Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

@Nataly zgadzam sie z toba, ze pretensje nie powinny isc do nauczycieli bo oni wykonuja swoja prace.
ale w takim wypadku co ma na celu jezyk polski? przygotwoac do matury/testu gimnazajlnego i na tym koniec? wolalbym zeby to byl przedmiot na ktorym mozna podyskutowac, rozwijac swoj umysl a to co przynajmniej ja mam na j. polskim raczej otumania i uczy korzystac z sciag i opracowan...

IMO j.polski powinien zmienic nazwe na "historia sztuki pisanej z elementami interpretacji z gory ustalonej przez klucz"

@Hekate ja tez 100x bardziej lubie posiedziec na polskim niz matmie... ;)

edit: gratuluje 1000nego posta
Ten post był edytowany przez -Mystic- dnia: 11 Kwiecień 2006 - 09:14




a, ze raczej kariera nauczycielska malo kogo pociaga najlepiej jeszcze zaliczyc kilkanascie kursow i szykowac sie na jakiegos tlumacza przysieglego czy jeszcze inna tego typu fuche.
w lodzi jest centrum phillipsa, w ktorym stworzyli ogromna liczbe miejsc pracy. niedawno wlasciciel tej polskiej siedziby wypowiadal sie, ze trudno im znalezc pracownikow, bo 95% mlodziezy nie zna angielskiego. troche to dobijajace tymbardziej, ze startujac do takiej pracy czesto jest sie odrzuconym mimo posiadania firsta (bo oczywiscie first przygotowuje do codziennej komunikacji, a nie do specjalistycznego biznesowego jezyka), tak wiec startujac do takiej pracy nalezaloby zaliczyc kurs advance in business.
jakby sie nad tym wszystkim zastanawiac to moznaby oszalec dlatego najlepiej ustalic sobie od poczatku do czego chcemy dazyc: do kariery nauczyciela, czy na tlumacza, czy tez na tlumacza specjalistycznego, czy moze na jakiegos miedzynarodowego czlowieka biznesu, bo oczywiscie na kazdym z tych stanowisk jest potrzebny mocno zaawansowany angielski ale przygotowuja do tego calkowicie inne kursy.
z doswiadczenia wiem, ze po prostu w mlodym wieku nie ma sie tak sprecyzowanego swojego zyciowego celu, a wiec wazne by ksztalcic sie jak najintensywniej i przede wszystkim bez zadnych przerw, ale jakies kosztowne egzaminy sobie odpuscic, bo naprawde moga pozniej okazac sie zbedne.
od firsta do advance'a w praktyce droga okazuje sie dosc krotka jak juz sie wpadnie w ten wir, wiec lepiej poczekac i zdac advance'a.
i bron cie panie boze niech nikt nie mysli o jakis telcach, bo to to juz w ogole strata kasy

a dlaczego strata kasy?:>



Dawno dawno temu za siedmioma górami żył sobie zły nauczyciel języka polskiego. Miało on bardzo dziwny gust, ponieważ lubił chłopców a nie wiedział czy inni nauczyciele też mają skłonności do takich wybryków. Na jego niekorzyść wpłynął głupi uczeń który miał downa.Tenże uczeń wziął się za naukę, co było bardzo dziwne w jego klasie , która była zupełnie jak on. Wtedy właśnie nauczyciel chwycił zastawioną pułapkę która stała przed kiblem w jego codziennym miejscu pracy. Na jego oczach leżał ogłupiały dzbanek który sie poruszał.



Zawsze lubiłem język polski (no, prawdziwa niespodzianka ) i historię, do pozostałych przedmiotów miałem stosunek różny, wiele zależało od nauczycieli. W gimnazjum uczyłem się gorliwie geografii, bo nauczycielkę bardzo lubiłem , co poskutkowało piątką z geografii w liceum. Biologię miałem opanowaną w całkiem niezłym stopniu, podobnie jak... przysposobienie obronne - fizykę zaś lubiłem do pewnego momentu , tak długo, jak w gimnazjum uczyła nas pani wicedyrektor, która, krótko mówiąc, wszystkim wjeżdżała na ambicję i w ten sposób motywowała do nauki. Potem nauczyciele się zmienili i była to zmiana na gorsze...

W liceum znalazłem się w klasie humanistycznej, nie dlatego, że obawiałem się przedmiotów ścisłych, lecz z przekonania. Nie wiedziałem wówczas, że planuję rozłożoną na lata eutanazję, ale trudno Ostatecznie miejsca pracy są też w Belfaście i Londynie, nie tylko w Warszawie

Historia do zrozumienia literatury jest konieczna, dlatego warto te obydwa zamiłowania ze sobą łączyć. Podobnie przydaje się znajomość języków obcych, tutaj było różnie - na pewno lekcje szkolne języków niewiele mi pomogły... dały podstawy gramatyki, ale język to też umiejętności porozumiewania się...




A oto co znalaz3em o naszym aktualbym w3adcy na stronce gazety wyborczej hahaha


" Burmistrz Babimostu uk3ada karty
Od ośmiu miesiecy burmistrz Babimostu nie og3asza konkursu na dyrektora Zespo3u Szkó3. Czeka, a? stanowisko bedzie móg3 obsadzia swoim, zaufanym cz3owiekiem
W lipcu ub.r. o po3ączeniu podstawówki i gimnazjum w Babimoście mówi3o ca3e miasto. A to dlatego, e po pierwsze Bernard Radny, burmistrz Babimostu, napredce podją3 decyzje, a po drugie - dyrektorzy obu szkó3 natychmiast trafili na bruk. W zespole czeka3a posada na nowego dyrektora.

Na piea dni przed rozpoczeciem roku szkolnego burmistrz zarządzi3, by tymczasowo obowiązki dyrektora pe3ni3a dyrektorka szko3y podstawowej w Nowym Kramsku. Ta natychmiast przyje3a do pracy Szczepana Sobczaka (obecnie na emeryturze), szefa zamknietego niedawno oddzia3u banku BZWBK w Kargowej. Sobczak, absolwent filologii polskiej mia3 w szkole uczya jezyka polskiego, choa nie robi3 tego od dobrych 20 lat. Nauczyciele tym bardziej sie zdziwili, gdy po kilku dniach burmistrz mianowa3 go dyrektorem. W szkole zawrza3o, bo choa jest w niej wielu fachowców, szefem zosta3 nauczyciel sta?ysta, bo taki by3 jego status. ........"


Daliśmy rade Portugalii wiec i z naszą aktualną w3adzą sobie poradzimy

DO BOJU OPOZYCJO




jeżeli będziemy się tego trzymać, to rozumiem, że np. egzamin maturalny pisemny lub egzamin gimnazjalny też powinien być po polsku? cała treść? a moja praca mgr i obrona są nie ważne, bo broniłam się po niemiecku?
A oceny z egzaminu i dyplom w jakim masz języku?

Nie rozumiem tych wątpliwości. Językiem urzędowym jest w naszym kraju język polski. Dziennik lekcyjny jest dokumentem potwierdzającym realizację procesu nauczania.
Matematyk mógłby zapisać temat bez użycia jakiegokolwiek słowa, posługując się jedynie językiem symboli matematycznych. Taki zapis byłby zrozumiały tylko dla nielicznych. Chyba jednak żadnemu do głowy taki pomysł jeszcze nie przyszedł.
Dziennik to nie prywatny notes nauczyciela.



Podobnie jak Koledzy Woj i Ciekawy zacząłem naukę w latach siedemdziesiątych. Chodziłem do podstawówki, w której królowali tzw. gitowcy (to tacy praprzodkowie skinów) i była to ówcześnie jedyna subkultura młodzieżowa, ale na tyle sila, że i w oficjalnej prasie (cenzura) od czasu do czasu można było o niej przeczytać, a słynny kapitan Żbik to nawet jeden odcinek swoich przygód im poświęcił.
No cóż, lekko w takiej szkole nie było, ale żadnemu z gitowców, pomimo, że zgrywali się na twardzieli, nie przyszło do głowy 'koronować' nauczyciela koszem do śmieci. Fakt faktem, że i nauczyciele ówcześni w większości także w sprawach wychowawczych próbowali 'grać ostro'. Pamiętam nauczyciela, który uczył WF, plastyki i zajęć technicznych, który nie 'opalał się' i kiedy jakiś krnąbrnieszy zalazł mu za skórę, potrafił złapać za włosy i wyprowadzić z klasy za drzwi. Inni posuwali się do szarpania za uszy lub bicia linijką po łapkach. Tak więc dyscyplina była raczej wdrażana na sposób 'wiktoriańskiej Anglii' niźli 'współczesnej Szwecji'.
Nauka w szkole odbywała się do roku szkolnego 1983/84 sześć dni w tygodniu, dopiero potem wprowadzono dwie wolne soboty miesięcznie, co skutkowało dwoma planami zajęć - na sześcio- i pięciodniowy tydzień pracy (nie wiem, ale mnie ten system jakoś bardzo przypadł do gustu) i dopiero od czasu transformacji (czyli od r. szkolnego 1990/91) wprowadzono wszystkie wolne soboty.
Od piątej klasy szkoły podstawowej obowiązkowym przedmiotem nauczania był język rosyjski, którego nauczano w wymiarze porównywalnym jedynie z lekcjami polskiego i matematyki.
Do legendy przeszyły nauczane w szkole podstawowej lektury, których nastrój i tematyka ("Janko Muzykant", "Antek", "Nasza szkapa", "Anielka" itp.) mogły wywołać u uczniów depresję.... :pale:
Fakt, szkoła była zideologizowana, ale z tego co pamiętam, zawsze w szkole było dwóch, trzech nauczycieli, którzy przemycali fakty, pomijane w oficjalnych podręcznikach. Np. ja wiele nauczyłem się i dowiedziałem w szokle średniej od swoich nauczycielek języka polskiego i historii (sic!) na temat wojny polsko-bolszewickiej, Marca'68, a nawet Katynia (!). Fakt, faktem, że o tych sprawach wiedziałem już wcześniej, bo Ojciec mi o tym opowiadał, ale o fakcie pobytu w Katyniu Józefa Mackiewicza dowiedziałem się od nauczycielki polskiego, natomiast historyczka poiformowała nas, że do paktu Ribbentrop-Mołotow był dołączony tajny załącznik.
To tyle na szybko.



KOBYŁA i EKONOMKA indoktrynowali, nauczyciele przedmiotów zawodowych piłowali a my powoli zaczęliśmy się tym coraz mniej przejmować.
Od początku trzeciej klasy (1963 r.) w technikum zaczęli dorabiać wykładowcy z politechniki.
I tu się zaczął ubaw. Początkowo na wesoło. Mówili do nas „pre pana”, co nam się bardzo podobało. Inni wywoływali po nazwisku albo po numerku ... a oni PRE PANA.
Niektórzy tak się tym przejęli, że zaczęli przychodzić do szkoły pod krawatem.
Mniej wesoło było, gdy zaczęli odpytywać – bez obopólnego zrozumienia. Ze dwa miesiące rozgryzaliśmy, o co lata?
Wreszcie zrozumieliśmy, że nie mamy recytować cytatów z książek tylko odpowiadać jednym zdaniem a nawet jednym słowem.
Takie odpowiedzi nauczycieli z technikum nie zadawalały.
Było to jednak dobre przygotowanie do studiów. Na pierwszym semestrze mieliśmy darmowy ubaw z recytatorów – celowali w tym ci z ogólniaka. To byli na początku studiów bardzo biedni ludzie. Rysunek techniczny, geometria wykreślna ... to była ich droga przez mękę. Ogromną mękę. Najpierw za drzwi wypadał student, za nim indeks a na końcu wyfruwała jego praca.
Wracając jednak do technikum. Nie samą nauką i propagandą się żyło.
Były to lata kabaretu i piosenki. O Filipinkach (z poznakomionej szkoły) już pisałem.
A piosenki piosenkarze?
To przecież w Szczecinie wystartował worek z piosenkarzami – Ogólnopolski Festiwal Młodych Talentów.
Nieznani piosenkarze szybko przemieniali się w gwiazdy zmieniając jednocześnie nazwiska.
I tak repatriant z ziemi nowogródzkiej śpiewający czastuszki i meksykaniadę Czesław Wydrzycki stał się słynnym Niemenem.
Wojciech Kędziora przemienił się w Wojtka Kordę.
Antoni Kaczor czarował jako Toni Keczer.
Jedynie Karin Stanek i Kasia Sobczyk uznały, że dobrze jest jak jest.
Najbardziej podobała się legenda big – beatu Michaj Burano. Cygan nazywający się Wasyl Michaj kaleczył język polski, ale to nie przeszkadzało, bo śpiewał całą międzynarodówkę.
Włoskie Sorrento, amerykańską Lucille czy rosyjskie Oczi czornyje.
We Francji przechrzcił się na Stave Luka i swój cygański dodawał do innych języków.
1963 rok pierwszy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu – jak tego się słuchało.
Zaraził nas też kabaret, ale o tym następnym razem.



Panie Jedliński masz pan28 lat , jesteś młodym człowiekiem i bzdury Pan wypisujesz. Jesteśmy nauczycielami z różnych stron kraju, spotykamy się na forum dobrynauczyciel.pl i uznaliśmy, że być może Polska partia pracy nam pomoże. Nie możemy liczyć w kraju na ZNP i Solidarność Oświatową, ponieważ one nas zawiodły.
Tak na forum ustalili nauczyciele, nauczyciele, którzy autentycznie uczą, a nie siedzący w Ministerstwie Edukacji lub Kuratoriach.
To właśnie Pan i Panu podobni młodzi ludzie zostaliście przez nauczycieli uczących przy tablicy wykształceni, którzy za przeproszeniem najwięcej w d......... dostają od lat ponieważ dostają jałmużne. Liczymy na ludzi pracy, żę nam pomogą.
Nasz apel nie ma żadnego zabarwienia politycznego. jest autentyczny. W układ możemy pójść nawet z samym diabłem, aby poprawił nasz los.

Życze powodzenia w oczernianiu nauczycieli. przeprosiny się należą , nie wszystkim, tylko autentycznym nauczycielom !

I do Jolly Roger

Jeżeli się na oświacie nie znasz . To się nie wypowiadaj.

przyklad. Zmień to. aby polski nauczyciel uczący języka polskiego w 5 klasach na rożnych poziomach co tydzień nie sprawdzał 150 prac za darmo, które zajmuje mu codziennie w domu przygotowanie do lekcji i siedzenie w klasówkach, sprawdzianach, pracach , którzy uczniowie piszą ( wypracowaniach) 4 godziny x 6 dni bo nawet w domu pracuje w soboty tj. 24 godziny tygodniowo przez 25 lat pracy w chamskiej oswiacie.

24 godziny x 25 lat cięzkiej pracy polonisty w stosunku do innych zawodów i np koleżanej z plastyki, muzyki itp. Jest to przyklad autentycznego nauczyciela, mającego w swojej pracy mnóstwo osiągnięć z mlodzieżą od szczebla gminy po osiągnięcia krajowe. i nie jest to tzw. karierowicz oświatowy, bo nawet nie jest nauczycielem dyplomowanym, tylko nauczycielem mianowanym z urzędu za ciężką pracę.
49 lat 25 lat ciężkiej pracy i w d.... kopany przez oświatowych urzędników, polski sejm, dyrektorów itp i ... wrednych rodziców.
Zmień to "Pajacu" , to wówczas będziesz miał moralne prawo wypowiadać się na temat oświaty.
Przelicz 24 godziny x 25 lat pracy za darmo, tylko po to abyś był wykształcony. dziś wychowankowie tego nauczyciela są na wysokich stanowiskach, a on biedny żebrak, któremu nie starcza do pierwszego.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)