Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

tu sa osrodki, ktore udzielaja bezpłatnej pomocy z zakresu psychologii z woj. mazowieckiego
Mazowieckie

Grodzisk Mazowiecki - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Daleka 11 tel. (22) 7552807

Ostrołęka - Przychodnia Zdrowia Psychicznego NZOZ
ul.gen. Gorbatowa 5a/1A tel. (29) 7646277

Otwock - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Mickiewicza 8 tel. (22) 7888841

Piaseczno - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Kościuszki 9 tel. (22) 7570078

Płońsk - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Sienkiewicza 7 tel. (23) 6622830

Pruszków - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Kraszewskiego 18 tel. (22) 7587775

Siedlce - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Kilińskiego 29 tel. (25) 6446811

Szydłowiec - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Kościuszki 170 tel. (48) 6170664

Warszawa-Mokotów - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Chełmska 13/17 tel. (22) 8412642

Warszawa-Śródmieście - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Mariańska 1 tel. (22) 6208302

Warszawa-Wola - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Płocka 49 tel. (22) 6328681

Warszawa-Ochota - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Pawińskiego 2 tel. (22) 8221488

Warszawa Praga-Południe - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Gruzińska 6 tel. (22) 6175682

Wołomin - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Legionów 78 tel. (22) 7763120

Ząbki k/Warszawy - Poradnia Zdrowia Psychicznego "Drewnica"
ul.Rychlińskiego 1 tel. (22) 7624547



W całym kraju trwa protest lekarzy.
Wielu z nich wzięło urlopy na żądanie, szpitale pracują w systemie ostrego dyżuru, wykonywane są tylko zabiegi ratujące życie. Planowe operacje i wizyty u specjalistów zostały przesunięte na późniejsze terminy.

Lekarze domagają się 30-procentowych podwyżek płac jeszcze w tym roku.

Po raz pierwszy protestują lekarze dziecięcych szpitali. Tak jest m.in. w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Litewskiej w Warszawie, gdzie urlopy na żądanie wzięło ok. 70% lekarzy - szpital pracuje tak jak na ostrym dyżurze. Podobnie jest w innych warszawskich placówkach zdrowia.

Protestują także lekarze w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie. Mają dyżury tak jak w dzień świąteczny.

Rzecznik wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego w Warszawie przy ul. Hożej Edyta Grabowska poinformowała, że pogotowie pracuje normalnie. Nie strajkujemy. Nasi lekarze są na umowach cywilno- prawnych, więc nie mają możliwości protestu.

Wszystkie szpitale i większość zakładów leczniczych przyłączyła się do protestu w Krakowie, bierze w nim udział ok. 80 proc. krakowskich lekarzy.

Do protestu przyłączyły się też wszystkie szpitale w regionie legnickim, w tym niepubliczne - Miedziowe Centrum Zdrowia. Szpital w Zielonej Górze pracuje tak jak w weekendy i święta. Planowane operacje i zabiegi przesunięto na poniedziałek. Lekarze oflagowali i oplakatowali budynek. Większość z nich wzięła tzw. urlop na żądanie.

W Lubelskiem w proteście bierze udział około 5 tys. lekarzy i około 4 tys. pielęgniarek - oszacowali przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie Andrzej Ciołko oraz szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w regionie Maria Olszak- Winiarska. Szpitale pracowały jak w dni świąteczne, nieczynne były przyszpitalne przychodnie.

Według rzecznika prasowego Wielkopolskiej Izby Lekarskiej Krzysztofa Hajdo, protest objął całą Wielkopolskę. W placówkach, w których nie przerwano pracy, jak m.in. w przychodniach lekarzy rodzinnych, na oddziałach ratunkowych itp., swoje poparcie dla protestu wyrażano plakatami, czarnymi strojami, rozdawaniem ulotek, wywieszeniem flag. W Pile, w pikiecie przed tamtejszym szpitalem specjalistycznym, uczestniczyło ponad 200 pielęgniarek i położnych ze szpitali z regionu północnej Wielkopolski, które akurat w tym czasie nie miały dyżurów.

W Pomorskiem - jak powiedział PAP dr Andrzej Sokołowski z OZZL - w proteście uczestniczą wszystkie szpitale. Część placówek jest oflagowana. Najmniej protestujących lekarzy jest w Akademii Medycznej w Gdańsku. Pod Urzędem Wojewódzkim w Gdańsku protestowali studenci medycyny, którzy solidaryzowali się z protestem pracowników służby zdrowia.

Podobnie jest w większości dolnośląskich placówek służby zdrowia. Do protestu przyłączyły się tam pielęgniarki, które wzięły urlopy na żądanie. W szpitalach dyżurują jedynie nieliczni lekarze, którzy zapowiedzieli, że będą udzielać pomocy wyłącznie w przypadkach zagrażających życiu.

W Szpitalu Miejskim w Kielcach pracuje na każdym oddziale dwóch lekarzy i trzy pielęgniarki; opiekę nad chorymi nadzorują osobiście ordynatorzy. Personel bloku operacyjnego jest gotowy do interwencji w przypadku wystąpienia choroby zagrażającej życiu. Izba przyjęć zaopatrywała do godz. 14 pięciu pacjentów w leki i podawała kroplówki; dwie pacjentki skierowano na oddziały. Nie funkcjonuje żadna z czterech przyszpitalnych poradni.

Także w woj. łódzkim do protestu przystąpiły wszystkie szpitale - około 10 tys. lekarzy wzięło urlop na żądanie. W Szczecinie do protestu służby zdrowia przystąpiły obydwa szpitale kliniczne Pomorskiej Akademii Medycznej, szpital miejski oraz szpital wojewódzki. W szpitalach na Opolszczyźnie większość lekarzy przyłączyła się do protestu.

Także w bydgoskich i toruńskich szpitalach i przychodniach do protestu przyłączyła się większość lekarzy. Dyrekcja Centrum Onkologii w Bydgoszczy zapewniła, że nie odwołano żadnych pilnych zabiegów. Pacjenci przychodni rejonowych mogli liczyć na pomoc jedynie w nagłych przypadkach.

Na Podkarpaciu protestuje prawie 3 tys. lekarzy w 30 szpitalach. W tym województwie pierwsze protesty lekarzy odbyły się już 20 lutego oraz 13 i 14 marca.

Większość lekarzy z dwóch radomskich szpitali - Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Józefowie i Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ulicy Tochtermana - wzięło urlopy na żądanie.

Większość lekarzy i pielęgniarek szpitali oraz publicznych zakładów opieki zdrowotnej z Płocka, Gostynina i Sierpca (Mazowieckie) przystąpiło do protestu w formie jednego dnia urlopu na żądanie. Ograniczoną formę akcji przyjęła większość niepublicznych placówek opieki medycznej - np. oflagowanie budynku lub rezygnacja z przyjmowania pacjentów na dwie godziny. (sm)


Źródło:
wiadomosci.wp.pl



Urodziła się w 1911 r. w majątku Karwowo Szlacheckie w ziemi płockiej. W 1919 r. jej rodzice przeprowadzili się do Warszawy, oddając połowę swej fortuny na potrzeby tworzącego się właśnie skarbu narodowego. Wstąpiła na Wydział Humanistyczny UW, później została przyjęta na Wydział Lekarski Uniwersytetu w Poznaniu. Po dwóch latach przeniosła się do Warszawy na Uniwersytet im. Józefa Piłsudskiego, gdzie w 1937 r. otrzymała absolutorium, a w 1939 r. dyplom lekarza. Po ukończeniu studiów rozpoczęła staż w Szpitalu Ewangelickim w Warszawie, a po wybuchu wojny - do 26 października 1939 r. pracowała w szpitalu w Lubartowie w warunkach dramatycznie trudnych. Mały, prowincjonalny szpital służył nie tylko rannym - musiał także pomieścić kilkuset innych chorych. Tymczasem Niemcy bombardowali bez litości, nie oszczędzono szpitali ani taborów sanitarnych. Lekarzy było zaledwie kilku, wszyscy pracowali dzień i noc, bez wytchnienia. 26 października 1939 r. wydano rozkaz likwidacji szpitala - część rannych przetransportowano do Warszawy.
Emilia odrabiała staż na oddziale chirurgicznym i wewnętrznym szpitala św. Łazarza i św. Ducha, a w szpitalu im. Królowej Anny Mazowieckiej zaliczała położnictwo i ginekologię.
W 1941 r. wyszła za mąż, w 1942 r. urodziła syna. Cała rodzina żyła w bardzo skromnych warunkach. Emilia poza wolontariatem pracowała jeszcze w RGO, pomagała osieroconym i udzielała pomocy lekarskiej ukrywającym się rodzinom żydowskim. Oboje z mężem należeli do AK. W mieszkaniu Chrośnickich zbierała się też młodzież na tajnych kompletach maturalnych, żyli więc w ciągłym napięciu.
Powstanie warszawskie zaskoczyło Chrościckich w Świdrze. Pod koniec lipca zerwał się most kolejowy, a 30 lipca 1944 pojawiło się NKWD i armia sowiecka. W ten sposób znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji: odcięci od Warszawy próbowali wrócić do miasta razem z chorą matką i 2-letnim synkiem, ale okazało się to niemożliwe. Tymczasowo zorganizowali więc życie, służąc pomocą lekarską rodzinom znajdującym się w podobnej sytuacji. 8 grudnia 1944 r. wraz z mężem zostali aresztowani przez pułkownika Józefa Światło. W domu zrobiono "kocioł", w którym przez kilka dni mieszkało kilkunastu żołnierzy. W ten sposób próbowano znaleźć oficerów sztabu Akcji "Burza". W Otwocku byli więzieni w kilku miejscach, ostatecznie zamknięto ich w piwnicach wilii w pobliżu cmentarza. Zima była bardzo sroga, do tego dochodziły ciężkie śledztwo, głód i nocne przesłuchania. 30 grudnia 1944 r. Antoni Chrościcki wraz z innymi więźniami został wywieziony w niewiadomym kierunku, a miesiąc później Emilia została zwolniona z więzienia chora na zapalenie stawów i nerwu kulszowego.
w domu zastała chorą matkę i małego synka z zimnym kartoflem w rączce. Jak napisała później: "Ten widok zmobilizował mnie - zapominając o dolegliwościach podjęłam pracę i rozpoczęłam walkę o utrzymanie rodziny".
We wrześniu 1945 r. Antoni Chrościcki powrócił z sowieckiego obozu w Stalinogorsku. Miał głodowe obrzęki, przez kilka miesięcy nie był zdolny do żadnej pracy. Zamieszkali w Warszawie w sublokatorskim pokoju przy Żulińskiego (potem Żurawiej), bo ich dawny dom spłonął podczas powstania. Początkowo Emilia pracowała jako lekarz szkolny, potem jako wolontariusz, a następnie asystent w Klinice Położniczo-Ginekologicznej AM u prof. Adama Czyżewicza. 15 marca 1952 r. uzyskała doktorat na podstawie pracy "Przebieg porodu po dłuższej przerwie". Zrobiła także specjalizację II stopnia w zakresie położnictwa i ginekologii. Jednocześnie pełniła dyżury na pogotowiu jako lekarz ginekolog. W okresie stalinowskiego terroru, 1 sierpnia 1953 r., została karnie zwolniona z Kliniki AM. Powodem był konflikt z pierwszym sekretarzem POP, doktorem Astmanem. Emilia napisała o tych wydarzeniach: "zachował się niegodnie wobec częściowo obnażonej pacjentki. Zwróciłam mu uwagę, a on z zemsty doprowadził do mojego natychmiastowego zwolnienia z Kliniki. Po moim odejściu prof. Czyżewicz napisał mi wspaniałą opinię, a Rektor AM przyznał nagrodę za wzorową opiekę nad studentami odbywającymi staże w Klinice".
Pozbawiona stałego zatrudnienia pracowała społecznie jako lekarz w Domu Dziecka w Otwocku, a od 1955 r. w Poradni "K" przy szpitalu Położniczo-Ginekologicznym przy ul. Madalińskiego. Kiedy Sejm wprowadził ustawę o dopuszczalności przerywania ciąży i rozpoczęto propagandę antynatalną, Emilię Paderewską-Chrościcką zaczęły spotykać przykrości ze strony władz: próbowano ją nawet zmusić do zmiany specjalizacji. Ze względu na dobro zdrowia kobiety i rodziny, była zdecydowanie przeciwna przerywaniu ciąży. Starała się uczyć pacjentki naturalnych metod planowania rodziny. Szczególną opieką próbowała otoczyć te ciężarne kobiety, które miały najtrudniejsze warunki życiowe. W 1963 r. zwołano sąd partyjny pod przewodnictwem dyrektora szpitala, lekarza Piotra Szarejko, Emilię uznano za "szkodnika PRL i nieetycznego lekarza", ponieważ nie dawała skierowań na przerwanie ciąży. Została zwolniona z pracy, zabroniono jej wstępu na teren poradni. Dopiero po interwencji adwokata dopełnione zostały warunki prawne wobec karnie zwalnianego pracownika. Na interwencje listowne ministerstwo zdrowia nie odpowiadało, nie mogła nigdzie dostać pracy, ponieważ Stołeczny Wydział Zdrowia nie zatwierdzał jej kandydatury. Dopiero po dwóch latach, na skutek osobistej interwencji prof. Jana Kossakowskiego u wiceministra Rutkiewicza otrzymała odpowiedź, że nie ma przeszkód, by podjęła pracę w swojej specjalności, chociaż Wydział Zdrowia nadal jej na to nie zezwalał. Sytuacja zmieniła się dopiero dzięki doktorowi Rudolfowi Diemowi, który był wówczas kierownikiem służby zdrowia PKP. Dzięki jego odwadze i osobistej decyzji została przyjęta jako ginekolog kolejowej służby zdrowia do pracy w przychodni w Grodzisku. W 1965 r., po czterech latach pracy w tym mieście, została przeniesiona do poradni przy DOKP w Warszawie - już w pełnym wymiarze godzin. Miała jednak trudne warunki pracy, nadal była źle widziana przez władze. W 1980 r. została karnie skierowana na emeryturę.
Całe życie starała się zawsze dochować wierności przysiędze Hipokratesa, którą złożyła w dniu otrzymania dyplomu. Pisała: "W okresie okupacji niemieckiej moje pokolenie było świadkiem obozów koncentracyjnych, prześladowań, dyskryminacji i polityki antynatalnej wobec ludności polskiej. Proces w Norymberdze ukazał światu ogrom zbrodni oraz uświadomił skalę różnych pseudonaukowych eksperymentów, wśród których znalazły się m.in. operacje ubezpładniające młode Polki. Po doświadczeniu wojny i okupacji uważałam, że nie wolno nam dalej niszczyć poczętego życia, podcinać własnych korzeni, wprowadzać demoralizację i dehumanizację w życie rodzinne i społeczne. Należy wychowywać społeczeństwo, uczyć poszanowania godności człowieka, kultury osobistej i rodzinnej oraz poczucia odpowiedzialności za zdrowie fizyczne i psychiczne narodu.
"Primum non nocere" i "Salus aegroti suprema lex esto".



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)