Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Hmmm....skoki juz przeszly (chociaz czasem mam ochote cos skoczyc),ujezdzenie nigdy nie bylo moja pasja,west to nawet nie probowalam...za to pokochalam powozenie i rajdy.No i na wsi tak naprawde skupilam sie na pracy nad mlodymi konmi i strasznie mi sie to spodobalo(kiedys tez to lubilam ale bez przesady a teraz potrafie zrezygnowac z jazd na rzecz mlodziezy,zrebakow i takich hmm...odrosnietych i niby juz "pracujacych" ale z "defektem psychicznym")
pzdr
Tylko dlaczego gra w wyjściowej jedenastce? Oszczędziłby nam sporo zdrowia, a krytykantom zamknął usta, bo po prostu by nie grał, do czasu odzyskania dawnej dyspozycji. Czyżby Smuda nie obserwował postawy zawodników na treningach i dobierał skład na swój słynny nos?
Z całym szacunkiem dla Smudy, jego osiągnięć ale zgadzam się z opinią niektóry, ale on troszczy się o własną d***. Brutusie powiedz, a kogo ma wstawić. On się boi ryzyka. Na Łęczną przez pierwsze 30 min powinien wejść taki skład jak był, ale po 30 min powinni wejść Sobczak i Micański, a tak mieliśmy flaki z olejem przez 60min w których młodzi nawet nie dotknęli murawy. Ściągnięcie 19letniego Grosickiego to moim zdaniem będzie dla niego koniec kariery, ile Sobczak grał w I lidze?
Po obejrzeniu wczorajszego meczu LM zastanawiam się jakie sporttestery mają w Milanie. Zastanowiło mnie też dlaczego "kocioł" nie toleruje pikników w swoich szeregach a nie jest taki stanowczy dla piłkarzy. Zastanowiło, bo efekt pracy kibiców jest widoczny przez 90min nie ma czego się wstydzić.
Ciekaw jestem ile Lech. czy każda inna polska drużyna, by wytrzymała we wczorajszym meczu? Ale pewnie gwiazdy AC Milan i Manchestru nie narzekają na zakwasy i zajechanie.
Coraz mniej mnie dziwi stwierdzenie Rutkowskiego, że najwcześniej za 3 lata, będzie dobry zespół. Oj daleka i wyboista droga nas czeka.
I jeszcze jedno pytanie Czy Marek Pogorzelczyk prezes Amici Wronki (III ligowej) to ten sam co nasz Pogorzelczyk?
Asia piszesz o kredycie jak o stygmacie , no ale to normalne , ze ludzie mlodzi kupuja mieszkanie obciazajac je kredytem , no na calym swiecie taka jest kolejnosc (za wyjatkiem jesli mieszkanie kupuja rodzice) i naprawde akurat w tym nie widze nic nad wyraz obciazajacego , fajnie jest miec duza zdolnosc kredytowa
.
Selina o mlodych matkach napisalam patrzac przez pryzmat mojego doswiadczenia matki powiedzmy sredniej , nie pisze , ze niemozliwe jest studiowanie czy zdobywanie doswiadczenia zawodowego z dzieckiem przy piersi , wiem ze nie moglabym tego zrobic ja ewentualnie odbyloby sie duzym kosztem (dziecka czy pracy).
Selina ale z Twojego postu jasno wynika , ze mimo obcizen sobie radzisz i poradzilas . I tu poprawka do mojego wczesniejszego postu (nieustannie zapominam , ze nie w kazdym srodowisku konczenie przez dziecko studiow jest naturalna koleja rzeczy) i zupelnie serio przyznaje , ze na bank mialas trudny start.
I tzw radzenie sobie tu nadal podtrzymuje w malym stopniu zalezy od koniunktury a w znacznie wiekszym od konstrukcji psychicznej . b.
czuję sie juz od dawna wywołana do tablicy, ale szczerze mówiąc palcem do nosa nie trafiam
a co dopiero do tablicy
jakby to powiedzieć
czas jest emocjonujący
do tego stopnia że po pierwszym tygodniu ( no niby nie całym, ale mysmy juz od poniedziałku w domu w szkolnym trybie funkcjonowali)
rozchorowałysmy się z dziewczynkami w domu, tj katary, bóle gardeł, ogólne rozmemłanie
a praca, cóż, ciekawa, dzieciaki przedszkolaki fantastyczne,
młodzież szkolna niestety już nie tak fantastycznie, staram się nie myślec że to moja wina,
ale na zajęciach byłam wystawiana na wielka próbę cierpliwosci, wytzymałosci i pokory... co ciekawe to placówka katolicka!!!
ale to wszystko za wczesnie, zdaje sobie sprawę
jeszcze wiele przede mną
ale bardzo wczesne wstawanie, emocje+ jazdy (no bo przecież wiecie że prawo robię
- i idzie mi fajowo, tylko zeby na drodze nikogo nie było, to sama jazda jest super)
to wszystko to wielki wysiłek, ale sama tego chciałam,
Alleluja, na Chwałę Bożą i do przodu!
Jestem pedagogiem specjalnym, z ponad 20 letnim stażem pracy z młodzieżą niepełnosprawną i czasem jestem zdumiona takim beztroskim podejściem do tematu dogoterapii. Nie wyobrazam sobie, aby w mojej szkole terapię z udziałem psa prowadziła osoba bez fachowego przygotowania w zakresie oligofrenopedagogiki. Mam to szczęście, ze jeden z moich nauczycieli - pedagogów specjalnych ma psa - labradora - wyszkolonego w zakresie dogoterapii i taki właśnie duet w ramach zajęć rewalidacyjnych u mnie pracuje.
I gwarantuję Wam, że nie jest to zabawa. Dogotrapia w przypadku prawie dorosłej i dorosłej młodzieży nie polega na głaskaniu milusiego pieska.
Miałam zatem przez ten cały czas jakiś kontakt z dziećmi i młodzieżą, jednak to nie to samo, co praca polonisty w szkole, a właśnie o takiej pracy marzyłam od dawna... Niedługo ma się to ziścić, a jak będzie- czas pokaże
Trzymam kciuki, żeby było OK, a będzie tak na bank
Pozdrowionka
[ Dodano: 2007-08-09, 17:19 ]
Po przeczytani odpowiedzi na moj pomysl filmu rozne byly reakcje i to jest wazne ze ktos jeszcze interesuje sie tym pieknym Bytomiem ze starych wspomnien, bo ja tez tym zyje!!!ale trzeba przejsc do dzisiejszej sytuacji.Nie opisywac paniszczonych klatek schodowych czy smieciach na ulicach ( to juz nalezy do kultury osobistej czlowieka!!!)ja pokazuje ogolny nedzny wyglad walacych sie domow ktore podpierane sa belkami lub maja naddaszenia zeby czgly z dochow nie spadaly na ludzi gdzie sa pieniadze na te jajbardziej potrzebne odnowy.Jak to sie stalo ze Chorzow,Zabrze i nnne miasta z tych dawniej bardzo zaniedbalych miast znalazly rozwiazania a u nas tylko prywatie wykupione budynki nabraly jakiegos wygladu!!!a gdzie ta najbardziej dotknieta bezrobociem mlodziez ma sie spotykac ( wlasnie w bramach budynkow rabiac jeszcze wieksze szkody ) znajac sytuacje finansowa w Bytomiu nie wszyscy moga isc do kawiarni na kawe(jak to bylo za dawnych czasow!!! wiec co dla nich jest zrobione :
nad wszystkim trzeba sie zastanowic nawet nad nieodsniezonymi chodnikami dzie czlowiek szuka przejscia na druga strone ulicy( czy ciagle zyjemy powiedzeniem i znowu nas zima zaskoczyla!!!Czyli chyba teraz juz mnie zrozumiano ze dzieje sie cos niedobrego i trzeba znalesc wyjsci W jednej odpowiedzi zostalam skrytykowana!!! mowiac na temat pieknego eleganckiego sklepu na Pl. Kosciuszki ( a kto tam bedzie chodzil!!!!)jak po ulicach chodza biedni ludzie bo mlodziez wyjechala za praca do innych miast
Trzeba popatrzec na wszystkie usterki nie tylko te ktore nas interesuja!!!
Po waszych wywodach mam wrażenie, że Piech ma troche racji.
Pomysł jest szczytny, oczywiście i filozofia być może ( przynajmniej na elementarnym poziomie) nie jest trudniejsza od np. matematyki, czy chemii. Ale w rzeczywistości przyswoiłoby ją 1% ogółu, a z tego kolejny 1% byłby naprawdę zainteresowany.
Po pierwsze mlodzież ( ta w ogole chcąca się uczyć) nastawia się obecnie na kierunki praktyczne, po których w przyszłości mozna znaleźć pracę - nie mówię, że w podstawówce, ale w liceum już tak.
Po drugie: poziom edukacji obecnie jest tragiczny, poziom wiedzy dzieciaków też jest tragiczny. Pamiętam jeszcze z liceum, a parę ładnych latek temu to było, koleżankę, która na pytanie nauczyciela historii z kim walczyła Japonia w czasie II wojny światowej i podpowiedzi z jego strony, że pierwsza litera to A odpowiedziała śmiało Afryka. Ktoś inny nie potrafił znaleźć na mapie trasy którą płynął Kolumb - nie z braku wiedzy historycznej, po prostu nie umial odnaleźć na mapie ani Hiszpanii, ani Ameryki .
Od tego czasu wiele się zmieniło - i to chyba zdecydowanie na gorsze. Mam więc wrażenie, że byłby to pomysł o tyle chybiony, że oddźwięk i zainteresowanie byłoby absolutnie znikome. ( chyba, że by wprowadzić filozofię gier komputerowych, internetu i fimów z Van Dammem;) )
Może to wina nauczycieli, albo systemu nauczania? Nie wiem, ale dobrze to to nie wygląda i przyszłości świetlanej nie wróży.
Widziałbym filozofię jako przedmiot dobrowolny powiedzmy w liceum. Kto chce ijest zainteresowany to idzie.
Witam!
Dzisiaj praca bez lupki, to tak na zmiane.
Po odśnieżaniu podwórka jestem natleniona i zmrożona. Niestety musialam sie zmywać ze świeżego powietrza bo jakby szykował sie znowu mróz nie na moją wytrzymalość. Zebym nie musiala wyjezdżać po zakupy to bym nie odsnieżała, pal licho.
Młodzi uważaja, że nie odśnieżane ladniej wygląda
O Mikroba nie martwię sie. Zawsze potrafil umoscic sie w zyciu tak żeby jemu było wygodnie, wiec teraz ma pole do popisu.
Wszystko ma swój koniec /moja cierpliwośc też/, nawet gumka od majtek, która sie rozciaga, rozciąga... aż trzaśnie.
Pozdrawiam
Krystyna
Nasze miasto wcale się nie rozwija, znikaja male zakłady pracy, ludzie młodzi wyjeżdżają za granice " za chlebem",wszędzie jest brud i smród. Kosze na śmieci to rarytas , jest ich pare na całe miasto. Pod każdym sklepem można spotka pijaczków mimo zakzów i co tu pisac, lepiej gazete poczytac pa pa