Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

[quote="madzia_kania"][i][color=green]Benedykt XVI przyznał, że jeszcze kiedy był Prefektem Kongregacji Nauki Wiary wezwał eskpertów do przestudiowania problemu, jakim jest przystąpienie do sakramentu bez wiary. http://www.wiara.pl
Z tego co widzę dyskusja się bardzo rozwinęła.. i choć x.Grzegorz udzielił już informacji na ten temat to dopowiem(bo niestety nie mogę na bierząco śledzic forum )jakieś 4 lata temu pisałam licencjat z tego tematu i wydaje mi sie ze temat jest nieco niedokłdnie ujęty. Bo jesli mowa o ROZWIEDZiONYCH rzeczywiście warunkiem jest szczera,wżna spowiedź) natomiast problem tkwi w ROZWIEDZIONYCH ŻYJĄCYCH W ZWIĄZKACH NIESAKRAMENTALNYCH. I z tego co wiem obecny Papież właśnie na ten temat sie wypowiedział,a wypowiedź jego choć jak najbardziej podyktowana była trosk o "niesakramentalnych" stała się tematem dyskusji, kilku prac magisterskich ale i krytyki. Świadczy to tylko o tym,że jest to temat trudny. Ogólnie mówiąc, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych (z różnych przyczyn)mogłyby przystępować do Komunii św. jednak z tego co wiem nie jest to praktykowane (przynajmniej w Kościele polskim) ponieważ wymogiem jest życie ze sobą takich ludzi na zasadzie "brat i siostra" co jest niemal niemożliwe. To co Gosia pisała:"...bo oni razem mieszkają, pewnie robią to i to i przystępują do Komunii! jak to może być?" No i właśnie w tym cała rzecz. Na ten temat możnaby wiele dyskutowac,ale pozostawmy to Kongregacji Nauki Wiary.
Coraz częściej w Polsce zdarza się, że uczelnie rezygnują z prawa do pluralizmu i opiniotwórczości na rzecz politycznej poprawności i to często z bardzo niskich pobudek. Ażd dziw bierze, że rektorzy, ludzie w końcu wykształceni, odstawiają takie numery. Onet.pl informuje z "Gazetą":
"Przez koszulki z napisami "Nie płakałem po papieżu", "Usunęłam ciążę", "Jestem Żydem" nie odbędzie się w Lublinie festiwal "Prawa człowieka w filmie".
Festiwal organizowany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka miał się rozpocząć w środę w Akademickim Centrum Kultury UMCS "Chatka Żaka". Zaplanowano pokazy filmów, dyskusje, wystawy fotografii i kiermasze. Miała być też wystawa zdjęć sławnych osób pozujących w prowokacyjnych koszulkach Fundacji dla Wolności, np. Kazimiera Szczuka z napisem "Mam okres", Muniek Staszczyk - "Jestem Żydem", Tomasz Raczek - "Jestem Murzynką".
"Po zapoznaniu się z licznymi opiniami uznaliśmy, że wystawa oraz treści wydrukowane na koszulkach mogą naruszać uczucia i poglądy wielu osób. Dlatego wydaliśmy zakaz jej prezentacji oraz rozdawania i sprzedaży koszulek podczas festiwalu" - poinformował wczoraj rektor UMCS prof. Wiesław Kamiński. Na jego decyzję wpłynęła akcja protestacyjna, jaką w sobotę wieczorem rozpoczęło lubelskie Centrum Duszpasterstwa Młodzieży. Na swojej stronie internetowej CDM zamieściło wypowiedź metropolity lubelskiego abp. Józefa Życińskiego.
"Zamiast uniwersalnych praw człowieka otrzymujemy próbę przekształcania dramatu w dowcip wątpliwej jakości. Obawiam się, że te koszulki nie są demonstracją wolności, ale dokładnym jej zaprzeczeniem" - pisze arcybiskup.
Wczoraj Fundacja zdecydowała się odwołać festiwal"
Na UKW w Warszawie z programu studiów usunięto książkę "Etyka stosowana" Singera. Moja koleżanka, która kończy tam psychologię, została zganiona za to, że posługiowała się argumentami z tej znanej na całym świecie publikacji. Pewne obostrzenia dotyczące poprawności politycznej zostały wprowadzone na UW i UJ. W znanym mi przypadku zanegowano pracę magisterską na temat pochwały zasad panowania charyzmatycznego na podstawie twierdzeń Maxa Webera w kontekście polityki Adolfa Hitlera. Zabrania się także krytykowania nauki społecznej kościoła katolickiego.
W Instytucie Politologii UMK na szczęście z taką paranoją się nie spotkałem, a przecież od nas tak blisko do ojca dyktatora.
Co wy na to, co stało się na UMCS-ie?
Rektor UMCS prof. Wiesław Kamiński podjął decyzję, zwalniającą wydziały z obligatoryjnego korzystania z systemu plagiat.pl sprawdzającego, czy prace studentów zostały napisane samodzielnie. Czy oznacza to całkowitą bezkarność dla tych, którzy powielają cudzy dorobek?
UMCS był pierwszą uczelnią w Polsce, która w 2003 r. zdecydowała się na korzystanie z systemu plagiat.pl. Jednak już po kilku miesiącach system został zawieszony z powodów technicznych. W kolejnych latach zaczęły wychodzić na jaw jego niedoskonałości. System okazał się nadwrażliwy. Wyłapywał identyczne sekwencje wyrazów, które nie były dowodem ściągania. Nieżyjący już prof. Ziemowit Jacek Pietraś wskazał na absurdalną sytuację, w której według plagiatu papież, używając słów „z punktu widzenia teorii gier”, powielał jedną z jego prac.
O tym, że UMCS jako pierwsza uczelnia w Polsce wycofał się z systemu, zdecydował przede wszystkim długi okres oczekiwania na raport o wyniku kontroli prac.
– Decyzję podjęto na wniosek dziekanów, którzy skarżyli się, że w okresie natężenia obrony prac magisterskich system nie nadąża z ich sprawdzaniem. Niekiedy wynik przychodził już po fakcie. Trafiały się też wielostronicowe raporty, które nie przesądzały, czy praca jest plagiatem. Tym bardziej że system nie porównywał ich z publikacjami ważnymi dla tego tematu – mówi prorektor UMCS prof. Anna Pajdzińska.
Niewykluczone, że system „się zapychał”, ponieważ studenci wcześniej sprawdzali swoje prace, aby oczyścić je z zapożyczeń. Niekiedy wystarczyło przestawić kolejność wyrazów.
UMCS nie zamierza jednak rezygnować z kontroli prac. – Nadal będą one sprawdzane losowo. Każdy autor jest zobowiązany do oświadczenia, że napisał pracę samodzielnie. Jeśli plagiat wyjdzie na jaw, sprawa zostanie skierowana do prokuratora. Mieliśmy już przypadki wykrycia niesamodzielnych prac zaliczeniowych. Osoby, które się tego dopuściły, czeka postępowanie dyscyplinarne. Równocześnie problem ten omawiany jest na zajęciach w aspekcie etycznym i ochrony własności intelektualnej – powiedziała nam prof. Pajdzińska.
Dr Sebastian Kawczyński, prezes firmy Plagiat nie otrzymał od władz uniwersytetu żadnej informacji o wycofaniu się ze sprawdzania prac. Na stronie internetowej systemu UMCS nadal figuruje na pierwszym miejscu wśród 56 uczelni korzystających z usług firmy.
– Opóźnienia mogą się pojawić wtedy, kiedy w krótkim czasie trzeba sprawdzić tysiące prac. Wówczas raport wysyłamy dopiero po kilku dniach, ale nie przekraczamy terminu 2 tygodni, jaki obowiązuje w umowie z UMCS. W gorącym okresie natężenia obron uczelnia powinna wysyłać prace wcześniej. Niemniej w grudniu chcemy wprowadzić rozwiązania, które przyśpieszą czas kontroli. Plagiat nie przesądza o ściąganiu, jest tylko narzędziem pomocnym dla wykładowcy – odpiera zarzuty dr Kawczyński.
Prezes ma nadzieję, że decyzja UMCS nie spowoduje wycofania się z systemu innych uczelni. Zgłaszają się nowi klienci. Jego zdaniem w Polsce nie ma w tej chwili możliwości stworzenia alternatywnego programu antyplagiatowego. Tymczasem w dobie Internetu problem zawłaszczania cudzego dorobku będzie narastał.
SPOSÓB NA ŚCIĄGANIE
System plagiat.pl pozwala sprawdzić oryginalność prac. Wprowadza się je do Internetu i porównuje z bazą danych obejmującą kilka miliardów dokumentów. W ten sposób otrzymujemy raport podobieństw podający najczęściej cytowane strony i źródło cytatów. W USA w podobny sposób rocznie sprawdzanych jest kilka milionów prac.
UMCS jako pierwszy klient skorzystał z ceny promocyjnej zakupując prawo do skontrolowania 1000 prac za cenę poniżej 5 tys. zł. Władze uczelni zakupiły system chcąc w ten sposób przeciwstawić się pladze kupowania i powielania prac magisterskich.
Fakt, że Plagiat jest programem mocno niedoskonałym, a wyniki uzyskiwane przy jego pomocy czasem dziwne, a nawet śmieszne, jak zauważył ś.p. profesor Pietraś. Ale całkowita rezygnacja? Przecież w ten sposób wrócimy do sytuacji, w której będzie można wykopać starą pracę magisterską i po prostu podpisać ją innym nazwiskiem. To dość dziwna decyzja.