Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Nasi Gora!
W istocie takie wyjazdy dobrze sluza integracji. Gdy wracalem do Stanow,
splukany, objuczony ksiazkami i spozniony na samolot, za ostatni grosz
wykupilem autobus do Londynu(zawsze latam przez Londyn, bo tam mam duzo
przyjaciol). Podroz malo komfortowa, ale za to duzo rozmow, bo w istocie - byli
tacy, co jechali po raz pierwszy, byli tacy, ktorzy zostali kiedys zatrzymani
na granicy i teraz po raz pierwszy znow uderzali do U.K., kolo mnie
stypendystka na jakis uniwerek w Szkocji. I kilku upalonych kolezkow, ktorym
wylozowaly sie synapsy, ale za to byli weseli cala droge i nie marudzili.
NAwet jesli nie wszystkim sie powiedzie, to chociaz z podniesiona glowa mozna
jechac, bo zadna praca nie hanbi, zwlaszcza ciezka i trudna. NIe dosc, ze
widzimy, ze wszechswiat nie kreci sie wokol Jasnej Gory i na swiecie jest
bardzo multikulti, to jeszcze uczymy sie jezykow i inni moga poznac nas lepiej.
PO powrocie do POlski te doswiadczenia zostaja na cale zycie. Fajnie, ze Polska
ma otwarte granice i ze granice sa otwarte dla Polakow, no i ze generalnie nei
robimy siary za granica
ahoj przygodo
jws
www.multikulti.com
Wyjeżdżam za granicę. Co z objawami płodności?
No właśnie. Pytanie jak w tytule. Wyjeżdżam do Szkocji i czeka mnie: ponad
dwie doby podróży autobusem (akurat mniej więcej w terminie owulacji), zmiana
klimatu, stres związany z wyjazdem, pracą i zmianą otoczenia, diety, trybu
życia (z bezrobotnego na pracowity ;). Czego mam się spodziewać w kwestii
objawów płodności w pierwszych tygodniach? Że owulacja się raczej opóźni, czy
też przyspieszy, że coś się zmieni w objawie śluzu? Czy PTC może się zmienić
ze względu na inne warunki klimatyczne? Skąd będę wiedzieć, że temp. skoczyła
po owulacji a nie po podróży? Nie byłam jeszcze w takiej sytuacji i zupełnie
nie wiem co to będzie. Poradźcie coś, będę wdzięczna za wszelkie wskazówki. Z
góry dzięki.
Pozdrawiam,
GosiaZ
rozmowa po pracy przy barze.zespol sklada sie z trzech kolegow i
jednego "stalego"goscia z hotelu.robi w gazie i wlasnie zamienia holandie na
nigerie.podam ze calgary,laduc i edmonton juz wczesniej zaliczyl.cala czworka
to samce, typowy model macho.wiadomo rozmowa sprowadza sie do tematu dziewczyny
i panie.no i tak jeden zachwala canadyjki typ: " bear country",drugi dutch
blondynki(typ sprzedawczyni sera gouda)trzeci ciemne malolatki z thajlandii a
czwarty...scisc w autobusie.mordka sie smieje,piwko sie leje,(niestety jedynie
heineken z patyka) na dworze leje jak w szkocji a ja wracam do domu na rowerze
i ponownie wszyscy sie bawia.
pozostaje,
nappy
nie bardzo sie orientuje w zapotrzebowaniu w tej dziedzinie.
co do kierowcow ciezarowek - ogloszenia sa dosc czesto, a i sporo Polakow
pracuje (z reguly nawet rekrutowani w Polsce) w Uk jako kierowcy np autobusow.
bede patrzyl na tego typu ogloszenia i odpisze jesli cos takiego co umiesz
robic zobacze.
raczej nie oferuje dalszej aktywnej pomocy, najwyzej rade, - gdyz nie mam az
tak duzo czasu.
brak znajomosci jezyka to powazny minus, bez tego mozna w zasadzie tylko robic
prace sprzatacza lub pakowacza w fabryce - a i to trzeba dobrej woli
zatrudniajacego na takie ryzyko.
bardzo sie ciesze, ze Polacy przyjezdzaja do Szkocji i mam nadzieje, ze beda
mile widziani, ale jesli znasz niemiecki to czy nie lepiej probowac gdzies
gdzie mowia po niemiecku?
edi-szkocja-kierowca autobu-szukam
witam i pozdrawiam wszystkich polaków[kierowców autobusu i nietylko]mam
pytanko wybieram się w lutym lub dalej do szkocji [edynburg by mi pasował ]
śledze posty na forum ale mało sie czyta na temat szkocji i ogólnie pracy
[kierowców autob]jeśli jest ktoś taki niech się do mnie odezwie bo jest to
dlamnie i mojej rodziny bardzo ważne dzięki pozdrawiam
P.S.
Byle nie Londyn
Ekonomia po Szkocku
No prosze, niech mi to ktos wyjasni.
Przychodze do pracy w czwartek rano. Dostaje 21 tonowa ciezarowke z sypialnia
i wszystkim. Jade do Londynu. Jestem pod Londynem - na wieczor. Jade powoli i
ostroznie bo na plecach prawie 10 ton szkla. Wjezdzam do samego centrum
londynu - kilkaset metrow od Tower Bridge. Zostawiam tam dwa kartoniki - w
kazdym po 20 butelek silikonu. Wyjezdzam z tej ciasnoty i uderzam na polnoc,
za rzeke. Mam oczywiscie oplacony wjazd do centrum, ale i tak krazenie po
starowce nic nie daje -jak nie ograniczenie wagowe, to za ciasny zakret (moja
ciezarowka ma 12 metrow dlugosci i taki sobie promien skretu - typowy
londynski autobus ma 10.5 metra dlugosci i zwrotny jest jak nie powiem co) a
nie moge skakac po kraweznikach majac tak kruchy ladunek. Juz po 3 godzinach
dojezdzam do drugiego miejsca w centrum londynu gdzie zostawiam 4 aluminiowe
listewki. Aby wyjac te listewki musze rozpiac wszystkie pasy mocujace ladunek
(bo tak je ktos madrze polozyl) po czym rozpiac je na dwie czesci (bo nie
moge przerzucic po prostu przez ladunek szkla pasa z metalowym hakiem na
koncu, bo jak uderzy to...) i zalozyc od nowa. Potem jade do Notthingam. Tam
dostarczam 4 aluminiowe listewki a nastepnie wracam z powrotem na poludnie do
birmingham gdzie rozladowuje szklo i wracam na pusto do Szkocji...
Wyprawa na 3 dni .Z czego 2 dni to jezdzenie z tymi pierdolami bo do
Birmingham i z powrotem jestem w stanie obrocic w jeden dzien jak nie bedzie
korkow...
Gdzie tu sens, gdzie logika?
Pólnoc - poludnie
Jestem w rozterce. Tesknie za poludniem, ale i boje sie poludnia. Znam dobrze
pólnoc. Poludnie znam tylko ze sporadycznych podrózy.
Mieszkam w Islandii. Juz cztery lata. Wczesniej mieszkalem w Holandii, szesc
lat w Norwegii. Poznalem te kraje, jezyki. Niedlugo ponownie zmieniam miejsce
zamieszkania i prace. Przenosze sie do Szkocji. Glównie dlatego, ze klimat
Islandii jest dla mnie zbyt ekstremalny i ludzie jakos tacy troche dziwni.
Tesknie za poludniem. Czasem mi sie marzy, zeby tam sie przeniesc. Lubie
poludniowy klimat, kulture, muzyke, kuchnie. Pociaga mnie tamtejsza mieszanka
radosci zycia i nostalgii. Bylem w Portugalii, Hiszpanii, Meksyku, na Kubie.
Znam hiszpanski, takze troche portugalski. Ale niestety tu zaczyna sie mój
dylemat...
Kraje poludnia wygladaja pieknie i mozna sie w nich czuc wspaniale... gdy sie
jest turysta. Mieszkanie tam, to juz inna historia. Nawet podziwiajac uroki
poludnia, nietrudno bystremu obserwatorowi dostrzec mankamenty zycia. Slaba
wydajnosc pracy, korupcja, duze kontrasty spoleczne, bieda, zebractwo, czesto
balagan, brud i smieci. Z bezpieczenstwem tez nie najlepiej. W Lizbonie o
malo nie padlem ofiara kieszonkowców w autobusie.
Na pólnocy nie ma praktycznie biedy, spoleczenstwa sa dosc dobrze
zorganizowane, przestepczosc raczej niewielka, korupcja niedostrzegalna, ale
czegos jednak brakuje do zycia...
Czy ktos ma podobne dylematy?
Jakoś jak pożyczałem samochód w szkocji to nic nie było o zabieraniu pojazdu przez policję... I jeszcze mnie to kosztowało taniej niż w polsce (za dwie doby ok 300 zł za nówkę funkiel ka z radiem i wszystkim).
> Pojazdy użyteczności publicznej (autobusy, karetki pogotowia czy pojazdy straży
> )
> nie podlegałyby zatrzymaniu w przypadku gdyby ich kierowca był nietrzeźwy. Sama
> utrata pracy przez kierowcę zawodowego z zakazem jej wykonywania w przyszłości
> oraz wysoka grzywna byłyby wystarczająco dotkliwą karą (w końcu wożąc odpowiada
> za tysiące ludzi).
Czyli jeżeli mam znajomego kierowcę autobusu, to jak go zatrzymają poniesie karę (zabiorą mu prawko jazdy i dadzą grzywnę) a dodatkowo jak jedzie moim samochodem (co naraża mniej osób niż jak powozi autobusem pełnym ludzi) to jeszcze dodatkowo zabiorą mój samochód, tak?
Czy może jak ktoś jechał autobusem to mu zabiorą prawką i wlepią karę, a jak jechał moim samochodem to tylko zabiorą mi samochód?
> I jeszcze jedno - policja ZAWSZE zabierze Ci samochód, który okaże się (np.
> podczas rutynowej kontroli drogowej) wcześniej skradziony, choćbyś nabył go w
> dobrej wierze.
nie zawsze. Jeżeli jeżdżę nim już ileś lat, to mi jakoś przechodzi na zasiedzenie czy coś...
26 marca - koniec z papierosami
co prawda w Szkocji i w miejscach publicznych
od niedzieli NIE WOLNO palic tytoniu w kawiarniach, pubach, restauracjach, a
takze w pracy - i nie ma zadnych palarni... po prostu Szkocja szykuje sie do
oczyszczania powietrza :) kazdy mieszkaniec dostal przesylke pocztowa z
informacja o tym wydarzeniu, a przeglosowal to parlamant szkocki miazdzaca
wiekszascia glosow, na autobusach wyklejone eleganckie plakaty, na
bilboardach tez, Szkoci chyba sa bardziej uswiadomieni ekologicznie
w Irlandii w samym hrabstwie Dublin po wprowadzeniu podobnego przepisu padlo
800 pubow
paranoiczno-komiczna sytuacja jest, gdy kierowca tira jadacy z Anglii (tu
mozna palic) do Szkocji (tu nie mozna palic) jesli bedzie przylapany z
papierosem w ustach w kabinie samochodu (to miejsce jego pracy) tuz po
przekroczeniu granicy zostanie ukarany mandatem...
wuj juz chyba sie w Bielsku nie doczeka kanjpki, kawiarni czy pubu bez dymu
papierosowego :(
pozdrowienia dla forumowiczek i forumowiczow