Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Hmm, nigdy czynności wykonywanych przez Micha nie rozpatrywałam w kategorii obowiązku, ale
- nakrywa do stołu
- pomaga mi w przygotowaniu posiłów
- zajmuje się swoim ogródkiem

Kiepsko raczej jest ze sprzataniem zabawek i ubieraniem musimy nad tym popracowac.
Za to uwielbia pomagać tacie: majsterkowanie, grabienie na podwórku, przygotowanie drewna na opał (w granicach jego możliwości). Woli bardziej męskie zajęcia




Pewnie, że można kupić za dużo (może nie zdarza się to zbyt często, ale jednak : )).
Z tego, co widzę, to ze słoniną jest tak samo jak z kebabem - nie da się kupić za dużo, choćby człek wyczyniał nie wiadomo jakie wygibasy. Udowodnione naukowo, jakby kto pytał. Ale dobrze wiedzieć, że na wszelki wypadek jest Kath, która tylko czeka, aby skiknąć do sklepu czy innego punktu gastronomicznego. :P

Tak czy siak, wygląda na to, że jutro mamy Wigilię, z tej też okazji pomogłem dziś paniom w kuchni, a panom z karpiami i drewnem na opał. Wnioski są takie, żebym na przyszłość trzymał się możliwie jak najdalej od: siekiery, piły łańcuchowej, piekarnika, urządzenia do splaszczania orzechów, miksera oraz foremek do ciastek, ale przynajmniej moje sztandarowe bezy wyszły fantastyczne jak zawsze i cieszy mnie mój (malusi, ale zawsze) wkład w przygotowania wigilijne. Ech, znowu będzie wyżera. :X

Jako że ostatnio zrobiło się tu nieco poważniej (w FoSie!!), to trzeba wspomnieć o pogodzie, która jest beznadziejna, bo skoro miast śnieżku będziem mieć w Wigilię błoto po pachy, to mogło w ogóle nie padać. Chyba, żeby znowu skombinować armatkę i Qbusia ze styropianem... Hmm.

Aha, gdybym już nie widział Waszych avatarków (wszak jutro trza zacząć kupować jakieś prezenty czy co), to wszystkiego, co hejahowe! <|:-D



<Bastian> Darmozjad? Mój drogi, a co mamy tutaj robić? Tylko chwycić za zaostrzony kij i latać za innymi. A poza tym to jest już działka Julie. Całe dnie nie można tylko łowić ryb czy rąbać drewna na opał. Nie myślę o pobycie tutaj jak o wakacjach [pokręciła przecząco głową] nie, to z całą pewnością nie jest miły wypoczynek. Nikt się o to nie prosił. I nikt nie powinien wymagać, że nagle z ludzi, którzy lubili siedzieć na wygodnej kanapie i oglądać telewizję, staniemy się ulubieńcami spania na zimnej ziemi. Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji, Bastian. Z całkowicie obcymi ludźmi. A w dodatku mamy dziwne poczucie, że jesteśmy nie przydatni... Trudne sytuacje w życiu bardzo nas zaskakują. A do tej w szczególności nie mieliśmy się szans przygotować. [uśmiechnęła się do niego lekko]

<Bastian> Jesteś jedną z nielicznych osób, które trzeźwo widzą tą całą sytuację. Bardzo nam pomagasz... bardzo mi pomagasz. Czasem myślę, że zaraz zwariuję, a po rozmowie z tobą jakoś to przechodzi...




Taak, do ręcznej brykieciarki biomasa sama dojedzie i się wysuszy.

To co napisałeś swiadczy o tym, że nie cztałeś do końca tekstu napisanego przeze mnie.
Przeczytaj o SEGMENTACH a zrozumiesz, że Ręczna Brykieciarka RB 30 kg na godzinę pracy, to pierwszy z segmentów, ale dla rolników- silnych męszczyzn, mających czas, a nie mających do wydania 30 tysięcy złotych ( tyle kosztuje mechaniczna brykieciarka o takiej samej wydajności). Taka brykieciarka pozwoli im na przygotowanie opału na zimę,
z własnych produktów biomasy, i nie wydawania pieniędzy na opał.
Nie napisałeś gdzie mieszkasz, ale jeżeli w mieście, to gdy przestanie być dostarczany GAZ to przypomniszsobie, że maszrodzinę na wsi gdzie będzieszmógł się ogrzać. I w tedy zdziwić może Cię fakt, że tam mają zastosowane ogrzewanie na gaz. A JEŻELI CHCESZWIEDZIEĆ SKĄD BĘDĄ MIELI TEN GAZ, to przeczytaj ebooka - "Drewno zamiast benzyny"
ZłoteMyśli.

Bogdan




drogi i kolejne pokolenia będą też miały swoje miejsca dostępne tylko dla targających wszystko na plecach i gotujących swe posiłki wyłącznie "na siekierze".
A zanim wszystko zostanie wyasfaltowane aż po Magadan, to nie będzie także... autokarów.


Biura podróży już przygotowują specjalne programy dla "romantycznych" - Autokar dowozi do "regionu romantycznych uniesień", specjalnie przygotowane koleby do których leje się woda, drewno na opał specjalnie tygodniami moczone w potoku, chleb z przed dwóch tygodni, tresowane misie do straszenia romantyków, w dodatku pracownicy Biura przebrani za zbójników rekwirują portfele i biżuterię, jeśli "region romantyczny" jest w parku narodowym to przychodzą filance i wymierzają mandaty itd. Na koniec programu oczywiście wszystko ulega zwrotowi, zbiorowe zdjęcie z tresowanym misiem i porządny obiad w pięciogwiazdkowym hotelu.



Selvanie:

Wiosna.
Starszyzna plemienna zdecydowała o wysłaniu zwiadowców na wschód. W tym czasie dorośli zaczynają pierwsze prace na roli - orka i siew. Młodsi przyglądają się rodzicom, a wieczorami uczą się tworzyć naczynia.
Puste naczynia po zapasach zimowych, uprzednio wypełnione amuletami, wrzucane są w ogień Czeluści Bogów. Airana nie może się gniewać na Terroquię.

Lato.
Pierwsze zbiory.
Jezioro w kraterze osiąga maksymalne temperatury. Woda w glinianych stągwiach chłodzi się przez kilka dni.
Oprócz pracy na roli, ludność wytwarza coraz więcej bizuterii - jako przygotowanie do ewentualnych ofiar przebłagańczych dla większych bóstw.

Jesień.
Pomimo pracy na roli, okres rozprężenia przed zimą. Ludność zajęta jest swoją sztuką, głównie śpiewami przy jeziorze chwaląc Evvian i Iyenn. Młodzi członkowie prezentują swoje tegoroczne osiągnięcia.
Najsilniejsi i najodważniejsi schodzą do lasu po drewno na opał w chłodne noce.

Zima.
Na ochłądzające się wody jeziora wypływają kapłani z darami - błyskotki, owoce, warzywa, zboże i kilka dzieł sztuki na kamiennych tabliczkach chwalących Lobevaanda. Zanosząc modły i śpiewając, kapłani wrzucają dary do jeziora, prosząc o podgrzewanie wody w czasie chłodów.
Ostatnie zbiory. Jedzenie chowane jest do glinianych naczyń, a te ukrywane w małych jaskiniach. W innych gromadzona jest woda.
Czas powrotu zwiadowców. Starszyzna z niecierpliwością oczekuje na informację o otaczającym świecie.



Witam

Bardzo ciekawy pomysł. Szkoda, że tak daleko ode mnie i czasu brakuje na wszystkie wyprawy.

Zróbcie jeszcze jeden wyjątek i zabierzcie "cyfrówkę". Z przyjemnością obejrzałbym dokumentację samej wyprawy i aspektów życia obozowego.

Pokonanie kilkunastu kilometrów w trudnym terenie, w historycznym obuwiu i z pełnym wyposażeniem, przygotowanie obozowiska, pozyskanie drewna na opał może zając do 8 godzin.

Chodzenie w trudnym i śliskim terenie znacznie ułatwiają żelazne raki mocowane do podeszwy. Świetnie się sprawdziły w mojej ostatniej zimowej wyprawie.

Powodzenia!

pozdrowienia Vislav



Dawno, dawno temu Zyl sobie kris z siwa czupryna znalazł dwie żelazne kulki, jedną popsuł drugą zgubił:D, wiec postanowil pojsc do lasu po drewno. Po drodze spotkał pięękną dziewczynę. ktora zaprosil na kolacje ze sniadaniem :) Zapomniał niestety, że w szałasie ani drewna ani pożywienia. wiec szybko pobiegl nazbieral drewna na opal i przygotowal wspaniala kolacje jako swiece wykorzyslal pochodnie ...



Skoro mamy już termin i miejsce, to:

Trzeba wyznaczyć godzinę przylotu. Ze względu na to, że połowa rozrywek typowo Grodowych wymaga światła dziennego, a to się zwykło kończyć coraz szybciej, dobrą godziną jakiegokolwiek startu będzie 13.00 - kto przyjedzie później, ten przyjedzie później, ale już od wczesnego popołudnia impreza trwa.

Kilka osób powinno przyjść wcześniej (przed południem albo "wczoraj", wedle wygody) i pomóc Zawiszy ogarniać Gród. Przydadzą się ochotnicy w liczbie 2-4 sztuk.

Będą potrzebni Orgowie do pilnowania porządku na sali. Począwszy od takich drobiazgów, jak "nie wypuszczaj psów", poprzez "nie demoluj sprzętu", skończywszy na "nie rozniecaj ognia poza paleniskiem". Ogólnie rzecz ujmując, chodzi o ochotników do nieschlania się i niezaśnięcia - mają oni zachować rozsądek przez całą imprezę. Zawisza powiedział, że trzeba będzie dwóch-trzech odpowiedzialnych: na razie zgłoszeni są: Mada, Zawisza i ja. Nie wiem, czy Zawisza liczył siebie. Tak czy siak, jeszcze jacyś chętni być może pomogą nam rozłożyć siły lepiej.

Nie bez znaczenia będą również osoby, które zostaną po i pomogą sprzątać. Zawsze można stwierdzić po prostu, że "wstaniemy i ci, co będą mieli siłę, ogarną", ale lepiej jakby kilka osób żelaznych już się zgłosiło.

Z inicjatywy Zawiszy i za moją bardzo chętną zgodą właśnie na imprezę zostały zaproszone Topory. Czemu? Bo każdy goblin, który widział ich w akcji, wie, że warto ich zaprosić. Może ich być kilka osób, może więcej. A może i czterdziestu, jak mówił Ślimak - jeżeli tylu ich przyjedzie, to są warci robienia z nimi imprez.

Tniemy po kieszeni. Oficjalna składka za drewno na opał, wywóz śmieci i nieczystości, prąd... wynosi 10zł od osoby. Plus, dla goblinów, po złotówce czy dwie na świeczki. Sądzę, że udźwigniemy ten ciężar ;o)

Zawisza zaproponował, w ramach dywersyfikacji rozrywek, puszczanie filmów i zrobienie jakichś prelekcji. Mi się wydaje, że na warunki grodowe lepiej się od prelekcji nadadzą panele dyskusyjne. Tak czy owak, ciekawe filmy mile będą widziane, a do paneli też możnaby się przygotować (więcej niż dwóch paneli/prelekcji i tak nie upchniemy, więc za dużo roboty nie będzie).

Nie ma wątpliwości, że Zawisza musi odpowiadać za imprezę jako opiekun Grodu. Wykazuje inicjatywę wskazującą jednoznacznie, kto tu jest głównym organizatorem imprezy. Ale jeżeli ktoś jeszcze ma pomysłów w rękawie - niech sypie. Im lepiej się przyłożymy, tym lepiej.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)