Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Pierwszą moja pracą w podstawówce bylo roznoszenie ulotek. Za cały dzień jeżdżenia po wsi na rowerze dostałam 1kg kawy i 10 zł.
Potem zbierałam maliny i truskawki - równie dochodowe zajęcie
Z czasem bylo lepiej:
- korepetycje,
- ankiety. Szczególnie pamietam jak rzucono nas całą grupą do dużego centrum handlowego. Dostaliśmy palmtopy i zadawaliśmy ludziom pytania odnośnie tego centrum. Trzeba bylo przeprowadzic 3 testy na godzinę. Po pierwszym dniu jak już zczailiśmy kody pocztowe większość ankiet "pękała" w toalecie, a my mieliśmy dużo czasu na kawę. I cudnie płatne były.
- pisałam artykuly do lokalnego tygodnika,
- przepisywałam prace specjalizacyjne. Do dziś na temat osteoporozy wiem prawie wszystko,
- pracowałam jako kelnerka za równo w średnio ekskluzywnej jak i aspirującej do tego miana knajpie,
- byłam urzędniczką (na szczęście bardzo krótko),
A potem to już tak badziej w wyuczonym zawodzie.



To jak zakwalifikować Kota, który od dziecka musiał pracować ... Np. jeszcze w podstwówce ( trzecia, albo czwarta klasa ) handlowałem na targu ... I miałem z tego kaskę malutką, ale zawsze cuś ... Rodzice mają do tej pory sad wiśniowy ( koło 150 drzewek ) no i jak był sezon i potrzebowałem kasy, to rwałem w zależności od potrzeb finansowych ( 10 - 40 kg, a rekord to koło 80 kg ) i nie wiem, czy nazwać to normalną pracą, bo to w końcu drzewka rodziców i część kasy powinienem im oddać ( i czasem musiałem ... niestety ) ... W zasadzie nie byłem przez nikogo zatrudniony ... No i w sumie do tej pory na wakacje wisienki komuś sprzedaję ... O innych pracach polowych za które nie dostawałem nic nie wspomnę ...

Wykopki u znajomego - też podstawówka i kaska była ... Wychodzi na to, że nigdzie nie trzeba się zatrudniać legalnie, a kaskę można zarobić ... A rwanie truskawek ... Tak to jest jak się ze wsi pochodzi ... I podatku żadnego nie płaciłem ...




Mam w pracy koleżankę, która ukończyła rolnictwo w Krakowie i nawet to z Nią konsultowałem. :E
Rolnik musi mieć choćby blade pojęcie o opryskach, generalnie roślinach i o tym podobnych rzeczach.
Uzasadnieniem tej regulacji jest to, że rolnictwo jak produkcja żywności jest zbyt ważną części gospodarki, aby oddać ją w ręce osób zupełnie do tego nieprzygotowanych.
Zapewniam Cię, że nie chciałbyś kupić na targowisku/w sklepie truskawek, które są źle opryskane.


Mieszkam od urodzenia na wsi... dookoła bez trudu da się znaleźć parę dość wielkich gospodarstw >50ha (jak na Śląsk to sporo), znam osobiście kilku z właścicieli takich gospodarstw i wiem że nie wszyscy ukończyli szkoły w kierunku rolnictwa... dopiero ich synowie głównie po to żeby właśnie mieć ów papier niezwykle pożądany przez urzędników UE przy pozyskiwaniu środków na rozwój. Oczywiście stwierdzam tym samym że szkoła nie jest potrzebna aby dobrze prowadzić gospodarstwo, dużo więcej człowiek uczy się w praktyce, od ojca, dziadka itd. Jeżeli tak jest na gospodarstwie to zakładam że w większości przypadków człowiek jest w stanie nauczyć się danej pracy bez papierka :)



U mnie też kieszonkowe... Mieszkam na wsi, ze średnim ogólnokształcącym nigdzie by mnie nie chcieli, a do cięzkiej pracy fizycznej jaką jest np. zbieranie truskawek zupełnie się nie nadaję - umarłabym po kilku godzinach D: A w ogóle to ja się do niczego nie nadaję D:

Hmm, co ja ci bym mogła poradzić... Wiem! Jeżeli mieszkasz w dużym mieście to rozdawanie ulotek. Mój kolega najął się na 3 tygodnie i zarobił 600 zł (6 godzin dziennie o wybranej porze, 5 dni w tygodniu). Troszkę nogi bolą podobno, ale warto



No i zrobilo sie nam OT. Mortis, wiem doskonale jak to jest jesli z finasami jest krucho. Ja np. jeszcze jako uczen liceum dorobialem sobie przy roznych pracach na wsi: a to przy zbiorze truskawek (zarobek zalezny od ilosci wybranych owocow - cena za jedna kobialke wachala sie w roznych latach w zaleznosci od ceny tych owocow), a to sianokosy czy tez zniwa. Praca moze nie lekka, ale mi liczylo sie ze mam wlasne pieniadze i nie musze o nie prosic rodzicow.
Wrazajac do tematu: zdjecie nr 7 widzial bym z troche mniejsza iloscia nieba (tak by bylo powiedzmy 1/3 calosci, nie wicej) a wieksza iloscia pola rzepaku (reszta). Z tego co widze to te "niepotrzebne" elementy sa najblizej ciebie. By ich sie pozbyc mozna bylo bardziej statac w poblizu pola, lub tez doslownie na nim (uwazajac by nic nie podeptac - chyba rzekak nie jest siany az tak gesto by nie bylo gdzie stanac ) Reszta jak najbardziej w porzadku.



Ajakielka chyba mamy cos wspolnego.Z orientacją w terenie u mnie naprawdę kiepściutko .Moja kumpela jak już gdzieś raz się wybrała to drugim razem trafiła bez problemu,a ja choćbym i dziesiąty raz jechała mogę coś poknocić.Jak jeździłam do gina do Rybnika ok 50km przez 6mc to zawsze woziłam mape,a też kiedyś pomyliłam trasę.
Piję soczek za wasz 15tydz .
Jejku z tymi naszymi małymi pociechami trzeba uważać.Moja chciałaby sie nosić,ale staram sie jak najmniej ją teraz podnosić,niestety czasami trzeba.Jak tam twój brzuszek,brałas chociaż no-spe?

KaSiuSia u mnie też z koleżankami krucho.W domu jestem już ok3lata.W pracy mialam same dużo starsze osoby,a te mlodsze były na taśmie(ja pracowałam na magazynie)więc jakoś nie było szans nawiązać znajomości.Kumpele z technikum też żyją własnym życiem,niektóre bardzo się zmieniły.Utrzymuję kontakt ale taki luźny z czterema dziewczynami,ale do nich też mam spory kawałek.Na wsi też jakoś się nie udało,a myślałam,żejak będzie dzidzia to pojeżdżę wozeczkiem z innymi mamami.Plac zabaw odpada bo u nas takiego nie ma,jedynie w mieście.Mam za to fajną znajomą ze szpitala ,urodziła 2tyg wczesniej Kubusia,jest o 12 lat starsza ale super babka,tylko też daleko mieszka.
My na wakacje nic nie planujemy,chcemy ruszyć z budową,poza tym mamy plantację truskawek,później maliny.Może wybierzemy się na 3dni do Wisły,lub coś tego typu.Ale sie masz świetnieKaSiuSia tydzień w Ustce.

Emilly oj natesknisz się za swoimi synkami,szkoda że nie możesz też jechać.

Muszę sie wam pochwalić bylam dzisiaj na basenie z rodzinką .Odpręzyłam się,dzieci sie popluskaly.Kinga się tak zmęczyła,że teraz śpi.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)