Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

zdecydowanie na minus B-tów to nora i najgorsza dziura jezeli chodzi o prace smiesz mnie nasz urzad pracy ktory podaje fantastyczne info jak yo u nas dobrze ile pracy i ze sie pracowac nie chche ludziom..ja wam powiem jak jest naprawde
po pierwsze po za kopalnie a ilektrownia nie ma NIC a kazdy wie ze do kopalni i do elektrowni dostac sie to.... nie bede mowil co
po za tym no tak jest mnostwo ofert pracy chociazby na w naszym pupie..ale...
no wlasnie ale..co druga oferta nie jest z belchatowa tylko z jakis wioch
po za tym te co sa juz u nas..taaak wiecie jakie pracodawcy maja wymagania? majlepiej zebys mial dwa kierunki studiow dziennie skonczonych...5 lat stazu w pracy..pracowal 6 dni w tyg po 12 godzin i za najnizsza krajowa..tak tak..
no wlasnie i ostani problem wynagrodzenie hahaha to smiesznie brzmi bo owe wynagrodzenie to skandal wszedzie najnizsza krajowa..tylee o rynku pracy w naszym pieknym miescie



Auch, dzięki za dobry pomysł i szybkie działanie.

Jedną ciekawostkę do tego projektu chciałbym dodać już teraz, a mianowicie:

W dniu 23.09. 1992 roku Wojewódzki Konserwator Zabytków, Pan Zdzisław Kurzeja sporządził taki oto wniosek i przesłał do władz Lubina:

„Pan
Robert Raczyński
Prezydent Miasta
Lubin

dotyczy: pracy dyplomowej lubińskiego architekta Sławomira Mizielińskiego
„Przebudowa Rynku w Lubinie”

Zwracam się do Pana Prezydenta z wnioskiem o rozważenie możliwości nabycia przez Pana Urząd w/w opracowania.

Miałem ostatnio okazję zapoznać się z tą pracą. Mimo, iż z niektórymi wnioskami Autora nie mogę się zgodzić, to uważam, że praca ta mogłaby się stać zaczynem działań na rzecz rewaloryzacji centrum Lubina.

W moim przekonaniu szczególnie wartościowymi są starannie opracowane plansze obrazujące fazy rozwojowe miasta. Cennymi są też informacje zawarte w części opisowej pracy.

Informując o powyższym proszę o rozważenie niniejszego wniosku.”




Nikt Cię nie pytał, czy przywróciło się komuś w głowie , czy nie. Jeżeli nie wiesz jak pomóc, to nie zabieraj głosu Panie starszy isp.
Pytanie jest chyba jasne. Czy SM powinno nosić obce sztandary?


That`s the point! To jest glowny temat rozmowy. Wchodze, postow duzo, ale na temat niewiele.
Nasza straz jeszcze dwa lata temu byla jednoosobowa. I byla taka od 92 roku bodajze. Mamy jeden woz, po strazy pozarnej, miasto liczy 7000 mieszkancow, cala gmina ok. 13. Powierzchnia duza, bo jest do tego blisko 18 solectw. Roboty wiec jest, a nasza troche rozni sie od pracy typowej strazy w duzym miescie. Zadania inne jakby. Ale nam to pasuje, bo uwazamy, ze praca w duzych strazach jest bardziej przegrana. Roznice wylapalem w czasie szkolenia i na wymianie opinii z kolegami. Chetnie je wskaze, o ile ktos mi wreszcie da konkretna odpowiedz co do sztandaru.
Wszystkie weekendy mamy wolne, bo tak pracuje urzad. Po godzinach i w weekendy jest policja.



Odpowiadając Ci, Małgosiu, muszę stwierdzić, że faktycznie chciałbym wykonywać jakąś pracę zamiast siedzieć bezczynnie w chałupie. Widziałem dużo stron na temat pracy oraz aktywizacji zawodowej. Jak się pogrzebie w internecie to jest tego dosyć dużo, są różne kursy i różne propozycje. Dla każdego coś dobrego. Miałem zamiar siedząc w domu robić coś dla kogoś przy komputerze, korzystając z internetu. Jest taka praca, tylko trzeba wykazać się wymaganymi umiejętnościami. Ja czekam w związku z tym na kurs, który ma zorganizować Urząd Pracy, to miałby być na początek kurs podstawowej obsługi komputera, a później bardziej zaawansowane kierunki. Jak się jest zarejestrowanym w Urz. Pracy (pobierając rentę - tylko jako poszukujący pracy) to można właśnie korzystać z organizowanych przez nich kursów, a także np. starać się o dofinansowanie z PFRON na zakup komputera (program PEGAZ lub KOMPUTER DLA HOMERA). Nie wiem jednak jak to będzie z tą moją pracą, troszkę jak to mówi Seba "pokitfasiło" mi się w życiu osobistym i nie widzę tego w zbyt różowych kolorach, niestety.



ja jestem jak najbardziej za prywatyzacją. Nawet jeśli pociąga za soba zwolnienia. Mój tata kilka razy tracił prace i zawsze dawał rade. I to nie prawda że za przekwalifikowanie trzeba płacić. Urząd Pracy wszystko " sponsoruje". Potrzebne są tylko chęci. Wiadomo że ciężko jest zmobilizować się osobie, która całe życie spędziła na jednym stołku, no ale to juz jest jej problem. Pamiętam jak kilka lat temu nastąpiły masowe, dobrowolne, zwolnienia górników. Dostali oni spore odprawy, znikoma część otworzyła własne biznesy. A co zrobiła reszta? Wydała pieniadze na głupoty. A potem był lament że pracy nie mają, że państwo musi im dać. I co państwo ma cały czas sponsorować takich ludzi? Każdy jest kowalem swojego losu, i to od niego zależy jak wygląda jego życie, praca. Ja w Irlandii pracowałam dwa tygodnie w hotelu. Pomimo że na start dostałam bardzo wysoką stawkę, wielu znajomych po kilku latach tyle nie ma, to jednak odeszłam. Bo miałam dość szefa, który myślał że polakami można pomiatać. Był w szoku kiedy złożyłam mu rezygnację, ale to już jego sprawa. Ja, w przeciwieństwie do wielu rodaków nie uważam że ktos musi mi coś dać. Chce otworzyć własną firmę, więc wyjechałam zarobić na nią w Irlandii. I tyle. Pracuje 8 godzin dziennie, za darmo szkole język( na kursie), mam ubezpieczenie, a że daleko od domu. No cóż, czasami trzeba coś poświęcić dla wyższego celu.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)