Projekt badawczy Polska-Namibia 2010


Poza sezonem w Gdańsku, w lepszej restauracji te 3 tys. zł to żaden wyczyn, a w sezonie przy dobrych wiatrach będzie miał 2 razy tyle (miesięcznie oczywiście).

Taa a świstak siedzi i zawija proszę bardzo :

Trójmiasto

20-latka pracująca na umowę zlecenie w knajpce w Sopocie zarabia ok. 1600 zł - 1100 zł na rękę oraz napiwki (ok 500zł).

Kraków

Studentka Marta, 22 lata, pracuje od pół roku w restauracji na Rynku, nie ma umowy o pracę, dostaje ok. 5 zł/h, do tego napiwki, którymi dzieli się z resztą kelnerek. Pracuje średnio 20 dni w miesiącu, razem z napiwkami ma ok. 1500-1700 zł dla siebie, nie liczy na podwyżkę.

Łódź

Kamila, studentka, pracuje w pubie na umowę-zlecenie. Zarabia 1000 zł. Nie dostała podwyżki, bo usłyszała, że dorobić może napiwkami i jeśli będzie miła i uśmiechnięta, to na pewno drugie tyle uzbiera.

Poznań

Alina, 23 lata, pracuje w kawiarni przy Starym Rynku na umowę zlecenie. Zarabia 5zł na godzinę, pracuje zwykle 5 dni w tygodniu po 8 godzin. Do tego dochodzą premie świąteczne (do 200zł) lub premie z okazji wysokiego utargu (ok. 100 zł) oraz napiwki (ok. 30 zł dziennie). Średnio ma około 1600 zł. Nie ma innego źródła zarobków. Podwyżkę dostała pół roku temu - przy odpowiednio dużym utargu może dostać 6zł na godzinę. Nie zamierza zmieniać pracy.

Słupsk

Jolanta, 34 lata. Zarobki zależą od ilości przepracowanych godzin w miesiącu, obecnie zarabia 8 zł/h netto plus napiwki. Podwyżkę otrzymała 2 lata temu w wysokości 3 zł/h netto. Średnio ma 1500 zł. Pracuje na podstawie umowy o pracę, nie szuka innej pracy i nie dorabia do pensji.

Warszawa

Justyna, lat 23, pracuje w kawiarni. Ma umowę zlecenie. Zarabia 1800 zł - 1200 zł na rękę plus napiwki (średnio 600 zł miesięcznie). Podwyżkę ma dostać w przeciągu dwóch miesięcy. Dodatkowo sprzedaje własnoręcznie zrobioną biżuterię. Nie szuka nowej pracy.

Wrocław

960 zł zarabia miesięcznie kelnerka we Wrocławiu. Jest jednocześnie barmanką (trzy dni stoi za barem, dwa pracuje na sali), łącznie przez pięć dni w tygodniu (40 godzin). Skończyła liceum zawodowe, z wykształcenia jest monterem mechanikiem maszyn i urządzeń przemysłowych. Z napiwków przeważnie dostaje nie więcej niż 7-15 złotych dziennie, chociaż zdarzyło się i 100. Do wypłaty nie ma dodatków poza 50-100 złotych premii na święta. Po dwóch latach w zawodzie w końcu ma umowę o pracę na czas nieokreślony. Nie dorabia, uczy się w weekendy.


I gdzie mistrzu te Twoje 3k baa w sezonie 6k z kelnerstwa. Słuchajcie dalej bajek kolegów i koleżanek albo wysysajcie z palca zarobki ...



Jestem studentem drugiego roku Politechniki Krakowskiej (kier.Informatyka w Inżynierii Lądowej) i szukam pracy na weekendy. Telefon kontaktowy 785622064 (PlusGSM)
Ten post był edytowany przez Vilu dnia: 26 Wrzesień 2007 - 10:07



Witam serdecznie chciałbym założyć firmę która zajmowałaby się wynajmem do celów prywatnych (wycieczki w plenerze, po lesie, itp.) segwayów ( segway.com/individual/models/index.php ). Pojazdy te zamierzam wypożyczać również jako atrakcja na imprezach integracyjnych różnym firmom, a także jako nośnik reklamy, bo przecież widok studentki rozdającej ulotki to oklepany widok, i już nikt nie zwraca na nią uwagi, a pojazd ten jest mistrzem jeżeli chodzi o skupianie na sobie uwagi ludzi.

Na początku chciałbym zakupić dwie maszyny to koszt około (używane) 30 000zł. następnie stworzyć stronę internetową to koszt około 1000zł i do dzieła!!

Początkowo w najbardziej ruchliwym miejscu w Moim mieście wynajmowałbym je ludziom spacerującym po rynku albo w innym ruchliwym miejscu miasta po 1zł za 1 minutę. Inni w miastach takich jak Kraków, czy Warszawa wynajmują je za 2zł za minutę.
Spodziewam się dużego zainteresowania gdyż jest to sprzęt który wzbudza wielkie emocje.. "..no bo przecież jak to jeżdzi..??!!"

Liczę na zysk około 30zł za 1 godzinę pracy jednej maszyny, co daje przy 4 godzinach 120zł. przy 20 dniach pracy to zysk 2400zł a przy 2 maszynach to 4800zł.

Mówię tu o początkach działania. do tego dochodzą weekendy gdzie ilość ludzi drastycznie się zwiększa, i tak: 40zł. na 1 godzinę pracy maszyny, przy 8 godzinnym czasie pracy to 320zł razy 20 dni to zysk około 2500zł razy 2 maszyny to około 5000zł.

Następnie chciałbym wkroczyć w sferę imprez firmowych, i reklamy, jako segway nośnik reklamy.

I co o tym sądzicie..?? czy ma to sens bytu..?? a może już ktoś coś takiego prowadzi..??
Liczę na podpowiedzi..

OCZYWIŚCIE JEST TO TYLKO WSTĘPNY ZARYS MOJEGO POMYSŁU WIĘC PROSZĘ NIE BRAĆ WSZYSTKICH CYFR ZBYT DOSŁOWNIE. POZDRAWIAM.




Podsumowując, studia bez względu na kierunek, mają uczyć samodzielnej nauki.

Nie zgodził bym się z tym stwierdzeniem. Na moim wydziale bardzo często słyszę, że nie mamy dowiedzieć się jak się uczyć, ale umieć wyszukiwać potrzebne nam informacje i je analizować. Zwykłe "wykucie" na dłuższą metę nie zda egzaminu. Ostatecznie człowiek będzie przeładowany informacjami i zacznie zapominać potrzebne mu rzeczy. Jeśli zaś nauczy się, jak znaleźć źródło, które da mu odpowiedź na postawione pytanie, to nie jest zmuszony do wytężania swojej pamięci.

A wracając do tematu. Jestem studentem trzeciego już roku Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska na AGH w Krakowie. Zajmujemy się tą "najstarszą historią" liczoną z setkach milionów lat.
Jako jeden z nielicznych przedstawicieli mojego roku przyszedłem na ten wydział świadomie, z pełną wizją dalszej kariery zawodowej (zrezygnowałem m. in. z geodezji, gdzie dostałem się mimo sześciu osób na miejsce). Cała reszta, to ludzie, którzy wybierali geologię jako alternatywę ( bo łatwo się było dostać), lub dostali się z odwołań.

Wybierając się na studia nie chciałem studiować na typowo technicznym kierunku, ani na humanistycznym. Geologia jest nauką, która skupia w sobie zarówno elementy przyrodnicze, jak i ścisłe. Silną motywacją było to, że praca jaką mogę podjąć w zawodzie wiąże się z licznymi wyjazdami i robotą polową.
I tu bardzo podoba mi się duża liczba praktyk i zajęć terenowych, które należy odbyć w całym toku studiów. Ponadto cieszy mnie niezmiernie fakt, iż plan zajęć zawsze uwzględnia nam wolny piątek, a jak się postara, to i jeszcze jeden dzień dając czterodniowe weekendy. W moim przypadku ratuje mnie to o tyle, że zmuszony jestem podejmować pracę, żeby ukończyć studia. Ponadto w ramach wyjazdów naukowych organizowanych przez koła naukowe, czy firmy współpracujące (m. in. Geofizyka Toruń, PGNiG) można zwiedzić ciekawe kraje przy okazji poznając warunki przyszłej pracy (ja w tym roku organizowałem wraz z Sekcją Stratygrafii wyjazd do Maroka w połowie sfinansowany przez uczelnie).

Jeśli chodzi o wady, to zdecydowanie kwestia którą już poruszyłem, a mianowicie ludzie, którzy przychodzą na kierunek z odwołania. Z roku na rok zwiększana jest liczba studentów I roku, co związane jest z coraz większym odsiewem już po pierwszej sesji (w zeszłym roku padł rekord - 33%). Naprawdę ciężko jest studiować w gronie osób, które dążą tylko do uzyskania dyplomu jak najmniejszym nakładem sił.

Drugą sprawą jest administracja wydziału, a szczególnie prodziekani ds. studenckich. Przypominają mi typowych "urzędasów" w myśl stwierdzenia, ze jeszcze studenci gotowi pomyśleć, że my tu jesteśmy dla nich. Pozytywne rozpatrzenie jakiejkolwiek prośby jest porównywane z nie lada wyczynem, a gabinet dziekanów otrzymał sympatyczną nazwę "Festung Dziekan".



Hej,

Temat dosyć kontrowersyjny. Mieszkam od urodzenia w Krakowie, od ok. 3-4 lat nie ma tutaj czegoś takiego jak zima. Kiedyś były piękne zimy, teraz jest taki smog, że już nie pamiętam jak śnieg wyglądał w Krakowie. Wyglądam rano z okna - korek, zderzak przy zderzaku, wyglądam wieczorem - korek. Właśnie wróciłem bo musiałem coś załatwić na mieście - łącznie 15 km, czas - 3.5h w korkach. Na 40 aut w korku pod światłami mniej niż 10 jest na krakowskiej rejestracji, większość to przyjezdni. Nie ma gdzie zaparkować auta - koszmar. To się wszystko stało na przestrzeni 3 lat, wcześniej tak nie było, myślę, że to zjawisko jest związane z obniżeniem cen importowanych aut z za granicy.

Do czego zmierzam ?

Taki czysto teoretyczny projekt: każdy kierowca wjeżdżający w dni powszednie do miasta powyżej 50 tys mieszkańców musi uiścić opłatę 5 zł za dobę. Zarobione pieniądze przeznaczane byłyby na rozbudowy dróg (bo jak wiadomo pieniędzy brakuje) oraz jakaś część na ratowanie środowiska. Jak obliczyłem tylko dzisiaj mijałem auta z których do budżetu miasta wpłynęłoby ok 1000 zł a takich aut dziennie przewija się setki razy więcej. Działałoby to tak, że przy drogach wjazdowych byłyby budki, gdzie uiszczałoby się opłatę lub kupowało karnet. Policja zatrzymując auta do kontoli oraz straż miejska sprawdzałaby czy osoba taka zapłaciła, jak nie to mandat.

Co przemawia za:
- przy takim systemie w ciągu kilku najbliższych lat mielibyśmy normalne drogi we wszystkich większych miastach Polski.
- z budżetowych pieniędzy możnaby przeznaczać wtedy mniej na miasta i więcej na rozbudowę autostrad.
- kierowców stać na 5 zł dziennie (i nie mówmy, że nie).
- zredukowanie liczby przyjezdnych kierowców i korków.
- rozwój komunikacji miejskiej i międzymiastowej.
- w większych miastach Europy taki system funkcjonuje od lat.

Co przemawia przeciw i moja kontrodpowiedź:
- studenci będa narzekali, że ich nie stać: sory - jak mamy do czynienia z "biednym" studentem to sprawa go nie dotyczy bo porusza się komunikacją miejską. Jak studenta stać na mieskzanie i jeszcze na auto, w dodatku nie pracując to i stać go na 5 zł.
- ludzie dojeżdżający do pracy będą narzekać: jechałem nieraz do Wieliczki (w korkach oczywiście) i z powrotem, benzyna kosztuje ok 50 zł dziennie. Analogicznie - jak kogoś stać płacić miesięcznie 1500 zł za benzyne do Krakowa to ok 120 zł (weekendy nie płatne) nie zrobi mu różnicy, szczególnie, że wkrótce by jeździł lepszymi i szerszymi drogami, więc zaoszczędziłby na stracie paliwa w korkach.

Nie jest dyskryminacja nikogo, nie jest to utrudnianie życia, po prostu problem się nasila i to w wielu miastach i myślę, że to jest jedyne sensowne rozwiązanie. Ja np. byłem niedawno w Poznaniu, w jakimś stopniu wpłynąłem na ziększenie korków, zagracałem im parkingi, smoridzłem więc bardzo chętnie zapłaciłbym 5 zł na rzecz rozwoju tego miasta i nie miałbym nic przeciwko. Paliwo kosztuje mnie sporo więc 5 zł nie robi mi różnicy.

Napiszcie co sądzicie, kto by poparł taki projekt ?



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)