Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Wtam mam duze kredyty ale e splacam 130 0000 EURO-BANK 100 000 PKOBP 20 000 DB -kredyt 1500 Zagiel 8000 SIGMA 7000 Skok Stefczyka i karty splacam wszysko chcialem konsolidacje na te mniejsze kredyty i karty ale banki odmawiaja prace mam stala netto6800 rozdzielnosc majatkowa zona pracuje w Holandi dzieci dorosle .Nie mam opuznien w splatach ale w bik widnieja kredyty juz dawno splacone .



nIEWIEM JAKIE MASZ WYKSZTALCENIE U MNIE KIEDYS W GAZECIE CHYBA TEZ MOZNA BYLO OTWORZYC NIE PAMIETAM JAKI I CHYBA TRZEBA BYLO MIEC ODPOWIEDNIE WYKSZTALCENIE TROCHE GOTOWKI .A U CIEBIE JEST POL BANK ITP EW. NA INRTERNECIE ZOBACZ CZY MOZNA OTWORZYC BANK, SKOK STEFCZYKA U MNIE TEZ MOGLAM OTWORZYC MAJA FAJNE KREDYTY ITD ZYCZE POWODZENIA MARZENA A I ODPOWIEDNICH LUDZI DO PRACY .




Kiedy oprócz PKO (później 2 x PKO) i kliku banków spółdzielczych nie było większej konkurencji utrzymanie konta było nieporównywalnie droższe niż dzisiaj. Cenniki były tak skonstruowane, że mało kto wiedział ile i za co płaci. Koszt realizacji przelewu, wypłaty w bankomacie, ustanowienia, odwołania czy samej realizacji zlecenia stałego był nieporównywalnie większy. Ludziom do tej pory utrwaliło się w głowach, że taniej wpłacać pieniądze na poczcie niż korzystać z własnego konta.
Nie mówiąc już o kosztach skorzystania z jakiegokolwiek kredytu. Nie wiem czy pamiętasz jak oprocentowany był zwykły limit w koncie (debet). Ludzie bali się że przypadkiem wypłacą 20 zł za dużo w bankomacie.

Teraz kiedy banków jest aż do obrzydzenia dużo, każdy ma możliwość założenia bezpłatnego konta; już prawie każdy bank ma w swojej ofercie konto pozwalające bezpłatnie wypłacać ze wszystkich bankomatów, bezpłatnie robić przelewy etc.

Nie wydaje mi się, żeby na wpływ taryf bankowych (ustalanych centralnie na cały kraj) miała wpływ ilość placówek w centrum Koszalina. I myślę, że gdyby zniknęły ze śródmieścia te różne SKOK-i Stefczyka, Chmielewskiego, te Santandery, Paris Basy i inne, to nadal miałbyś bezpłatne konto i koszty kredytu ustalone w Warszawie u paru głównych graczy.

Poza tym na to, że tyle tych lichwiarskich placówek daje radę utrzymać się w drogich lokalach wpływa fakt, że utrzymują je nie ci, którzy cieszą się ze spadku kosztów, tylko ci, którzy wzięli kredyty (nierzadko zupełnie bezmyślnie) i teraz płaczą i spłacają. I kto wie, których jest więcej.


Tak czy inaczej nie ma nic złego w zwiększaniu konkurencji, to zawsze działa na korzyść klientów - a i nowe miejsca pracy (nawet jakby miało to być za 900zł) mają sens dopóki znajdują się chętni do podjęcia takiej pracy.
Zgadzam się, niemniej bezmyślne dążenie do powiększania jakiejś branży (np. handlu wielkopowierzchniowego) może skończyć się albo pustą halą (Hippo) albo wizualizacjami i wielką dziurą.



Rozleg?o si? pukanie do zape?nionego gabinetu . Wszed? chudy ?ysiej?cy ju? nie co m??czyzna. Sp??ni?e? si?. rozleg? si? g?os z najciemniejszego punktu pokoju. Tak wiem. Przepraszam odpowiedzia? spokojnie nowy przybysz , kt?ry rozgl?da? si? po pokoju. Zauwa?y? , ?e nie jest tutaj sam. Czego si? napijesz ? Kawy , herbaty , wina ? , Dzi?kuj? niczego. Przepraszam , ale troch? mi si? spieszy panie J??wiak . Rozumiem. A wi?c przejd?my od razu do rzeczy. Po czym wypi? ?yk kawy i kontynuowa? : Sytuacja w naszym klubie nie jest najlepsza jak sami widzicie. Nawet nie rozpocz?? si? sezon. Warto doda? , ?e w tym roku ?wi?tujemy stulecie istnienia. Nigdy ze swojej kariery nie znalaz?em si? w takiej sytuacji. Zakry? twarz d?o?mi i kontynuowa? : Jutro mamy konferencj? prasow? z dziennikarzami. Musimy szybko zatrudni? jakiego? trenera. Panie Konieczny , kogo mamy na wolnym rynku ? , dyrektor zgasi? w?a?nie fajk? w zapalniczce , chrz?kn?? i powiedzia? : Panie J??wiak , najlepiej zatrudni? pana Mariusza Kurasa , kt?ry nie b?dzie oczekiwa? du?o pieni?dzy na transfery oraz na pensj?. ... Nie takiej odpowiedzi po panu oczekiwa?em , panie Konieczny. Panie Moskal , mo?e pan mi co? zaproponowa? ? , No wi?c ostatnio by?em w takiej ma?ej wiosce , kt?ra nazywa si? Skrbe?sko . Zesp?? z tej wsi walczy o lig? Okr?gow? , no c?? skromnie ale zapewniam , jest tam bardzo dobry trener . Nazywa si? Jakub Canibo?. Mog? te? powiedzie? , ?e rozmawia?em z prezesem tamtejszego klubu , powiedzia? , ?e za odpowiedni? kwot? pozwoli by Canibo? odszed? z klubu i poprowadzi? nasz klub. , na co prezes odpowiedzia? : Dobrze si? spisa?e? Kaziu. Co o tym s?dzicie panowie ? Damy szans? temu m?odemu cz?owiekowi ? , prezesowi odpowiedzia?y pomruki niezadowolenia . M?wicie nie , ja m?wi? tak. Wiem , ?e to jest bardzo ryzykowne posuni?cie , ale co powiemy dziennikarzom jutro na konferencji prasowej ? Kaziu masz numer telefonu kom?rkowego do tego Canibo?a ?


W tym samym czasie ja ogl?da?em spokojnie telewizj? , mecz towarzyski pomi?dzy reprezentacj? Polski i Estonii. W?a?nie rozleg? si? gwizdek s?dziego , kt?ry informowa? o zako?czeniu pierwszej cz??ci spotkania ... Och , jak mi si? chce spa? – pomy?la?em sobie. - Tego ?cierwa si? nie da ogl?da?. No c??. Przynajmniej mam jakie? zaj?cie. – Poszed?em do lod?wki i wyci?g?em zimnego browara. Gdy otwiera?em puszk? zadzwoni? m?j telefon kom?rkowy. Od?o?y?em piwo , podrapa?em si? za uszami . – Kto si? dobija cholera o tej porze ? – przez kr?tki czas zastanawia?em si? czy odebra? , po czym si?gn??em po telefon i wcisn??em zielon? s?uchawk?. Rozleg? si? g?os ca?kowicie mi nieznany

- Dzie? dobry , czy mam przyjemno?? rozmawia? z Jakubem Canibo?em ?
- Taa , s?ucham o co chodzi ? – us?ysza?em , ?e rozm?wca nie jest sam w swoim gabinecie.
- Przepraszam , ?e do pana dzwoni? o tak p??nej porze. Mam dla pana pewn? propozycj?.
- Rozwa?? j? dopiero gdy si? pan przedstawi.
- Nie ma takiej opcji panie Canibo?. Niech si? pan zjawi jutro rano o godzinie 9 w Krakowie w restauracji Smok. Rozpoznam pana.
- To ma by? gro?ba ?
- Nie , wszystkie szczeg??y om?wimy jak b?dzie ju? pan na miejscu. To jak zgadza si? pan ?
- No dobrze ju? dobrze , kurcze my?la?em ?e chce mnie pan zabi? czy co? takiego .
- Drogi panie , niech pan sobie nie ?artuje . Mam dla pana ofert? pracy wi?c dlaczego mia? bym pana zabi? ?
- P- przepraszam (zaj?ka?em si?)No dobrze zjawi? si? jutro o 9 rano w Krakowie.
- Ok. Ja mam jeszcze pytanie . Ogl?da pan mecz reprezentacji ?
- Tak . Wygrywamy 1:0 . Szczeli? Wojciech ?obodzi?ski. Ten co ma by? kupiony przez Wis??
- To cudownie. Ja ju? panu nie przeszkadzam. Do jutra.

I si? roz??czy?. Co to kurcze za typ ? W og?le czy powinienem zjawi? si? jutro w Krakowie ? Warto zaryzykowa? . W ko?cu ma ofert? pracy. Przez ca?? godzin? zaj??o mi pakowanie si?. Zanios?em ju? baga?e do samochodu , ?eby nie m?czy? si? z tym rano. Uff , zd??y?em na ostatnie 15 minut meczu. Polska wygrywa 2:0. Fantastico ! ... Po meczu zdecydowa?em po?o?y? si? spa? , bo musia?em co najmniej wsta? o pi?tej , ?eby zd??y? na spotkanie z nieznajomym ...



Złe wieści nadchodziły z mojego ojczystego kraju. Kolejne zatrzymania zaniepokoiły mnie do tego stopnia, że zacząłem nerwowo wyrzucać z telefonu komórkowego wszystkie podejrzane numery. Na dodatek miejscowi patrzyli na mnie podejrzliwie, czekając zapewne na nieoczekiwanych gości od strony Bałtyku, którzy wywieźliby mnie na zawsze z tego spokojnego miejsca, abym nie zabierał już więcej pracy tutejszym fachowcom.
Wirtualna przerwa w rozgrywkach była dla mnie dobrym momentem do zabarykadowania się w hotelowym pokoju (tutaj nie Turcja, gdzie trenerów noszą na rękach i kwaterują w willach z widokiem na morze i góry skaliste) i odcięcia się od tego zwariowanego i niebezpiecznego świata. Po trzech dniach głośny i stanowczy odgłos pukania do mych drzwi wyrwał mnie z rozmyślań nad powrotem do kraju i oddaniem się w ręce prokuratury wrocławskiej – tak na wszelki wypadek oczywiście. Zacząłem pakować najpotrzebniejsze rzeczy, ubierać skarpetki, wyrzucać ręczniki zabrane z hotelowych pokoi pod Nowym Dworem Mazowieckim i szykować się do tego, co było nieuniknione.
Tymczasem w drzwiach stanął mój asystent i na mój widok omal nie zemdlał:
- Człowieku, jak ty wyglądasz, będziesz tak siedział do samego świtu? Weź żelazko, wyprasuj koszulę, idź do fryzjera i doprowadź się do porządku. Słuchaj, te treningi wykułem na blachę, niepotrzebne mi już twoje notatki. Jak się pozbierasz, to zadzwoń, zafundujemy sobie malutki reiss po jeziorze, tak dla spokoju ducha, a potem…
- Nie kończ… - cichym szeptem zamknąłem mu usta i przerażony zacząłem wycofywać się w kierunku otwartego okna.
- Wenger, co ty? Zwariowałeś? Jak chcesz zrobić skok Wdowcz… tfu, Stefczyka, to cię podwiozę! Nie rób nerwowych ruchów, przecież korona ci z głowy nie spadnie, jak cię zatrzymają, nic na ciebie nie mają. Pamiętaj, że czuwa nad tobą biały angel junior i nie da ci zrobić żadnej krzywdy.

Aaaaaaa……..

- Skoczyłeś? Durniu, przecież żartowałem. Przyniosłem ci zgrzewkę Lecha.

……

Rundę rewanżową rozpoczęliśmy meczem o przysłowiowe sześć punktów z ostatnią w tabeli, drużyną Sparvagen. Gorącą atmosferę podgrzewała prasa, bez przerwy pytając mnie o szansę mojego zespołu w tym spotkaniu, oraz trener przeciwników, który zestresowany do bólu próbował sprowokować mnie do słownej utarczki na łamach lokalnej prasy. Tym razem nabrałem wody w usta i zignorowałem wszystkich, którzy mnie nękali, koncentrując się tylko i wyłącznie na przygotowaniu drużyny do tego arcyważnego spotkania.

Sparvagen, 12 miejsce.
Pierwsze zwycięstwo na wyjeździe?
Teraz albo nigdy…

W takim razie nigdy. Mieliśmy wszystkie karty w ręce, prowadziliśmy już 2:0, ale meczu niestety nie wygraliśmy. Na własne życzenie i w niewytłumaczalny sposób. Mieliśmy cały czas inicjatywę, jednak w końcówce moi zawodnicy zaczęli popełniać błędy i stało to, czego najbardziej nie lubię. Roztrwoniona przewaga, dwie niewykorzystane, stuprocentowe sytuacje w końcówce i mogłem sobie rwać włosy z głowy.

4 liga – 12 kolejka
Sparvagen[12] – Varmbols[9] 2:2 (1:2)
16’ – Samuelsson 0:1 sam.
22’ – Borjesson 0:2
40’ – Kociski 1:2
75’ – Kociski 2:2

Widzów: 170
Notes: Nie nadużywać wulgaryzmów, lepiej ugryźć się w język.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)