Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Dnia Sun, 30 Jul 2006 21:14:57 +0200, Almar napisał(a):
| Oczywiscie, ze w wiekszosci przypadkow, kupno "uzywanego" mieszkania to
| efekt braku kasy na wybudowanie wlasnego domu, lub kupienia luksusowego
| apartamentu, a nie w blokowisku z wielkiej plyty....
| Wiem, wiem...ty masz sentyment do blokow!...;)PPP
To ciekawe...kupno 300m w Warszawie, na Parkowej, z widokiem na Łazienki,
w
przedwojennej kamienicy to efekt braku kasy?
Albo jakieś 200 m, dwupoziomowe na MDMie?
Zauwazylas "w wiekszosci przypadkow"?
Sa piekne mieszkania na obrzezu Parku Saskiego w Opera Residence ....
Sa na zapleczu Placu Trzech Krzyzy przy Ksiazecej....
Wlasciwie, to byly...
Laczyly to, co jest najatrakcyjniejsze... nowe, spod igly, fenomenalne
lokalizacje, supernowoczesne wykonczenia i swiatowe standardy...i
kilkakrotnie drozsze do tych z MDMu...
Nie zapieram sie, ze czasami kto czuje sentyment do konkretnego miejsca,
budynku, ale... po to bylo to " w wiekszosci"...
Preg nie rozwija zdolnosci polemicznych...;)PPP
Almar
From: "Rabbit McCroolick" <crool@go2.pl
Organization: Portal Gazeta.pl -http://www.gazeta.pl
Newsgroups: pl.sci.historia
Date: Fri, 7 Jun 2002 00:18:15 +0200
Subject: Re: "Bohaterska walka AK"
Tylko czesc z nich byla warszawiakami. Wczoraj patrzylem sobie na zdjecia z
przedwojennych akcji i zjazdow Falangi w Warszawie mysle, ze nieprzypadkowo
Niemcy wybrali to miasto na lokalizacje wielkiego getta. Te tlumy na
imprezach narodowcow i podczas bojkotu sklepow zydowskich nie sa
fotomontazem...
Niemcy tworzyli getta w wiekszych miastach. I wszedzie stosowali te sama
taktyke. Wyrywali Zydow z ich srodowiska, gdzie mogli miec nadzieje na pomoc
znajomych i sasiadow... Np w getcie lubelskim znalezli sie tez mieszkancy
mniejszych miast Lubelszczyzny...
Marta
On 13 Jan 2004 14:00:21 +0100, men2@o2.pl wrote:
Po likwidacji getta funkcjonowało 5 krematoriów
Jeśli mówisz o krematorium KL Warshau to nie ma żadnego powteirdzenia
że istniały w nim jakiekolwiek komry gazowe i krematoria. Plotki o
takowych juz kilkakrotnie wypływały do prasy jednak po zbadaniu sprawy
okazaywały sie tylko plotkami. Tunel obok dw. Zachodniego tez nie bł
komorą gazową mimo plotek.
Proszę zwrócić uwage że nawet w sierpniu i wrześniu 1944 gdzie liczba
ofiar była wielokrotnie większa niż ilość zabitych podczas powstania w
getcie nei stosowano żadnych krematoriów.
Kiedy wybudowano pierwsze, jeśli nie było to przedwojenne ?
W 1997 roku powstało pierwsze krematorium w Warszawie na Wólce
Węglowej.
Zdrówko
Jak widzisz Swiatlo moderator szybko usunal fragment z prawdziwym nazwiskiem
Borowskiego-Bermana. Pochodzacy z prominentnej rodziny zydo-komunistycznej, byl
rowniez krewnym Jakuba Bermana, mordercy Polakow i synem wydawcy Zycia
Warszawy, aparatczyka PZPR i przedwojennego czlonka KPP. By the way, pozdrawiam
moderatora.
Nasza "dzielna" policja kontynuje "wspaniale" tradycje przedwojennej PP, oraz
tzw.granatowej w czasie okupacji hitlerowskiej. Niedawno ktorys z wysokich
bonzow policyjnych wypowiadal sie na ten temat. Nalezy przypomniec, ze w czasie
okupacji tzw. granatowa byla powszechnie znienawidzona przez ludnosc Warszawy (
i nie tylko) za tchorzliwe wyslugiwanie sie niemieckim zbirom. Owczesna policja
najchetniej wkracza w domowe sprzeczki (praca stosunkowo bezpieczna nie
wymagajaca absolutnie zadnej wiedzy i myslenia), a niepokornych odwozi do izb
wytrzezwien.
ok moze trochę przesadzilem z ta 15 ale tak czy inaczej było nas Warszawaików
duzo mniej i jeszcze jedno Warszawa kiedys była symbolem minionej epoki
(przedwojennej) i nowy rząd ( władze sowieckie) dokonczyły to co zaczeli
hitlerowcy. Zreszta władze sowieckie nigdy nie lubiły warszawy i zawsze starały
sie ja zmiszczyc. Skutecznie bo teraz zeczywiscie niemozna Warszawy nazwac
Paryżem
północy jak kiedys ja nazywano. ale duzo gozej wyglada Nowa Huta czy Katowice.
Obecne władze tez zabardzo niemaja pomyslu co z tym całuym bałaganiem zrobic, i
staraja sie wszytsko zasłonic Szklanymi Domami. Obecnie jestesmy jednym z
najdynamiczniej rozwijacym sie miastem w Europie imam nadzieje ze wyjdzie nam
to na zdrowie.
pzd
Dziewięć sposobów na tanie mieszkanie
Adaptacja strychu, przynajmniej w Warszawie to przedsiewziecie
nie lada. I nie chodzi o znalezienie domu, czy ekipy, lecz o
biurokracje. Moj strych (na ukonczeniu), jest chyba ostatnim na
Mokotowie, bo podobno Urzad Dzielnicy przestal wydawac
pozwolenia na adatacje czegokolwiek, co nie ma windy, a podloga
jest powyzej 12,5 m nad gruntem (czyli 90% przedwojennych
kamienic). Walka z urzednikami trwala 2 lata przy maksymalnie
dobrej woli ze strony wlasciciela kamienicy (wspolnota) i dwojki
architektow jako inwestorow (jeden mlody, drugi z 30-letnim
stazem). Tak wiec polecam ostroznosc, sluze tez poradami gdyby
ktos chcial sie jednak zmierzyc :-)
Basia i Łukasz. W życiu też byli parą. Mieszkali na Wspólnej w starej
przedwojennej kamienicy, takiej jak tytułowy <dom>. W samym sercu Warszawy,
gdzie nocą i dziś słychać pijane <gruzinki>, a w bramach cuchnie uryną. Polskie
aircondition. Jak w filmie - jednym z najpiękniejszych i najprawdziwszych.
Gość portalu: RXU napisał(a):
> Co za porazka! Warszawa juz nigdy nie wroci do przedwojennej
> swietnosci i trzeba to zaakceptowac, dobrze, ze juz niedlugo
> stare pokolenie pierdzieli wymrze i mlodzi stworza NOWOCZESNE,
> WYSOKIE z duza iloscia zieleni ZE STALI I SZKLA CENTRUM! a
> zamiast tworzyc nowe parki (o te istniejace i tak nikt nie dba),
> wyremontujcie ulice!
Mylisz sie. Warszawa moze byc unikalnym na skale swiatowa miastem gdzie
nowoczesne wiezowce ze stali i szkla towarzysza najwyzszej klasy zabytkom z XIV-
XvIII w.
Inne stolice europejskie to zabudowa glownie XIX w.
nieistniejąca synagoga
Mam ciotkę, dużo starszą od mojej matki, więc dorastającą jeszcze przed wojną.
Miała w szkole żydowskie koleżanki, jedna z nich chodziła z nią na lekcje
religii. Nie była konwertytką, czy kandydatką na konwertytkę, chodziła z
ciekawości, zresztą za zgodą rodziców - była córką adwokata, inteligencja
żydowska była z reguły dość liberalna. I właśnie ta koleżanka, w niejako
rewanżu za lekcje religii zaprosiła ciotkę na nabożeństwo do synagogi.
Nabożeństwo ciotka uznała za mocno egzotyczne, a - jak dziś twierdzi - sama
synagoga była ładniejsza od synagog krakowskich. Z jednej strony uważam to za
przejaw idealizacji czasów młodości, ale z drugiej strony, sądząc po zdjęciu
synagoga rzeczywiście była dość okazała, więc - kto wie? Z synagogi nie został
kamień na kamieniu, o co zadbali Niemcy, ale mam reprodukcję, chyba
przedwojennej pocztówki, na której widać ją przynajmniej z zewnątrz. Spróbuję
to zeskanować - jeśli ktoś jest zainteresowany. Dodam, że owa koleżanka wojnę
przeżyła, po wojnie trafiła do Warszawy, skończyła studia związane z handlem
zagranicznym i wiodło się jej nieźle. Pod koniec lat 80-tych, czy na początku
lat 90-tych wybrała się nawet w odwiedziny do ciotki, ale ciotka mieszkała już
zupełnie gdzie indziej i się rozminęły.
mala poprawka
dario05 napisał:
> Moja trasa to: Kondratowicza, Łabiszyńska, Sołecka, Bogoriów, Ostródzka,
> Mochtyńska, Kobiałka do Płochocińskiej i z powrotem. Długość około 20
> kilometrów. Czasami przedłużam ją przez dodatkowe okrążenie: od Ostródzkiej w
> Berensona, Kąty Grodziskie, Zdziarska, Ruskowy Bród, Kobiałka. Długość około 23
>
> kilometrów. Ale ja jeżdże na rowerze szybko, nie po to by zwiedzać a po to by
> się zmęczyć.
Na wiekszosci planow Warszawy wystepuje blad. W miejscu opisanych Soleckiej i Bogoriow przebiega
ulica Artyleryjska, czyli przedwojenna Kosciuszki. Na tabliczce na jednym z najstarszych domow
widnieje jeszcze stara nazwa
Podziemny salon króla i inne nasze lochy
W Warszawie kazde swiadectwo historii innej niz PRLu jest na wage zlota.
Warszawiacy w sposob niepomierny lakna takich miejsc. Lakna Warszawy
przedwojennej, historycznej, korzeni.
Takie miejsca powinny byc na samym szczycie list konserwatorskich i turystyki.
"Niech ludzie nie wstydzą się Pragi"
Jestem Warszawiakiem (albo warszawianinem jak kto woli) od kilku
pokoleń. Mniej więcej od 200 lat. Mam szacunek do ludzi
przyjezdnych, którzy rozwijają to miasto. Po Powstaniu Warszawskim
ostało się podobno 15% warszawiaków przedwojennych. Jakby to miasto
wygladało, gdyb ci przyjezdni wybrali inne miasta jak część mojej
rodziny, która po wojnie uciekła z W-wy do Lublina i innych miast w
Polsce. Moja ciotka (oczywiście warszawianka)kiedyś śmiejąc się z
rodowitych warszawiaków stwierdziła, że zostali tylko menele, którzy
w życiu nie opuścili swojej ulicy nie mówiąc o wyprawie na drugą
stronę Wisły. Zresztą wspomina o tym bohater artykułu, że dla jego
podopiecznych pzrejażdżka do centrum maista to wyprawa raz w życiu.
Większosć życia spędziłem na Woli, kilka lat na Targówku. Znam więc
trochę meneli z Woli. Są super. Oni dbają o bezpieczeństwo swoich
sąsiadów. Kiedyś zostawiłem światła zapalone w samochodzie.
Natychmiast dali mi znać. Rano natomiast nie witali mnie
jakimś "dzień dobry" czy "cześć" lecz "szacuneczek sąsiadowi".
Pozdrawiam Wszystkich mieszkańców prawo i lewobrzeżnej Warszawy.
Chłopak z Woli :-)
Artykuł przedstawia jako cos wyjątkowego stosunki powszechnie panujące wród
mieszkańców Warszawy. Mieszkam w starej, przedwojennej kamienicy, gdzie wszyscy
się znają i gdzie pomoc sąsiedzka jest czyms naturalnym. No ale my nie jestmy
elegancką klasą srednią, tylko zwykłymi waszawiakami z dziada, pradziada i
przynależnoć społeczna nie ma dla nas znaczenia. Ważne jest, że się lubimy. Nie
urządzamy na dziedzincu przyjęć z kelnerami, tylko zgodnie z wielowiekową
tradycją raz w roku zapraszamy księdza aby odprawił mszę przy naszej
podwórkowej kapliczce, w intencji wszystkich mieszkańców kamienicy. Nie
mieszkamy na nowym osiedlu za zasiekami tylko na warszawskiej pradze
dokladnie, niech sie wszyscy przyjza co zrobili nasi zachodni sasiedzi : podam
kilka linkow:
www.studiop2.pl/sw/
www.warszawa.przedwojenna.prv.pl/ehhh....
Jak przepędzić pana Jerzego Kozłowskiego ??
pan Jerzy Bogdan Kozłowski wydaje sie byc wyjatkowym prostakiem, sugerujac, ze
przedwojenne wladze Polski i Warszawy byly glupsze od niego i nie wiedzialy co
zrobic z tym miejscem
Na szczescie wszyscy chca odbudowy Warszawy Starzynskiego, a nie Kozłowskiego
Komuniści szykują prowokację!
W 68. rocznicę Nocy Kryształowej, 9 listopada o godz.12.30 na Placu na
Rozdrożu zapraszamy na uroczystość zasłonięcia pomnika Romana Dmowskiego,
ideologa przedwojennych nacjonalistów i antysemitów.
Stawiając mu dziś pomnik, władze Warszawy przemilczają jego udział w szerzeniu
nienawiści i przemocy. Zapominają o tym, jak wiele spowodował Dmowski
cierpienia i krzywdy. I chcą, abyśmy również my o tym zapomnieli.
„Dmowski był prekursorem licznych w polskiej polityce oszołomów, którym
doktrynerstwo zasłania rzeczywistość, i którzy wierzą, że szczucie może
rozwiązać jakiekolwiek problemy” – powiedziała Alina Cała, kandydatka
Zielonych 2004 do Rady m.st. Warszawy.
9 listopada 1938 na terenie III Rzeszy miała miejsce Noc Kryształowa –
zorganizowany pogrom ludności żydowskiej. Spalono wtedy ponad 1000 synagog i
prawie 8000 sklepów, zbezczeszczono niemal wszystkie cmentarze żydowskie na
terenie Niemiec, zamordowano ok. 200 osób, a kilkadziesiąt tysięcy zamknięto w
obozach koncentracyjnych. Wydarzenia te są powszechnie uznawane za wstęp do
Holokaustu.
„W tym dniu powinniśmy szczególnie pamiętać o tym, do czego prowadzi
polityczna nienawiść, lekceważenie demokracji i dzielenie ludzi na «lepszych»
i «gorszych»” – powiedział Adam Ostolski, współprzewodniczący warszawskich
Zielonych 2004.
Dlatego w czwartek 9 listopada o godz. 12.30 na Placu Na Rozdrożu dokonamy
uroczystego zasłonięcia pomnika Dmowskiego. Po zasłonięciu pomnika zapalimy
znicze, aby uczcić pamięć ofiar faszyzmu.
Kontakt:
Alina Cała, tel. 0-22 839 41 26
Adam Ostolski, tel. 504 798 904
gdzie: Warszawa, Plac na Rozdrożu
kiedy: 9 listopada godz 12.30
www.lewica.pl
"O wypłatę odszkodowań obywatelom amerykańskim rząd PRL zadbał w 1960 roku.
Układ między rządem PRL a rządem Stanów Zjednoczonych w sprawie zaspokojenia
roszczeń został zawarty 16 lipca, a 29 listopada podpisano dodatkowy protokół.
Na mocy tych umów Polska wypłaciła rządowi Stanów Zjednoczonych sumę 40 mln
USD "na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli
Stanów Zjednoczonych, zarówno osób fizycznych, jak i prawnych, do Rządu
Polskiego z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia przez Polskę
mienia oraz praw i interesów związanych lub odnoszących się do mienia".
Układ obejmował wszelkie roszczenia powstałe do dnia jego wejścia w życie
(co nastąpiło z dniem podpisania).
Spłata owych 40 mln USD nastąpiła w ratach w ciągu 1961 roku. Nadzór nad
wykonaniem umowy sprawował pełnomocnik ustanowiony w ambasadzie amerykańskiej
w Warszawie.
Polskie Ministerstwo Finansów oprócz przekazania rządowi amerykańskiemu kwoty
odszkodowań dostarczało również wszelkich informacji na temat przejętego
mienia, pomocnych przy rozdziale odszkodowań pomiędzy poszkodowanych (np.
danych o przedwojennych cenach gruntów rolnych i leśnych, placów miejskich,
budynków mieszkalnych, przedsiębiorstw i zakładów rzemieślniczych). Strona
amerykańska miała obowiązek przed wypłatą odszkodowań ustalić tytuły prawne
oraz wartość roszczenia. Ministerstwo Finansów dostarczało przy tym informacji,
w jakim stanie znajdowała się dana nieruchomość po zakończeniu działań
wojennych. Chodziło o to, aby Polska nie odpowiadała materialnie za
zniszczenia wojenne..."
>
Żyd jak to Żyd. Chciałby wziąć raz, dwa i trzy razy wypłatę za to samo.
Zresztą, któż by nie chciał brać trzykrotnie.