Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

From: "absolwent" <absolw@kki.net.plSent: Wednesday, March 22, 2000
6:35 PM
Subject: prace dyplomowe


Czesc!

Pisze prace dyplomowe dla ludzi, ktorzy nie maja czasu sie tym zajmowac,
ale
maja za to nadmiar gotowki.
Najchetniej ekonomia w szerokim zakresie (finanse, bankowosc, marketing
itp. ), ale tematami technicznymi rowniez nie pogardze (mam juz pewne
doswiadczenie).
Gwarantuje, ze w calym kraju bedzie tylko 1 (slownie: jeden) oryginal,
nalezacy wylacznie do Ciebie :).


Mam do dokonczenia prace magisterska z tematu bancassurance (wspolpraca
bankow z tow. ubezp). Praktycznie jest cala napisana. Trzeba tylko napisac
zakonczenie i wstep + drobna korekta - a ja kompletnie nie mam czasu.
W zamian oferuje materialy do pracy + to co napisalem + $. Temat jest
ciekawy, dopiero wchodzi. Z tego co wiem jest to jedna z pierwszych prac
mag. we wroclawiu na ten temat (na mojej uczelni pierwsza (chyba) ).

Budyn



zaczynac czy odpuscic? co radzicie?
Witam,

chciałabym poprosic o jakies ustosunkowanie sie do moich
niezrealizowanych planow (marzen?)0 o studiach doktoranckich.Moja
dziedziną jest historia, konkretnie chcialabym sie zajac bardzos
pecyficzna postacia i epizodem w historii Ukrainy (lata 20-te).
Skonczylam studia na UJ, jednak jeszcze wich trakcie musialam wrocic
do Warszawy. Od mojego promotora, ktory pracuje w PAN-ie dostalam
mozna powiedziec "zielone swiatlo", w sparcie i nawet mi lektury
podrzucal. Wyrazil chcec pomocy przy opublikowaniu tekstow, ktore
ulatwilyby przyjecie na studia, jesli bym takowe splodzila i
oczywiscie bylyby ciekawe i na odpowiednim poziomie.

Skad zatem moje wattpliwosci? Mam 26 lat i 4 letnia coreczke, ktora
sama wychowuje. Od zakonczenia studiow podejmuje prace, ktore...no
coz dla mnie z moimi pasjami praca w dziale marketingu i sprzedazy
firmy kosmetycznej czy teraz wlasciwie jako goniec/sekretarka, to
raczej wegetacja intelektualna. Nie, to nie jest tak, ze nie szukam
nic innego, ale jesli chodzi o historie, to w wiekszosci organizacji
czy placowek preferuja wolontariuszy/stazystow, a nie matki, ktore
musza utrzymac dzieci. W innych 'szacownych" instytucjach
uslyszalam, ze nie mam doswiadczenia w pracy w kulturze (moje
doswiadczenie dziennikarskie i znajomosc kilku jezykow obcych nikomu
nie byly potrzebne).

Jeszcze jak konczylam magisterskie pewna znajoma doktorantka
powiedziala mi;nb DSziewczyno, kiedy ty mowisz o swoim temacie, to
ci sie az oczy swieca, szkoda by z tym nic nie robic.

Czego sie obawiam? Chyba standardowo problemow pogodzenia studiow z
jakakolwiek praca i koniecznosci poswiecenia wolnego czasu, ktory
teraz spedzam z dzieckiem. Wyrzuty sumienia bym miala, bo to nie
jest sytuacja, ze chce sie realizowac i opieke przejmuje ojciec...

co myslicie??/



Opowiem tylko dwie sytuacje:
1. Kończyłem UŁ, nieważne na jakim kierunku. Ale często było tak, że
wykładowaca nie przychodził w ogóle tego nie zgłaszając. Totalny
beton. Pan i władca na końcu świata. Inny z kolei mówił tak: do
oceny niezbędna jest obecność na wykładzie, wykład, a także
przeczytanie 4 czy 5 lektur. Przyszła pora na egzamin: obecność na
mega nudnym wykładzie miałem 100%, z lektur - które przemaglowałem -
zero pytań, na trzy pytania, na które odpowiedziałem spokojnie na 4
dostałem lufę. Poszedłem na drugi termin, lałem wodę niemiłosiernie
wiedząc co ten wykładowca chce usłyszeć - dostałem 4. Kolejna
sprawa - program zakładał konwersatorium z zaliczeniem.
Uzgodniliśmy, że będzie dyskusja po napisanych w parach pracach na
dany temat. Po czym gościu na zakończenie sezonu powiedział, że robi
egzamin na ocenę. Nam się wtedy udało, ale niektóe pytania w ogóle
nie zawierały się w tematyce tego konwersatorium. W tym roku
koleżka, którego znam opowiadał mi sytuację, że ten sam koleś oblał
gościa z jego grupy. BYŁO TO OSTATNIE ZALICZENIE, KTÓREGO
POTRZEBOWAŁ - OSTATNIE, miał już też napisaną całą pracę
magisterską. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Znam kilku
wykładowców, których cenię za wiedzę, klasę i dotrzymywanie słowa
oraz terminów. Są to między innymi Witold Brodziński, Witold
Skomiał, Piotr Daranowski z wydziału prawa UŁ, prof. Marian
Orzechowski były minister SZ...Nie będę produkował się jak wygląda
pisanie magisterek bo byłoby to żenujące. Cały ten cyrk związany z
promotorami to jedna wielka żenada. Oczywiście zależy do kogo się
trafi.
2. Anegdotka krótka, Wydział Marketingu i Zarządzania UŁ ul.
Matejki. Wyglądało to tak: gościu, student marketingu dziennego UŁ
nie chodził na zajęcia, tylko zapijał robaka w Bagdadzie
itp. "spelunkach". Przyszła sesja, zdał egzamin z tego przedmiotu
według klasycznej metody "ZZZ". Dostał 4. W komisji znajdowały się
trzy osoby. Poproszono go indeks, który miał podać kobiecie
prowadzącej zajęcia. W związku z tym, że nie był na żadnych
zajęciach nie wiedział komu go podać. Żenada...
Opisuję te przypadki by pokazać, że nauka - wykształcenie, studia
wyższe, to od jakiś 10 lat to produkt o różnej jakości. Niby
powinien być uzależniony od uczelni - prywatna bądź państwowa. Ale
wierzcie mi, że coraz bardziej nie jest. Dla mnie proces edukacji
przypomina bardziej książkę Helmuta Kirsta, a w zasadzie jej
tytuł "Fabryka oficerów". Teraz jest fabryka magistrów. Produkt
końcowy jest jednak o różnej jakości. Ale to zależy od substytutów,
którymi są chęć do nauki i zdobywania doświadczenia, kreatywność,
jakość wykładu, podejście i uczciwość wykładowcy. W naszym kraju
klasę uczelni mierzy się w ilości oblanych studentów. Przypatrzmy
się takiemu Wydziałowi Prawa w Łodzi. Rekrutacja wieczorowa i
zaoczna przekraczała setki osób, które chciały być prawnikami.
Liczmy, że z 500 kończyła połowa. Niestety ich pieniądze poszły na
wypasiony budynek w kształcie paragrafu zamiast na jakiekolwiek
badania naukowe w Łodzi. Przeszkadzały stare drzewa, stare budynki,
byle był lansik...To jest właśnie edukacja w tym kraju...



Gość portalu: I.Lewandowska napisał(a):


> Wykształcenie:
> -1999- 2001 Politechnika Warszawska Kolegium Nauk Ekonomicznych i Społecznych
w
>
> Płocku, kierunek ekonomia
> tytuł magistra z wynikiem dobrym; specjalizacja gospodarka przemysłowa
> Praca magisterska „Systemy edukacji i kształcenia zawodowego wobec zmian
> na
> rynkach pracy wywołanych globalizacją gospodarki światowej”
>
> -1996- 1999 Politechnika Warszawska Kolegium Nauk Ekonomicznych i
Społecznych
> w Płocku, kierunek ekonomia
> tytuł licencjata z wynikiem dobrym;specjalizacja gospodarka samorządu
> terytorialnego
> Praca licencjacka „Wspieranie rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości
> w
> Polsce w latach 1995 – 1997”
> 1991 – 1995 Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Małachowskiego, profil
>
> matematyczno – fizyczny z rozszerzoną informatyką
>
> Studia podyplomowe:
> -2001 - Politechnika Warszawska Kolegium Nauk Ekonomicznych i Społecznych
> w Płocku, kierunek Zarządzanie finansami i marketing z wynikiem bardzo
dobrym,
> Praca dyplomowa: ”Gminy na rynku kapitałowym. Porównanie kosztów alternat
> ywnych
> źródeł pozyskania kapitału”
> -1998 – Prywatna Wyższa Szkoła Businessu i Administracji oraz
> Fundacja „Współpraca – Nauka – Kultura Centrum Dydaktyczne Pr
> zedsiębiorczości,
> kierunek - specjalizacja Organizacja i zarządzanie przedsiębiorczością, z
> wynikiem dobrym, Praca dyplomowa: „Rewitalizacja Starego Miasta jako czyn
> nik
> stymulujący rozwój turystki w mieście Płocku”

Osobiście nic przeciwko Pani nie mam ale w powyższym tekście jest wiele
nieścisłości, mianowicie brak chronologii a niektórych uczelni Pani nie
ukończyła (brak daty zakończenia) natomiast jest informacja o tytule pracy
dyplomowej.

> Inne umiejętności:
> -Języki: angielski średniozaawansowany, niemiecki – średnia znajomość
> -Biegła obsługa komputera, środowisko Windows – Word, Excel, Access, Inte
> rnet,
> poczta elektroniczna, techniki menadżerskie i techniki multimedialne

Ach te języki.... Przez 3 miesiące pracowała w Płockim Urzędzie osoba biegle
mówiąca po angielsku, niemiecku i francusku [mam na mysli umiejetnosc
komunikacji a nie forme sexu :) ]. Pracowala, bo po 3 miesiacach odeszla na
wlasna prosbe nie widzac perspektyw.

> Zatrudnienie:
> -2003 - Urząd Miasta Płocka, Wydział Skarbu i Budżetu - Oddział Budżetu -
> Referat Planowania, Sprawozdawczości i Analiz Budżetowych
> -1997-1998 – Regionalne Centrum Rozwoju Technologii

Raczej mało imponujące

> Doświadczenie zawodowe:
> -Regionalne Centrum Rozwoju Technologii
>



Kto może, a kto nie !?!
Szanowni Państwo

Postanowiłem napisać, ponieważ coraz więcej pojawia się niejasności na Państwa
forum. Jestem naprawdę zainteresowany Państwa konkursem, bynajmniej nie od
strony nagród lecz jako wyzwania. Wszyscy wiedzą o problemach Coca-coli i
kolejnych nieudanych debiutach nowych napojów, opracowanie ciekawej,
oryginalnej i skutecznej strategii dla jakiegoś nowego produktu jest właśnie
owym wyzwaniem. Wspólnie ze znajomymi postanowiliśmy zająć się
kolejnym „kandydatem” do porażki, czyli Poweradem. Zorientowaliśmy się dosyć
dokładnie, jeśli chodzi o ten produkt w Polsce (publikacje, badania etc.).
Spędziliśmy również rok temu kilka miesięcy w USA, więc wiemy jak tam wygląda
sytuacja w tego rodzaju napojach (nieudane próby wyrwania konsumentów
Gatorade, itd.). Generalnie poczuliśmy, że musimy coś zrobić dla tego produktu.
Niestety regulamin, który jest dosyć niejasny nie pozwala nam na dalszą pracę.
Już wyjaśniam o co chodzi. Cała nasza trójka studiuje na SGH, dwoje z nas
Marketing i jedno FIBe, wszyscy jesteśmy na III roku, a studia są V letnie. W
przypadku SGHa sytuacja wygląda jednak nieco inaczej i różnie można
interpretować Państwa regulamin. Nasze studia kształtujemy sobie według naszego
uznania i potrzeb, musimy realizować jedynie minima programowe. Takie podejście
do studiowania, umożliwia niektórym (nadambitnym) rozpoczęcie pracy
magisterskiej już w połowie trzeciego roku i zakończenie jej w połowie
czwartego roku. Ja osobiście planuje rozpoczęcie mojej pracy za pół roku i
zakończenie jej na koniec czwartego roku. Do zrobienia wymaganej liczby punktów
na Marketingu zostało mi mniej niż 20pnk (robię jeszcze studia europejskie).
Nie rozumiem więc po co jakieś idiotyczne i bądź co bądź sztuczne ograniczenie
(IV,V rok). Już chyba bardziej uzasadnione by było ograniczenie kierunku
studiów, aczkolwiek ja skłaniałbym się do zaniechania jakichkolwiek. Wiem, wiem
w odpowiedzi dostanę te bzdury na temat zasobów wiedzy i doświadczenia, etc.,
ale ja naprawdę nie czuje się gorzej zorientowany w temacie od 80% IV i V
roczniaków z innych uczelni (!).
Najbardziej drażnią mnie opinie „speców” od marketingu Coke Poland, którzy chcą
ograniczyć jakoby zalew miernych prac ludzi z III i II roku, a sami jak wyniki
wskazują nie mają się czym chwalić (!).
Jak państwo rozwiążecie problem jeśli dwie osoby są z IV roku a jedna z III lub
2 z III roku a jedna z IV ? Sami widzicie, że ten podpunkt w regulaminie to
niezły gniot, który wprowadził jedynie dużo zamieszania. Poza tym wątpię by
dużo studentów z V roku chciało się „bawić” w taki konkursik, kiedy muszą
poważnie myśleć o swojej przyszłości. Nie mniej jednak mi na tym konkursie
zależy i chcę się sprawdzić, proszę więc o odpowiedź, czy mogę brać w nim
udział.
Z wyrazami szacunku
Wojciech Szymczyk



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)