Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

" />Jak znalezc prace na wakacje, jesli jest sie niepelnoletnim? Czego i gdzie szukac? W czym nalezy byc ostroznym? Wie ktos moze, gdzie potrzebuja uczniow do pracy sezonowej w Koszalinie i okolicach (znaczy sie nad morzem). Szukam, czytam i nic nie ma... :/ W zeszlych latach potrzebowali wiecej mlodziezy, ale jak ja mam juz te 16 lat i chce cos robic, to nic nie moge znalezc.
" />Witam. Pracowałam za pośrednictwem firmy Contrain z Łodzi, uwazam ze firma jest ok i moge ja polecic. Jeśli chodzi o firme Rotjes z Lottum to naprawde odradzam!!!! Szef Tobias zdrowo walnięty, ma bzika na punkcie szybkości
. Dajesz z siebie wszystko a jemu ciagle mało.Ma kilka stałych pracownic którym udaje sie opier....i tylko ściemniaja, że robią. U sezonowych pracowników to nie przejdzie. Ale nie Tobias w tej firmie jest najgorszy bo jego naprawde da sie przezyc, poprostu dba o swoje interesy i nie pozwala na ścieme w pracy.Rekordy w tej firmie bije Marzenka- brygadzistka. Gdybym miała okreslic ja w paru słowach to uwazam, że jest zakompleksioną, bez wykształcenia , bez znajomosci jakiegokolwiek języka (zreszta co tu mówic o jezykach obcych jak polskiego dobrze nie zna: "z trzema liściami", żal, żal i jeszcze raz żal ale nie wymagajmy od niej zbyt wiele pracuje tam zaledwie cztery lata i juz umie 5% angielskiego ze 2% niemieckiego jak na jej inteligencje to duzo) poprostu kretynka nie reprezentująca żadnego poziomu.W tej firmie nie ma miejsca dla ludzi inteligentnych ze znajomościa jezyka poprostu dla
ludzi z klasa
bo takich Marzenka skutecznie usuwa. Kazda z osób tam pracujących wykazuje sie wieksza inteligencja niz ona pomijajac oczywiscie jej pieska- Justynke K. ( najwieksze popychadło w firmie) Jesli nie pijesz z Marzena, nie chodzisz z nia na szufle a przy tym nie kablujesz na dziewczyny z którymi mieszkasz to długo tam nie popracujesz. Dla niej to , ze sie smiejesz jest wystarczajacym powodem zeby cie wyrzucic. Tobias polega na niej bo gdyby sam sie tym wszystkim zajmował to nie miałby czasu na sprawy firmy wiec jak marzena przedstawi mu swoja wersje wydarzen to on nie wnika w to głegiej tylko wylatujesz. A tam nikt nic nie robi sobie z pracowników bo takich jelonków jak polacy jest duzo. Marzena zawsze powtarza ze kemping jest kemping a praca to praca ale jest to jedna wielka bzdura nie przypadniesz jej do gustu to zrobi wszystko zebys wyleciała. Ale niech sama uwaza bo kiedys to i ona wyleci tylko , ze w jej przypadku to bedzie wielki płacz a dla młodych, inteligentnych ludzi to szansa na bycie kims a nie tak jak ona NIKIM!!!!!!!!!! Tobias to tez idiota,że jej ufa ale wiecznie tak nie bedzie, bo jak sam powiedział ze juz dawno by ja wywalił tylko niema nikogo na jej miejsce bo on głupi nie jest i widzi co sie dzieje. A ta "Starsza młodziez "tam pracująca....kazda jedna chce być kierownikiem ale cóż podobnie jak Marzenka do niczego w życiu nie doszły wiec chca troszke porządzić nie swoim. Jednym słowem Rotjes to obóz pracy!!!!!!!!!
I stalo sie... Vince dopial swego, a nowy menager chcac udowodnic, ze nie da soba pomiatac oddal Vinca Cartera do New Jersey za 3 bardzo przecietnych graczy. Nie ma co usprawiedliwiac Vince`a, ale przyznac nalezy ze niestety mial racje we wszelkich przed sezonowych spekulacjach. Wybor Babcock'a na menegera zamiast slynnego "Dr J" oraz wyrob w drafcie z 8 nr Araujo spowodowalo ze Carter uswiadomil sobie, ze dalej z tym zespolem juz nie zajdzie. Niestety Canadyjczycy niczego nie nauczyli sie 4 lata temu gdy w 12 nr wybrali (wg. wlasnych przekonan przyszla gwiazde parkietow NBA) - Aleksandera Radojevicia! Wybor Araujo byl potegujacy checi ucieczki z Toronto, bezapelacyjnie zreszta slusznej.
Oczywiscie nalezy rozgraniczyc prace zawodnikow i prezesow czy menagerow. Jeden ma grac, a drugi wszsyko wokol niego ukladac by ta gra byla najbardziej owocna. Vince w pewnym sensie zaczal stawiac warunki, a takie dzialania niestety nie naleza do kompetencji zawodnikow nawet takich "bogow" jakim w Toronto .... ba w calej Canadzie byl Carter.
Babcock chcac pokazac pazurki szukal tylko dobrej oferty. I tu nastepuje kolejna powtorka z rozrywki. Wydawalo by sie ze oddanie za bezcen najpierw Damona Stoudamire'a, potem Douga Christie 2 tala pozniej Marcusa Camby, 2 lata temu Voshona Lenarda( po najlepszym zesonie w karierze : 15.6 pkt) Keona Clarka czy chociazby 4 lata temu Tracy'iego McGrady Raptors nie popelnia kolejnej wpadki...niestety popelnili - wczoraj!
Era Cartera dobiegla konca, skonczyla sie rowniez pewna era w calej lidze. Vince poporawi swe statystuki juz niebawem, bo nie ma sie co oszukiwac - jego slaba gra od poczatku sezonu nie byla spowodowana spadkiem formy. Raptors tym posunienciem skazali sie po raz kolejny sami na zakonczenie sezonu bez laurow.
Donnel Marshall powiedzial " Vince dla Toronto byl jak Mike dla Chicago".
mozna sie z tym zgodzic tylko po czesci.... Vinca kochalo nie tylko Toronto ale cala Canada, duma z jego wyczynow byla zauwazalna na kazdym co rocznym meczu gwiazd odbywajacym sie w Air Canadzie w celach charytatywnych. Ludzie zjezdzali z Vancouver, Montrealu czy Ottawy, on byl ich wlasnym krolem!
A co bedzie teraz? Pustka i nadzieja ze mlodzi zawodnicy jak Bosch, Alston czy Bonner poprowadza Raps do PO! oraz ze "wlelki" Zo odrodzi sie wlasnie w miescie nad Ontario.....
Tak panie skye.one, porusza pan ważny problem. Po pierwsze w Polsce strukturalnie blokowana jest podaż zasobu ludzkiego, a po drugie państwo realnie biorąc nic nie robi, żeby podnosić jakoś tej podaży. I z tymi fundamentalnymi problemami należy się zmierzyć, nastawiając się na realizację celu, a nie doktryn i ideologii.
Jednym z elementów rozwiązania pierwszego problemu jest dostosowanie się do rozwiązania panującego w U.E. przesunięcie 12 letniego cyklu edukacji podstawowej o rok wstecz.
Drugim z elementów rozwiązania pierwszego problemu jest likwidacja ZSW - wielu ludzi przestanie "podnosić kwalifikacje" na różnych pseudo studiach [ to chyba liczba mnoga zarówno od studium jak i studia] i będzie mogła na full power albo iść realnie na Training/Education albo do pracy.
Jednak to moim zdaniem jest mniej więcej 1% potrzebnych działań [ nie chodzi o liczbę, ale o oddziaływanie].
Co do podnoszenia jakości to ciągle stoimy na głowie - mamy kiepską i nieżyciową edukację niższą, edukację wyższą w swojej masie kształcącą [jeżeli tak można to nazwać] w dziedzinach nikomu nie potrzebnych, przeładowanych pustą teorią i osobników wypuszczanych przez system [tych którzy mają problemy ze znalezieniem pracy] chcemy dostosować do rynku jakimiś kursami czy szkoleniami. Nie tędy droga - to najwyżej może korygować pewne niedociągnięcia, ale kursem/szkoleniem z absolwenta socjologii nie zrobi się nikogo kogo szukałaby firma IT czy inwestor zagraniczny z dziedziny [nawet nie high]-tech.
Fundujemy naszym dzieciom absurdalnie długie wakacje letnie, zajeżdzając je w okresie wiosennym i jesiennym i czy dzieci te podejmują jakieś prace sezonowe? Nie! Zbijają bąki zapominając czego się nauczyły. Nikt nie mówi, żeby kogokolwiek do czegokolwiek zmuszać, ale warto, żeby to szkoła była rynkiem, platformą, która z jednej strony sprawdzi ewentualnego pracodawcę, zaś z drugiej strony nauczy ucznia jak być świadomym uczestnikiem rynku pracy i poinformuje rodzica o zaistaniłej możliwości, a przede wszystkim skontaktuje obie strony ze sobą. Jestem pewien, że wielu uczniów podjęło by pracę - dobrowolnie i świadomie, bo teraz nie są świadomi jak wygląda rynek pracy i sami się tego nie nauczą, sami się nie uświadomią.
<<<<<Wyobraźmy sobie, że tysiąc szkół w Polsce stworzyłaby taką platformę, ustaliła zasady, poświęciłaby kilka lekcji tej tematyce, poinformowała potencjalnych pracodawców jak i rodziców - każdą szkołę by to kosztowało powiedzmy 10 000 zł. I niech odzew będzie na poziomie 5% i każdy z tych młodych ludzi poświęciłby 120 godzin na taką pracę wakacyjną. I z każdej takiej pracy państwo zyskiwało 1 zł [ wiemy, że zyskuje około 40% tego co człowiek wypracuje, więc w tym wypadku jest to liczba znacznie zaniżona]. I policzmy: Koszt 10 mln zł : Zysk 5% z 300 000 [założyłem szkoły po 300 osób]*120 = 18 mln zł.
Wniosek: nawet odzew na poziomie 3% byłby korzystny z punktu widzenia państwa w bezpośrednim przełożeniu, bo przecież wiemy, że w pośrednim korzyści jest znacznie więcej:
po pierwsze, można się spodziewać, że jeżeli zaczniemy tego typu pomoc w 3 klasie gimnazjum, to zajęć i podstawowej wiedzy nie będzie trzeba przekazywać w następnych latach, zaś Ci co raz będą pracować najprawdopodobniej następnym razem też się skuszą.
po drugie zakładając 3% w pierwszych latach możemy się spodziewać, że wraz z uczeniem się tych realiów pracodawców, rodziców i uczniów procent będzie rósł. Nie mówię, że dojdziemy do poziomu amerykańskiego, ale 20%, 30%? Czemu nie.
po trzecie młodzież będzie miała styczność z realnym rynkiem pracy a nie z naładowaną teoriami szkołą - w ten sposób będą bardziej świadomie podejmować decyzję o podjęciu studiów lub ich nie podjęciu - obecnie wielu po prostu błądzi w sferze marzeń i wyobrażeń.
po czwarte, wielu być może nie będzie miała pokusy z nudów chuliganić, sięgać po narkotyki i alkohol, a jeżeli już to za własne ciężko zarobione pieniądze, spędzając przynajmniej część tygodnia konstruktywnie.
Jeżeli zaczniemy świadome działania na tym etapie życia, to będziemy zyskiwać jako społeczeństwo przez całe jego dorosłe życie, małym kosztem.
Jeżeli będziemy tylko skupiać się na programach typu 50+ to osiągniemy korzyści krótko i drogo. >>>>>