko polakow
zarobki ~2000 f miesiecznie
Znam Randstad. Czasem z nimi współpracujemy:P
Tu nie chodzi o wstyd, a o godność. To dwie różne sprawy. Chodzi mi o to, że nie po to inwestowałem w siebie żeby zbierać truskawki. Za czasów studenckich sprzątałem po weselach;)
Ten post był edytowany przez lones dnia: 04 Kwiecień 2008 - 12:54
Dokładnie- wystarczy odpowiednie wykształcenie, podejście, znajomość języków itp. i wtedy pracując w swoim zawodzie można zarobic wystarczająco dobre pieniądze.
Wtedy nikt mi nie powie że polakowi będzie się zyło gorzej w polsce niż w anglii( no może nie licząc np. stadionów itp. :P)
czy ty ciagle nie kapujesz ze na 8 pracownikow fizycznych przypada 1 kierownik a na kilku kierownikow przypada 1 dyrektor i nie wazne czy w afryce polsce czy gdziestam 2/3 pracownikow bedzie zawsze tylko robolami bez wzgledu na wyksztalcenie? bo zawsze ktos bedzie musial wykonac prace fizyczna
tobie sie udalo to sie ciesz , inni wola za granica robic to samo co w PL ale za 4-5x wieksze $$$$
i nie chodzi tu o zbieranie truskawek ktore tak ci sie spodobalo widze :lol2: :lol2: :lol2: :lol2: :lol2:
No ja myślę że jak sie ma 100k na samochód to ma się również dobrze propserujący biznes, lub dobrą pracę. Nawet pytałem TDU ale nie chciałem nachalnie wnikać.
Eh.. naprawde nie musicie przejmowac sie tym czy utrzymam ten woz czy nie, uwierzcie, dam sobie rade.
Pracę dzięki Bogu mam wystarczająco dobrą tu na miejscu i nie muszę jeździć myć garnki do Anglii ani nigdzie indziej, a zamiast sportowych wolę wygodne, użytkowe auta. "Pozazdrościć tylko" było przecież w kontekście braku zmartwień o jakiekolwiek wydatki a nie kwestii tego czy starczy na motor albo auto i na parę baków wachy. Widać niezbyt dobrze to naświetliłem i przez to nie zrozumiałeś. Oferty z platform znam (przypominasz mi znajomego smilies/wink.gif ) oraz inne cuda na kiju typu sortowanie ryb na Alasce (kolega był, to nie żart) - ale to niestety nie ma nic wspólnego z życiem w komforcie pozwalającym na beztroskę w kwestiach finansowych. Pewine, że skoro ma to ma, a skoro chce to chce - ja tylko zwróciłem uwagę, że czasem warto też spojrzeć z dalszej perspektywy bo sam zakup to dopiero początek wydatków.
Wlasnie. Tez pracuje w Polsce, dobrze zarabiam i nie mam ochoty wyjezdzac z kraju, aby zbierac truskawki :E . Jezeli decyduje sie na samochod za 100 kafli, to wiem ze nastepne 100 wydam przez caly rok na benzyne :P. Wiem na czym stoje i wiem na cos mnie stac, a na co nie.
Pozdrawiam
P.S. Dodge Charger za duzy :P
kto_pyta_nie_błądzi, ja broń Boże nie jestem złośliwy ale ja niestety nie miałem zapewnionej dobrej pracy w Polsce i wyjazd za granicę był wybawieniem. Po przyjeździe do Polski nie mogłem sobie poradzić, ponieważ tam zupełnie inaczej się żyje. Zawsze od jakiejś pracy trzeba zacząć. W mojej pierwszej pracy też nie miałem kokosów w Anglii ale gdy poznałem ludzi, którzy mi pomogli w końcu zarabiam przyzwoite pieniądze. Aż czasami nie chce mi się wracać do Polski :) Jedyna rzecz, która mnie tutaj trzyma to rodzina i przyjaciele.
Wlasnie. Tez pracuje w Polsce, dobrze zarabiam i nie mam ochoty wyjezdzac z kraju, aby zbierac truskawki smilies/szczerbaty.gif . Jezeli decyduje sie na samochod za 100 kafli, to wiem ze nastepne 100 wydam przez caly rok na benzyne smilies/tongue.gif. Wiem na czym stoje i wiem na cos mnie stac, a na co nie.
Truskawek to ja nie zbieram i nie zbierałem. Masz dziwne wyobrażenie o pracy za granicą. Każdy inaczej myśli no cóż. Gdy ktoś ma zapewnioną dobrą pracę w Polsce to nie ma potrzeby wyjazdu do pracy za granicę. U nas ciężko jest znaleźć dobrze płatną pracę. Ale jednak politycy nic nie robią a kasy mają sporo. Dziwny nasz kraj jest. Ci którzy ciężko pracują mają ciężko w życiu a ci co się obijają ( np. politycy ) mają kokosy. To jest sztuka zarabiania. Nic nie robić a kase "trzepać" :lol2:
Co do samochodu to zdecydowałeś w końcu co kupisz ?? Bo widzę że tyle ofert dostałeś że nie wiesz co wybrać. :)
Ten post był edytowany przez Marcinos20 dnia: 16 Wrzesień 2007 - 19:43
Obrazek: Dwie Chinki na polu truskawek. Jedna trzyma skrzynkę z truskawkami. Dlaczego ludzie wyjeżdżają do pracy?? Czy coś w tym stylu
Czy one pracują?? Dlaczego tak/nie ??
Chcesz wynająć pokój. Powidzieć na ile osób. Ile kosztuje wynajęcie pokoju.
Byłeś w Angli. Widziałeś demonstracje. Jak zachowują się ci co demonstrują i jak reagują przechodnie.
Ktoś chce jechać gdzieś tam a ty chcesz zwiedzać anglię. Nie zgódź się a argumentem. Na końcu zaproponuj kompromis. Dokładnie nie pamiętam
Zestaw 15
Kiedyś myślałem, że jak ktoś mieszka w Nowej Lipce i studiuje w Krakowie, a dorabia na truskawkach przez kilka dni w roku w Anglii to nadal jest z Nowej Lipki. Hmmm... Okazuje się, że jest z Krakowa/Gloucester
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=29&w=73448071
[swoją drogą naciągany ten temat na pracę magisterską