Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Witam,
przpepraszam jeżeli to niewłaściwe forum:)
Jestem studentem 2 roku roku studiów dziennych. Przez ostatnie 1,5 roku byłem zatrudniony na 3/4 etatu, w zeszłym miesiącu straciłem pracę. W związku z tym zgłosiłem się do UP, aby wypełnić wniosek o zasiłek, jednak dowiedziałem sie ,że studentom dziennym zasiłek dla bezrobotnych nie przysługuje(ponieważ "teoretycznie", z racji swoich studiów nie mogą oni pracować ), mogą jednak byc zarejestrowani jako osoby poszukujące pracy (trudno mi to zrozumieć, nie mogą pracować, ale mogą pracy szukać)
Spróbowałem wiec poszukać pomocy na swojej uczelni, ale okazuje sie, że stypendium socjalne przysługuje, gdy student w ciągu poprzedniego i bieżącego roku osiąga dochód netto nie wyższy niż 569 zł ( ja osiągałem minimalnie wyższy). Rozliczam się sam
Mam pytanie: Czy faktycznie jest tak, że ycie studentem dziennym przekreśla możliwośc otrzymania zasiłku? Czy jeżeli nie pracuję już miesiąc to ten miesiąc bez dochodu też mogę wliczyć do średniej (przy wniosku o stypendium, np. w sytuacji gdybym podjął kolejną prace za miesiąc)? Jaka ustawa to reguluje?
Dzięki za pomoc!
Ogólnie teraz kazdy chętny miałby prawo do studiowania, niechcący sie uczyć i tak by wylecieli. A dla biednych i zdolnych byłyby stypendia. Nie widzę więc problemu
Żeby dostać stypendium naukowe, które zazwyczaj jest sporo wyższe od socjalnego, trzeba najpierw rok popracować. I jeżeli studia miałby być płatne, to przez rok trzeba byłoby płacić. Nie wiem czy słyszeliście, ale na jednej bodajże z łódzkich uczelni stypendium socjalne wynosi 20 zł, więc wątpie, żeby starczyło to na ewentualną opłatę.
A co do wcześniejszej wypowiedzi, że wiekszość ludzi na studiach dzienny stać na czesne, to się całkowicie z tym nie zgadzam. Gdyby nie to, że studia są bezpłatne, to kilka osób z mojej klasy zapewne w ogóle by nie studiowało, bo zwyczajnie nie mieliby za co. A pogodzenie studiów dziennych z pracą jest bardzo trudne.
odpowiedzialność za długi rodziców - wezwanie do solidarnej spłaty
Witam!
Moja sytuacja przedstawia się następująco. Ja i moje młodsze rodzeństwo mamy ponieść odpowiedzialność za długi mojego ojca-głównego najemcę lokalu, permanentnego dłużnika uchylającego się od spłaty wszelkich zobowiązań.
Z informacji jakie uzyskałam w Urzędzie Miasta okazało się, że odbyło się już kilka (3 do 4 )spraw sądowych, których nie byliśmy w pełni świadomi.
Ja, jako osoba pełnoletnia, ale ucząca się (lata moich studiów, studiów dziennych przypadają na lata zadłużenia lokalu), jak i moje młodsze rodzeństwo pozostawaliśmy na utrzymaniu rodziców. W moim przypadku to nie rodzice, a uczelnia wypłacając stypendium socjalne umożliwiała mi kontynuację nauki. W momencie ukończenia studiów najmowaliśmy już mieszkalny lokal socjalny.
Przed dwoma tygodniami otrzymaliśmy zawiadomienie o wszczęciu egzekucji i zajęciu wynagrodzenia.
Komornik zajął moje wynagrodzenie za pracę (umowa o pracę na pełen etat, na czas określony) oraz wierzytelności zasiłku chorobowego, przy czym kwota 1 317, 00 miesięcznie jest wolna od potrąceń ( art. 87 ç3 i 871 kodeksu pracy).
Co robić? Ile mi zostanie po potrąceniu? Spłata zobowiązań potrwa lata, zadłużenie opiewa na dziesiątki tysięcy złotych, a przy dziennym oprocentowaniu za zwłokę jeszcze dłużej. .
W piśmie jestem określona mianem dłużnika, czy zasadnie? Jestem na starcie, kończę studia podyplomowe, w życiu jeszcze nie wzięłam kredytu. :(
Proszę o pomoc.
Jabko : chcesz mi powiedziec ze mielismy kiedys 40 lat sprawiedliwego, solidarnego panstwa socjalnego ?? Kiedy niby ??
I tak samo ze kto przepraszam siedzi na cieplej posadce?? ten bogaty dorobkiewicz co przekrecil i nakombinowal sie by tylko wyzej wspiac swoj zad czy ten uczciwy pracujacy czlowiek, ktory po wielu latach wysilku chce liczyc na uczciwa emeryture, bezplatna sluzbe zdrowia oraz studia dla swojego potomstwa ??
Platne studia i tak sa ?? i i tak jest podzial ?? kolejne brednie, znam troche osob na prawde zdolnych ktore by sobie mogly pomarzyc o porzadnych studiach gdyby mialy byc jeszcze platne... a do tego nie zauwazacie jednej istotnej sprawy, ze jedni studiuja by sie czegos nauczyc a inni po to by miec papierek, i choc istnieje wiele odcieni szarosci to w wiekszosci w ten sposob na czarne i biale dziela sie studia platne oraz panstwowe dzienne.
Zobacz jeszcze rozkład demograficzny. Głosowanie:
Kaczyński - poparcie rośnie wraz z :
1) Wiekiem wyborców (emeryci, renciści, przedemeryci - cały socjal)
2) Gorszym wykształceniem (po podstawówce max)
3) Mniejszą liczbą mieszkańców (na wsi max)
4) Wyborcy Leppera (83%)
ok w takim razie lepszy jest Tuska...
1. dorobkiewicze i ich potomstwo - studenci platnych
2. komuchy
3. wiezniowie
4. wyborcy Cimoszewicza i Borowskiego
I chce zeby sąsiedzi też mieli kase a nie kradli mi z podwórka bo im zasiłku nie starcza.
i jak myslisz ktore panstwo by do tego dazylo?? Myslisz ze gdyby ogolnie wiecej byloby dorobkiewiczy, a ci ktorzy skonczyliby np. tylko technikum czy policealna byli bez pracy a organ sprawiedliwosci nie zostalby zmodernizowany to czy nie zwiekszylaby sie przestepczosc, w tle ktorej oczywiscie kradliby Ci z podworka, bo ktozby lapal drobnych zlodziejaszkow gdyby rozwinely sie porzadne mafie ...
Co do Myszaty ostatniego Twojego posta: zapewniam Cie ze wiecej bogatych ruszylo zadki niz tych biednych, pesymistow kraczacych ze i tak i tak bedzie zle itd.
To wlasnie elektorat Tuska czy Lewicowy wszedzie sie pcha, do sondazy do TV, jak najwyzej, i tak samo do urn...
O tym zreszta wspomnialem w pierwszych postach po ogloszeniu wynikow. Czytajcie troszke to co istotne w tym temacie, a nie robicie sobie tylko jaja z "kwa kwa".
Bo jak patrze na wasze niektore wypowiedzi to az zal mi du*e sciska jak traktujecie taki temat...
... brak wam argumentow, i tu zwracam sie glownie do Myszatego i Zuzanny : zaczynacie za przeproszeniem pier***ic bzdety kierujac sie ku kolejnym zartom z kaczek. Jestescie wydawaloby sie powaznymi bo i starszymi ode mnie czy nawet od Erewana ludzmi, trzymajcie wiec jakis poziom dyskusji.
Moja sytuacja jest obecnie tak nieciekawa, że biorę pod uwagę opuszczenia tego kraju na kilka lat. Mianowicie jestem samotną matką, tzn. w rozumieniu prawa, no i może tak ogólnie trochę też. Mój narzeczony i tata dziecka od kilku lat jeździ za granicę i powiedzmy, że zarabia. Średnio mu to wychodzi, tym bardziej, że odkąd założył tam firmę, by pracować legalnie, ma mnóstwo opłat (księgowa, ubezpeczenia itp.) Koniec końców zostaje dla nas niewiele, ledwie na przeżycie i opłaty. Ja jestem rok po studiach, dzienne, mgr inż., dobra uczelnia, ale w miejscu zamieszkania nie mogę znaleźć pracy. Nawet gdybym ją znalazła, to zarabiałabym pewnie niewiele, tak że po opłaceniu opiekunki i przejazdów niewiele by zostało. Poza tym ja w Polsce, narzeczony daleko, przez ostatnie pół roku widzieliśmy sie 3 tygodnie. Koszmar. Nawet gdy jesteśny razem czujemy sie dziwnie, gdyż odzwyczajamy sie od siebe, nie żyjemy wspólnym życiem. Dziecko wychowuje się bez ojca. Stwierdziałam, że trzeba to zmienić.
Możliwe, że nadarzy się okazja, bym znalazła pracę w miejscu, gdzie mój narzeczony, ale to byłaby praca fizyczna. Nie znam na tyle jezyka, by pracować za granicą w zawodzie. Z jednej strony bezsensu, bo nie po to tyle lat sie uczyłam, by stać przy taśmie w fabryce, ale tam mogę dostać 5 razy tyle co w Polsce. Dziecko mogłoby iść tam do przedszkola, jest w tym wieku, że szybko przyswoi język. Teoretycznie, bo i tak bym się o niego zamartwiała. Mimo, że przedszkole tam jest dużo droższe, to i tak więcej by zostało niż w Polsce. Poza tym,w Niemczech jest lepiej rozwinięta pomoc socjalna, nie wiem tylko jak dużo przysługuje nie obywatelom, lecz osobom jedynie tam zameldowanym.
Gdybym zdecydowała się na ten krok, bylibyśmy w końcu rodziną, chociaż wieczory i weekend byłyby dla nas.
Może przez 3 lata oszczędnego życia tam udałoby się odłożyć chociaż na stan surowy domu, działka już jest. Obecnie z dzieckiem pomieszkujemy trochę u jednych, trochę u drugich rodziców, nie jest to komfortowe, marzę o własnym domu. Za cztery lata musimy już mieszkać w Polsce, wtedy nasz maluch będzie musiał iść do zerówki. Boję się tego, że po tylu latach byłoby niemożliwe już dla mnie znalezienie pracy w zawodzie, gdyż za długa przerwa, oderwanie od tematyki.
Nie wiem już co robić.