Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Nie wiem jak z dofinansowaniem z UE ale np. z urzędu pracy możesz dostać chyba 18 tys. z tym że musisz się rozliczyć fakturami i mieć działalność przynajmniej rok. Z UE pewnie będzie podobnie, z tym że musisz chyba zdawać płyny eksploatacyjne. Jeśli sprowadzasz samochód z anglii to musi być tylko tam wyrejestrowany a jeśli zarejestrowane to musisz założyć punkt demontażu samochodów. Jak to zrobić to chyba dowiesz się tylko w wydziale komunikacji bo co urząd to inny obyczaj
" />mam problem. rozliczam swoje dzieci,które do maja 2009 pracowały w Anglii . Zięć w lipcu podjął pracę w Polsce a córka od września do grudnia pobierała zasiłek dla bezrobotnych, mają jedno dziecko. Czy mogę ich rozliczyć wspólnie ??? Wypełniam PIT 36 do tego załącznik PIT/ZG i PIT O. Doczytałam się teraz że powinnam wypełnić 2 PIT/ZG, a program utworzył mi tylko jeden załącznik. Czy może każdego muszę rozliczyć osobno ????
" />i teraz wypadałoby się z tego rozliczyć. Przy okazji była to moja pierwsza praca więc i rozliczenie będzie pierwsze. Domyśliłem się już, że muszę wypełnić pit-37, sprawdziłem, że podatek zapłacony w Anglii mogę zaliczyć na poczet należności w Polsce. Tylko w jakiej formie informować Urząd Skarbowy o takim zaliczeniu? I czy są może jeszcze jakieś ulgi albo możliwości odliczenia, które by mnie dotyczyły? Dzięki wielkie za wszelką pomoc.
FUX, i Twoim zdaniem, z tych powodów, można komuś życzyć śmierci, czy też cieszyć się, że zginął??
PS. Pojechałeś trochę demagogią.
Ni nie życzę, ni sie nie cieszę!
Wqurwia mnie obłuda oficjeli.
Paru Kolegów napisało co myśli, a myślę, że jeszcze parę osób się z tym zgodzi.
Popatrz, na jakie , marginesy w sposobie i treści wypowiadania sie takiego JK, ZŹ zostajemy spychani???
Opowiadala mi Znajomego córka, mieszkająca za granicą, jakiego łacha sobie z RP robią...
Ja sobie nie zyczę, aby przez takie osoby, byłem pośrednio postrzegany, jako mieszkaniec ciemnogrodu, krzyży, beatyfikacji, rozliczeń przeszlości, afer z gruntami kościelnymi, itepe, itede.
popatrz wokoł siebie na wsi, co robią miejscowe wladze?
Kreuja nowe przedsięwzięcia, stanowiska pracy?
Sądzę, ze jest to samo, co wszędzie. Wygrac wybory, na 4-5 luzik, nowa zgoda pod kolejny market, jakaś wziątka, rocznica, wyjazd zagraniczny do mieściny partnerskiej w Niemczech, anglii, Holandii, narty, Majorka, Kanary, Seszele, Dominikana, wziątka, imprezka.
" />Tico: tu nie ma idealnego rozwiązania.Jeszcze za czasów Pekaesu były tzw. ryczałty.Za Niemcy (chyba ,bo już nie pamiętam dokladnie) 140 DM. I czy siedzialo się tam dwa tygodnie czy trzy dni to ani nikt nie dołożył ani nie obciął. Później ,gdy się branża rozwinęła, popularne było tzw. strefowe.Z tych kodów do tych lub mniej więcej promieniem zakreśliwszy tyle i tyle.Też nie było dobrze.Więc diety za dzień.A to powodowało że od strony zachodniej (głównie) były rządki aut czekających by minęła północ bo będzie w paszporcie dalsza data.Jednocześnie coraz popularniejsza była praktyka,że kierowca sam sobie dzwonił po spedycjach i załatwiał pracę.Szczególnie w mniejszych firmach.Sam decydował gdzie jedzie i miał z tego procent.Z reguły rzędu 10.Ale nie każdemu to się chcialo robić.Wolał by robił to za niego spedytor.Ale by procent był.Co jednak powodowało pretensje ,bo fracht za tani.Trzeba było poszukac coś lepszego.Bo jednakowo się jedzie za gorszy i za lepszy fracht.Więc moda na płacenie z kilometra.I byłoby dobrze gdyby nie problemy z ładunkami.Gdy się stało i czekało to nie było kilometrow.Znów źle.Sytuacja jest więc płynna i zmienia się w zależności od warunków.To co wczoraj bylo dobre, dziś już nie jest.Liczyliśmy niedawno różnicę przy kółkach do Anglii.Gdy euro byłp słabe to z frachtu wychodziło dużo lepiej jak dieta za dzień.Teraz się zmienia.Trzebaby co jakis tydzień zmieniać sposób rozliczania się.. Tylko dlaczego zawsze tak jak jest korzystne dla kierowcy a nie dla firmy? Zawsze ktoś będzie niezadowolony.
Wyzyskiwali Polaków, stracili licencje
AGENCJE POŚREDNICTWA CZEKA PROCES
Trzy agencje pośrednictwa pracy zatrudniające Polaków i Litwinów w Wielkiej Brytanii straciły licencje z powodu niewłaściwego traktowania pracowników - ogłosiła GLA (Gangmasters Licencing Authority), komórka zajmująca się przyznawaniem licencji.
http://m.onet.pl/_m/014126aa471cb8ba21369bb99f5a54a3,14,1.jpg
Inspektorzy GLA znaleźli wiele nieprawidłowości dotyczących traktowania obcokrajowców. I tak pracownicy mieszkali na kempingach w prymitywnych warunkach, zarabiali 50 funtów tygodniowo (ok. 240 zł). Wypłatę części należnego im wynagrodzenia zatrzymywano i wypłacano dopiero z chwilą zakończenia pracy. W przypadku odejścia z pracy zaległych pieniędzy w ogóle nie wypłacano.
Zdaniem GLA, która nadzoruje praktyki zatrudnienia w rolnictwie i przetwórstwie żywności, inspektorzy wykryli "rozbudowany i skomplikowany mechanizm wyzysku". Pracownicy nie otrzymywali też tygodniowych rozliczeń zarobku i potrąceń, nie mieli w związku z tym pojęcia, ile pieniędzy im się należy.
Wszystkie trzy agencje - AAW Contract Services, JDSS oraz EU Labour - werbowały młodych pracowników z nowych państw członkowskich UE do prac przy zbiorze żonkili w Kornwalii. GLA wytoczyła pośrednikom wytoczyła trzem pośrednikom sprawę sądową.
Nie pierwsza odebrana licencja
W maju tego roku GLA odebrała licencję innemu pośrednikowi zatrudniającemu głównie Polaków - Saphire Trading z Southampton w południowej Anglii, który werbował pracowników dla jednego z hurtowych dostawców Tesco.
GLA nadzoruje pośredników pracy w rolnictwie, ogrodnictwie i przetwórstwie rolnym. Polskie organizacje społeczne zabiegają, by uprawnienia tej komórki rozciągnąć na hotelarstwo i budownictwo, gdzie imigranci także skarżą się na niskie płace, długie godziny pracy i nieprzestrzeganie przepisów bhp.
jak//kwj//mat
źródło: tvn24.pl
" />Witam,
czy ktoś orientuje się jak wygląda całokształt rozliczenia podatkowego po zarobku w Anglii (łącznie z powrotem do Polski)? Czy po odprowadzeniu podatku z zarobionej kwoty w Anglii trzeba odprowadzać jeszcze podatek w Polsce?
2. Turul
FM 2010 (ver. 10.1)
baza danych: Duża
Wybrane ligi:(W każdym kraju od najniższej) Polska, Słowacja, Słowenia, Ukraina, Węgry, Bułgaria, Serbia, Rumunia, Włochy, Anglia, Niemcy, Czechy, Włochy, Rosja.
W przybliżeniu piłkarzy: 57000
Zasady: HC
Potężny i majestatycznie okalający wzrokiem miasteczko, stojąc na wzgórzu nad miastem. Turul. Ptak legenda. Symbol Węgier. Jeden z trzech najbardziej znanych symboli Turula znajdował się właśnie tu. Pół orzeł – pół gęś swym sępim wzrokiem strzegł przed złem - oby skutecznie – pomyślałem przekraczając bramę stadionu mieszczącego się przy Ságvári Endre út. Co to do cholery znaczy? Odkąd znalazłem się w tym przeklętym kraju nie rozmawiam wcale prawie, nie potrafię zrozumieć ich, ten bełkotliwy pełen zgłosek gdzieś z dawnych czasów, gdy żyli jeszcze w dzisiejszych Indiach, język, przerażał mnie. Nie to, że nie próbowałem, po prostu nie potrafiłem się go nauczyć, całym szczęściem podobno kilka osób pamięta trochę polskiego z czasów, gdy bracia Polacy przyjeżdżali na wakacje całymi tabunami. To oni mają być moimi tłumaczami. Mam nadzieję, że się dogadamy.
Nie mam pojęcia o tym co mam tu robić. Dyplom trenerski kupiłem na Taksim w Stambule w rozliczeniu za jakieś szmatki. Niestety samochód wraz z towarem ukradziono mi i tak zostałem błąkając się od miasta do miasta i od wioski do wioski. Tak skończyłem swoja karierę detalicznego sprzedawcy odzieży używanej. Trudno. Tak wyszło. Pracę dostałem po prostu gdzieś w jakimś barze pijąc z kimś zupełnie przypadkowym, kolejną butelkę Egri Bikaver, tańszego niż najbardziej podłe piwo. Dostałem bo jest jedna rzecz, którą potrafię robić świetnie. Kłamać. W każdej nawet najbardziej niebezpiecznej sytuacji mój mózg tworzy wiarygodne historyjki, które nie raz wybawiały mnie z obsesji, nie raz też w kłopoty wpędzały, ale rzadziej. Oprócz tej jednej, ale to inna historia...na inny czas. Tak kłamię doskonale, teraz też będę. Nie mam wyjścia.
Tatabánya, nie marzyłem o tym mieście, nigdy pewnie wcześniej nie słyszałem, nie dążyłem, zresztą tu nie ma do czego dążyć, mała prowincjonalna mieścinka schowana w cieniu Karpat, jak całe zresztą Węgry. Powoli wymierająca z cuchnącymi, rozpadającymi się fabrykami. Ludzie stąd uciekają jak tylko mogą, ja zostałem. Tak wyszło i nie będę was kłamał, jest mi wszystko jedno. To jest FC Tatabánya. Nazywam się Michał Musiał. Jestem trenerem. To jest moje teraz[.
Wolno. Pewnym krokiem zmierzam do gabinetu prezesa. Przedstawia mi się. Nieistotne i tak nie zapamiętam tego diablego imienia. Mój tłumacz którego imię na szczęście było zapamiętywalne – nazywał się Adam – w kilku krótkich słowach przedstawił mi czego tak właściwie ode mnie chcą. Właściwie nie chcą niczego. Mam zająć miejsce w środku tabeli. Tyle. Żadnych wielkich planów podboju drugiej ligi Węgierskiej, wymogów awansu, czy innych celów. Zmęczone i smutne oczy prezesa patrzyły na mnie spokojnie, zwracał się do mnie – wędrowcze – ładnie. Twarz miał smutną i zmęczoną życiem. Gdy wychodziłem spojrzał na mnie życzliwie, lecz wciąż smutno, powiedział do mnie jedno tylko słowo:
Długo patrzyłem na niego, po czym wolno, tak wolno jak tylko potrafiłem zapytałem:
l jak bardzo jest mi to potrzebnell Bardzo. - odparł po jeszcze dłuższej chwili milczenial
W kilku słowach Adam wyjaśnił mi, że wypada na początku zwołać konferencję prasową dla lokalnych mediów, w których jak się dowiedziałem huczało od plotek i domysłów na mój temat. Uśmiechnąłem się do swoich myśli. Chętnie się z wami spotkam, pomyślałem. Pora wlać do waszych uszu kilka słodkich kłamstw. Chodźmy – powiedziałem i wierzcie lub nie, nie mogłem się doczekać.
Kłamałem jak z nut. Każda odpowiedź była wymierzonym i niezwykle celnym pochlebstwem w ich stronę i w stronę czytelników, z każdym kolejnym pytaniem ich miłość do mnie wzrastała niczym indeksy giełdowe po ostatnim krachu. Rząd dusz miałem już dla siebie i była to monarchia absolutna. Jak na początek nieźle, pora zacząć bawić się w football. Pora na pierwszy trening. W lokalnych gazetach pojawił się wielki nagłówek: „Wędrowiec na początku drogi”. Wędrowiec tym jestem. Tym stałem się na potrzeby tego życia. Dobrze więc. Ruszajmy.