Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

"regand" <reg@wp.plwrote in message
Witam... Mam dwie jedynki na koniec roku (2 klasa). Znacie jakies prywatne
LO ktre by mnie przyjeło? :) Raczej o ASSA nie mysle...
Polecam dawna "ESSĘ", teraz Liceum Akademickie przy DSWE. Fajni nauczyciele,
zaliczenia jak na studiach, do maturki duzo sie nauczysz.. Ja 3 lata
chodzilem do 7 LO i w 4 klasie zdecydowalem przeniesc sie do tegoz liceum i
bylem bardzo zadowolony.. Teraz studiuje prawo, idzie mi bardoz dobrze i
nieprawda jest mowienie, ze liczy sie pieczatka szkoly - licza sie oceny!!
pozdro,
:-)
najpierw chodzili do podstawówki
TPD1 a oa 4 klasy do szkoły nr 194
Późnie do liceum im. Lelewela
a gdy Jarkaczowi groziło powtarzanie
10 klasy został przeniesiony dzięki interwencji
kuratora Jerzego Kuberskiego do liceum Kopernika
na Woli. Jar. sam mówi, że Kuberski spowodował,
gdy rodzice sie do niego odwołali, to przeniesienie,
chociaż nie miał do tego prawa bo rada pedagogiczna
głosowała za oblaniem go
(czyzby znowu znajomośći tatusia?)
W Lelewelu ich kolegami byli m.in. Marek Maldis,
Konrad Bieliński i inni walterowcy, jak mowi Jarkacz
A Lech miał kolege z jednej ławki - Lonie Fogelmana z którym sie bił
Pewnie w ogóle nie pójdą do szkoły. Podobne absurdy już były. Legutko, który był
równie tępym ministrem jak Kaśka, pod koniec roku szkolnego zdecydował o
przeniesieniu części materiału z matematyki z liceum do gimnazjum, a części z
gimnazjum do liceum. Uczniowie ówczesnej trzeciej klasy gimnazjum niektóre
zagadnienia zrobili więc dwa razy, a niektórych wcale.
przepisanie się...
Witam,
obecnie chodzę do kl. III LO, ale w szkole mam pewne problemy
związane z nauczycielami. Sprawda wygląda następująco, chciałbym się
dowiedzeć od osoby, która wie coś na ten temat, jak to jest z
przepisaniem się do innej szkoly. Semestr kończy się za miesiąc, a ja
chciałbym przenieść sie do zawodówki. Problem w tym, ze ja chodze do
III klasy liceum ogólnokształcącego. Cy musiałbym zaczynac od I
klasy?
Wiesz co?
Z takimi osiągnięciami to ciesz się, ze Twojego syna jeszcze ze szkoły nie
wywalili. Moj chodził pare lat na specjalne zajęcia dla dzieci zdolnych - i tak
kończą się kariery wielu zdolnych dzieci. Odczep sie (wybacz wyrazenie, od jego
stopni). Naprawdę, co maja stopnie w tej sytuacji do rzeczy? W takim wypadku,
ja zwolenniczka szkół państwowych polecam prywatne lub społeczne.
Mieszkam w Warszawie, a syn do LO w ogóle nie chodził. Nie chodził, bo po
pierwszym semestrze musiałam go przenieść do prywatnego liceum zawodowego,
inaczej skończył by w zawodówce.
Pojutrze składa prace magisterską.
obsługa prawna urzedu państwowego 1350 zł netto, 1,5 roku doswiadczenia - czekam
az w tym kraju bedzie normalnie....... gdyby nie to ze prace traktuje jak
służbę dla dobra narodu dawno bym spier.. do reichu, starcza mi w wawie na pokój
17m2, kiełubase i browar, nie mam rodziny wiec w sumie nie narzekam na razie
czuje sie jak w "dniu świra" 8 lat podstawówki, 4 liceum, 5 bite studiów dyplom
z wyróznieniem i oto mi płacą...
jakis czas temu chciałem sie przeniesc do ministerstwa a tam mi powiedzieli
prosze pana potrzebujemy takiego specjalisty i chcieli dac 1200 zł na reke hehe
podziekowałem uprzejmie usmiechnołem sie życzliwie i wyszedłem
dodam ze jak pracowałem fizycznie na studiach miałem 1700 zł netto
mój kumpel prowadzi działalność rozwozi okna po budowach w wawie za 7 tys netto
i zadnym specja;ista nie jest a mówi ze jak by nie pił zarobiłby 10 koła hehe -
gdyby nie moja ambicja chetnie bym do niego dołaczył ale coż
nasza Polska to bardzo dziwny kraj:-)
najfajniejsze ze jak wracam do domu i mówie gdzie pracuje ludzie robią wielkie
oczy i gratulują ze mi sie tak udało:-)a ja tylko czasem przeklinam pod nosem
jak nikt nie słyszy i czekam az bedzie normalnie........
A ja uwazam, ze nieporozumienia z katechetami biora sie z zawyzonych wobc nich
oczekiwan. Przyklad: dziecko niepraktykujacej niepraktykujacej "ostentacyjnie")
samotnej matki rezygnuje w gimnazjum z lekcji religii. I ta matka ma do
katechety dosc agresywnie wyrazane pretensje. Ze to przez niego. Nie chodzilo
o zaden incydent. Po prostu matka liczyla, ze katecheta przekana, namowi,
znajdzie argumenty...
Z moich doswiadczen: z religii rezygnuja dzieci madre i zainteresowane
zdobywaniem wiedzy religijnej, ktore zniecheca marnowanie czasu na rozmaite
patyczkowanie sie z dowcipnisiami, zanizona dyscyplina - czyli odbieraja
religie jako marnowanie czasu. Wola szukac na wlasna reke.Jest to typowe dla
liceum.
Druga grupe stanowia uczniowe przezywajacy konflikt wartosci (czesto zwiazany z
przezyciami osobistymi) i ogolne trudnosci szkolne. To jet typowe dla gimnazjum.
Inny problem to wyobrazenia rodzicow na temat tego jak lekcja religii powinna
wygladać. Wyobrazenia czesto naiwne (sami nigdy nie uczyli ani nie
katechizowali), przeniesione z wlasnych wspomnien z salek katechetycznych
sprzed lat dwudziestu czy trzydziestu, a wiec zupelnie nie adekwatne do
szkolnej rzeczywistosci (dzieci siedza w lawkach ze zlozonymi raczkami i
powtarzaja za katecheta chorem katechizm).
pomózcie mi wybrać!
Idę do liceum wybieram sie naprofil dziennikarsko-językowy ponieważ lubię
pisać (wszyscy mówia, ze mam talent), uczyć sie języków nie nawidzę natomiast
historii,. która będe mieć rozszerzoną:(. Ostatnio zastanawiam sie czy nie
przenieśc sie na bio-chema. Myślałm o medycynie poniewaz interesuje mnie to
nawet. Lubię biole, z chemii sobie radze z fizą-dno... Właściwie to dlatego
chcialabym sie przenieść bo dla humanistów nie ma pracy a lekarzy potrzebuja
wszędzie. Jeśli miałabym zostać na humanie to myślałam żeby potem iść na
lingwistykę stosowaną a potem dodatkowo drugi kierunek np. stosunki
międzynarodowe. Co o tym myślicie? Co powinnam zrobić?
marguyu napisała:
> Ktos tu opisuje traumatyczne doswiadczenia z pochodow
> pierwszomajowych w latach 70. Mogles, czlowieku, nie isc. Nic by
> tobie nie zrobili. Za to nie wieszali.
Słusznie. Nie wieszali.
Ja tylko przez całe liceum słyszałem co i rusz, aż do samej matury:
"Szkołę podstawową skończyłeś - no bo musiałeś skończyć. Ale skończyć liceum -
wcale nie musisz...".
Pamiętam, że już w klasie maturalnej, zaraz na początku września, kilkoro
odeszło do innych szkół - zrobiono rodzicom "pranie mózgu", że tak będzie
lepiej, że dla dobra swego dziecka powinni poprosić o jego przeniesienie, że w
takim razie szkoła załatwi, że go przyjmą bez kłopotu gdzie indziej - a gdyby
się upierał zostawać u nas, to nie będzie nawet dopuszczony do matury i nagle
całe 4 lata na nic...
Melduje, ze po pierwszym brutalnym werdykcie - kategoria A bez paragrafu -
poslusznie jezdzilem do WKU co troche przynoszac kolejne studiowe zaswiadczenia,
zawsze slyszac: 'Poczekamy na was, kolego, ale w koncu do nas traficie'. Udalo
sie nie trafic, zdobywajac ostatecznie przeniesienie do rezerwy - co zreszta
wiazalo sie z rozpaczliwym poszukiwaniem roznych dokumentow, ktore machina
wojskowa w zwiazku z moimi roznymi przemeldowaniami sie zdolala zagubic.
Jedynym przypadkiem z mojej klasy w liceum, ktory nie dostal kategorii A byl
kolega uprawiajacy zawodowo koszykowke, ktory nieopatrznie wydal sie komisji z
wlasnym planem studiowania w akademii policyjnej w Szczytnie. W efekcie dostal
odroczenie w zwiazku z lekko podwyzszonym cisnieniem. Stos wykonanych przez
niego na wlasna reke badan specjalistycznych (kardiolog, okulista, gastrolog) z
zaswiadczeniem, ze cisnienie nie jest zwiazane z zadnym stanem chorobowym
nie pomoglo.
Nie wiem, jak wyglądała wtedy rekrutacja bo ja zdawałam do liceum już tym nowym
systemem. Czyli liczy się egzamin gimnazjalny + oceny na świadectwie + konkursy
+ ew dodatkowe egzaminy w bardziej specjalistycznych liceach. Punkty ze
wszystkiego razem sumuje się do kupy, i składa podania do konkretnych klas w
konkretnych liceach, szeregując je według preferencji. Można na przykład na
miejscu 1 i 2 mieć klasy o tym samym profilu, ale w różnych liceach, a na
miejscu trzecim klasę z innym profilem w tym samym liceum, co klasa z miejsca 1.
To jest moim zdaniem bardzo sensowny system, jedna z niewielu dobrze pomyślanych
rzeczy w polskiej edukacji w ciągu ostatnich lat. Czy ktoś może mi przybliżyć,
jak to wyglądało za czasów Pyzy? Zdawało się tylko do jednego liceum? Co to w
ogóle znaczy "nie przyjęta z braku miejsc"? Do liceum teraz nie ma czegoś
takiego, jak nie przyjęcie z braku miejsc, przyjmują po prostu np 30 kandydatów
z najlepszymi wynikami, jeśli się nie dostaniesz to dlatego, że nie byłeś
wystarczająco dobry. Z braku miejsc można to się do rejonowej podstawówki nie
dostać, myślałam szczerze mówiąc, że zawsze tak było. A absurdem w przypadku
Pyzy jest dla mnie kurczowe trzymanie się liceum Żeromskiego, przecież
naturalnym odruchem jest próba przeniesienia się do innej szkoły. Czy
rzeczywiście rekrutacja nie dawała takiej możliwości?
Studia - specjalizacje i seminaria magisterskie
8 lat podstawówki, 4 lata liceum lub 5 technikum i wymarzone (mniej lub
bardziej) studia. Przychodzi czas na wybór specjalizacji lub seminarium
magisterskiego i tu nagle się okazuje, że:
1) jeśli ludzi jest za mało, to seminarium się likwiduje;
2) jeśli ludzi jest za dużo - nie tworzy się dodatkowej grupy, lecz zmusza
się ich do przeniesienia się na zupełnie inną specjalizację.
I jaki sens mają studia, jeśli nie można pisać pracy magisterskiej na temat,
który człowieka interesuje? Czy uniwersytet to wielka fabryka bezbarwnych
magistrów czy miejsce kształcenia ludzi, którzy chcą się rozwijać? Jasne, że
niektórzy studiują tylko dla papierka, zaliczają na zasadzie "byle być na
następnym roku" i jest im wszystko jedno, ale dlaczego dla tych, którzy
naprawdę mają swoją pasję, potrafią nie spać, by przeczytać kolejną krytykę
prac swojego ulubionego pisarza lub jego dzieło, nie ma miejsc? W tym
momencie uniwersytet zaczyna przypominać podstawówkę - nie jest ważne, co
człowieka interesuje - ma się uczyć tego, co jest w programie.