Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Ja się melduję ... dojechałem w sumie o 12 ale jak mówiłem Jelenia to nie był koniec podróży ... 26h bez prysznica to ZUO !!

Miałem najmniej atrakcji bo tylko pełny duszący przedział i niemożliwość wyjścia do WC przed Wrocławiem ... (miejsca leżące na korytarzach - całych , i przechowalnia bagażu w kiblu )

Ten kawałek ciopongu co tam stał w Gdyni był relacji Hel - Wrocław ... mój kawałek podstawiany Gdynia - Jelenia .... który to zresztą we Wrocku został podłączony do Wrocław - Szklarska Poręba ... wychodzi na to że trzeba bardzo uważać w jaki wagon się wsiada na jakiej stacji



Idą lepsze czasy dla pasażerów kolei

PKP szukają firmy do wykończenia po 20 latach czekania podziemnego Dworca Głównego w Krakowie. Kolej ma na tę inwestycję 120 mln zł i liczy, że wiosną 2012 r. wprowadzi tam pasażerów

Nowy dworzec kolejowy to ostatni element tzw. Krakowskiego Centrum Komunikacyjnego (nazwy tej używają urzędnicy, określając rejon ulic Pawiej, Wita Stwosza i Lubicz). Przez ostatnich 30 lat powstały tam perony kolejowe, przejścia podziemne dla pieszych, tunel tramwajowy łączący rondo Mogilskie z ul. Pawią, dworzec autobusowy i galeria handlowa.

Przechadzając się środkowym tunelem, można jednak zajrzeć za szklane drzwi, które oddzielają pasażerów od pomieszczeń podziemnego Dworca Głównego. Na jego otwarcie czekamy już 20 lat. Za miesiąc poznamy ceny, za jakie firmy startujące w przetargu chcą wykończyć pomieszczenia. PKP przygotowały się na wydatek rzędu 120 mln zł. 70 proc. to wsparcie z UE, reszta to pieniądze z budżetu państwa.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, umowa z wykonawcą zostanie podpisana w czerwcu. Początek robót przewidziano dopiero na jesień. Wykonawca będzie musiał bowiem przygotować skomplikowany harmonogram prac. Choć dworzec jest pod peronami, jego wykańczanie może być sporym utrudnieniem dla pasażerów. Budowlańcy od czasu do czasu będą zamykać poszczególne tunele i wyjścia na perony.

Wykańczanie nowego dworca potrwa półtora roku. Pierwsi pasażerowie będą mogli skorzystać z jego pomieszczeń najwcześniej wiosną 2012 r. Wszystko pod warunkiem, że nie będzie protestów firm starających się o kontrakt.

Po zakończeniu prac do nowego obiektu przeniosą się kasy ze starego budynku, przechowalnia bagaży, znajdzie się też miejsce na restaurację. Nowy dworzec pod peronami będzie połączony tunelami z podziemną stacją szybkiego tramwaju, dworcem autobusowym oraz windą z parkingiem na płycie centrum.

Podziemne piętra, które kolej chce wreszcie wykończyć, mają - razem z korytarzami łączącymi je z peronami i tunelem szybkiego tramwaju - powierzchnię 14 tys. m kw.

Kraków doczekał się wreszcie pieniędzy na nowy dworzec dzięki programowi inwestycyjnemu związanemu z Euro 2012, którego w Małopolsce nie będzie. W ciągu najbliższych trzech lat koleje wyremontują lub przebudują ok. 40 stacji kolejowych. Przed Euro nowe dworce mają mieć Wrocław, Katowice, Warszawa, Poznań, Gdynia i Kraków. Wszystkie mają kosztować ok. miliarda złotych.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków



Witajcie!

Misiu bardzo chetnie spotkalabym sie z Toba w Sopocie!
Obecnie jest tam duzo remontow drog, powstaje nowy Dom Zdrojowy na miejscu dawnych kawiarenek i galerii po lewej stronie przy wejsciu na Molo...bedzie jeszcze piekniej!
Krzywy Domek trzyma sie jak zwykle dobrze a morze szumi upajajaco i kojaco...


Pobyt w Kraju bardzo naladowal moje akumulatory.
Bylo wspaniale i pogoda dopisala, jestem opalona na czekolade, az dostalam uczulenia na dekolcie...! A wcale nie lezalam plackiem na plazy...tylko codziennie gdzies z mezem chodzilismy. Nawet wdrapalismy sie na klif i szlismy tak z Gdyni Wzgorza do Orlowa...tam kolejne molo...eh zycie! Przywiozlam z Kraju mnostwo zdjec i bede wspominac czule...

Trojmiasto powitalo mnie radosnie i serdecznie, nareszcie polska mowa na ulicach, z kazdym rozumiem sie w pol slowa, sasiedzi w bloku zadziwieni przyjeli moja obecnosc po pol roku nieobecnosci...hihi..Rozmowy, wspomnienia, slonce, plaza Neptun w Gdansku---w Gdansku odbudowano nareszcie Hale Targowa w centrum i jest wspaniale...wiele sie pozmienialo, buduje sie duzo domow nad samym prawie morzem, a jaka szkoda ze jeszcze nie dla mnie...od razu postanowilismy z mezem ze zamiast inwestowac tutaj bedziemy skladac na takie mieszkanko w Trojmiescie.
Takie piekne osiedla powstaja, ze az serce boli ze normalni ludzie nie moga sobie na to pozwolic...slyszalam od znajomych ze te mieszkania wykupuja Warszawiacy...he pozazdroscili nam morza i okolicznej natury...

Co do lotu samolotem...to byl moj pierwszy raz!
Do Polski lecielismy niecala godzine (55 min) z lotniska w Dortmundzie.
Na lotnisku okazalo sie ze mam w bagazu podrecznym plyn do przechowywania soczewek kontaktowych w ilosci przekraczajacej normy (wolno miec do 100 ml plynu) wiec mnie zawrocili spowrotem do odprawy i kazali nadac plecak jako bagaz zwykly. Wszyscy sie patrzyli a mi bylo glupio i bylam na siebie zla. Bylam do granic zdenerwowana, bramka wykrywajaca metal piszczala jak sie juz do niej zblizalam (emituje jakies pole elektromagnetyczne...?!) Pani przy odprawie, Niemka oczywiscie, smiala sie do mnie przyjacielsko i powiedziala do mojego meza ze powinnam sie uspokoic...a ja balam sie panicznie co bedzie w tym samolocie....matko jedyna! tymczasem prezszukiwano plecak mojego lubego i wyciagneli mu wszystkie przybory do golenia szukajac ostrych narzedzi...na szczescie niczego mu nie zabrano. Mi tez nie. Personel lotniskowy troche sobie ze mnie zartowal, ale w sympatyczny sposob bo wyjasnilam ze lece pierwszy raz...nawet nie sprawdzali mnie wykrywaczem metalu...a ja mialam takie wielkie oczy...ze niektorzy pasazerowie patrzyli na mnie podejrzanie...




W samolocie wszystko bylo w porzadku, start bardzo mi sie podobal...usiedlismy z tylu i przy starcie zobaczylam ze ludzie przede mna siedza mi nad glowa...he he ale zaliczmy to do frajdy nad frajdami...

Podczas lotu nie bylo zadnych problemow, obsluga bardzo mila i sympatyczna.

Czekalam na ladowanie bo myslalam ze bedzie trzeslo...ale pilot gladko posadzil maszyne na ziemi i zaraz tez rozlegly sie gromkie oklaski...wyladowalismy na Lotniosku im. Lecha Walesy w Gdansku Rebiechowie.
Jeszcze tylko odbior bagazu, paszporty i podniecona i podskakujaca pobieglam cieszyc sie Polska bez granic.


W drodze powrotnej lot trwal nieco dluzej bo 1godz i 15 minut. Tuz przed ladowaniem w Dortmundzie zdarzylo sie nam kilka luk powietrznych...a tego sie nie spodziewalam... wlasnie robilam zdjecie z okna samolotu, gdy szarpnelo...bylismy juz zapieci w pasach i czekalismy, pilot obnizal lot...
nagle poczulam ze spadamy...kilka osob krzyknelo, jakies dziecko rozdarlo sie wnieboglosy...chcialam zlapac meza za reke ale podrapalam tylko porecz bo znowu szarpnelo nami...siedzialam przy oknie...jakis facet patrzyl na mnie ubawiony, pewno staly bywalec podniebnych rejsow i myslal ze wariatka jakas jestem...ale siedzaca po drugiej stronie mojego lubego dziewczyna tez odruchowo probowala go zlapac za ramie...tez sie przestraszyla...a potem sie smialysmy razem, po wyladowaniu...
Bylo kilka luk powietrznych, teraz wiem ze to nic strasznego, tylko uczucie jak w wesolym miasteczku na kolejce gorskiej, jedynie bez nastepujacego po uczuciu spadania uczucia przeciazenia...ojojoj...

Wszystko dobrze sie skonczylo...
Moj maz latal juz w dziecinstwie samolotem wiec dla niego to nie byla zadna nowosc...
Ale ciesze sie ze mialam okazle poszybowac sobie troche...hihi.

Pozdrawiam Was i dobrej nocki!!!

Ano!



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)