Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Dolnopłaty wcześniej wcale liczne - to żart?
Ile wcześniej było wolnonośnych dolnopłatów z wciąganym podwoziem?
Zresztą casus wciąganego podwozia wskazuje najwyraźniej na czym polega problem - brak bazy badawczej, brak biur konstrukcyjnych z prawdziwego zdarzenia i rzecz wydawała by sie stosunkowo drobna zatrzymuje na kilka miesięcy pracę nad jednym z kluczowych systemów uzbrojenia.
Proponuję porównanie chociażby z Włochami bądź Japonią -ile jest wyprodukowanych prototypów róznych maszyn by w koncu wprowadzić jakis samolot do linii.
Dalej przywoływany w tym wątku Gloster z Mercurym - samolot deklasujący jak chodzi o osiągi Jastrzębia, a w Angli jeden z wielu prototypów w danej generacji myśliwców i to jeden ze słabszych, co skutkowało tym że nie wszedł do produkcji.
Moim zdaniem w drugiej połowie lat trzydziestych (a w czterdziestych byłoby jeszcze gorzej) nasz potencjał kostruktorski, naukowy itp umozliwiał nam jedynie modyfikowanie do naszych potrzeb wdrażanych licencji, a pomysł samodzielnego opracowywania całej gamy samolotów bojowych musiał doprowadzic do nieszczęścia.
Dokładnie zresztą tak samo jak w broni pancernej czy artylerii.
Pracownicy kościelnego wydawnictwa Stella Maris pozwali archidiecezję gdańską. Pięćdziesiąt osób domaga się zaległych pensji z czterech ostatnich miesięcy. - Wypłaty będą, ale firmy nie da się już uratować - mówi arcybiskup Tadeusz Gocłowski
- Utrzymują nas rodzice emeryci, zapożyczyliśmy się u rodziny i w bankach, żeby mieć za co żyć - żalą się członkowie załogi Stella Maris. - Musieliśmy podjąć kroki prawne.
Dwa tygodnie temu pracownicy złożyli w gdańskim sądzie pozew o zapłatę zaległych wynagrodzeń. Dyrektor Stelli Jarosław Szarmach odebrał właśnie pierwsze nakazy uregulowania zobowiązań - termin realizacji wyroków mija za tydzień. W sumie chodzi o ponad milion złotych. - Nie mam skąd wziąć tych pieniędzy - rozkłada ręce Szarmach. - Jestem jednak pewien, że kuria je znajdzie. Rzecz nie w tym, czy wypłaci pensje - a kiedy. Tysiącletni Kościół przecież nie zbankrutuje.
Kłopoty przedsiębiorstwa to efekt afery finansowej sprzed kilku lat. Po jej ujawnieniu Stella straciła klientów i wpadła w gigantyczne długi. - To było jedno z największych wydawnictw na Wybrzeżu, mieliśmy najlepszy sprzęt drukarski w kraju i świetnie przygotowaną załogę. Jeszcze w 2002 roku produkcja szła pełna parą na trzy zmiany - wspominają pracownicy.
Teraz firma jest na skraju upadłości - komornik zlicytował już prawie cały majątek, została jedna maszyna. W lipcu Stella zwolniła 40 ze 100 zatrudnionych osób. - Większość w poszukiwaniu zajęcia wyjechała do Anglii i Irlandii - mówi Marek Ludwicki, pracownik wydawnictwa. Reszta załogi dostała wypowiedzenia pod koniec września - jednak zgodnie z ich treścią, ludzie mają "obowiązek świadczenia pracy do końca roku".