Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

chcia3es zeby inni sie wypowiadali to pozwole sobie na moja opinnie... jeden wielki syf... czego tak slabego to juz dawno nie widzialem... muzyka tez dobrze dobrana... chyba do dojenia krow bo na pewno nie do kompilacji... powiem Ci tak: zostaw to w spokoju i lepiej zacznij sie powoli przyuczaa juz do jakiegos konkretnego zawodu czyli np operatora koparki czy murarza... bo inaczej nie bedziemy mieli tego EURO bo rak do pracy brakuje... a tak to moze jakis pozytek by z Ciebie jeszcze byl... [img]http://allgoals.nazwa.pl/style_emoticons//wink.gif[/img]

a tak na powaznie to ode mnie 8/10 ... w systemie szkolnym to by bylo takie naciagane 3

Pozdrawiam



Ja w przedszkolu spędziłem tylko 3 miesiące. Panie nagminnie otwierały okna i od przeciągów dostałem ciężkiego zapalenia płuc, po czym bardzo chorowałem przez kilka lat i do przedszkola już nie wróciłem. Natomiast w przedszkolu pracowała moja mama i czasem chodziłem na salę pobawić się zabawkami. Największe wrażenie robiła na mnie wielka plastikowa koparka. U "starszaków" w pokoju dla wychowawczyń były też kukiełki do teatrzyku. Pamiętam wilka z "Czerwonego kapturka" i wawelskiego smoka. Na sali "starszaków" były też świnki morskie i stało akwarium z rybkami.
Z historii opowiadanych przez mamę najbardziej utkwiła mi w pamięci ta jak jeden znajomy chłopiec (Adaś miał na imię), słynący z wielkiej tuszy i ogromnego apetutu zjadł trzy talerze pierogów i zemdlał.
Bawiłem się też w ogródku jordanowskim, gdzie były samochody z rurek stalowych. Miały ruchome kierownice i godzinami można było "jeździć" gdzie się chciało.
Wszystko się skończyło kiedy zostałem bardzo pogryziony przez psa kierowniczki tegoż przedszkola. Ten doberman rzucił się na mnie i zerwał mi z głowy skórę razem z włosami i pogryzł twarz. Do tętnicy szyjnej brakowało 0,5 cm. Mało nie zagryzł mnie na śmierć. Cudem przeżyłem. Mama zmieniła pracę, a bardzo partyjna pani kierownik musiała się po procesie sądowym wynieść z przedszkola. Nie pomogły układy i fałszywi świadkowie, którzy twierdzili, że mogłem psu nadepnąć na ogon (dobermanowi!).




Wyobraźcie sobie :evil: , że mój wyrzucony wykonawca Ziętek :evil: nasłał inspekcję pracy na obecną moją ekipę. Na szczęście Pan Marek ma wszystko w porządku i obyło się bez większych kłopotów.
No, takiego s@#$%^syna to ja dawno nie widziałem. Dodam jeszcze, że wszyscy ludzie współpracujący z nim (hurtownie, wypożyczalnia, koparki) mają niepopłacone za swoje usługi nie tylko związane z moją budową.
Mój kierbud mówi żeby nie ruszać g@#$na bo śmierdzieć będzie, ale to to już musiałem o nim napisać. UWAŻACIE NA ZIĘTKA bo nie dość, że nieuczciwy i niesłowny to jezcze próbuje świnie podkładać jak się go wyrzuci.
No to sobie ulżyłem
WWWOOOOOOO :o - szczerze współczuję (bo znam to uczucie złości po takich beszczelnych i niekompetętnych... :evil: :evil: ) Gratuluje że w pore unikneliście większych problemów.
No i teraz to tylko powodzenia życzę ale skoro i konktrola wyszła ok to na pewno będzie wszystko sprawnie szło.
pozdrawiam
8)



Dawno nie pisałem, ale dziś mogę napisać, że:

Sezon 2010 uważam za otwarty!

Wczoraj (w sobotę) na placu budowy pojawiła się koparko-spycharka i zmiotła z powierzchni ziemi resztę góry humusu, który został z jesieni. Chociaż tak na prawdę termin "zmiotła" zupełnie nie pasuje do rzeczywistości... bo po wiosennych roztopach prawie by mi się ta koparka na działce zakopała po osie... Uratowała ją tylko kupa gruzu i resztek betonu, która została po jesieni, na której to pan koparkowy mógł się stabilnie oprzeć tylną łyżką i podnosząc się na niej mógł przesuwać się w bok... Gdyby nie ta kupa gruzu, to po 10 minutach pracy, trzeba by wzywać kogoś na pomoc z ciężkim sprzętem.
Później pan koparkowy się już bardziej pilnował i nie wjeżdżał w podejrzanie wyglądające rejony działki... :D

Wygląda na to, że aby uzyskać docelowy poziom terenu na działce potrzeba będzie jeszcze ze cztery 30 tonowych wywrotek z humusem (jak nie więcej...).

A już jutro, czyli w poniedziałek 22.03 powinna pojawić się zaimpregnowana w tartaku więźba wraz z dekarzem, który powinien od jutra ją zacząć układać.

Stay tuned...!



Czyli od strony formalno-papierowej-w takich przypadkach lubię jasne sytuacje :-)

1.zlecamy wykonanie badania geotechniczne gruntu
2.wybieramy system
3.wybieramy instalatora, który na początek wykona projekt instalacji + opis techniczny
4.zlecamy wykonanie wrysowania instalacji systemu na mapie
5.czekamy 30 dni i jeśli Starostwo w tym czasie zachowuje milczenie
6.instalator wjeżdża z koparką i startujemy z budową POŚ

przy czym niektóre czynności są od siebie zależne i mogą nastąpić w innej kolejności, np. usytuować wstępnie POŚ- zlecić badanie geo tego miejsca a potem już wg. schematu powyżej?

pzdr.
-romwis

P.S. mimo braku konieczności ubiegania się o pozwolenie to jednak jakiś nakład pracy, czasu i kasy ten POŚ jednak wymaga!!!



Ja miałem ponad 100 pniaków do usunięcia - dla koparki była to praca na 3 godziny. Za godzinę pracy płaciłem 80 zł, czyli za ponad 100 pni zapłaciłem 240 zł.

Koparka wyciągała łychą - wbijała się w wystający nad ziemią pień i wyciągała - wychodziły bez problemu. Jak będziesz to robił ręcznie, to na pewno więcej korzeni zostawisz - kopara większe korzenie wyciąga - tylko to co się oderwie zostaje w ziemi - ty sam chcąc oszczędzić sobie pracy na pewno większość korzeni będziesz odcinał, żeby móc wydostać pniaka.

ps. zernij do mojego dziennika budowy - jest tam fotka z etapu wyrywania korzeni - zorientujesz sie, jaka kopara i mniej wiecej jak u mnie to robila :).



Jeśli masz ziemię z trawą to gośc ma rację.
Po prostu popchnie 2-3 metry i zacznie buksować kołami.

Ale spróbować zawsze można
Jak przyjedzie koparką to z przodu pewnie też ma łychę i niech najpierw spróbuje pchać. Sam zobaczysz czy sie ślizga.

U mnie wszystkie prace były robione "tyłem koparki" bo było mokro. :evil:



Darek Rz:
Bardzo ładny domek
no i to sąsiedztwo ....
.... tez kiedys mieszkalem 500 m od Fizyka ....
..... bylo fajnie ....

Co do kosztow budowy to sie z Wami zgodze ale nie do konca, poniewaz:

1. WG mnie liczy sie powierzchnia calkowita domu a nie uzytkowa.... powierzchnia całkowita u dyz-a z piwnica, garazem i bez odliczania skosow to sporo sporo ponad 200m2 wg tego co jest na stronie www

2. Liczy sie ile jest osob w ekipie bo to sie przeklada na dlugosc trwania budowy... inna kase bierze 2 osoby a inna 6-7 osob

3. Liczy sie co dokladnie wchodzi w zakres robot - piwnica murowana z cegly to zajeb... duzo roboty ... kto widzial moja budowe wie o czym mowie ....

4. Liczy sie czy ekipa jest samodzielna.. czy majster pojedzie sam po brakujace 5 beczek dysperbitu, czy pomoze w zakupach z rabatem czy da sie na nich wziasc na VAT 7 %, czy zbije sobie sam kibelek... itd itp

dopiero po tym mozna oceniac czy sa drodzy czy tani ...

wydaje mi sie ze jesli sa warci polecenia i samodzielni to mozna im dac 19000 pod warunkiem ze w tej kasie organizuja sobie wszystkie maszyny do pracy wlacznie z koparka do kopania pod piwnice ... i zasypywania pozniej fundamentow
[/url]




przemoch
Atrakcyjną cenę ma gość z Wiejcy,który u mnie robił wszystkie prace ziemne koparką. Za 8m3 liczy sobie 250 zł. Jeżeli chces moę podać namiary
witam,
ja też poprosiłabym o namiar na gościa z ziemią, bo to co sama znalazłam jest dwa razy droższe a działkę mam sporą no i ziemii też trochę by się przydało.....
będę wdzięczna za namiary...



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)