Projekt badawczy Polska-Namibia 2010


Andy wrote:
Witam

Pytanie moze nieco dziwne
ale interesuje mnie w jaki sposob robi sie wiazki na wieksza skale.
Np. takie jak w samochodach, czy jakichkolwiek urzadzeniach ?
Pewnie sa jakies maszyny do tego celu . Jakie moga byc kszty ?
Czy ktos swiadczy takie uslugi ?


W tej chwili największe w Polsce jest LEoni. Robią kilkadziesiąt typów
wiązek dla Opla, VW i innych (ciężarowe też). Mają oddziały w kobierzycach i
Ostrzeszowie na pewno.
Zatrudniają w sumie w polsce kilka tyś osób.
A robi się to prawie wyłącznie ręcznie na tablicach z kołkami. Jedynie
przewody docina i zarabia częściowo maszyna ale przeciskanie przez rurki i
kolanka oraz mocowanie końcówek robią ręcznie ludzie z reguły kobiety. W
Leoni w Ostrzeszowie pracuje rodzinka moja i znam to z obdukcji.

Po co maszyna skoro wystarczy przyuczyć bezrobotnych i płacić im grosze i to
pół na pół z Urzędem pracy :( .
Polska rzeczywistość.

Pozdrawiam
CODI




Witolda Tomczaka i ostrzeszowskiego - mojego kolegi szkolnego p. Andrzeja
Grzyba. Tę sprawę trzeba podnieść w Sejmie. Jest chyba jakiś próg bólu i
granice wytrzymałości! Co z uczniami, studentami i osobami, które dojeżdżają
do
pracy???


Studencji, ucznioweie, emeryci, kobiety dojeżdzajace na środowy targ ...........
Nieważne !!

Warszawa, stolyca, sejm, senat
To jest naprawdę ważne!!

Po przejżeniu rozkładu jazdy strzeliłem sobie piwko.
Z wrażenia.
Ale to przecież nieważne

Pozdrawiam kolegę i życzę udanej walki.
Problem jednak że posłowie widzą pociąg jako coś co najwyżej
przeszkadza im przejechać z maksymalną prędkością przez
przejazd

Tomek Wesierski

***************************************************
KRZYWINSKA KOLEJ DREZYNOWA
http://www.krzywinskie.drezyny.com
Tel: 600-292-454
***************************************************



Praca w Ostrzeszowie
Jeśli szukasz pracy na wakacje i mieszkasz w Ostrzeszowie, ZADZWOŃ!!!
0-61/8 699 104, kom.607 393 455 lub napisz maila na adres:
marlena.gizycka@adecco.pl
Poszukujemy osób chętnych do pracy w magazynie. Mogą to być i
kobiety i mężczyźni. Praca na 3 zmiany. Atrakcyjne zarobki!!!



Wielkopolski pomysł na szarą strefę rynku pracy
Bezrobotni na dywanik

Wielkopolskie urzędy pracy wezwą do siebie wszystkich długotrwale
bezrobotnych. Kto się nie stawi, zostanie skreślony z listy zarejestrowanych.
Reszta dostanie ofertę pracy lub szkolenia


Pani Janina z Kościana przez pięć lat bezskutecznie szukała pracy. Albo
była "za stara" (ma 48 lat), albo za "mało wykształcona" (ukończyła technikum
spożywcze, ale nie ma matury). Dorabiała w sklepie, a latem przy zbiorze
jagód: - Zlitowała się dawna znajoma. Zatrudniła mnie w barze jako pomoc
kuchenną. Może to zabrzmi niewiarygodnie, ale pierwszy raz od paru lat
pomyślałam, że jestem coś warta - opowiada. W Wielkopolsce na ok. 162 tys.
zarejestrowanych bezrobotnych ponad jedna trzecia to osoby, które nie mają
pracy od co najmniej dwóch lat.

To do nich adresowany jest program "Nie jesteś sam", którego autorem jest
wiceprzewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego Zbigniew Czerwiński (PiS), a zarazem
poznański biznesmen: - Strasznie mnie denerwuje narzekanie, że w Polsce nic
nie można zrobić z długoletnim bezrobociem. W kraju nie ma pomysłu ani
narzędzi, by walczyć z tym zjawiskiem. Jest coraz więcej ofert pracy, a my
nadal konserwujemy tę grupę osób. Dajemy zasiłki, zamiast zmotywować do
pracy - opowiada.

Nowatorski, w skali kraju program, ma zielone światło w Ministerstwie Pracy i
Polityki Społecznej. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, są spore szanse,
że wejdzie w życie jeszcze w maju. W przyszłym tygodniu z minister Anną
Kalatą będzie rozmawiać o tym dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu
Zdzisław Sawala. Była wiceminister Elżbieta Rafalska (zanim podała się do
dymisji, pilotowała projekt), potwierdza, że pomysł jest ciekawy i wart
nagłośnienia, a w resorcie są pieniądze na aktywizowanie długoletnich
bezrobotnych.

Wezwą i pomogą

Na czym polega program? Powiatowe urzędy pracy po raz pierwszy zrewidują
listy bezrobotnych. Wezwą do siebie na dywanik wszystkich, którzy od co
najmniej dwóch lat są bez pracy. Zaproponują im zatrudnienie przy robotach
publicznych (naprawa dróg i rowów melioracyjnych) i interwencyjnych (pomoc
kuchenna w samorządowej szkole, opiekun w przedszkolu itp.). Ale nie tylko.
Na potrzeby programu powstaną specjalne stanowiska w zakładach pracy. Urzędy
wyposażą je w sprzęt i opłacą pensję przyszłym pracownikom. Kilkuset
bezrobotnym pomogą założyć działalność gospodarczą i przekażą im dotacje na
start (ok. 13 tys. zł). Powiat ostrzeszowski przeszkoli przyszłych opiekunów
osób starszych, sprzedawców, pomoc kucharza, bo jest tu dla nich praca.
Turecki - spawaczy, a obornicki - tapicerów. Z myślą o kobietach, które
zdecydowanie częściej niż mężczyzn dotyka długotrwałe bezrobocie, powstaną
warsztaty psychologiczne.

Ci, którzy nie stawią się na wezwanie urzędu, zostaną skreśleni z rejestru
bezrobotnych i stracą prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. Urzędnicy
zapowiadają, że nikt się kontroli nie wywinie: honorowane będą jedynie
zwolnienia lekarskie wystawione na druku L4. A ich autentyczność wyrywkowo
sprawdzą pracownicy ZUS. W razie wątpliwości kontroler z urzędu pracy
pofatyguje się do domu bezrobotnego i sprawdzi, czy rzeczywiście jest on
chory. Tym, którzy nie będą chcieli przyjąć pracy czy przejść szkolenia,
także grozi wykreślenie z rejestru.

Bez pracy tylko na papierze

W programie przygotowano w sumie 10 tys. ofert pracy i szkoleń. Czyli pięć
razy mniej niż potencjalnych chętnych. Nie za mało? - Nie, bo część osób
figuruje w rejestrze tylko na papierze. W rzeczywistości pracują na czarno
albo za granicą. Szacujemy, że pracę od razu jest w stanie przyjąć raptem co
czwarty długotrwale bezrobotny - mówi dyrektor Zdzisław Sawala. Rok temu w
dwóch powiatach: złotowskim i kościańskim przeprowadzono pilotaż programu. W
Kościanie na ok. 1600 bezrobotnych, zgłosiła się na wezwanie połowa. Ewa
Beba, dyrektor tutejszego Powiatowego Urzędu Pracy, opowiada: - Po kontroli
okazało się, że wielu dotychczas bezrobotnych znalazło zatrudnienie. Etaty
dali im właściciele firm, w których pracowali na czarno. Bali się, że
zatrudnimy ich ludzi do robót publicznych. Nie tylko na tym wygraliśmy. Dając
etat nawet na parę miesięcy, zachęcamy ludzi do szukania pracy. Nie czują się
już tacy bezradni, łatwiej im się odnaleźć i przełamać w szukaniu pracy, no i
pracodawcę nie przerażają CV, w których wpisane jest "ostatnio pracowałem -
10 lat temu..."


Źródło: Gazeta Wyborcza - Poznań red. Sylwia Sałwacka



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)