Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

QUOTE (Duś @ 2005 11 05 - 16:29:38) QUOTE (Agraff 911 @ 2005 11 05 - 15:08:43) a ja sie nauczyłam trzymać z daleka od fizyki i chemii ;p
ale biologie za to uwielbiam [chcę zostać weterynarzem albo psychologiem...zwierzęcym i hobbystycznie pisarką ]
polski jak lubiłam w podstwówce, tak znienawidziłam w gimnazjum- główną przyczyną była[i nadal jest niestety;/] moja dupiata nauczycielka, której w głowie tylko gramatyka. Zero pisania wypracowań, opowiadań, poezji. Czysta teoria ;/

PS. To był dopiero etap wewnatrz szkolny czyli tzw przedbiegi. A ten międzyszkolny to nie wiem. Zależy chyba od tego w którym województwie startujesz.
nie kumam zawodu psycholog zwierzacy...czy naprawde czlowiek mozepsychicznie pomoc zwirrzakowi... moim zdaniem tylko milosc moze pomoc...

z miłością masz racje. ale np zdarzają się takie sytuacje, że jak załóżmy pies popadnie w depresje [nie smiejcie się, zwierzęta też mają depresje i schizofrenie], chociaż jest obdarzany miłością przez właścicieli, to niewiele mu może pomóc. Ale są tacy ludzie, w obecności których zwierzęta po prostu się rozweselają. Wystarczy odpowiednie podejście do sprawy. Naprawde.




Na którym forum???

Tak na prawdę na każdym traktującym o psychiatrii, co też mnie wcale nie dziwi, bo każdy chory chce widzieć rozwiązanie. Między innymi dlatego zamieściłem owy artykuł... dla innego spojrzenia na szukanie przyczyn schizofrenii.



Myślę, że przyjdzie taki dzień na tej planecie że wyjaśni się co to są choroby psychiczne. Czy są one wynikiem jakiegoś psychicznego wirusa tak jak w komputerach (zbiór kilku przyczyn które razem powodują to czy tamto), czy może że osoby chore na jakieś konkretne schorzenia mają specjalne predyspozycje do czegoś... Różnie może być, kwestia czasu i pracy nad ludzkim umysłem. Tutaj należałoby postawić dużo na badania, czy to prowadzone jako dialog z chorymi czy np. badania mózgu tomografem. Czasem mi się wydaje że chorzy z którymi się zadaję są o wiele bardziej wrażliwi i wszechstronni niż normalnie ludzie. Może schizofrenia, 1% populacji, to kasta wybranych jako ludzi potrafiących rozsądzać w prawdziwie ludzkim i sprawiedliwym stopniu to co czynią ludzie zdrowi. Albo po prostu to tylko deficyty poznawcze - nie przyjęliśmy w dzieciństwie pewnych podświadomych zasad które funkcjonują wśród normalnych ludzi. U nas nie występuje tak ogromna akcja-reakcja jak u zdrowych. Oni "biegną", my stoimy... Albo poruszamy się coraz wolniej ze względu na to co przeżyjemy czy czego się nauczymy. I tak nadal będę twierdził że mimo iż człowiek ma wolną wolę to jest zdeterminowany. Czy to przez otoczenie, czy przez własne wybory. Czy można na codzień wybierać to co jest niekorzystne dla nas, innych czy ogółu? Myślę, że ewolucja determinuje nasze pozytywne wybory w życiu.



Zgodnie z wynikami najnowszych badań pacjenci ze schizofrenią pija napoje wyskokowe z powodu nudy, chęci zrelaksowania się i odreagowania stresu.
Chorzy na schizofrenię nadużywają alkoholu lub stosują narkotyki z takich samych pobudek jak osoby bez zaburzeń umysłowych, nie wiadomo jednak, czy w przypadku tych pierwszych nie wchodzą w grę również inne przyczyny. Lynsey Gregg i współpracownicy z Uniwersytetu Manchesterskiego poddali niedawno badaniom kilkaset pacjentów z omawianą chorobą.

Zgodnie z publikacją w październikowym numerze czasopsiam "Addictive Behaviors" najczęsciej deklarowanymi przyczynami picia były: chęć zrelaksowania się, odreagownia stresu i nuda. Te pobudki występowały częściej u pacjentów charakteryzujących się większym nasileniem wszystkich objawów schizofrenii i z obnizoną sprawnością intelektualną.



Wracając do 02 listopada 2001 roku – dnia w jakim pociąłem się nożem.
Po dokonaniu samookaleczeń udałem się do Szpitala Miejskiego w celu zszycia rany.
Lekarz jaki zszywał ranę dowiedział się o podawanych przez służby specjalne środkach psychozowytwórczych co odnotował w karcie chorego. Logicznym jest, że skoro mieszkam z rodziną to działaniu tych samych środków podlegali i oni a zatem normalnym jest to, że ten sam lekarz dopytywał się o stan zdrowia pozostałych domowników. Poznawszy z mego opisu stan zdrowia mej matki orzekł, iż wskazuje on na depresję farmakogenną wywołaną zażywanymi lekami w związku ze schizofrenią paranoidalną i podanymi środkami psychozowytwórczymi. A więc mój stan zdrowia utwierdził go w tym przekonaniu, czyli wskazywał na działanie środków psychozowytwórczych.
Dokonane samookaleczenia w dniu 02 listopada 2001 roku jako pierwsze nadawały się tylko do zszycia, a poprzedzone były kilkoma innymi mniejszymi. Ta kolejność wskazuje na pogarszający się stan zdrowia psychicznego jaki mógł zostać wywołany działaniem środka psychozowytwórczego.
Po niespełna 20 minutach od wizyty w Szpitalu Miejskim dokąd przewieziono mnie karetką dwoje psychiarów nie zauważyło tego co było widocznym? - jaskrawych zaburzeń wskazujących na działanie środków psychotoksycznych? - to jest niemożliwe.
Psychiatrzy z Pogotowia Kryzysowego Akademii Medycznej w Bydgoszczy zaprzeczyli istnieniu i możliwości dokonania badań jakie mogłyby być podstawą do właściwej oceny stanu zdrowia i jego przyczyn.



Jeży, witaj, ... jestem tego samego zdania, co moi przedmówcy, i podobnie jak pozostali forumowicze, zachęcam do skorzystania z pomocy instytucji, zajmującej się "nałogami" i wyjściem z nich. Kolejnym etapem powinna być wizyta u lekarza psychiatry. To nad wyraz oczywiste, że Twój problem wynika z przyjmowania narkotyków: o ich szkodliwości książki pisać można. Niesamowicie wpływają na stan psychiczny człowieka, mogą nawet być przyczyną cięższych chorób psychicznych. Zanim więc zdecydujesz się na rozmowę i leczenie Twoich "zaburzeń", powinieneś zadać sobie pytanie, czy nadal warto ćpać.
Powinieneś natychmiastowo odstawić te świństwa, chyba rozumiesz, że mam na myśli również marihuanę. Nie ma lekkich i ciężkich narkotyków, żadne nie są bezpieczne. I właśnie w tym momencie, powinieneś to zrozumieć.
Pamiętaj, że schizofrenia również "wchodzi w grę", nie bądź pewien, że to nie jest jej początek. Wielu było takich, którzy pewni swojego zdrowia psychicznego ćpali dalej, a schizofrenii wcale nie brali pod uwagę. I uwierz: niczym dobrym to się skończyć nie może.
Jak się coś odstawia - to odstawia się konkretnie i na zawsze. Potrzeba tu olbrzymiej siły woli - możesz nie dać sobie rady sam. Udaj się do odpowiedniej placówki, tam będą wiedzieli, co robić.



Ja Komie współczuję, że tak ciężko przechodzi przez leczenie. Sam jestem zdrowszy, ale rozumiem ludzi chorych.

Psycholog powinien być dobrym człowiekiem, który posiada w sobie miłość do ludzi i potrafi ich zrozumieć.

Tak mało ludzi potrafi zrozumieć co to jest schizofrenia. Wszystkim brakuje edukacji na temat przyczyn wpadania w chorobę psychiczną. I nie chcą rozumieć, co to jest schizofrenia.

I z czym się spotykamy - wpada ktoś jakoby zdrowy na forum - i mówi - jesteś nienormalny na umyśle, popatrz kim ja jestem, kim ty - nie rozumiesz co mówisz, ani co się do ciebie mówi. Ot - byle na złość kogoś zmieszać z błotem. Tak nas traktują. Chcą zrobić z nas wariatów. I powiedzą - jak to, nie jesteś wariatem? Przecież masz schizofrenię - stwierdzono - jesteś nienormalny. Tak mówią - nienormalni ...




Ludzie ze schizofrenią częściej także chorują na inne choroby fizyczne - i te bywają przyczyną wcześniejszej śmierci. oprócz chorób zakaźnych bo na te zapadają stosunkowo rzadko sam nie byłem chory na nic odkąd się rozchorowałem na schize a to już ponad trzy lata.
wyjątkiem jest tutaj grużlica



Pewnie, utajnić co się da. Brać lotnicza, przynajmniej ta z SP, powinna być za ! Boże broń, żeby ujrzały światło dzienne np. ew. ostre wymiany zdań pomiędzy członkami załogi w kwestii decyzji o lądowaniu i sposobie podejścia. Albo dyskusja załoga tutki - załoga jaczka. W końcu wszyscy wiemy, że CRM stoi w SP na najwyższym poziomie. Wasza schizofrenia mnie przeraża. Niby chcecie zmian, ale jednocześnie co złego to nie personel, szczególnie ten latający, SP. Zjeść ciastko i mieć ciastko. Ja osobiście E.Klicha zupełnie nie rozumiem. Czyż załoga nie jest elementem "systemu" ? Po prostu mówmy o przyczynach pośrednich i bezpośrednich, ale na Boga nie utajniajmy NICZEGO w sprawie 101. Ciężar gatunkowy tej katastrofy jest taki, że musi być zachowana pełna jawność. Jawny cały raport i WSZYSTKIE załączniki.




Jak poinformował mnie lekarz dyżurny szpitala wojskowego we Wrocławiu por. lek. Tomasz Stanisławski, przyczyną złego samopoczucia żołnierzy kilka dni temu, podwyższonej temperatury i biegunki nie był wysiłek ani złe warunki bytowe, lecz zwykłe czynnościowe zaburzenie przewodu pokarmowego. Takie zatrucie może zdarzyć się każdemu i wszędzie i nie jest niczym nadzwyczajnym.
Wiecej: http://redakcjawojskowa.p...d=362&Itemid=54

Czy pan porucznik lekarz sam tak wymyślił czy mu kazano? Albo są zaburzenia czynnościowe jelit (kłaniają się kryteria z Maastricht i zdaję sie tzw "rzymskie wytyczne"), które mozna stwierdzić po wyeliminowaniu inych przyczym jak między innymi sprawy infekcyjne-posiewy kału itd., albo jest zatrucie pokarmowe. Są to dwie różne choroby, nawet w ICD-10 (Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób) zajmują one dwa różne rozdziały.
Na logikę albo jest zatrucie (czynik zewnętrzny), albo są zaburzenia czynnościowe jelit.
Radziecka medycyna stosowała "chorobę" schizofrenia bezobjawowa, żeby móc dysydentów do psychuszek wsadzać. W medycynie wojskowej będzie od dziś zatrucie czynnościowe.
A że sie wojsko pos....KS, to znaczy, że syfiasto było karmione, albo rąk nie miało gdzie umyć. Reszty artykułu nawet już nie chce misie komentować. Takie to nowe idzie w polityce informacyjnej MON.



Trudno mi było wybrać, Alchemilla Hospital czy Midwich Elementary School. Wygrała jednak ta pierwsza lokacja, z uwagi na bardzo niepokojący, wdzierający się do trzewi dźwięk. Ten natomiast jest składową klimatu, którego właściwie nie da się określić słowami, czego przyczyną nie jest bynajmniej ubogi zasób słów w języku polskim, tylko nieludzka, obca atmosfera podkreślana przez pielęgniarki oraz - a jakże - przez schizofreniczne zjawiska w pokojach. Oczywiście wystrój wnętrz jest drugim z głównych atutów tej lokacji - jest bród, syf, rdza i wszystkie elementy składające się na miejsce, do którego w żadnym wypadku nie chcielibyśmy trafić. A podziemna część lokacji (ta m.in. z pokojem Alessy) dobiła mnie swoją, hm... nienaturalnością, klimatem. W każdym razie czuć, że coś ku**wsko złego czai się w tym miejscu. Zresztą, jeśli mam być szczery, to każda lokacja w Silent Hillu jest doskonała i najlepsza zarazem.

Ponadto żaden horror nie dorówna tej grze, właściwie pod każdym względem i będę to powtarzał niczym Katon Starszy swoje "ceterum censeo Carthaginem esse delendam". O!



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)