Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Jako student jestem człek uprzywilejowany (jak narazie). Olawszy pracę sezonową pojechałem z kobietą na 2 tygodnie nad Bałtyk, potem na tydzień do Londynu. Obecnie mamy 21 sierpnia, więc jeszcze przez ponad miesiąc rowerek, to Nałęczów, to Kazimierz, piwko, jeszcze jedno piwko...:)
Cytat:
Omar.pl pisze:
Ta - praca sezonowa. To jest fikcja zeby dorwać pracę w lipcu / sierpniu jezeli nie masz znajomych którzy ją załatwią, albo niesamowitego farta ( jak w lotku :p ? ). Roboty mysle że jest duzo, ale w ciągu roku szkolnego :p Później wszystkie puby, restauracje fabryki itp. są oblężone przez studentów.
Fikcja dla tych ktorzy nie znaja jezyka, laduja w Londynie, albo dla takich ktorzy mysla ze ledwo wysiada z samolotu i juz beda mieli mase propozycji pracy. Wystarczy umiec sie zakrecic, zreszta tak jak wszedzie.
Dot.: jak to jest we wrzesniu z praca w UK?
ja przyjechałam do Londynu rok temu w połowie sierpnia, wydaje sie okropny termin na szukanie pracy, a jednak dostałam i zostałam. wrzesien to okres w którym studenci wracają na poprawki i studia, wiec zwalniaja się miejsca pracy, aczkolwiek nie jest łatwo zastąpić te osoby, czesto są to sezonowe prace. warto sprobowac i nie łamać się niepowodzeniami. Jednak z roku na rok jest coraz gorzej, coraz więcej nas przybywa na wyspy. Na pewno wez troche gotowych cv, xero tu jest..ceny od 4-10 pensów za strone. odwiedż równiez www.gumtree.com
reszta zalezy od was.
Powodzenia
Bardziej lojalni wobec swych drużyn niż żon
Z badań przygotowanych na zlecenie sponsora piłkarskich mistrzostw świata, firmę Duracell, wynika, iż dla angielskiego i szkockiego kibica losy jego drużyny są ważniejsze niż przyszłość ich związku małżeńskiego lub partnerskiego.
Według dr. psychologii Arica Sigmana ok. 94 proc. mężczyzn, na ogólną liczbę 2 tys. ankietowanych, zadeklarowało, iż nigdy by nie porzuciło swojej drużyny, nawet wówczas, gdyby jej się nie wiodło w rozgrywkach. Równocześnie 52 proc. ankietowanych przyznało, iż wycofałoby się ze związku małżeńskiego lub partnerskiego, w którym przestałoby się układać.
"Gdyby mężczyźni wykazywali równą wierność, zaangażowanie, gotowość do poświęceń i uczciwość w swoich osobistych związkach, tak jak w stosunku do swojej ulubionej piłkarskiej drużyny - to współczynnik rozwodów z dnia na dzień zmniejszyłby się o połowę" - cytuje dr. Sigmana poniedziałkowy "The Scotsman".
"Wygląda na to, iż w świecie, w którym wszystko staje się coraz mniej pewne, w którym tradycyjne wartości przestały dominować, futbol zajął miejsce dawnych lojalności. Gdy politycy bywają nazywani kameleonami, praca i związki międzyludzkie są nietrwałe, lojalność mężczyzn zarezerwowana jest dla piłki nożnej, ponieważ w nią wierzą" - dodaje.
"Futbol jest katalizatorem pozwalającym mężczyznom na wyrażenie ich emocji" - podkreśla.
Badania wskazują też, iż co czwarty ankietowany mając do wyboru udział w pogrzebie kogoś z rodziny, lub obejrzenie meczu swej drużyny w tym samym czasie, wybrałby mecz. Ponad połowa ankietowanych zadeklarowała gotowość wyjazdu do każdego miejsca na terenie wysp brytyjskich dla obejrzenia swojej drużyny na wyjeździe.
Z kolei analitycy banku Morgan Stanley wyliczyli, iż brytyjscy fani futbolu wydają średnio 1.597 funtów rocznie po to, by śledzić dokonania swojej ulubionej drużyny. Najbardziej hojną rękę mają mieszkańcy Londynu, wydając ponad trzy razy więcej niż przeciętna (4.929 funta).
W 2005 roku w W. Brytanii na bilety na mecze, sezonowe karnety, abonament sportowych płatnych kanałów telewizyjnych oraz na sportowe akcesoria i pamiątki wydano ogółem 23 mld funtów. Najwięcej - średnio 549 funtów wydano na sezonowe karnety. Dalsze miejsca zajęły koszta dojazdów na mecze i zakwaterowanie na wyjeździe.
Przeciętny kibic wydaje rocznie 166 funtów na abonament sportowych kanałów telewizyjnych, 160 funtów na indywidualne mecze oraz 129 funtów na akcesoria. Na pomniejsze pozycje składają się m. in. członkostwo w klubie fanów, pamiątki i opłaty za jednorazową możliwość oglądania meczu.
On Sun, 25 Jun 2006 11:14:57 +0200, Joten wrote:
[color=blue]
> "Nawet jesli pracujesz za stawke na granicy legalnosci, to po 80 godzinach
> pracy masz 400 funtow co ci starczy praktycznie na miesiac za cale
> mieszkanie. (...) Pokaz mi gdzie w Polsce bedziesz mial przyzwoite
> mieszkanie za 400zl/m-c"[/color]
Daj mi proszę linki do stron na których są oferty na wynajem "przyzwoitego
mieszkania" za 400 funtów na miesiąc. Przez przyzwoite rozumiem m.in.
wyposażone, z netem i w sensownej dzielnicy (tak do pół godziny od King's
Cross konkretnie ;) ). Poważnie pytam, bo jadę do Londynu w lipcu, ale coś
z tymi mieszkaniami aż tak różowo nie jest, przynajmniej nie w tych
serwisach do których dostałam linki od znajomego.
[color=blue]
> Jedna z podstawowych roznic miedzy UK a PL jest inny stosunek zarobkow do
> szeroko pojetych "kosztow utrzymania".[/color]
Zgoda, jasne, tyle że uważam że trochę w swoim hurraoptymizmie jednak
przesadzasz. Jest lepiej, na tyle lepiej że opłaca się wyjechać, ale nie aż
TAK lepiej jak tutaj czasem prezentujesz.
[color=blue]
> A takich jak ja czy oni, takich - absolwentow liceum/technikum
> wylatujacych na "prace sezonowa", po czym zostajacych juz tam i
> rozpoczynajacych studia (albo i nie), czy swiezo upieczonych magistrow
> bioracych nogi za pas jest coraz wiecej.[/color]
To świadczy tylko i wyłącznie o tym że *tym ludziom* tam jest lepiej.
Widzisz, ludzie różne rzeczy rozumieją przez "godziwe życie", "wygodę" i
parę innych haseł którymi się tu podpierasz. Niektórzy wyżej cenią to, że
tutaj mają rodzinę, przyjaciół, że czują się coś "winni" temu krajowi, że
to jest kultura w której się wychowali, że tam do końca życia będziesz
trochę obcy, bo nie wychowałeś się na ich bajkach, na ich żartach...
"Englishman in New York". I można by tu tych "miękkich" powodów wymieniać
bez końca. To nie chodzi o to, czyje podejście jest lepsze. Po prostu
ludzie mają różne priorytety - nie możesz tego zrozumieć?
I nie mówię tego dlatego, że to są moje priorytety. Ja też planuję stąd
wyjechać najdalej 2 tygodnie po tym jak się obronię, do pracy w zawodzie.
Tyle że umiem zrozumieć, że nie każdy ma takie podejście jak ja. Wiem że
mnie w tym kraju po 5 latach szlag jasny by trafił, ale wiem też że są
ludzie którzy nigdy nie czuliby się naprawdę dobrze po wyjeździe na stałe.
Nie warto w kółko powtarzać "W UK jest lepiej" bo ten kto uważa inaczej i
tak nie przyzna Ci racji :) TOBIE (może) będzie w UK lepiej. Mnie (może)
też. A Tosi czy Kubie (gdyby jednak wyjechali) prawdopodobnie nie. I czy
oni mają z tego powodu próbować Ciebie/mnie przekonywać "no dalej, w Polsce
nie jest tak źle" ? Też chyba nie. Każdy podejmuje swoje decyzje i nie ma
"jedynej słusznej"...
--
Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
Lilith